Читать книгу Sekret Tatiany - Gill Paul - Страница 8

Rozdział 3

Оглавление

S łyszałeś wieści z Tannenbergu? – zawołał Stiepanow, wyrywając Dymitra z zamyślenia. – Katastrofa! Siedemdziesiąt osiem tysięcy zabitych albo rannych, dziewięćdziesiąt dwa tysiące jeńców, a generał Samsonow zginął z rąk własnych. – Czytał właśnie artykuł w gazecie.

Dymitr już wiedział, że rosyjska 2. Armia została otoczona przez Niemców, ale dopiero teraz poznał rozmiary strat. Ogromna skala rzezi wywołała u niego mdłości.

– Jak mogło do tego dojść? Dlaczego niemiecki wywiad jest o tyle lepszy od naszego? Wygląda na to, że przechwytuje wszystkie nasze wiadomości, a my nie mamy pojęcia o planach Niemców.

Stiepanow skrzywił się.

– Poza tym są lepiej uzbrojeni. Ich karabiny mają większy zasięg i większą siłę rażenia. Nasza przewaga liczebna na nic się nie zdaje, gdy wysyła się nas do walki uzbrojonych w broń z XIX wieku.

Dymitr pomyślał o przyjaciołach, których zostawił na froncie: czy któryś z nich przeżył, czy też powaliły ich salwy z walących na oślep dział? Rosja miała najliczniejszą armię na świecie, lecz niemiecki wróg był zwinniejszy, bardziej elastyczny.

– Jeśli nie zdobędziemy nowoczesnego sprzętu i nie będziemy szybsi na polu bitwy, przegramy tę wojnę w kilka miesięcy. Nasze dowództwo jest zbyt powolne i niezdecydowane. Wprowadzenie zmian w rozkazach trwa bardzo długo, a tymczasem wróg robi postępy.

Stiepanow spochmurniał.

– Według redaktora tej gazety nie możemy rywalizować z siecią kolei zaopatrującą niemiecką armię. Nadal jeździmy konno, ale dni kawalerii są policzone. Koń to wyraźny cel, a w dodatku płoszy go huk dział.

Dymitr przyznawał mu rację, lecz oznaczało to, że wszystko, czego nauczył się w prestiżowym carskim Korpusie Paziów, a potem w 8. Pułku Ułanów Wozniesienskich, straciło aktualność. Był doskonałym jeźdźcem, lecz nie miał pojęcia o ustawianiu, ładowaniu i odpalaniu dużych pocisków artyleryjskich, których obecnie używano. Egzaminy z nauk przyrodniczych, historii wojskowości i matematyki zdał z wyróżnieniem, ale brakowało mu jakiegokolwiek doświadczenia w zakresie stosowania nowych niszczycielskich technologii wojskowych.


Nazajutrz o dziesiątej Tatiana wpadła do komnaty bardzo podekscytowana.

– Malama, dlaczego mi pan nie powiedział, że zwyciężył pan w Stuwiorstnym?

Rok wcześniej podczas prestiżowego wyścigu konnego Dymitr od początku prowadził na swojej koniakowej klaczy Ortipo.

– To było wiele księżyców temu – powiedział. – Pochlebia mi, że zasięgała pani informacji na mój temat.

– Oczywiście, że zasięgałam – odrzekła, siadając na krawędzi jego łóżka, ponieważ w zasięgu wzroku nie było krzesła. Gdyby to była inna dziewczyna, uznałby to za zalotny gest, ale w wykonaniu Tatiany wypadł on zupełnie naturalnie i nie kojarzył się z wyrachowaniem. – Próbuję się dowiedzieć, czym się pan interesuje.

– Obawiam się, że okażę się bardzo nudnym obiektem badań. – Uśmiechnął się. – Jestem oficerem wojskowym i chciałbym jak najszybciej wrócić do swojego pułku, żeby znów walczyć za ojczyznę. Jestem tak przewidywalny, że aż samemu chce mi się ziewać.

– Nie pozwolę panu wyjechać – powiedziała Tatiana żartobliwym tonem. – Jako pana zwierzchniczka rozkazuję panu zostać w Carskim Siole.

Zanim odpowiedział, spojrzał w bok, na Olgę siedzącą przy łóżku oficera o nazwisku Karangozow.

– Nie śmiałbym sprzeciwiać się rozkazom. Czyżby pani myślała, że armia poradzi sobie lepiej beze mnie?

