Читать книгу Krzyżacy - Генрик Сенкевич, Henryk Sienkiewicz - Страница 19

Tom I
Rozdział osiemnasty

Оглавление

Maćko czekał cierpliwie przez kilka dni, czy nie dojdzie go jaka wieść ze Zgorzelic lub czy opat się nie udobrucha, aż wreszcie sprzykrzyła mu się niepewność i czekanie i postanowił sam wybrać się do Zycha. Wszystko, co się stało, stało się bez jego winy, chciał jednak wiedzieć, czy Zych nie czuje i do niego urazy, bo co do opata był pewnym, że gniew jego będzie odtąd ciążył i na Zbyszku, i na nim.

Chciał jednak uczynić wszystko, co było w jego mocy, by ów gniew złagodzić, więc jadąc rozmyślał i układał sobie, co komu w Zgorzelicach powie, aby urazę zmniejszyć i starą sąsiedzką przyjaźń zachować. Myśli jednak nie kleiły mu się jakoś w głowie, rad też był, że zastał samą Jagienkę, która przyjęła go po staremu pokłonem, ucałowaniem ręki – słowem: przyjaźnie, choć trochę smutno.

– A ojciec doma1143? – zapytał.

– Doma, jeno się wybrali z opatem na łowy. Mało patrzeć, jak wrócą…

To rzekłszy, wprowadziła go do izby, w której zasiadłszy, milczeli oboje przez dłuższą chwilę, po czym dziewczyna spytała pierwsza:

– Cni się1144 wam samemu w Bogdańcu?

– Cni – odpowiedział Maćko. – A to już wiesz, że Zbyszko pojechał?

Jagienka westchnęła cicho:

– Wiem. Wiedziałam tego samego dnia – i myślałam… że wstąpi choć dobre słowo rzec, a nie wstąpił.

– Jakże mu było wstępować! – rzekł Maćko – toć opat chybaby go rozerwał na dwoje, a i ojciec twój nierad by go też widział.

Ona zaś potrząsnęła głową i odrzekła:

– Ej! Nie dałaby ja mu krzywdy uczynić nikomu.

Na to Maćko, choć serce miał hartowne1145, wzruszył się jednak, przyciągnął do się dziewczynę i rzekł:

– Bóg z tobą, dziewucho! Tobie smutek, ale i mnie smutek, bo to ci jeno1146 rzekę, że ni opat, ni ociec rodzony nie miłują cię barziej1147 ode mnie. Niechbym był lepiej sczezł1148 od tej rany, z której mnie wygoiłaś, byle on ciebie brał, nie inną.

A na Jagienkę przyszła taka chwila żalu i tęsknoty, w której człowiek nie potrafi niczego w sobie zataić – i rzekła:

– Nie obaczę już ja go nigdy, a jeśli obaczę, to z Jurandówną – wolałabym zasię wpierw oczy wypłakać.

I podniósłszy końce fartucha, przesłoniła nim oczy, które zaszły jej łzami.

A Maćko:

– Daj spokój! Pojechał ci, bo pojechał, ale za łaską boską z Jurandówną nie wróci.

– Co nie ma wrócić! – ozwała się spod fartucha Jagienka.

– Bo mu Jurand nie chce dziewki dać.

Na to Jagienka odsłoniła nagle twarz i zwróciwszy się do Maćka, spytała żywo:

– Mówił mi! – ale prawda-li to?

– Prawda, jako Bóg na niebie.

– A czemu?

– Kto jego wie. Ślubowanie jakieś czy co, a na ślubowanie nie ma rady!

Udał mu się Zbyszko, ile że1149 mu obiecował do pomsty pomagać, ale i to nie pomogło. Na nic było i księżny Anny1150 swatanie. Ni prośby, ni namowy, ni rozkazania nie chciał Jurand słuchać. Powiadał, że nie może. No, i widać przyczyna takowa jest, że nie może, a to człek twardy, który tego, co rzekł, nie zmieni. Ty, dziewczyno, nie trać otuchy i pokrzep się. Po sprawiedliwości musiał chłop jechać, boć te pawie grzebienie w kościele zaprzysiągł. Dziewka też go nałęczką przykryła na znak, że go chce za męża brać, bez1151 co mu głowy nie ucięli – za to jej powinien1152 – nie ma co gadać. Nie będzie, da Bóg, ona jego, ale on jest wedle prawa jej. Zych na niego krzyw1153, opat pewnikiem pomstuje, a że skóra cierpnie, mnie też gniewno, a wszelako pomiarkowawszy, co on miał robić? Skoro tamtej powinien, to i trza mu było jechać. Przecie jest ślachcic. Ale ci to jeno1154 powiadam, że jeśli go tam gdzie Niemce godnie1155 nie pokołaczą, to jak pojechał, tak i wróci – i wróci nie tylko do mnie starego, nie tylko do Bogdańca, ale do ciebie, bo cię strasznie rad1156 widział.

