Читать книгу Zło w popkulturze - Grzegorz Kasjaniuk - Страница 9
Przyzywanie Złego
ОглавлениеPowiem więcej – współczesna ateistyczna kultura Zachodu istnieje także dzięki wolności od strachu przed demonami zaszczepionej przez chrześcijaństwo. Jednak jeśli zbawcze światło Chrystusa zgasłoby, to ten świat, mimo całej swojej wiedzy i tak rozwiniętej technologii, uległby terrorowi i popadłby w desperację. Już dzisiaj mamy oznaki powrotu ciemnych, ponurych sił: właśnie w zlaicyzowanym świecie szerzą się kulty sataniczne.
Ratzinger, Benedykt XVI, Raport o stanie wiary
/ satanizm w muzyce zespołu Behemoth3
W wypadku black/deathmetalowego zespołu Behemoth to każdy jego koncert jest zagrożeniem duchowym. Muzyka z płyt Behemoth ma silny i bluźnierczy ładunek emocji, który obraża Boga i otwiera człowieka na działanie Złego.
Choć satanistyczny charakter twórczości zespołu jest mocno nagłośniony, to nadal pośród fanów Behemotha znajduje się spora grupa… chrześcijan. Stają oni ramię w ramię z jawnymi satanistami, nie widząc w tym sprzeczności. Nieuświadomienie lub, co gorsza, zobojętnienie tej grupy fanów na przekaz lidera zespołu Adama Darskiego pozwala mu rozmywać ich wiarę, a jednocześnie utwierdzać w przekonaniu, że jest wręcz prześladowany za chęć bycia niepokornym artystą. Wszak jego słuchacze to nie tylko ateiści, agnostycy, sataniści, ale również ludzie ochrzczeni. Zresztą sam Adam Darski jest ochrzczony, co prawda chciał uzyskać akt apostazji w swojej parafii w Gdańsku od proboszcza – ale takie akty nie są wydawane, ani podpisywane – więc nic nie wskórał. Chrzest jest nieodwracalny, uzyskane sakramenty pozostają ważne do końca życia. Adam Darski ciągle pozostanie członkiem Kościoła, choć „martwym”.
Postawa takich osób jak ks. Adam Boniecki, który udzielił wsparcia Darskiemu, tworzy dodatkowy mętlik w głowach wierzących pozostających fanami bluźnierczego zespołu. Niewierzących zaś utwierdza w przekonaniu, że Behemotha krytykują jedynie skrajne, konserwatywne środowiska chrześcijańskie, mówiąc potocznym językiem, „robiące z igły widły”. Środkiem dla kreacji Darskiego na „nierozumianego kontestatora” jest również potężne wsparcie ze strony mainstreamowych mediów, które widzą w nim przede wszystkim sojusznika w walce z katolicyzmem i Kościołem. Kamuflowanie przez samego muzyka swojego rzeczywistego, nienawistnego chrześcijaństwu, okultystycznego i satanistycznego przekazu jest enigmatyczne, ale wystarczające, by Darski mógł uchodzić po prostu za ofiarę nagonki. Choć ostatnie bluźniercze akty publikowane na Facebooku, jak deptanie wizerunku Matki Bożej, czy rozdawnie czarnej hostii podczas koncertów jest już mocnym ujawnianiem rzeczywistej postawy. Jak rzecz ma się naprawdę?
Duchowe samobójstwo
Nie chodzi tu o słuszność przypisywania, czy nieprzypisywania Adamowi Darskiemu zadeklarowanego, jawnego satanizmu, od którego on sam się werbalnie odżegnuje, co jest dla jego fanów argumentem świadczącym na korzyść lidera zespołu. Niezależnie jednak od prób nadania własnej postawie, światopoglądowi, czynom czy artystycznej formie kontestującego, ale pozbawionego duchowości wymiaru, i tak w swojej istocie przekaz Behemotha będzie nadal satanistyczny. Dla Złego wszak jest obojętne, jak go nazywają, ważne, że przywołują, a teksty kompozycji, oprawa wizualna koncertów, image muzyków, okładki płyt, okultystyczna symbolika i sugestywne, antychrześcijańskie wideoklipy otwierają duchowość słuchaczy na działanie demona. Ich recepcja to wręcz duchowe samobójstwo, tym groźniejsze, że bezwiedne.
