Читать книгу Factfulness - Hans Rosling - Страница 6
Rozdział drugi
Instynkt pesymizmu
ОглавлениеO tym, jak w pewnym sensie urodziłem się w Egipcie i czego o świecie może nauczyć nas noworodek w inkubatorze
Z którym stwierdzeniem zgadzasz się najbardziej?
◻ A sytuacja na świecie się poprawia,
◻ B sytuacja na świecie się pogarsza,
◻ C sytuacja na świecie pozostaje bez zmian.
Wydostać się z rowu
Pamiętam, że nagle znalazłem się do góry nogami. Pamiętam mrok, zapach moczu i problemy z zaczerpnięciem powietrza, ponieważ moje nozdrza i usta wypełniały się błotem. Pamiętam, że gdy próbowałem się odwrócić do pozycji pionowej, zapadałem się jeszcze bardziej w lepkim płynie. Pamiętam, że wyciągnąłem ręce za plecami, próbując desperacko sięgnąć trawy, aby się na czymś podciągnąć. Nagle ktoś złapał mnie za kostki i pomógł mi się wydostać. Następnie babcia włożyła mnie do dużej miski stojącej na kuchennej podłodze i delikatnie umyła w gorącej wodzie, która przeznaczona była na naczynia. Pamiętam zapach mydła.
To moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa, które mogło być moim ostatnim. Dotyczy dnia, w którym uratowano mnie w wieku lat czterech z rowu ściekowego, biegnącego przed domem mojej babci. Rów napełniony był po brzegi mieszaniną deszczu, który spadł poprzedniej nocy, oraz ścieków z miasteczka zamieszkanego głównie przez pracowników fabryki. Coś w rowie przykuło moją uwagę i gdy stanąłem na jego krawędzi, pośliznąłem się i poleciałem głową w dół. Moich rodziców nie było w pobliżu, aby mnie pilnować. Mama leżała w szpitalu z powodu gruźlicy, a ojciec pracował dziesięć godzin dziennie.
W dni powszednie mieszkałem u dziadków. W soboty tata sadzał mnie na bagażniku roweru i jechaliśmy do szpitala, robiąc po drodze dla zabawy wielkie koła oraz ósemki. Patrzyłem, jak mama stoi na balkonie na trzecim piętrze i kaszle. Tata tłumaczył mi wówczas, że gdybyśmy weszli do środka, też byśmy zachorowali. Machałem do mamy, a ona odpowiadała mi tym samym. Widziałem, że coś do mnie mówi, ale jej głos był zbyt cichy i słowa zagłuszał wiatr. Pamiętam, że zawsze próbowała się do mnie uśmiechać.
Megastereotyp: „Sytuacja na świecie się pogarsza”
Ten rozdział poświęcony jest instynktowi pesymizmu – tendencji do dostrzegania zła częściej niż dobra. Instynkt ten leży u podstaw drugiego megastereotypu.
„Jest coraz gorzej” – to stwierdzenie dotyczące świata, które słyszę najczęściej. Rzeczywiście na świecie dzieje się wiele złego.
Od zakończenia drugiej wojny światowej liczba ofiar wojennych spadała, lecz po wybuchu wojny w Syrii trend się odwrócił. Poza tym coraz częściej dochodzi do aktów terroryzmu. (Wrócimy do tego tematu w rozdziale czwartym.)
Zbyt intensywne połowy oraz pogorszenie się jakości wód w morzach budzą niepokój. Lista martwych obszarów w oceanach oraz gatunków zagrożonych nieustannie się wydłuża.
Lodowce topnieją. Poziom mórz w ciągu najbliższych 100 lat podniesie się najprawdopodobniej o metr. Bez wątpienia winne są gazy cieplarniane, które ludzie wpompowali do atmosfery, a które przez długi czas nie ulegną rozproszeniu, nawet jeśli ograniczymy ich emisję.
Załamania na amerykańskim rynku nieruchomości w 2008 roku nie przewidział żaden organ nadzoru. Spowodowane było ono iluzją bezpieczeństwa, jaką dawały abstrakcyjne inwestycje, których prawie nikt nie rozumiał. System nadal pozostaje równie zagmatwany jak kiedyś i podobny kryzys może się wydarzyć ponownie. Choćby jutro.
Jeśli chcemy, aby na naszej planecie zapanowały stabilizacja finansowa i pokój, jeśli chcemy ochronić zasoby naturalne, nie możemy zapomnieć o jednym – międzynarodowej współpracy zbudowanej na jednakowym rozumieniu świata na podstawie faktów. Obecny brak wiedzy o świecie jest zatem najpoważniejszym problemem.
Nieustannie słyszę negatywne opinie. Pewnie myślicie, że spotykam się tylko z ponurakami. Postanowiliśmy to sprawdzić.
W 2016 roku ludziom z 30 państw zadaliśmy pytanie, które znajduje się na początku tego rozdziału: „Czy według ciebie sytuacja na świecie poprawia się, pogarsza czy pozostaje bez zmian?”. Oto jakich odpowiedzi udzielili.
Nigdy nie ufam danym w stu procentach i wy także nie powinniście. Zawsze istnieje cień niepewności. W tym wypadku powiedziałbym, że liczby oddają mniej więcej prawdę, ale nie powinieneś wyciągać zbyt pochopnych wniosków na podstawie niewielkich różnic. (A tak przy okazji, oto dobra zasada dotycząca statystyk: nie wyciągajcie pochopnych wniosków, jeśli różnice są mniejsze niż powiedzmy 10%.) Ogólny obraz jest jednak wyraźny. Większość ludzi uważa, że sytuacja na świecie się pogarsza. Nic dziwnego, że czujemy się zestresowani.