– Gdzie on mnie ta rad widział! – rzekła Jagienka.

Ale jednocześnie przysunęła się do Maćka i trąciwszy go łokciem, zapytała:

– Skąd wiecie? – co? Pewnie nieprawda?…

– Skąd wiem? – odrzekł Maćko. – Bo widziałem, jak mu ciężko było odjeżdżać. I jeszcze było tak, że jak już stanęło na tym, że ma jechać, tak pytam ja go: „A nie żal ci też Jagienki?” – A on prawi: „Niechże jej Bóg da zdrowie i wszystko najlepsze”. I tak ci zaraz wziął wzdychać, jakby miał kowalski miech w brzuchu…

– Pewnie nieprawda!… – powtórzyła ciszej Jagienka – ale powiadajcie jeszcze…

– Jak mi Bóg miły, prawda!… Już mu tamta nie będzie tak po tobie smakować, bo to i sama wiesz, że jędrniejszej a zaś urodziwszej dziewki na całym świecie nie znaleźć. Czuł on do ciebie wolę Bożą1157 – nie bój się – może i więcej niż ty do niego.

– Bogać tam1158! – zawołała Jagienka.

I pomiarkowawszy, co w prędkości1159 wyrzekła, zakryła rumianą jak jabłko twarz rękawem, a Maćko uśmiechnął się, pociągnął ręką po wąsach i rzekł:

– Hej, żeby ja był młody! Ale ty się pokrzep, bo już widzę, jako będzie: Pojedzie, ostrogi1160 na dworze mazowieckim zyszcze1161, gdyż tam granica blisko i o Krzyżaka nietrudno… Jużci wiem, że i między Niemcami bywają tędzy rycerze, a żelazo od jego skóry nie odskoczy, ale tak myślę, że byle który rady mu nie da, bo to jucha do bitki okrutnie sprawna. Patrzże, jako Cztana z Rogowa i Wilka z Brzozowej w mig potarmosił, choć to przecie, mówią, chłopy na schwał i mocarne jak niedźwiedzie. Przywiezie on swoje czuby, jeno Jurandówny nie przywiezie, bo i ja gadałem z Jurandem i wiem, jako jest. No, a potem co? Potem tu wróci, bo gdzieżby miał wracać.

– Kiedy tam wróci?

– Ba! jeśli nie wytrzymasz, to ci nie będzie krzywdy. Ale tymczasem powtórz opatowi i Zychowi to, co ci mówię. Niechby ta w gniewie na Zbyszka choć trochę pofolgowali1162.

– Jakoże mam mówić? Tatuś więcej frasobliwi1163 niż gniewni, ale przy opacie i wspomnieć o Zbyszku nieprzezpiecznie1164. Dał ci on i mnie, i tatusiowi za tego pachołka, którego Zbyszkowi posłałam.

– Za jakiego pachołka?

– Wiecie. Był tu u nas Czech, co go tatuś pojmali pod Bolesławcem, dobry pachołek i wierny. Wołali na niego Hlawa. Tatuś mi go dali do posług, bo się powiadał tamtejszym włodyką1165, a ja dałam ci mu zbroiczkę godną i posłałam go Zbyszkowi, aby mu służył i strzegł go w przygodzie1166, a broń Boże czego, żeby dał znać… Dałam ci mu i trzosik na drogę, a on zaprzysiągł mi na zbawienie duszy, że do śmierci będzie Zbyszkowi wiernie służył.

– Mojaż ty dziewczyno! Bóg ci zapłać! a Zych się nie przeciwił?

– Co się miał przeciwić! Zrazu całkiem tatuś nie pozwalali, dopiero jak wzięłam go pod nogi podejmować, tak i stanęło na moim. Z tatusiem nijakiego kłopotu nie masz, ale jak opat zwiedział się o tym od swoich skomorochów1167, w mig pełniuśką izbę naklął i taki był sądny dzień, że tatuś do stodół uciekli. Dopiero wieczorem ulitował się opat moich łez i jeszcze mi paciorki podarował… Ale ja rada byłam pocierpieć, byle Zbyszko poczet miał większy.

– Jak mi Bóg miły, tak nie wiem, czy więcej jego miłuję, czy ciebie, ale on i tak poczet wziął zacny – i pieniędzy też mu dałem, choć nie chciał… No, Mazury przecie nie za morzem…

Dalszą rozmowę przerwało im ujadanie psów, okrzyki i odgłosy trąb mosiężnych przed domem. Usłyszawszy to, Jagienka rzekła:

– Tatuś i opat wrócili z łowów. Pójdziemy na przyłap1168, bo lepiej, żeby was opat pierwej z daleka uwidział1169, nie zaś znienacka w izbie.

