Читать книгу Zawsze będziemy razem - Gabriela Gargaś - Страница 7

Оглавление

Rozdział 1

Kiedy Aleks usłyszał pukanie do drzwi, wstał od biurka i cichutko skierował się w stronę korytarza. Rzadko miewali gości, dlatego był zwyczajnie zaciekawiony. Ukucnął i wysunął delikatnie głowę na zewnątrz.

Mama wyszła na korytarz z Zuzią na rękach. Otworzyła drzwi i z miejsca zamarła. Aleks od razu zauważył, że z dzieje się z nią coś dziwnego.

— Dzień dobry, Kateryno — przywitał się stojący w progu mężczyzna.

Aleks uświadomił sobie, że gdzieś już słyszał ten głos i że przybysz nie mówił po polsku, tylko językiem, którym do chłopca zwracano się od jego najmłodszych lat. Matka nic nie odpowiedziała; stała nieruchomo.

— Nie przywitasz się? — Mężczyzna postąpił krok do przodu. Mama nagle odwróciła się i pobiegła do pokoju. Odłożyła małą do łóżeczka.

Kiedy wyszła na korytarz, mężczyzny już tam nie było.

Aleks schował się za szafę, bo wiedział, czuł swoim małym, dziecięcym serduszkiem, że dzieje się coś dziwnego, złego. Bardzo chciał, żeby to wszystko już się skończyło, postanowił to przeczekać, nie rzucając się nikomu w oczy, ale jednocześnie tak, by samemu widzieć wszystko. Bacznie obserwował dorosłych zza szafy.

Matka weszła do kuchni. Mężczyzna siedział rozparty na krześle.

— Iwan — szepnęła i spojrzała za siebie. Nigdzie nie dostrzegła syna. — Czego ode mnie chcesz? — zapytała. Głos jej się trząsł; cała się trzęsła.

— Hmmm. — Na jego ustach pojawił się kpiący uśmieszek. — Jak to: czego? — Potarł dłonią skroń. — Ciebie chcę. Chcę też odzyskać nasze dziecko. Ale widzę, że świetnie sobie tutaj radzisz… Najwyraźniej znalazłaś sobie jakiegoś nowego gacha, bo ten dzieciak, którego jeszcze przed chwilą trzymałaś, na pewno nie jest mój. No? Puszczasz się?

— Nie twój pierdolony interes.

Aleks aż zatkał uszy. Jeszcze nigdy nie słyszał, by jego mama, mamusia, odzywała się w taki sposób, to było dla niego nie do pomyślenia.

— Puszczasz!!! — Mężczyzna zerwał się na równe nogi. — Ty szmato, do kurwy nędzy, jesteś moją żoną!

Mama działała jak w amoku. Mężczyzna się zamachnął, ale ona była szybsza. Aleks zobaczył ostrze noża, które zamigotało w promieniach słońca, a potem zanurzyło się w piersi gościa z jakąś taką łatwością.

Wyszedł zza szafy i wtedy — zupełnie nagle — wszystko do niego wróciło. Spojrzał na twarz wykrzywioną cierpieniem i w tej jednej chwili zrozumiał, do kogo należała.

— Tatuś! — krzyknął.

Ranny zacharczał.

Mama krzyknęła.

Ojciec upadł z łoskotem na podłogę.

Kolejne godziny zlewały się w jakąś dziwną, mroczną całość. Aleks wiedział tylko, że rodzina ustaliła jakiś plan. Przyszli do nich ciocia Janka oraz wujek Maksymilian i szeptali coś w gościnnym pokoju. Wcześniej byli panowie z pogotowia i milicjanci, którzy stwierdzili zgon, zadawali mnóstwo pytań.

— To był włamywacz. Żona tylko się broniła, bo nie wiadomo, do czego jeszcze mógłby się posunąć. Niech panowie milicjanci spojrzą na drzwi — powiedział Gustaw.

Aleks, który stał na korytarzu, spojrzał na wyłamany zamek. Kto to zrobił? Przecież nie ten pan, który przyszedł, nie tatuś. To wszystko nieprawda. To wszystko nieprawda — krzyczał jego wewnętrzny głosik.

— Moja żona działała w obronie własnej — zapewniał Gustaw jednego z milicjantów. Tego grubego, który nie miał szyi.

