Читать книгу Amore znaczy miłość - Franceso Gungui - Страница 5
1
Luca
ОглавлениеA gdyby koniec świata nastąpił właśnie teraz? Gdyby nadeszło kolejne zlodowacenie? Tak wyglądałaby pierwsza scena filmu: chłopak z dziewczyną spacerują w parku, trzymając się za ręce, rozmawiają o wspólnych planach na przyszłość, natomiast nie wiedzą, że ich czas dobiega końca. Zazwyczaj w filmach bohaterowie w samą porę podskórnie wyczuwają, że zbliża się koniec świata i w ciągu dwudziestu czterech lub czterdziestu ośmiu godzin dokonują rzeczy, na które nigdy nie mieli odwagi.
– Luca, można wiedzieć, o czym myślisz? – pyta Alice. – Dlaczego zabrałeś mnie do parku?
– Przecież wiesz, że nie lubię rozmawiać na siedząco.
– Więc mów, zamieniam się w słuch.
– Co zrobiłabyś, gdybyś się dowiedziała, że nadchodzi koniec świata?
Alice przewraca oczami i uśmiecha się. Patrzy na mnie, potrząsając głową. Wie, że nie odpuszczę, póki nie uzyskam odpowiedzi.
– No dobra, pewnie chciałabym spędzić czas z ludźmi, których kocham. Wszyscy tak mówią, prawda? Ale co ma to wspólnego z tym, co chcesz mi powiedzieć?
– Nic, to była dygresja.
– Więc jakie wieści?
– Podjąłem decyzję. Chcę spróbować.
Spacerujemy wokół jeziora w Parku Sempione. To jedno z moich ulubionych miejsc w Mediolanie. Drzewa powoli gubią liście, a ja zastanawiam się, jak to się dzieje, że pływającym cały dzień w jeziorze kaczkom nie jest zimno.
Alice nic nie mówi, nie patrzy mi w oczy, tylko kroczy dziarsko przed siebie, ale jej dłoń delikatnie wysuwa się z mojej.
– Przykro mi. Chcę tego.
Alice nadal się nie odzywa, maszeruje ze wzrokiem wbitym w jezioro. Przy brzegu jakieś dziecko karmi stado kaczek.
– Więc już postanowione? – pyta, lecz widać, że inne myśli zaprzątają jej głowę.
– Tak mi się wydaje. Jeszcze nikomu nie mówiłem. Jesteś pierwsza.
– Kiedy się dowiesz, czy się dostaniesz?
– W lutym. Jeśli się dostanę, będę musiał wrócić w lecie.
– A co z dokumentami, wizą? Gdzie będziesz mieszkał? – pyta, ale jest jasne, że nie to chciałaby wiedzieć.
– Wynajmę sobie coś. Znalazłem stronę internetową z ogłoszeniami. Wyrobię sobie wizę turystyczną na trzy miesiące, a jeśli mnie przyjmą, dostanę pozwolenie na podjęcie nauki.
Alice uśmiecha się gorzko i potrząsa głową, jak zawsze wtedy, kiedy w jej głowie pojawia się smutna myśl.
– Co się dzieje? – pytam.
– A jak się nie dostaniesz?
– Wrócę tutaj i pójdę na jakieś studia. Ale chcę chociaż spróbować. Wiem, że to problematyczne, ale ty niedługo skończysz szkołę i wtedy wszystko będzie łatwiejsze. Będziesz mogła do mnie przyjechać i tam studiować. Koniec końców, ty też będziesz musiała podjąć decyzję.
– Ale ja nie chcę wyjeżdżać. Ja w ogóle nie wiem, czego chcę!
– Właśnie dlatego nie możemy teraz ograniczać naszych wyborów. Lepiej będzie, gdy każdy z nas pójdzie swoją drogą, a potem coś się wymyśli.
– Luca, problemem nie jestem ja ani my. Nie rozumiem, co skłoniło cię do zmiany decyzji. Dlaczego chcesz wyjechać tak daleko stąd? Jaki w tym cel? Przecież mógłbyś robić to w Mediolanie.
– Nie chcę mieszkać w Mediolanie, nie chcę mieszkać we Włoszech. Wszystko mnie brzydzi, politycy, ludzie.
– Co to ma znaczyć? Co to za teksty? – pyta Alice piskliwym głosem, który zdradza gniew.
– Oszuści, kanalie, naziści, banalność, dyskursy retoryczne. Ali, zaczynam nienawidzić ludzi. Nie powinno tak być, ale tak jest.
Alice uśmiecha się, słysząc te słowa. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego. To dowód, że nigdy jej nie zrozumiem.
– Luca, z wieloma rzeczami się zgadzam, podoba mi się, jak o nich mówisz. Ale dlaczego chcesz uciec? Dlaczego nie zostaniesz, by je zmienić?
– Nie uciekam, tylko chcę coś w życiu osiągnąć, coś wielkiego i pięknego. Na początek chciałbym stąd wyjechać.
– Rozwiązaniem jest studiowanie ekonomii w Stanach? Nie rozumiem. Mówiłeś o kinie, literaturze. Masz szeroki wachlarz zainteresowań. Co skłoniło cię do zmiany decyzji? Nie jesteś taki.
Alice zatrzymuje się i puszcza moją rękę. Spogląda w kierunku jeziora, jakby stanowiło niekończący się horyzont. Stado kaczek płynie do dziecka, które rzuca okruszki czerstwego chleba. Jedna kaczka zostaje z boku, jakby nie zależało jej na jedzeniu.
– Taki właśnie jesteś – mówi, wskazując kaczkę ruchem podbródka. – Zawsze taki byłeś, zachowywałeś dystans. Patrzyłeś na świat z boku, dlatego mi się podobałeś, dlatego się w tobie zakochałam. Byłam pewna, że gdy coś postanowisz, wymyślisz nieprawdopodobną rzecz, która mnie zadziwi. Ty natomiast nagle zauważasz dziecko, które rzuca okruchy chleba, posyłasz wszystko w diabły i rzucasz się w pogoń za okruchami z resztą stada.
– Wyjeżdżam właśnie dlatego, by tego uniknąć. Jeśli zostałbym, to znaczyłoby, że… a zresztą, nawet ty nie zrozumiesz.
– Chcę zrozumieć, ale to, co robisz, jest absurdalne. Chcesz wyjechać, żeby studiować ekonomię w Stanach. Co to znaczy? Chcesz zostać managerem? Od kiedy?
Alice milknie i opuszcza głowę. Nagle w jej torebce rozdzwonił się telefon, ale Alice go ignoruje.
– Co dziwne – ciągnie – twoi rodzice zachęcają cię, byś robił to, na co masz ochotę, w co naprawdę wierzysz, a ty…
– Nie rozumiesz, że właśnie w tym problem? Nie rozumiesz, że nie chcę tak żyć? Moi rodzice dokonali pewnych wyborów, ja chcę czegoś innego.
– Ucieczka jest rozwiązaniem?
– Ty naprawdę nie chcesz zrozumieć. Jeśli byłabyś moją przyjaciółką, stanęłabyś po mojej stronie.
– Jestem twoją przyjaciółką, ale jestem także twoją dziewczyną. Muszę zrozumieć, dlaczego nagle postanawiasz wyjechać na inny kontynent. Jak będzie wyglądał nasz związek?