Nie należy zakładać, że Adam Darski robi to z premedytacją, bo równie dobrze przyczyną działań muzyka może być brak duchowego rozeznania. Dlatego, gdy miał poważne problemy zdrowotne w 2010 roku, gdy wręcz był na granicy życia i śmierci, został otoczony przez katolików modlitwą. W dobrej wierze i z miłości do bliźniego. Można tylko ubolewać, że w takiej chwili nie zaufał Jezusowi, gdyż wytworzony przez szturm modlitewny deszcz łask tylko czekał na jedno jego słowo: TAK. Nie jest to niemożliwe, gdyż w środowisku związanym z zespołem Behemoth dochodzi do nawróceń. Są one trudne, bo związane z uwolnieniem od działania demona, ale zwycięskie, gdyż Jezus zawsze zwycięża.
Deszcz łask nadal cierpliwie czeka na Darskiego, choć podczas ciężkiej choroby powiedział Bogu zdecydowane NIE. Tą negacją, jeszcze w szpitalu, było obmyślanie i realizowanie pomysłów dotyczących płyty The Satanist Behemoth.
Analiza duchowości lidera Behemoth może nastręczyć trudności, gdyż ta nie jest przez niego uzewnętrzniana. Jednak to, czego nie mówi wyraźnie w wywiadach, aż krzyczy z jego twórczości. Darski płynie przez życie i konsekwentnie radykalizuje twórczość, faktycznie szczerą i naturalną dla jego obecnej duchowej kondycji. Sam przyznaje, że satanizm to nieustanne kwestionowanie, kontestowanie świata, pełnią człowieczeństwa zaś są dlań buntownicze archetypy kultury. Czy forma wyboru na swojego przewodnika i guru tego, który zbuntował się przeciwko Bogu, ma przejaw racjonalny, etymologiczny czy okultystyczny – nie ma już znaczenia. Płyta The Satanist to hołd dla tego dzieła szatana, które każe Nergalowi – jako człowiekowi – stawiać się hedonistycznie w centrum, w miejsce Boga. Wydawnictwo wszak gloryfikuje pełnię człowieczeństwa bez Boga. Choć płyta nosi nazwę The Satanist, a nie np. Satan, w którym to wypadku nie byłoby już możliwości filozoficznego lawirowania, to droga jest jedna i ta sama – ciemność i mrok.
Demony The Satanist
Chrześcijanom szukającym prawdy powyższe dywagacje i spostrzeżenia nie powinny pozostawiać wątpliwości co do satanistycznego charakteru Behemotha, ale zwolennicy lansowanej powszechnie tezy o komiksowym i niegroźnym charakterze tego zjawiska potrzebują faktów. Tych dostarczają płyty zespołu. Rozważając demoniczność przekazu grupy Darskiego, nie trzeba analizować wszystkich wydawnictw, choć dyskografia Behemotha to zbiór bluźnierstw, antychrześcijańskiej symboliki czy nawiązań do teorii okultystycznych (np. teorii Thelemy), bądź pogaństwa (m.in. demonologia sumeryjska). Nie trzeba również analizować inspiracji zespołu, choć satanistycznego rysu dodaje mu fascynacja takimi grupami, jak chociażby Venom, Bathory, Nile, Celtic Frost, Mayhem, Morbid Angel.
The Satanist (2014) ma jednak pewien wyraźny, charakterystyczny rys, wcześniej w twórczości Behemotha nie aż tak widoczny. Album bowiem aż poraża wieloma odniesieniami do demonów. W tym wypadku przekaz zespołu atakuje ze wszystkich możliwych stron – począwszy od demonicznego wyglądu muzyków, poprzez demoniczne teledyski (Blow Your Trumpets Gabriel) i takież teksty (O Father O Satan O Sun!, Ora Pro Nobis Lucifer), na okładce płyty kończąc. Tę ostatnią zaprojektował rosyjski okultysta Dienis „Forkas” Kostromitin, do jej namalowania zaś Darski ponoć użyczył własnej krwi.
