Читать книгу Wszechświat cię wspiera - Gabrielle Bernstein - Страница 4
Rozdział 1
MASZ W SOBIE UKRYTĄ MOC
ОглавлениеJako szesnastolatka cierpiałam na depresję. Nie wiedziałam dlaczego, ale ciągle towarzyszył mi silny lęk, niepokój i smutek. Moja depresja pojawiła się znikąd, pozornie bez żadnego powodu. Nie potrafiłam sobie z nią poradzić, więc poprosiłam o pomoc mamę, a ona – medytująca hippiska i joginka – podzieliła się ze mną techniką, w którą wierzyła najbardziej: medytacją. Kazała mi usiąść na poduszce do medytacji i powiedziała: „To ci pomoże”.
Mama nauczyła mnie swojej mantry: So-Ham, So-Ham i zasugerowała, żebym medytowała co najmniej pięć minut dziennie, żeby uwolnić się od depresji. Tak bardzo męczyłam się ze swoim smutkiem, że byłam gotowa zrobić wszystko, co mi kazała. Tak oto zaczęłam medytować. Ku mojemu zdziwieniu, od razu poczułam ulgę. To właśnie z powodu tej natychmiastowej nagrody wciąż sięgałam po więcej.
Po dwóch tygodniach wyjechałam z chłopakiem na weekend do domku na plaży. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, ogarnęło mnie dobrze mi znane uczucie lęku i przygnębienia. Pamiętam, że przeprosiłam wówczas chłopaka i poszłam pomedytować w małym pokoju, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Siedziałam po ciemku na starannie zasłanym łóżku i powtarzałam swoją mantrę: So-Ham, So-Ham. Nie miałam pojęcia, co oznaczała, ale czułam się coraz lepiej. Oddychałam i powtarzałam: So-Ham, So-Ham. Po chwili doświadczyłam czegoś cudownego. Poczułam, jak otula mnie ciepła energia miłości. Pojawiło się mrowienie w kończynach, a lęk i depresja zniknęły. Nigdy wcześniej nie czułam takiego spokoju. Dostroiłam się do obecności czegoś nieznanego i wspaniałego. Doświadczyłam swojej ukrytej mocy.
Pamiętam tamto wydarzenie, tak jakby to było wczoraj. W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że mogę połączyć się z energią miłości, która wykracza poza mój umysł i ciało. Po raz pierwszy w życiu poczułam się naprawdę bezpiecznie. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach, aby dołączyć do swojego chłopaka. Moje oczy rozjaśniły się, czułam się lekka i podniesiona na duchu. Chłopak spojrzał na mnie i zapytał:
– Co ci się stało? Wydajesz się taka czysta.
– To medytacja – odpowiedziałam.
Medytowałam wytrwale przez kilka miesięcy. Ale gdy tylko poczułam się lepiej, odpuściłam to sobie i zaczęłam szukać wrażeń, szczęścia, mocy oraz poczucia bezpieczeństwa w świecie zewnętrznym. Usiłowałam znaleźć miłość i bezpieczeństwo w związkach, a satysfakcję i sukces w karierze. Sięgnęłam po narkotyki, aby poczuć to upojenie, które wcześniej odczułam w trakcie medytacji. Upatrywałam źródła miłości w świecie zewnętrznym i odwróciłam się od mocy Wszechświata.
W rezultacie podjęłam mnóstwo niewłaściwych decyzji, aż w końcu sięgnęłam dna. Znów cierpiałam na głęboką depresję, ale tym razem było jeszcze gorzej ze względu na moje uzależnienie i poczucie wstydu. Pewnego ranka, siedząc na podłodze w swoim mieszkaniu i trzeźwiejąc po narkotykach i alkoholu, sięgnęłam po to uczucie energetycznego połączenia, którego kiedyś zaznałam. Zaczęłam powtarzać mantrę mamy i od razu, jakby od ostatniej medytacji nic się nie zmieniło, połączyłam się z tym uczuciem miłości. To było tak, jakby niewidzialne anielskie skrzydła podniosły mnie z podłogi i pomogły mi wyjść z lęku, który wybrałam, oraz rozpocząć nowe życie. Po raz kolejny medytacja mnie uratowała.