To rzekłszy, wyprowadziła Maćka na przyłap, z którego ujrzeli w podwórzu na śniegu kupę ludzi, koni, psów, a zarazem pobodzone oszczepami lub postrzelone z kuszy łosie i wilki. Opat ujrzawszy Maćka, zanim jeszcze zsiadł z konia, cisnął w jego stronę oszczepem, nie dlatego wprawdzie, aby go ugodzić, ale by w ten sposób tym dowodniej1170 swą zawziętość przeciw bogdanieckim ludziom okazać. Lecz Maćko skłonił mu się z dala czapką, jak gdyby nic nie zauważył, Jagienka zaś nie zauważyła tego istotnie, gdyż przede wszystkim zdumiała ją obecność dwóch jej zalotników w orszaku.

– Są Cztan i Wilk! – zawołała – musieli się w boru z tatusiem zdybać1171.

A Maćka aż zakłuło coś w dawnej ranie na ich widok. W lot przez głowę przebiegła mu myśl, że jeden z nich może dostać Jagienkę, a z nią Moczydoły, opatowe ziemie, bory i pieniądze… I żal wespół ze złością chwyciły go za serce, zwłaszcza że po chwili ujrzał rzecz nową. Oto Wilk z Brzozowej, choć z jego ojcem chciał się niedawno opat potykać, skoczył teraz do jego strzemienia, aby mu pomóc zsiąść z konia, on zaś zsiadając, oparł się przyjaźnie na ramieniu młodego szlachcica.

„Pogodzi się opat ze starym Wilkiem takowym sposobem – pomyślał Maćko – że za dziewczyną odda bory i ziemie”.

Lecz przerwał mu owe przykre myśli głos Jagienki, która w tej samej chwili rzekła:

– Wygoili się już po Zbyszkowym biciu, ale choćby tu co dnia przyjeżdżali – niedoczekanie ich!

Maćko spojrzał – twarz dziewczyny była rumiana zarówno z gniewu, jak i z zimna, a modre jej oczy iskrzyły się gniewem, pomimo iż wiadomo jej było dobrze, że Wilk i Cztan za nią właśnie ujęli się w gospodzie i przez nią zostali pobici.

Więc Maćko rzekł:

– Ba! uczynisz, co opat każe.

A ona na to z miejsca:

– Opat uczyni, co ja zechcę.

„Miły Boże! – pomyślał Maćko – i ten głupi Zbyszko takiej dziewki odbieżał1172!”

1143

doma (daw.) – w domu. [przypis edytorski]

1144

cnić się (daw.) – tęsknić za czymś, martwić się, nudzić. [przypis edytorski]

1145

hartowny – zahartowany, twardy. [przypis edytorski]

1146

jeno (daw.) – tylko. [przypis edytorski]

1147

barziej – dziś popr.: bardziej. [przypis edytorski]

1148

sczeznąć (daw.) – zginąć, umrzeć. [przypis edytorski]

1149

ile że (daw.) – ponieważ. [przypis edytorski]

1150

Anna Danuta – (1358–1448), córka księcia trockiego Kiejstuta i Biruty, żona księcia mazowieckiego Janusza (było to najdłużej trwające małżeństwo w dziejach dynastii). [przypis edytorski]

1151

bez (daw.) – przez. [przypis edytorski]

1152

jej powinien (daw.) – ma wobec niej powinności, jest wobec niej zobowiązany. [przypis edytorski]

1153

krzyw (daw.) – niechętny. [przypis edytorski]

1154

jeno (daw.) – tylko. [przypis edytorski]

1155

godnie – tu: mocno, solidnie. [przypis edytorski]

1156

rad (daw.) – chętnie. [przypis edytorski]

1157

wola Boża (daw.) – pożądanie. [przypis edytorski]

1158

Bogać tam (daw.) – gdzie tam. [przypis edytorski]

1159

w prędkości – w zdenerwowaniu. [przypis edytorski]

1160

ostrogi – tu przen. znak przynależności do stanu rycerskiego. [przypis edytorski]

1161

zyszcze – dziś popr.: zyska. [przypis edytorski]

1162

folgować (daw.) – traktować łagodniej. [przypis edytorski]

1163

frasobliwy (daw.) – smutny. [przypis edytorski]

1164

nieprzezpiecznie (daw.) – niebezpiecznie. [przypis edytorski]

1165

włodyka – rycerz, zwłaszcza niemajętny względnie bez pełni praw stanowych. [przypis edytorski]

1166

przygoda – tu: niebezpieczeństwo. [przypis edytorski]

1167

skomorocha (daw.) – wędrowny śpiewak a. aktor, zwłaszcza słowiański. [przypis edytorski]

1168

przyłap a. przyłapa – płytka podcień ze słupów drewnianych ustawionych bezpośrednio przy ścianie domu. [przypis edytorski]

1169

uwidzieć – zobaczyć. [przypis edytorski]

1170

dowodnie (daw.) – wyraźnie. [przypis edytorski]

1171

zdybać się (daw.) – spotkać się. [przypis edytorski]

1172

odbieżać (daw.) – uciec. [przypis edytorski]

Krzyżacy

Подняться наверх