Читать книгу Jak być ogierem do końca życia - Hanna Bakuła - Страница 6
Co to jest ogier?
ОглавлениеSłownik mówi: „(…) dorosły, niekastrowany, zdolny do rozrodu samiec koniowatych lub wielbłądowatych[1]”. Trochę mnie to przeraża, bo wielbłądy nie są zbyt ładne i ze względów estetycznych powinno się ograniczyć ich liczbę, a nie nakłaniać do rozmnażania. Określenie „ogier” używane jest również bez skrupułów jako określenie ludzkiego rozpłodowca.
Z koniowatymi zetknęłam się w stadzie ogierów na obozie w Starogardzie Gdańskim. Stadniny są ogólnie dla koni. Ogiery mają stada – i słusznie, bo to nieobliczalne, wredne bestie, którym jedno w głowie. Szczerze mówiąc, są jak ich ludzkie odpowiedniki ześwirowane na punkcie seksu. W pierwszych dniach obozu po powrocie zadowolonych samców zdolnych do rozrodu wszyscy, nawet ich masztalerze, bali się do nich podejść, a połowa z nas po próbach dosiadu chodziła z rękami na temblaku i nogami w gipsie. Reszta, podchodząc do potwora rżącego na wspomnienie zabawiania się z klaczami, modliła się i żegnała.
Nie wiem, jak zachowuje się męski odpowiednik ogiera po zabawie, za to wiem, jak się zaleca, dlatego nigdy nie spróbowałam nawet zatańczyć z testosteronkiem. Jest to zabawa wyłącznie dla młodych amatorek silnych wrażeń. Ogiera roznosi temperament, pluje hormonami jak lama, zgrzyta zębami, wyrywa ręce w amatorskim tańcu z figurami, wyciska całusy zwane „krowiakami”, klepie po tyłku, śmieje się głośno, uderza w klatę i czochra materac na piersi. Generalnie ma aparycję wioskowego osiłka uwielbiającego mordobicie. I głośny jest jak traktor, przeważnie czarny. To ciekawe, ale wśród ogierów chyba nie ma skandynawskich blondynów… Kwestia ilości megaplemników, których więcej produkują bruneci. Typ muskularnego czarnulka o cynicznym uśmiechu jest w cenie na prowincji, gdzie słabi nie mają poważania wśród wiejskich, nabitych panien. Raczej nie lgną do niego bibliotekarki, nauczycielki, profesorki, czyli kobiety delikatne, które podparły swoją wątłą kobiecość tezą, że nie musi kłaść na rękę całej wioski, ale musi być inteligentny. Zdechlakom prowincja mówi NIE w myśl teorii genetycznej, że liczy się liczba, a nie jakość zapłodnionych samic czy gra wstępna. Ogier wie, co lubią kobitki: zerwać bieliznę (choć lepiej, żeby nie było co zrywać), poszarpać za włosy, pogryźć szyję, wyrwać nogi w pozycji „taczki”, naderwać ucho, odgryźć sutki, poryczeć i zapłodnić! Bowiem ogier jest zawsze na punkcie rozpłodowym. Wcale nie musi być przystojny ani wysoki. Bywają temperamentne niziołki, które mają większe powodzenie niż ich wysokie odpowiedniki. To są atawistyczne archetypy samca alfa; muszą reprodukować, bo inaczej ich życie traci sens.
U nas nazywają to seksoholizmem, w krajach cywilizowanych się to leczy. Ogier to osobnik dorosły z definicji, więc nie może być nim i nie będzie małolat, bo młodzież według badań naukowych onanizuje się przy filmach z netu. Cywilizacja spycha ogiera, jak kiedyś dinozaury, w kierunku krajów tropikalnych, w których jest sjesta, tańczy się na ulicach, gra na bębnach i wszyscy mężczyźni mają permanentną erekcję, bo nie chodzą do biura i nie katuje ich cherlawy szef. W tych krajach kobiety mają biusty i nadwagę, nie noszą majtek, chodzą boso lub na szpilkach, pokazują białe zęby i machają czarnymi lokami. Raj na ziemi! Teraz już niemodny, bo ogiery muszą wozić niemowlęta w wózkach i nie wolno im poklepywać koleżanek po niczym, kolegów też. Kulturalny ogier nie gwiżdże na widok ładnych nóg, nie opowiada pieprznych dowcipów, nie miętosi w tańcu i udaje katechetę. Zostało jeszcze trochę ogierów starej daty, choć często są to uzurpatorzy – i to jest okropne, jak każda podróbka. Ameryka Południowa ostatnią deską ratunku!