— Nigdy obywatelka nie widziała tego człowieka? — zapytał starszy milicjant jego mamę. Aleks wstrzymał oddech.

— Nie. — Mama pokręciła głową.

— Czy obywatel Gustaw Kotyniak był świadkiem zdarzenia? — zwrócił się do Gustawa starszy rangą milicjant.

— Nie. W mieszkaniu oprócz żony był wtedy tylko nasz syn.

Po ślubie z Kateryną Gustaw zaadoptował Aleksa. Dla chłopca był on obecnie jedynym ojcem, jakiego znał.

— Ale… — Chciał coś dodać, jednak milicjant wyszedł na korytarz i ukucnął obok chłopca.

— Co widziałeś? — zapytał.

— Schowałem się za szafę. Przestraszyłem się łomotu. Mama była w kuchni, a on wyłamał zamek — powiedział bez zająknięcia Aleks.

— Co się działo potem? — Milicjant bacznie obserwował chłopca, który wykręcał sobie palce.

— Zakradł się do pokoju siostry, wtedy z kuchni wyszła mama. On ją dostrzegł, przestraszył się i ruszył za mamą do kuchni, tam się… sza-mo-ta-li.

— Dlaczego nie zareagowałeś?

— Bałem się. — Aleks ściszył głos, spuścił powieki.

Milicjant zmarszczył brwi, ale w jego postawie nie nastąpiła żadna zmiana.

— Czy chciałbyś nam jeszcze o czymś powiedzieć? — Mężczyzna ani przez moment nie spuszczał z chłopca wzroku.

— On chciał zabić mamusię! Wziął nóż… Ale mama była szybsza! — Aleks został przeszkolony, co ma mówić o nożu.

— I coś jeszcze?

— Chyba nie.

— Na pewno? — Milicjant świdrował chłopca wzrokiem.

— Nie…

Funkcjonariusz spojrzał na chłopca, wstał i odszedł. Aleks cały drżał. Wydawało mu się, że w tamtej właśnie chwili rozsypuje się w drobny pył.

Kiedy milicjanci odjechali, dorośli znowu zaczęli o czymś szeptać w pokoju. Aleks usiadł skulony w kąciku. Nikt go o nic nie pytał. Chłopiec czuł, że cały się trzęsie. Zacisnął piąstki i zamknął powieki. Znów zobaczył mężczyznę, który upada na posadzkę, a potem mamę. Pamiętał dokładnie trzęsące się dłonie i strach w jej oczach. Zrobiło mu się niedobrze, zaczął płytko oddychać, wręcz zachłystywać się powietrzem.

Teraz ogarnął go też niewyobrażalny smutek, a spod przymkniętych powiek zaczęły spływać łzy. I nagle poczuł, jak ktoś go obejmuje.

— Synku… — Głos mamy, który zawsze koił jego nerwy, teraz był jakiś chrapliwy. — Synku… — Przytuliła chłopca do piersi.

Malec cały zesztywniał, a potem zapłakał żałośnie. Trwali tak razem przez kilka chwil. Aleks oblizał koniuszkiem języka spierzchniętą wargę.

— To był… tatuś… — wyjąkał.

Mama zamarła. Nie mogła go oszukać.

— Tak.

— Dlaczego to zrobiłaś? — zapytał cicho.

— Kiedyś ci o tym opowiem.

W oczach Aleksa błysnęła złość. Wygiął usta w podkówkę i krzyknął:

— Teraz!

— Twój tatuś był pogubionym człowiekiem — powiedziała tylko.

— Mamo… Ja dla ciebie skłamałem. Wiesz, że nigdy tego nie robię. Nie wolno kłamać, sama mi to zawsze mówiłaś.

Kateryna przytuliła synka jeszcze mocniej.

— Nie musiałeś.

— Nie musiałem. Ale chciałem. Bo cię kocham.

Takich właśnie słów użył Gustaw. „Jeśli kochasz mamusię — zaczął, kiedy rozmawiali jeszcze przed przybyciem milicji — to powiesz tak…”

A Aleks kochał mamę. Jak nikogo na świecie.

W tym samym momencie do mieszkania ponownie weszli milicjanci.

— Przyszliśmy po panią — powiedział ten bez podbródka.

— Nieeeeee! — Aleks zaczął przeraźliwie krzyczeć. — Nieeeeee!

…i wtedy się obudził.

Zawsze będziemy razem

Подняться наверх