Tamtego dnia obiecałam sobie, że już nigdy nie odwrócę się od źródła prawdziwej miłości. Przez ostatnie dziesięć lat moja podróż duchowa polegała na pogłębianiu kontaktu z tą miłością, która nazywana jest przez wielu ludzi Bogiem, duchem, prawdą albo świadomością. Współcześnie często nazywa się ją po prostu Wszechświatem. Będę tych słów używać zamiennie.
Moja relacja z tą energią jest dla mnie najważniejsza. Bez niej tracę siły, poczucie celu oraz połączenie z miłością. Każdego dnia dostrajam się do tej kochającej obecności poprzez modlitwę, medytację, praktykowanie uważności oraz pełną miłości więź ze sobą i innymi. Biorę odpowiedzialność za świat, który tworzę, czyniąc miłość swoim nawykiem i pielęgnując połączenie z nią na co dzień. Nawet po wielu latach praktyki duchowej każdego dnia wciąż muszę wybierać miłość. Jest to coś, co będę robić do końca życia. Na szczęście z czasem staje się to coraz łatwiejsze. Podobnie jak w przypadku każdego nowego nawyku – im więcej ćwiczysz, tym większą radość ci sprawia. Dziś mam wspaniałą więź z Wszechświatem, który nigdy mnie nie zawodzi.
UNIWERSALNE PRZESŁANIE:
SZCZĘŚCIE, SUKCES I POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA ZALEŻĄ OD ZDOLNOŚCI DOSTRAJANIA SIĘ DO WIBRACJI MIŁOŚCI WSZECHŚWIATA
Powodem, dla którego tak wielu ludziom brakuje szczęścia, bezpieczeństwa i poczucia sukcesu jest to, że zapomnieli, gdzie leży źródło ich prawdziwego szczęścia, bezpieczeństwa i sukcesu. Gdy to sobie przypominasz, odzyskujesz kontakt z Wszechświatem i możesz wreszcie naprawdę cieszyć się cudami życia. Co najważniejsze, twoje szczęście staje się wyrazem radości, a radość ta podnosi na duchu cały świat.
Radość jest naszym przyrodzonym prawem. Jedyne, co ją blokuje, to nasze oddzielenie od miłości. Droga powrotna do miłości zaczyna się od zrozumienia, że się od niej odłączyliśmy. Każdy z nas na swój własny sposób odwraca się od miłości Wszechświata i wybiera lęk przed światem. Podłączamy się do lęku, który dominuje w wiadomościach telewizyjnych, w szkole lub w domu. Oddzielamy się od miłości Wszechświata i zaczynamy wierzyć, że ból jest potrzebny, a wszelka moc pochodzi z zewnątrz. Zaprzeczamy mocy miłości i wybieramy wiarę w lęk. Zupełnie zapominamy, czym jest miłość.
Metafizyczny tekst Kursu Cudów naucza: „Obecność lęku jest pewną oznaką, że ufasz swojej własnej sile”1. To bardzo głębokie przesłanie. Pamiętam, jak westchnęłam głośno, gdy pierwszy raz je przeczytałam. Oddzielenie się od miłości oznacza, że zaprzeczasz istnieniu większej mocy (obecności Wszechświata) i uczysz się polegać na własnej sile, która ma ci zapewnić bezpieczeństwo. W chwili gdy postanawiasz odłączyć się od kochającej obecności Wszechświata, tracisz poczucie bezpieczeństwa oraz dostęp do wskazówek. Gdy zaś dostrajasz się do miłości i przestajesz polegać na własnej sile, otrzymujesz wyraźne wytyczne. Obecność miłości zawsze odsuwa lęk.
Łączenie się z energią Wszechświata przypomina cudowny taniec, w którym tak bardzo ufasz partnerowi, że po prostu poddajesz się jego prowadzeniu w rytm muzyki. Tańcz więc z energią Wszechświata, a twoje życie zacznie się układać, pojawią się twórcze rozwiązania, doświadczysz wolności i niesamowitych zjawisk synchroniczności.
