Читать книгу Zło w popkulturze - Grzegorz Kasjaniuk - Страница 8

Muzyka z głębi mroku

Оглавление

Sam człowiek nie ma dość siły, by stawić opór szatanowi. Ale zjednoczeni w Jezusie mamy pewność, że go zwyciężymy. Chrystus jest Bogiem „bliskim”, który ma wolę i moc uwolnienia nas od szatana i właśnie dlatego Ewangelię nazywamy prawdziwie Dobrą Nowiną. Powinniśmy nieprzerwanie głosić ją w tych rejonach, gdzie panuje terror i gdzie częstokroć dominują religie niechrześcijańskie.

Ratzinger, Benedykt XVI, Raport o stanie wiary

/ popularność muzyki satanistycznej w Polsce2

Satanizm w muzyce promowany jest obecnie na niespotykaną wcześniej skalę. Powstaje coraz więcej firm fonograficznych wspierających rozwój tego nurtu w Polsce. Wiele z nich wydaje zresztą również płyty z kręgu tzw. chrześcijańskiego rocka.

Satanistyczne symbole obecne są w takich gatunkach muzyki rockowej, jak pop, blues, r’n’b, rap i dance. Stacje muzyczne emitują teledyski ukazujące rytuały okultystyczne i satanistyczne w rytm przebojowej muzyki. Podczas muzycznych ceremonii relacjonowane są okultystyczne inicjacje, co ma na celu zobojętnienie odbiorców na tajemną symbolikę oraz systematyczne oswajanie ich z mrocznym światem dostępnym do tej pory tylko dla wąskiego kręgu osób. Taki przekaz kierowany jest przede wszystkim do młodych słuchaczy muzyki po to, by zachęcić ich do naśladowania swoich idoli.

Muzyka, równolegle ze szkolną seksedukacją negującą rolę rodziny, jest obecnie jednym z najbardziej znaczących elementów nacisku na psychikę młodego człowieka. Promowanie kultu siły witalnej oraz tego, co nazywamy cywilizacją śmierci, czyli pornografii, aborcji, seksualizacji czy eutanazji, wzmacniane jest przez wpływ muzyki. Już ojcowie współczesnego satanizmu – Anton Szandor LaVey i Aleister Crowley – wskazywali na środki prowadzące do osiągnięcia takiego stanu relatywizmu moralnego, z jakim obecnie mamy do czynienia. Muzyka w ich koncepcjach odgrywała ważną rolę.

Satanizm dla mas

LaVey to jedna z najważniejszych postaci współczesnego satanizmu. W roku 1966 założył Kościół Szatana, a wydawszy dwa lata później Biblię Szatana, właśnie muzyce wyznaczył funkcję drogi do satanizmu. To ona – zdaniem LaVeya – ma być nośnikiem emocji i treści łatwo trafiających do młodzieży. Z kolei Crowley, słynny okultysta z przełomu XIX i XX wieku już w 1909 roku, w opracowanej przez siebie Księdze prawa wskazał muzykę jako podstawowy przekaźnik w oddawaniu się satanistycznej mocy, gdyż oparcie w mocnym rytmie, powtarzalności i monotonii miało wprowadzać człowieka w trans umożliwiający kontakt ze światem demonicznym. Obaj okultyści mieli olbrzymi wpływ na wprowadzenie satanizmu do muzyki mogącej nadać mu wymiar bardziej masowy. Wcześniej mroczne trendy obecne były w wąskich kręgach inteligenckich salonów aranżujących seanse spirytystyczne bądź ulegających fascynacjom mediumizmem i satanizmem teistycznym. Tacy okultyści i sataniści z kręgów bohemy artystycznej i naukowej, jak Helena Bławatska, Alice Bailey, Georgij Gurdżijew, Stanisław Przybyszewski, Czesław Czyński, Tadeusz Miciński czy John Godolphin Bennett, zaczęli być stawiani na piedestale przez muzyków „ożywiających” mroczne postacie muzycznymi rytami dopiero po rozpropagowaniu idei satanistycznych zgodnie z projekcjami Crowleya i LaVeya.

