Читать книгу Singielka i Otello - Hanna Bakuła - Страница 5
SINGEL STORY
ОглавлениеMolly była singielką od zawsze. Najpierw jedynaczką i jedynym dzieckiem w rodzinie, potem samotnie spędzającą czas dziewczynką obłożoną książkami. Kiedy przyszedł moment nastoletnich miłości i przyjaźni z koleżankami ze szkoły, zawsze miała ochotę uciec i sobie poczytać. Niech nikt nie mówi, że wczesna młodość nie ma największego znaczenia, bo ma. W wieku dwunastu lat Molly najlepiej czuła się w pojedynkę i w historii zjawiska dzieci singli była jednym z jego nielicznych przedstawicieli. Bycie singlem to nie upodobanie do bycia solo, to stan umysłu, najgłębsza część duszy, która na dłuższą metę nie jest w stanie się doformować do cudzego kształtu i to z kilku powodów. Po pierwsze – nie ma takiej potrzeby, po drugie – nie potrafi, po trzecie – sama sobie wystarcza. Wyjątkiem jest „czas feromonów”, czyli czas zakochiwania się w obiektach seksualnych. Każdy singiel o nim marzy i jest przygotowany na chwilową utratę indywidualności i wolności, oficjalnie twierdząc, że tym razem będzie ze swoją drugą połówką czegokolwiek na wieki oraz na dobre i złe. Że nie będzie mu przeszkadzało dudnienie telewizora z programem sportowym, zniknięcie ostatniej, ulubionej czekoladki, okruchy na obrusie, wielkie buty dryfujące po salonie, żylasta, owłosiona noga, leżąca w poprzek łóżka ani chrapanie. Ten ostatni koszmar upewnił Molly w przekonaniu, że nie jest stworzona do słuchania zwierzęcych pomruków i astmatycznych świstów. Starała się o prawo spania tak jak chce, zasypiania, o której chce, i o najważniejsze – o prawo do czytania w łóżku. Molly miała od początku zamiłowanie do seksu w godzinach południowych, noce przeznaczając na zabawę i książki. Na seks w dzień mogą sobie pozwolić osoby mające wolny zawód i mieszkające solo, czyli wyjątki, zamożni pokręceńcy pozbawieni uczuć stadnych, czuby i egoiści. Koszty decydowania o sobie są większe, niż się wydaje niewolnikom rodzinnym, sterroryzowanym przez współmałżonka, dzieci, wnuki, psy, koty, a nawet żółwie wodne, podobno najbardziej. Urodzeni w niewoli, nie znają innej rzeczywistości i zgadzają się na udręki trwania w byle czym, utratę indywidualności i skapcanienie. Agorafobia społeczna, czyli strach przed opuszczeniem wigwamu, jest silniejsza niż instynkt samozachowawczy. Molly była istotą stepową, a uczucie strachu było jej nieznane. Patronem jej znaku był bóg wojny, Mars, i to mogła być jego zasługa.
Po soft rozwodzie, z bogatym, niemniej uroczym, kochanym przez znajomych dentystą, którego na kilka lat przywiozła z NY do Warszawy, postanowiła być singielką do końca życia, w zależności od długości wspomnianego, albo na jakiś długi, nieokreślony czas. Małżeństwo uwierało ją jak za ciasny biustonosz. Czuła, że jest spętana rajstopami o za krótkich nogawkach, czym było czekanie na koniec identycznych, acz przemiłych wieczorów. Sytuację ratowało oddzielne mieszkanie i sypianie w oddalonych od siebie o kilometr łóżkach.