Doskonałym przykładem na to, co się dzieje, gdy dostrajamy się do obecności Wszechświata, jest historia mojej przyjaciółki Carli. Carla dorastała w rodzinie, w której uważano, że sukces zewnętrzny jest najważniejszy i należy zrobić wszystko, aby go osiągnąć. W rezultacie Carla była przekonana, że sukces wiąże się z wysiłkiem, stresem i walką. Przez dziesięć lat rozwijała karierę w pełen kontroli sposób, usiłując wymanipulować sobie określone rezultaty i wkładając w to mnóstwo wysiłku. Wierzyła, że im bardziej będzie się starać, tym większy sukces osiągnie, będzie szczęśliwsza i bezpieczniejsza. Dzięki swoim wielkim ambicjom doszła do imponujących rezultatów, ale nagle, u szczytu kariery, przeżyła załamanie nerwowe. Trafiła na pogotowie i musiała pójść na zwolnienie lekarskie. Jej dotychczasowe życie się skończyło.
Gdy dochodziła do siebie, stało się coś, co na zawsze zmieniło jej życie. Pewnego ranka obudziła się i leżała w łóżku. W tej ciszy przypomniała sobie modlitwę, której w dzieciństwie nauczyła ją babcia. Była to modlitwa Świętego Franciszka z Asyżu:
Panie, uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju,
Abym niósł miłość tam, gdzie panuje nienawiść;
Przebaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
Jedność tam, gdzie panuje niezgoda;
Prawdę tam, gdzie panuje błąd;
Wiarę tam, gdzie panuje zwątpienie,
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz,
Światło tam, gdzie panuje mrok;
Radość tam, gdzie panuje smutek.
Panie, spraw, abym mógł nie tyle szukać pociechy,
co pociechę dawać;
Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
Nie tyle szukać miłości, co kochać.
Albowiem dając, otrzymujemy;
Wybaczając, zyskujemy przebaczenie.
A umierając, rodzimy się do życia wiecznego.
Z jakiegoś powodu Carla poczuła, że ma wypowiedzieć tę modlitwę na głos. Potem wstała z łóżka. Choć dzień zaczął się zwyczajnie, wkrótce wydarzyło się coś dziwnego. Carla usiadła przy komputerze i zauważyła w swojej skrzynce mejla. Znajoma, z którą od dawna nie rozmawiała, wysłała jej link do mojego bloga. Tytuł tamtego posta brzmiał: „Sukces to kwestia wewnętrzna”. To zwróciło jej uwagę. Otworzyła wiadomość i tak natrafiła na filmik, w którym podpowiadałam, jak osiągnąć sukces dzięki praktykom duchowym. Nie miała pojęcia, dlaczego otrzymała tę wiadomość – nic o mnie wcześniej nie wiedziała i dziwiła się, że w ogóle weszła na moją stronę. A jednak jej głos wewnętrzny wyraźnie mówił: „Obejrzyj to wideo!”.
Carla obejrzała moje nagranie. Poczuła się tak, jakbym zwracała się właśnie do niej. Następnego dnia udała się do księgarni po jakąś powieść, gdy nagle, tuż przed nią, na podłodze wylądowała moja książka Możesz czynić cuda. Carla rozpoznała moją twarz na okładce i roześmiała się, ucieszona tym zjawiskiem synchroniczności. Kupiła książkę i natychmiast rozpoczęła czterdziestodniową praktykę.
Po trzydziestu dniach zobaczyła mój post na Facebooku, w którym napisałam, że za dwa tygodnie wygłoszę wykład w jej mieście. Od razu kupiła bilet na to wydarzenie.
Podczas tamtego wykładu siedziała spokojnie na miejscu, dopóki nie przyszedł czas na pytania. Nie zamierzała zwracać na siebie uwagi ani się wypowiadać, zwłaszcza że temat samorozwoju wciąż był dla niej nowy. Ale wtedy zapytałam:
– Kto z was zakończył swoją czterdziestodniową praktykę z książki Możesz czynić cuda?
Właśnie wtedy Carla zdała sobie sprawę, że to był właśnie jej czterdziesty dzień! Mimowolnie podniosła dłoń, a ja zachęciłam ją, żeby wstała i podzieliła się swoim doświadczeniem. Zaczęła od tego, że jakimś dziwnym trafem dostała mejla z linkiem do mojego bloga, potem moja książka trafiła dosłownie pod jej stopy, a dziesięć dni temu przeczytała informację na Facebooku o moim przyjeździe do jej miasta. Wyznała, że podczas lektury mojej książki uświadomiła sobie, iż jej stary sposób życia przestał się sprawdzać. Została poprowadzona ku nowym decyzjom. Na sali pełnej obcych ludzi oznajmiła, że rzuca swoją stresującą pracę i zamierza studiować dietetykę, o czym od dawna marzyła.