Fascynacje muzyków Crowleyem widać doskonale na przykładzie Daryla Halla z amerykańskiego zespołu Hall And Oates, który w 1977 roku nagrał z Robertem Frippem z King Crimson płytę Sacred Songs. Została ona wydana w marcu 1980 roku, a teksty jej piosenek nawiązują do ezoteryki i magii. Zmarły w 2002 roku dziennikarz muzyczny i fotograf Timothy White przeprowadził wywiad z Hallem, opublikowany później w książce Rock Lives. Hall wyznał, że w 1974 roku rozpoczął poważną naukę ezoterycznej duchowości, zaczytywał się w książkach o kabale, wierzeniach starożytnych Celtów i tradycji druidów. Zainteresował się też w końcu życiem i okultyzmem Aleistera Crowleya. Wieńczący album Sacred Songs utwór pt. Without Tears oparty jest na książce Crowleya Magic Without Tears, opublikowanej w 1973 roku.

Crowley wpłynął też chociażby na muzyków w Wielkiej Brytanii. Rozpropagował go tam okultysta Arthur Brown, znany z przeboju Fire nagranego w 1968 roku przez The Crazy World of Arthur Brown. To on wprowadził do rockowej muzyki brytyjskiej symbolikę satanistyczną corpse paint, którą umieścił na debiutanckim singlu Devil’s Grip z 1967 roku. Promotorami jego talentu byli Pete Townshend z zespołu The Who oraz Jimmy Page z Led Zeppelin, który przejął od Browna okultystyczne zainteresowania. Jimi Hendrix proponował Brownowi założenie wspólnego zespołu, podczas jego koncertów miała być wykorzystywana jako tło muzyka Wagnera i duża liczba ekranów do wizualizacji, wprawiających w trans obrazem. Słynne podpalenie gitary przez Hendrixa miało źródło w kultycznym, piekielnym traktowaniu ognia przez Arthura Browna, który uważał się za jego władcę. Wywarł wpływ na Petera Gabriela, Davida Bowiego, Alice Coopera, zespoły Deep Purple, Emerson, Like and Palmer i Kiss. Był ojcem chrzestnym prog rocka, okrywającego okultyzm blichtrem świata fantasy i mitologii. Stał się wzorem dla wielu satanistycznych kapel, w tym dla Kinga Diamonda, kapłana Kościoła satanistycznego w USA. Duchowym uczniem Arthura Browna był też okultysta i satanista Genesis Breyer P-Orridge, a właściwie Neil Andrew Megson, założyciel zespołów Throbbing Gristle i Psychic TV, których twórczość była kluczowa dla rozwoju muzyki industrialnej oraz acid house, a także dla sceny rave na całym świecie.

Co w Crowleyu najbardziej inspiruje satanistycznych twórców? Przede wszystkim pojęcie magii Thelema, oparte na mocy wyobraźni i siły woli w dokonywaniu zmian w świadomości oraz w świecie materialnym. To zafascynowało m.in. Adama Darskiego i członków grupy Behemoth, z tym że ci mieszają ją jeszcze z teoriami Towarzystwa Teozoficznego prezentowanymi przez Micińskiego. Behemoth wykorzystuje bluźnierczą poezję tego ostatniego, a także Stanisława Przybyszewskiego i Witolda Gombrowicza. Satanizm w polskiej muzyce zyskuje obecnie na niespotykanej dotąd symbiozie obcych sobie dotychczas trendów. Symuluje artyzm osiągany środkami ugruntowanymi w szkolnych podręcznikach.