Roześmiała się.

– Jeśli czym prędzej pojedzie pan na front i da się zastrzelić, uszczupli pan jej szeregi. Musi pan zostać tutaj i dostarczać mi rozrywki.

– Ale to pani zapewnia mi rozrywkę, podczas gdy ja leżę tu jak bezużyteczna kłoda. Pobyt w szpitalu byłby nieznośny, gdybym nie mógł wyczekiwać pani odwiedzin.

– Może niedługo będzie pan w stanie ze mną pospacerować? Temperatura jest przyjemna, a liście tak pięknie czerwienieją i żółkną.

Spojrzał przez wysokie okno na przesuwające się szybko chmury. Ilekroć Tatiana mówiła coś, co miało osobisty wydźwięk, jego serce zaczynało bić mocniej. Czy dla innych pacjentów też była taka miła? Na tym oddziale z całą pewnością spędzała przy jego łóżku o wiele więcej czasu niż przy innych.

– Bardzo chętnie, pani pułkownik – odrzekł lekko zachrypniętym głosem.

Nagle do komnaty weszła caryca Aleksandra i obie jej córki natychmiast wstały z łóżek oficerów.

– Może zmienisz kornetowi Malamie opatrunek? – zwróciła się caryca do Tatiany, witając się z Dymitrem szybkim skinieniem głową. – Olgo, chodź ze mną do dobudówki.

Tatiana poszła po wodę, nożyczki i szarpie, a Dymitr skrzywił się na myśl, że za chwilę wielka księżna zobaczy jego paskudną ranę. Wiedział, że nie jest brzydkim mężczyzną, był ciemnym blondynem o kasztanowych oczach, ale kula poznaczyła obie strony jego lewej nogi głębokimi ranami, które gojąc się, przybierały paskudne barwy: nieregularne fio letowe lin ie otaczała szaropomarańczowa opuchlizna, a w miejscu, w którym zgolono włosy, skóra nadal była łysa. Na szczęście rany przestały krwawić i ropieć, pozostawały jednak skazami, które wolałby ukryć.

Nie mógł patrzeć, gdy przemywały je chłodne palce Tatiany. Pod wpływem tego dotyku jego męskość sztywniała i wiercił się, mnąc kołdrę, by wielka księżna niczego nie zauważyła. Było to dla niego udręką i jednocześnie czuł się cudownie. Nie rozmawiali, nie patrzyli na siebie i zastanawiał się, czy przypadkiem ona także nie jest skrępowana.

– Nieźle pani idzie – powiedział, gdy zawiązała ostatni supełek i zaczęła zbierać przybory. – Jeśli znudzi się pani bycie wielką księżną, być może czeka na panią kariera pielęgniarki.

– Dziękuję panu. – Ukłoniła się z przesadną uprzejmością. – Moim celem jest sprawiać przyjemność innym. Przyjdę później, żeby sprawdzić, czy nie jest pan zanadto uciążliwy.

Mówiąc to, spojrzała mu prosto w oczy, a on poczuł ukłucie, zupełnie jakby trafiła go strzała Amora. Słowa kolejnych pokoleń poetów, które dotąd wydawały mu się wyświechtane i banalne, nagle nabrały sensu. Był szaleńczo szczęśliwy i jednocześnie czuł potworny lęk. Czy Tatiana żywiła do niego głębsze uczucia, czy po prostu lubiła jego towarzystwo? Jak miał dać jej do zrozumienia, że się w niej zakochał, i nie wprawić jej tym w zakłopotanie ani nie zaprzepaścić rodzącej się między nimi bliskości?

Podczas niekończących się godzin leżenia w łóżku Dymitr zastanawiał się, jak się upewnić co do jej uczuć, i w końcu uznał, że powinien dać Tatianie prezent: coś od serca, co stanie się dla niej cenne. Książkę? Nie miał możliwości dowiedzieć się, co już czytała, a czego nie, a zresztą taki prezent wydawał mu się konwencjonalny. Biżuterię? Jej rodzina miała więcej olśniewającego złota i cennych klejnotów, niż kiedykolwiek byłby w stanie kupić. Po jakimś czasie przypomniało mu się jednak, o czym rozmawiali podczas pierwszego spotkania, i od razu wpadł na świetny pomysł: postanowił podarować jej psa.