– Czterdzieści dni temu byłam w głębokiej depresji, a dziś wiem, że Wszechświat mnie wspiera – powiedziała.
Historia Carli przypomina nam, że gdy oddajemy się mocy Wszechświata, zawsze zostajemy pokierowani do tego, czego potrzebujemy. Wypowiadając modlitwę Świętego Franciszka z Asyżu, Carla zakomunikowała, że przestała polegać na swojej własnej sile i nieświadomie poprosiła Wszechświat o pomoc.
Zjawiska synchroniczności, wskazówki, uzdrowienie i dostatek zawsze są dla nas dostępne. Jedyne, co musimy zrobić, to dostroić się do mocy Wszechświata, aby uzyskać kontakt z tym przepływem wspierającej, kochającej energii. Gdy dostrajamy się do niej, nasze życie staje się szczęśliwym snem.
UNIWERSALNE PRZESŁANIE:
OTRZYMUJEMY CUDA, GDY ODDAJEMY SIĘ MOCY WSZECHŚWIATA
Innym sposobem oddania się mocy Wszechświata jest zrozumienie, w jaki sposób nasze osobiste historie i przekonania decydują o tym, czego doświadczamy.
Kurs Cudów uczy nas, że projekcja wywołuje postrzeganie – to, co widzisz w swoim życiu, jest odzwierciedleniem opowieści, jakie tworzysz w swoim umyśle. Gary Renard, wspaniały nauczyciel Kursu, przedstawił piękną metaforę tej zasady. Wyobraź sobie, że oglądasz w kinie jakiś przerażający film. Za chwilę wydarzy się coś naprawdę strasznego. Wiesz, że jeśli główna bohaterka skręci za rogiem, znajdzie się w sytuacji zagrożenia życia. Rzucasz popcornem w ekran i krzyczysz: „Nie rób tego! Nie idź tam!”. Gary wskazuje, że podobnie jest w naszym życiu. Obserwujemy ekran, na którym wyświetla się nasze życie, i krzyczymy: „Nie wracaj do tej relacji! Nie przyjmuj tej okropnej pracy! Nie pij tego drinka!”. Ale wciąż, raz po raz, wracamy do tej samej sceny grozy.
Nasza projekcja jest naszą percepcją. Moja osobista historia jest wymownym przykładem tej zasady. Myślałam, że już rozprawiłam się ze swoim starym wzorcem lękowym, a on, po wielu latach, znów dał o sobie znać.
W szkole średniej nie należałam do żadnej paczki. Miałam odlotowych przyjaciół, którzy grali w różnych zespołach i palili trawkę w piwnicach domów swoich rodziców. Przepadałam za nimi, ale zawsze czułam się jak outsiderka, ponieważ nie miałam przyjaciółek. W rezultacie stworzyłam sobie wewnętrzną opowieść, którą projektowałam na swoje życie. Uwierzyłam, że jestem outsiderką i nigdy nie będę mieć przyjaciółek. To przekonanie przez wiele lat się potwierdzało.
Jako dwudziestokilkulatka zaczęłam prowadzić warsztaty i wykłady dla dużych grup kobiet. Wkrótce wiele z nich zabiegało o kontakt ze mną. Zaczęłam uzdrawiać swoją wewnętrzną opowieść, aż w końcu poczułam, że mam wokół siebie mnóstwo kobiet, które podzielają moje poglądy i podejście do duchowości.
Byłam pewna, że uzdrowiłam już swój dawny lęk, ale okazało się, że jeszcze go w pełni nie uwolniłam. Oparte na lęku przekonania mogą długo utrzymywać się w naszej psychice, komórkach i podświadomości. Właśnie wtedy, gdy myślimy, że już się od nich uwolniliśmy, dzieje się coś banalnego, co wyzwala w nas dawny lęk. W tamtym czasie miałam wiele przyjaciółek i czułam się z nimi bezpieczna. Nie potrafiłam jednak nawiązać bliższej więzi z pewną kobietą z mojego otoczenia. Traktowała mnie życzliwie, ale nie była dla mnie szczególnie ciepła ani otwarta. Jej osobowość w jakiś sposób wyzwoliła we mnie mój dawny lęk. Co roku zapraszała nas wszystkich na wielką imprezę. Któregoś dnia, na miesiąc przed imprezą, odezwała się we mnie moja dawna, pełna lęku opowieść. Przyszło mi do głowy, że nie zostanę zaproszona. Wspomniałam o tym mężowi, a następnie przyjaciółkom i wszystkim, którzy tylko chcieli mnie słuchać. Wciąż powtarzałam sobie w myślach: „Wkrótce zostaną wysłane zaproszenia, ale ja nic nie dostanę”. I rzeczywiście nie dostałam! Było mi bardzo smutno, a jednocześnie odczuwałam złość. Wyszły na powierzchnię wszystkie uczucia, jakich doświadczałam jako nastolatka.
