Читать книгу Amore znaczy miłość - Franceso Gungui - Страница 7
3
Luca
ОглавлениеGdy docieram przed restaurację, drzwi wejściowe są jeszcze zamknięte. Okrążam budynek i wchodzę przez kuchnię. Na dziedzińcu zastaję Amehda, kucharza marokańskiego pochodzenia. Spogląda na mnie pytającym wzrokiem, paląc papierosa.
– Ojciec jest w środku? – pytam, choć wiem, że tam jest.
Kucharz kiwa głową i ruchem podbródka wskazuje kuchnię.
Gdy otwieram drzwi, do moich nozdrzy wdziera się zapach mięsa pieczonego na patelni, ten sam, który rozprzestrzenia się po domu, gdy tato przygotowuje posiłek dla całej rodziny.
Ojciec stoi przy kuchence pochłonięty gotowaniem. Uśmiecha się, gdy wkłada do folii aluminiowej dwie potężne sztuki mięsa. Piecze się już w niej kilka innych rodzajów mięs. Z radia płynie muzyka.
– Synuś! – wykrzykuje, gdy mnie widzi. – Co tu robisz?
– Muszę z tobą porozmawiać – mówię i jednocześnie po raz kolejny obiecuję sobie, że zachowam spokój i ograniczę się do zakomunikowania decyzji.
Ojciec odstawia mięso, wyciera dłonie w ścierkę i wpatruje się we mnie, mrużąc oczy. Na jego twarzy maluje się zmartwienie.
– Co się stało?
– Nic – odpowiadam, choć wiem, że jest odwrotnie. – Postanowiłem, że jednak spróbuję.
Nagle na kuchence bucha ogień, ojciec odwraca się, sprawnym gestem zdejmuje patelnię z palnika i zmniejsza ogień. Gdy wraca do mnie, na jego twarzy widzę rozczarowanie. Przywołuję na myśl wyraz twarzy Alice, gdy zakomunikowałem jej moją decyzję.
– Miałem nadzieję, że jeszcze to przemyślisz – mówi. – Rozmawialiśmy o tym, spotkałeś się nawet z moim znajomym z wydawnictwa.
– Ty mówiłeś – przerywam mu gwałtownie. – Co ma do tego twój znajomy z wydawnictwa?
– Już dobrze, przepraszam, nie chcę stawiać ci warunków. Chcę tylko powiedzieć, że na twoim miejscu jeszcze bym to przemyślał.
– Przemyślałem i podjąłem decyzję.
– Nie sądzę, żebyś dostatecznie przemyślał – odpowiada, po czym zdejmuje kawałki mięsa z patelni i przekłada je do garnka. Na patelni piętrzy się góra przypalonych resztek mięsa.
– Wiem, że ty byś tak nie postąpił, ale ja właśnie tego chcę.
– Ja tylko chcę, żebyś postąpił w sposób, który uważasz za słuszny.
Bingo! Czy słuszne jest robienie tego, co kochasz, bez zważania na konsekwencje? Czy może najpierw trzeba oceniać konsekwencje, kosztem poświęcenia marzeń?
– Nie chcę, żebyś żałował swojej decyzji – ciągnie, obficie podlewając przypalone resztki mięsa czerwonym winem, po czym drewnianą łyżką zdrapuje je z patelni. Widziałem chyba z tysiąc razy, jak przeprowadza tę operację, ale nie mogę sobie przypomnieć, jaki jest jej cel.
– Zawsze byłeś dla mnie wsparciem – mówię tonem, do którego nie jest przyzwyczajony. Ojciec spogląda na mnie, zbity z tropu.
– Co to ma znaczyć? – pyta, porzucając zajęcie.
– To, że mam dość słów, wywodów, racjonalnych argumentów, które koniec końców nie są prawdziwe.
– Nie rozumiem tego tonu.
– Nie chodzi o ton. Nie rozumiesz, że ja dokonuję wyboru, a jedyne, na co cię stać, to stwierdzenie, że popełniam błąd.
– Nie powiedziałem, że popełniasz błąd.
– Ale tak myślisz!
– A co mam zrobić, jeśli się nie zgadzam? Wydaje mi się, że rezygnujesz z marzeń.
– Mam gdzieś marzenia! – odpowiadam podniesionym głosem, definitywnie porzucając dobre zamiary. – Mam dość twoich wywodów.
– Mów, jak ci się podoba. Ja mam swój sposób komunikacji. Uspokójmy się.
Gasi ogień pod patelnią.
– Luca – ciągnie, ważąc słowa. – Mam kilka lat więcej niż ty i trochę więcej doświadczenia. Również przechodziłem przez okres, w którym ty obecnie się znajdujesz. Również dokonałem pewnych wyborów i dlatego uważam, że mogę udzielić ci kilku rad.
– A jakich to wyborów dokonałeś? Studiowałeś filozofię, jeździłeś po świecie, robiłeś wszystko, na co miałeś ochotę, w wieku trzydziestu lat napisałeś dwie książki – i co potem? Nic. Teraz jesteś kucharzem i ledwo wiążemy koniec z końcem. Podążałeś za marzeniami? Jeśli taki jest rezultat, to ja dziękuję. Nie chcę takiego życia. Nie chcę takiego życia, jak twoje!
Ojciec zaniemówił. Stoi ze zwieszoną głową, ma zaciśnięte usta. Nie potrafię zinterpretować wyrazu jego twarzy. Nie wiem, czy jest to gniew, czy rozczarowanie, ale żałuję słów, które wypowiedziałem pod jego adresem.
– Chciałem powiedzieć, że...
– Rób, co chcesz – przerywa mi oschle. – Ale nigdy o nic nie proś. Dokonuj wyborów. Nie chcę o niczym wiedzieć.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.