Ów ostatni element, mogący z pozoru wydawać się mało znaczący, ma wymiar wybitnie satanistyczny. Uderza antychrześcijańską symboliką i niby-biblijnymi odniesieniami, będącymi w istocie negacją Pisma Świętego. Prawdopodobnie obraz na okładce spełnia rolę przeciwieństwa świętych obrazów i ma charakter inicjacji okultystycznej nawet dla tych, którzy nie są jej świadomi. Dienis Kostromitin słynął bowiem z wykorzystywania alchemii, wschodniej medytacji, ezoteryzmu i ceremonialnej magii, dążąc do kontrolowania sił energii. Czy jego podziw dla okultysty Aleistera Crowleya oraz starożytnej kabalistyki został tutaj uzewnętrzniony tajemnym kodem? Z tłumaczeń Adama Darskiego i samego „Forkasa” wynika, że z takim szyfrem faktycznie mamy do czynienia. Wygląda to jak niby-zabawa w wywoływanie duchów z rytuałami braterstwa krwi i czarną magią.
Płyta I Loved You at Your Darkest (2018) dopełnia poprzednie wydawnictwo bezpośrednim wyznaniem lidera zespołu Behemoth, zapewne też i muzyków razem z nim tworzących zespół. Na pewno jest wspólnym aktem i wyznaniem stworzonym ze stałym współpracownikiem zespołu Krzysztofem Azarewiczem w utworze Bartzabel. Kompozycja ta jest rytem, teledysk oddaje w sposób niezwykle dosłowny przesłanie utworu – a jest nim przywoływanie demona, jak w średniowiecznym rytule, który jest inspiracją. Krzysztof Azarewicz jest okultystą, znawcą satanistycznej spuścizny Aleistera Crowleya. Nic dziwnego, że spisany na początku XX wieku przez brytyjskiego okultystę średniowieczny tytuał trafia ponownie za sprawą Adama Darskiego do odbiorców takich bluźnierstw. Jest to muzyczny crossover, odbiegajcy od innych kompozycji zespołu, obok którego fanom metalu zapewnie trudno jest przejść obojętnie. To nie przypadek, ale zabieg. Muzycznie Behemoth stworzył tło, podkład pod wypowiadane ustępy. Muzyka ma nie przygłuszać obrazoburczej treści, a ją eksponować. Treść jest najważniejsza, przyzywanie demona, a nawet całego legionu. Jest to oddawanie ludzi słuchających tej kompozycji Szatanowi, bo pewnie fani razem z zespołem ten tekst wypowiadają. Koncerty będą tylko dopełniały tego rytu otoczką misterium.
Koncerty zespołu Behemoth to plon dla Złego – satanizowanie miejsc koncertów i duchowe zniewalanie słuchaczy pod pozorem heavymetalowego święta. Efekt ten doskonale znany jest nawróconemu muzykowi Dave’owi Mustaine’owi, byłemu gitarzyście zespołu Metallica i obecnemu liderowi grupy Megadeth. Darski, nawiązując do jego konwersji, powiedział, że chrześcijaństwo i uprawianie tego gatunku muzyki nie współgrają ze sobą. Mustaine’a przed nawróceniem przepełniała złość i agresja wobec świata. W głowie kotłowały mu się koszmarne myśli, wpadał w depresję. Przyczyną choroby było najpewniej nagromadzone w nim zło. Cierpienie jednak stało się też dla niego początkiem nawrócenia. Pewnego razu powiedział:
Przeżyłem to. Te rzeczy spowodowały, że pogrążyłem się w nałogu. Ale teraz wiem, że jest rozwiązanie, inny sposób na życie – zostać chrześcijaninem.