Wpadłam w błędne koło. Zaczęłam opowiadać znajomym, jak bardzo jest mi przykro, że nie zostałam zaproszona na przyjęcie. Zachowywałam się jak dziecko. Pewnego ranka obudziłam się ogromnie przygnębiona. „Nie jestem wystarczająco dobra. Jestem outsiderką” – pomyślałam. Na szczęście w tamtym okresie byłam już na tyle świadoma duchowo, że mogłam przyjrzeć się swojej wewnętrznej opowieści z pozycji obserwatora i zmienić perspektywę. Powiedziałam na głos: „Dziękuję ci, Wszechświecie, że pomagasz mi to uzdrowić. Wybaczam sobie te myśli i postanawiam ujrzeć miłość”.
Po południu jadłam obiad z przyjacielem. Wspomniałam mu, że nie zostałam zaproszona na przyjęcie, a on roześmiał się głośno.
– Oszalałaś? Oczywiście, że zostałaś zaproszona! Napisz do niej i wyjaśnij to – powiedział.
Dzięki swojej porannej modlitwie byłam w stanie przyjąć jego sugestię.
– Dobrze, wyślę jej esemesa – odpowiedziałam.
Sięgnęłam po telefon komórkowy i wysłałam jej wiadomość: „Cześć, jak się masz? Nie otrzymałam zaproszenia na imprezę. Mam nadzieję, że wszystko jest między nami w porządku”. Odpowiedziała w ciągu kilku sekund: „Co?! Oczywiście, że zostałaś zaproszona! Wysłałam mejla z nowego konta. Sprawdź, czy nie trafił do spamu”. Sprawdziłam i okazało się, że tak się właśnie stało.
Ta historia wyraźnie potwierdza, że nasze projekcje decydują o tym, jak postrzegamy rzeczywistość. Byłam tak zaabsorbowana swoją wewnętrzną opowieścią o tym, że jestem outsiderką i nie zostanę zaproszona, że nie przyszło mi nawet do głowy, że mejl mógł trafić do spamu, co było przecież bardzo prawdopodobne, zważywszy na to, jak wiele wiadomości dostaję. Poddając się lękowi, odcięłam się od takich możliwości.
Energia podąża za uwagą. Byłam tak skoncentrowana na tym, co negatywne, że nie dopuszczałam do siebie miłości. W chwili gdy wypowiedziałam modlitwę, otworzyłam swoją świadomość na nowe informacje. W ten sposób uwolniłam się od lękowej projekcji.
Na szczęście z łatwością możemy wyjść z takich opartych na lęku projekcji. Porównując nasze życie do ekranu, na którym wyświetla się film, Gary Renard podkreśla, że możemy po prostu wejść do kabiny projekcyjnej i zmienić rolkę filmu. Co by się stało, gdybyś to zrobił? Co byś wówczas zobaczył?
UNIWERSALNE PRZESŁANIE:
WIDZISZ ŚWIAT, KTÓRY TWORZYSZ, ALE NIE POSTRZEGASZ SIEBIE JAKO TWÓRCY
Oto co możesz zrobić, aby przypomnieć sobie o swojej ukrytej mocy.
KROK 1: Jaki straszny film wyświetlasz na ekranie swojego życia?
Korzystając z metafory Gary’ego, wyobraź sobie przez chwilę, że jesteś reżyserem filmu o swoim życiu. Zastanów się nad tym, co wyświetlasz na swoim ekranie:
● Jakie oparte na lęku opowieści z przeszłości lub jakie projekcje na temat przyszłości wyświetlasz na swoim wewnętrznym ekranie?