Ameryka LaVeya

W Stanach Zjednoczonych środowisko satanistyczne zaktywizował i sformalizował LaVey. Pojawiły się grupy muzyczne, które czyniły wiele, by na fali boomu hippisowskiej rewolty zaszczepić jego ideologię w umysłach słuchaczy. Przykłady? W latach 60. satanistyczny zespół Caven, dowodzony przez wokalistkę i kompozytorkę Jinx Dawson pochodzącą z rodziny parającej się okultyzmem, przodował w promowaniu satanistycznej symboliki. To właśnie Dawson wprowadziła do muzyki rockowej tzw. rogatą dłoń, czyli często dziś wykonywany przez publiczność znak dwóch wyciągniętych w górę palców symbolizujący rogi. Cavon wpłynął też między innymi na takie mroczne zespoły i wokalistów, jak Black Sabbath, Alice Cooper, King Diamond i Stevie Nicks, a sama Dawson utrzymywała też bliskie kontakty z Jimem Morrisonem, Charlie Chaplinem oraz Rogerem Taylorem z grupy Queen. Sprzedawała także biżuterię swojej produkcji dla Led Zeppelin i Barbry Streisand.

Satanizm czasu komunizmu

Istniejący w światowej muzyce satanizm nie wkroczył równolegle w skali masowej do Polski tylko dlatego, że od Zachodu dzieliła nas żelazna kurtyna. W PRL-owskim radiu próżno było szukać informacji o satanistycznym, okultystycznym czy antychrześcijańskim przekazie lub o nawróceniach muzyków. Dopiero po stanie wojennym zaczęły zachodzić widoczne zmiany. Komuniści postanowili przeszczepić na teren Polski satanizm (w postaci nieco karykaturalnej), by budować silny front antyklerykalny. Partyjni decydenci, obserwując szalejących w Jarocinie fanów, podjęli decyzję o promowaniu idei, których plon jest widoczny współcześnie. Satanizm w Polsce lat 80. nie był dobrze znany w muzycznych kręgach i stopniowo zagnieżdżał się wraz z nadejściem muzyki metalowej. Propagowano wówczas gatunki heavy metalu, jak black, thrash czy speed metal, niepreferujące anarchizmu czy antykomunizmu, ale atakujące duchowość, co dla PRL-owskiej propagandy wydawało się idealne. Grupy te uzupełniało środowisko polskich muzyków, wzorujących się na zachodnich kapelach Venom, Mercyful Fate, Metallica i Bathory. Ocierali się oni o kosmopolityzm, promując dekadenckie wzorce.

Jerzy Urban, rzecznik PRL-owskiego rządu, miał pełną świadomość tego, co się w Polsce dzieje. Potrafił wykorzystywać to, co było przeszczepiane na nasz grunt.

To był czas, kiedy zamordowany został bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Zabity kapłan został wtedy uznany przez polskie społeczeństwo za świętego. Komuniści, mordując go, odnieśli skutek odwrotny do zamierzonego. Musieli coś z tym zrobić. Musieli pokazać młodym ludziom kler jako zgniliznę promującą wartości, które nie wytrzymują konfrontacji z życiem. Z drugiej strony trzeba było stworzyć alternatywę dla prężnego ruchu oazowego, który potrafił zagospodarować sporą część młodzieży.

Kontestacja w Jarocinie, mieście średniej wielkości w Wielkopolsce, była idealna w sterowaniu emocjami subkulturowego pokolenia. Mówiąc o przeszczepianiu i wspieraniu przez władze PRL-u satanizmu w postaci karykaturalnej, czyli wizerunkowo-komiksowej, trzeba wspomnieć o wychwytywaniu do tego celu artystów, którzy byli nastawieni nie tyle antychrześcijańsko, ile raczej antyklerykalnie. W latach 80. W Polsce nie było mody na wrogość wobec chrześcijaństwa, natomiast w środowiskach muzycznych panowało myślenie, że Bóg jest OK, ale Kościół już nie. Ciekawe jest również to, że władzom nie przeszkadzał jawny antykomunizm niektórych kapel muzycznych, o ile w ich twórczości uwypuklony był antyklerykalizm. Trzeba było prowokacji pogłębiającej antyklerykalizm przez antychrześcijańskie zachowania. Środowisko polskich muzyków grających thrash czy speed metal, wzorujących się na zachodnich kapelach thrash i blackmetalowych, idealnie nadawało się do zaszczepienia takiego wzorca postępowania. Z tego nurtu ostał się i prezentuje swoją twórczość z powodzeniem do dziś deathmetalowy Vader. Przeszczepienie satanizmu za pośrednictwem takiej muzyki w mediach (czego wcześniej nie praktykowano, tylko Program III Polskiego Radia, dziś popularna Trójka, prezentował muzykę heavymetalową, co w latach 80. się zmieniło) miało na celu odseparowanie człowieka od Kościoła i od Boga. Taki gatunek muzyczny, jak black metal, który nie preferował ideologii społecznej, lecz zwichrowanie ducha, był dla komuny idealny.