Znał pewnego hodowcę w Sankt Petersburgu, który miał wspaniałe buldogi francuskie. Jeden z nich doskonale nadawałby się na prezent, ale jak miał go podarować wielkiej księżnej? Chciał widzieć reakcję Tatiany w chwili, w której go dostanie, więc nie mógł po prostu posłać podarunku do Pałacu Aleksandrowskiego.


Wieczorem dama dworu carycy Anna Wyrubowa przyszła poprawić mu poduszki. Była przyjaciółką jego matki, serdeczną kobietą pucołowatej twarzy. Matka często gościła niej podczas wizyt w Sankt Petersburgu w sezonie towarzyskim. Wyrubowa spytała go o rodzinę. Dymitr postanowił poprosić ją o radę. Czy jej zdaniem wypada mu podarować psa wielkiej księżnej Tatianie? Wyjaśnił, że chciałby zrobić niespodziankę.

Anna rozpromieniła się z radości.

– Jak cudownie! – zawołała. – Na pewno będzie zachwycona. Co mogę zrobić?

Dymitr powiedział jej, gdzie znaleźć hodowcę, i szczegółowo opisał zwierzę, na jakim mu zależało: nie najsłabsze w miocie, lecz czujące się pewnie wśród ludzi i niezbyt strachliwe.

– Niech pani wybierze takie, które podejdzie, żeby powąchać wyciągniętą rękę i będzie panią obserwowało z ukosa. Proszę unikać tych, które trzymają się z tyłu i szczekają albo obnażają zęby. Chcę psiaka skorego do zabawy, ale nie do gryzienia. Nie możemy ryzykować, że zrobi krzywdę wielkiej księżnej.

Anna zgodziła się pomóc w wyborze szczeniaka i zastosować się do rad Dymitra. Wydawała się podekscytowana tym, że wtajemniczył ją w swój sekret.

Dwa dni później przystanęła obok jego łóżka i szepnęła, że hodowca ma idealnego pieska i że już go zamówiła, lecz upłynie jeszcze tydzień, zanim będzie można zabrać go od matki. To opóźnienie frustrowało Dymitra. Widywał Tatianę codziennie. Przychodziła nie tylko rano, lecz także wieczorami, razem z Olgą. O szóstej miały lekcje u doktor Wiery Giedroyć, a potem sterylizowały narzędzia na następny dzień. Jeśli później znalazły trochę czasu, Olga grała na pianinie i śpiewali razem znane piosenki, na przykład uwielbianą przez wszystkich łotewską pieśń Kaut Kur. Tatiana śpiewała cicho, ale Dymitr słyszał, że ma czysty, melodyjny głos.


W dniu, w którym szczenię było gotowe do odbioru, Dymitr przekazał Annie Wyrubowej ostatnie instrukcje: miała kupić koszyk, w którym przyniesie psa, obrożę, trochę jedzenia, miskę z wodą i tackę na odchody. Dał jej na to wszystko pieniądze. Gdy po godzinie wróciła z cennym ładunkiem, Dymitr zajrzał do środka i szeroko się uśmiechnął: szczeniak był idealny. Anna poszła po Tatianę do dobudówki.

Wkrótce wielka księżna zjawiła się na oddziale. Wydawała się przejęta.

– Anna Wyrubowa powiedziała, że chciał pan się ze mną widzieć. – Zauważyła koszyk. – Co to jest?

Podał go jej.

– Prezent. Podziękowanie za okazaną mi cierpliwość.

Ze środka dobiegało ciche posapywanie.

Tatiana wzięła koszyk i nieśmiało go otworzyła. Ze środka wysunęła się mordka, która polizała ją po ręce, wywołując okrzyk zachwytu. Piesek z łatwością mieścił się w złożonych dłoniach. Tatiana oglądała zaostrzone uszy, pionową bruzdę między oczami, pomarszczony pysk. Potem pochyliła się i pocałowała zwierzę w aksamitnie gładki łeb.

– Malama… – zaczęła, podnosząc głowę, ale nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Była oszołomiona, dosłownie odebrało jej mowę, lecz nie miało to znaczenia, bo Dymitr zobaczył miłość wypisaną w jej oczach. Teraz na pewno wiedziała, że on też ją kocha. Jego serce wypełniło się tak wielkim szczęściem, że z trudem oddychał.

Sekret Tatiany

Подняться наверх