● W jaki sposób historie te uniemożliwiają ci odczuwanie szczęścia i wsparcia?
KROK 2: Jaki pozytywny film wyświetlasz?
Jak już wiesz, opowieści oparte na lęku blokują cię przed przepływem miłości Wszechświata. Z kolei pozytywne opowieści wewnętrzne bardzo korzystnie wpływają na twoje życie. Przyjrzyj się bliżej tym potężnym historiom, które wciąż wyświetlasz na swoim wewnętrznym ekranie. (Uwaga: Jeśli odczuwasz obecnie dużo lęku, możesz mieć trudności z przywołaniem takiej pozytywnej historii, ale może to być nawet coś tak banalnego, jak na przykład: Czuję się szczęśliwy i połączony z duchem, kiedy gotuję. Albo: Odczuwam przepływ energii, gdy biegam).
● Jakie podnoszące na duchu i oparte na miłości opowieści odtwarzasz w swojej głowie?
● W jaki sposób historie te sprawiają, że czujesz się wspierany i szczęśliwy?
To ćwiczenie pomoże ci zrozumieć, w jaki sposób pozytywne projekcje, w które wierzysz, wzmacniają twoje połączenie z Wszechświatem, a negatywne blokują cię przed nim. Jednym z twoich głównych celów podczas lektury tej książki będzie kierowanie energii na te pozytywne historie oraz uwalnianie negatywnych za pomocą poszczególnych praktyk.
UNIWERSALNE PRZESŁANIE:
SZUKAJ MIŁOŚCI WE WSZYSTKICH WŁAŚCIWYCH MIEJSCACH
KROK 3: Połącz się ze swoją mocą
Gdy skupiasz się na pozytywnych opowieściach wewnętrznych, podnosisz swoje wibracje, stajesz się bardziej obecny i wzmacniasz układ odpornościowy, dzięki czemu twoje ciało staje się silniejsze. Takie pozytywne historie sprawiają, że czujesz się dobrze, a gdy czujesz się dobrze, jesteś pełen mocy. To twoja obecność jest twoją mocą. Gdy wyświetlasz pozytywne historie na swoim wewnętrznym ekranie, twoje życie również jest pozytywne. Pielęgnując dobrą energią i moc, stajesz się magnesem dla cudów.
Opiszę ci teraz, jak się czuję, gdy jestem połączona z mocą własnej obecności. Gdy jestem dostrojona do swojej obecności, oddycham lekko, a właściwe słowa same do mnie przychodzą – nie muszę się nad nimi zbytnio zastanawiać. Jestem pewna siebie, a ludzie reagują na moją energię. Czuję się bezpieczna, spokojna, w harmonii ze wszystkim, co dzieje się wokół mnie. Z kolei gdy nie jestem dostrojona do mocy własnej obecności, czuję się zablokowana, słaba, zmęczona, niespokojna i rozdrażniona. Nikt nie chce ze mną przebywać, a ja czuję się odseparowana od wszystkich ludzi. Uświadomienie sobie różnicy między tymi dwoma stanami było dla mnie bezcenne – dzięki temu jestem w stanie zauważyć, kiedy tracę to połączenie, i je odzyskać.
W tej książce podpowiem ci, jak możesz dostroić się do swojej mocy. Otrzymasz mnóstwo narzędzi, które pomogą ci utrzymać to połączenie. Zaczniesz od uświadomienia sobie, jak to jest doświadczać tej energii i jak świat zewnętrzny reaguje na twoją wewnętrzną moc.
Zastanów się przez chwilę nad tymi pytaniami:
● Jakie to uczucie, gdy jestem połączony ze swoją mocą?
● Jakie to uczucie, gdy nie jestem połączony ze swoją mocą?
Uświadom sobie dokładnie, jakie to uczucie być dostrojonym do swojej mocy, i zwróć uwagę, jak się czujesz, gdy jesteś od niej odłączony. Najważniejszym krokiem w kierunku odzyskania kontaktu z własną, ukrytą mocą jest właśnie doświadczenie różnicy między tymi stanami.
Odzyskiwanie własnej mocy jest bardzo proste. Ilekroć zauważysz, że odłączyłeś się od miłości, wypowiedz tę modlitwę, a odzyskasz spokój: „Zauważam, że nie jestem dostrojony do swojej mocy. Zamiast tego wybieram teraz spokój”.