To właśnie na scenie we wspomnianym Jarocinie pojawiły się pierwsze kapele satanistyczne, jak KAT czy Test Fobii Kreon. Popularne stały się grupy Turbo, Omen, 666XHE, Szwadron S., Destroyer, Open Fire i Vader. Roman Kostrzewski, wokalista grupy KAT, propagował wśród fanów Biblię satanistyczną LaVeya, którą nagrał w formie solowego projektu. Lider tego zespołu stał się – i nadal pozostaje – guru satanistycznego środowiska muzycznego w Polsce, choć część mediów chrześcijańskich próbuje lekceważyć jego wpływ na tę scenę, nazywając go „komiksowym satanistą”.

Obecna skala popularności muzyki satanistycznej w Polsce i jej powszechna akceptacja to efekt dopuszczenia do hermetycznego środowiska Polskiej Agencji Rozrywkowej PAGART i ZPR podmiotów specjalizujących się w muzyce heavymetalowej. Wpływowymi ludźmi na tym obszarze byli panowie Jacek Adamczyk oraz Tomasz Dziubiński, którzy praktycznie zmonopolizowali rynek muzyczny organizując festiwale, koncerty, management, wytwórnie fonograficzne i mass media. Adamczyk razem z Markiem Gaszyńskim, w emitowanej na falach programu II Polskiego Radia audycji „Muzyka Młodych”, promował europejski metalowy rynek muzyczny, a opracowany przez niego ranking Metal Top 20 wpłynął na ukształtowanie się mentalności młodych słuchaczy. Z kolei firma dziś już nieżyjącego Tomasza Dziubińskiego Metal Mind umocniła muzyczny satanizm na krajowym rynku i do dzisiaj jest branżowym potentatem.

Obecnie na tej bazie powstały w Polsce kolejne wytwórnie fonograficzne, pisma i agencje koncertowe rozwijające satanistyczną ofertę. Dochodzi przy tym do paradoksów, bo obok okultyzmu promowały one także wykonawców chrześcijańskich, takich jak Arka Noego, 2Tm2,3 czy Armia. Satanizm przestał też być elementem zarezerwowanym dla black/death metalu. Obok Behemotha, Azarath czy Christ Agony na porządku dziennym pojawiają się bluźnierstwa i okultystyczne odniesienia m.in. Marii Peszek, Johna Portera, Organka czy pogańskie Donatana. Zespoły indierockowe, reprezentujące ambient, rave czy muzykę elektroniczną odnoszą się obecnie w pełni swojej twórczości do nieznanych wcześniej w Polsce okultystów, jak Genesis Breyer P-Orridge.

Tak zasiane ziarno trudno wyplenić, gdyż osadzone jest w fałszywym pojęciu prawdy. Sam satanizm jest twardy i nienaruszony. Powoduje konflikty w rodzinie, a jeżeli ta próbuje odciągnąć młodego człowieka od muzyki, która gloryfikuje treści antychrześcijańskie, to ten jest w stanie się odseparować. Nawet uciec z domu. To jest trudna walka, która polega na mobilizowaniu wielkich sił, w tym modlitewnych, by wyzwalać nawet z opętania.

Zło w popkulturze

Подняться наверх