Ta modlitwa połączy cię z twoim pragnieniem doświadczania jedności ze swoją twórczą mocą. Już samo to pragnienie wystarczy. Zdecyduj, że chcesz dostroić się do swojej mocy, a na pewno odczujesz zmianę.
UNIWERSALNE PRZESŁANIE:
TWOJA OBECNOŚĆ JEST TWOJĄ MOCĄ
Po jednym z moich wykładów pewna słuchaczka zapytała:
– Czy cały czas jesteś połączona ze swoją mocą?
– Jasne, że nie! – odpowiedziałam. – Wciąż tracę to połączenie, ale bardzo szybko mogę je odzyskać.
Odzyskanie połączenia ze swoją energią i mocą jest tak proste, jak w metaforze Gary’ego – gdy tylko zauważysz, że je utraciłeś, zmień rolkę. Mocą swoich intencji możesz w jednej chwili przekształcić swoją energię. Pamiętaj, że twoje intencje tworzą twoją rzeczywistość.
Moc wynika ze świadomości, że twoja pozytywna obecność służy twojemu życiu. Zdając sobie z tego sprawę, z łatwością potrafisz rozpoznać, kiedy jesteś dostrojony do swojej mocy, a kiedy nie. W sytuacji gdy poczujesz się odłączony, możesz wypowiedzieć modlitwę i powrócić do tego przepływu.
Zauważam, że nie jestem dostrojony do swojej mocy
Zamiast tego wybieram teraz spokój
Dzięki tej modlitwie zawsze możesz odzyskać poczucie wewnętrznej mocy i wrócić do miłości. Podejmuj tę decyzję wciąż od nowa, a utrzymasz kontakt z energią Wszechświata. Już sama intencja dokonania takiego wyboru wyzwoli w tobie twoją ukrytą moc.
W jednej chwili możesz połączyć się z tą mocą. Wystarczy, że zaczniesz świadomie wprowadzać bardzo proste zmiany. Gdy już się tego nauczysz, będziesz doświadczać miłości, przepływu i zjawisk synchroniczności oraz otrzymywać mnóstwo wskazówek. Weź sobie do serca te uniwersalne przesłania, a twoje wysokie wibracje pokierują cię ku życiu, które przerasta twoje najśmielsze marzenia.
● Medytacja i modlitwa otwierają na moc wszechświata.
● Lęk pojawia się, gdy nie polegasz na Wszechświecie.
● Projekcje wywołują postrzeganie. Uświadom sobie, jakie oparte na lęku opowieści wyświetlasz na swoim wewnętrznym ekranie.
● Twoja obecność jest twoją mocą. Zacznij zwracać uwagę na to, jak odłączasz się od Wszechświata poprzez swoje myśli, słowa i energię. Uświadom sobie, jak się czujesz, gdy jesteś dostrojony do swojej mocy, a jak wtedy, gdy jesteś od niej odłączony.
● Gdy zauważysz, że odłączyłeś się od miłości, wypowiedz tę modlitwę, a odzyskasz spokój: „Zauważam, że nie jestem dostrojony do swojej mocy. Zamiast tego wybieram teraz spokój”.
W następnym rozdziale zgłębimy moc twoich myśli i energii. Pomogę ci jeszcze bardziej uświadomić sobie, jak twoje intencje tworzą twoją rzeczywistość. Na początku ta praca wewnętrzna może cię nieco przytłaczać. Wzięcie odpowiedzialności za życie, które sam stworzyłeś, czasem wydaje się przerażające. Pamiętaj jednak, że możesz zdecydować, jak chcesz postrzegać różne sytuacje, włącznie z własnym procesem uzdrawiania. Postanów, że z entuzjazmem przejdziesz do kolejnego rozdziału, przebaczając sobie błędy i z wdziękiem rozwijając pragnienie poszerzania świadomości. To ma być radosny proces. Bądź dla siebie wyrozumiały i zaufaj otrzymywanym wskazówkom. Dobrej zabawy!
1
Cytaty zaczerpnięte z Kursu Cudów pochodzą z wydania w tłumaczeniu Eugeniusza Cezarego Urbańskiego, Warszawa 2006. [Przypisy do niniejszej książki zostały dodane w polskim wydaniu].