Statystyki zamiast terapii
Łatwo śledzić negatywne doniesienia ze świata. Trudniej znaleźć informacje na temat pozytywnych aspektów, to znaczy miliardów zmian na lepsze, o których nie wspomina się w mediach. Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię o jakichś trywialnych pozytywnych wiadomościach, które mają stanowić przeciwwagę dla tych złych. Mam na myśli fundamentalne postępy, które zmieniają świat, ale nie trafiają do programów informacyjnych, ponieważ zachodzą zbyt wolno, są zbyt fragmentaryczne lub zbyt mało istotne, gdy rozpatruje się je pojedynczo. Mam na myśli tajemniczy, zachodzący po cichu postęp ludzkości.
Podstawowe fakty na temat pozytywnych zmian na świecie są tak mało znane, że jestem zapraszany na konferencje i spotkania korporacyjne na całym świecie, aby o nich opowiadać. Czasami moje wykłady określane są mianem „inspirujących”, a wiele osób twierdzi, że mają działanie pokrzepiające. Choć nie taka była moja intencja, to logiczne. Podczas wykładów pokazuję głównie oficjalne dane ONZ. Gdy ludzie mają obraz świata, który jest gorszy od rzeczywistości, dane statystyczne mogą pomóc im poczuć się lepiej. Informacja, że świat jest lepszy, niż ci się wydaje, jest pocieszająca i inspirująca. Oto nowa pigułka szczęścia, całkowicie darmowa i dostępna online!
Skrajne ubóstwo
Spójrzmy najpierw na tendencje dotyczące skrajnej biedy.
Pytanie numer 3
W ciągu ostatnich 20 lat liczba ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie…?
◻ A uległa niemal podwojeniu,
◻ B pozostała na tym samym poziomie,
◻ C zmniejszyła się prawie o połowę.
Poprawna odpowiedź to C. Przez ostatnie 20 lat liczba ludzi żyjących w skrajnej biedzie zmniejszyła się niemal o połowę. Niestety niecałe 10% respondentów, którzy brali udział w naszych ankietach internetowych przeprowadzonych w wielu krajach, znało poprawną odpowiedź.
Pamiętasz cztery poziomy dochodowe z rozdziału pierwszego? W roku 1800 około 85% ludzkości żyło na poziomie 1, w skrajnej biedzie. Na całym świecie ludzie zwyczajnie nie mieli wystarczającej ilości jedzenia. Większość szła spać głodna kilka razy w roku. W Wielkiej Brytanii i przynależnych jej koloniach dzieci musiały zarabiać na jedzenie, a przeciętne dziecko w Zjednoczonym Królestwie zaczynało pracę zarobkową w wieku dziesięciu lat. Jedna piąta obywateli Szwecji, w tym wielu moich krewnych, uciekła przed głodem do Stanów Zjednoczonych, a jedynie 20% powróciło. Gdy plony są niewystarczające i twoi krewni, przyjaciele oraz sąsiedzi umarli z głodu, co robisz? Uciekasz. Emigrujesz. Jeśli oczywiście masz taką możliwość.
Na poziomie 1 zaczynała cała ludzkość. Tak wyglądało życie większości populacji do roku 1966. Do tego czasu skrajna bieda była regułą, a nie wyjątkiem.
Na wykresie powyżej widać, że od 1800 roku liczba osób żyjących w skrajnej biedzie spada. Spójrzmy na ostatnie 20 lat. Liczba ta maleje najszybciej w historii.
W 1997 roku 42% populacji Indii i Chin żyło w skrajnym ubóstwie. W roku 2017 w Indiach ta liczba zmalała do 12%, co oznaczało, że w porównaniu z sytuacją sprzed 20 lat z powodu ubóstwa cierpiało 270 milionów ludzi mniej. W tym samym czasie w Chinach liczba ta spadła do zdumiewającego poziomu – 0,7%, co oznaczało, że kolejne pół miliarda ludzi przekroczyło ten istotny próg. Tymczasem w Ameryce Łacińskiej liczba osób żyjących w skrajnej biedzie spadła z 14% do 4% – kolejne 35 milionów ubogich ludzi mniej. Choć wszystkie dane szacunkowe dotyczące ubóstwa są dość niepewne, gdy zmiana jest tak znaczna, bez wątpienia dzieje się coś wielkiego.
W jakim byłeś wieku 20 lat temu? Na chwilę zamknij oczy i przypomnij sobie siebie z tamtych czasów. Jak bardzo zmienił się twój świat? Bardzo? Niewiele? Oto jak bardzo zmienił się świat w ogóle: jeszcze 20 lat temu 29% populacji żyło w skrajnej biedzie, teraz ta liczba wynosi 9%. W dzisiejszych czasach niemal wszystkim udało się wydostać z piekła ubóstwa. Źródło ludzkiego cierpienia niedługo zostanie wyeliminowane. Powinniśmy zaplanować przyjęcie z tej okazji! I to huczne! Mówiąc „my”, mam na myśli „ludzkość”!
A mimo to wśród ludzi panuje przygnębienie. W naszej telewizji na poziomie 4 nadal widzimy ludzi skrajnie ubogich. Mamy więc wrażenie, że nic się nie zmieniło. Lecz tak naprawdę miliardy ludzi uciekło przed nędzą, stało się konsumentami i producentami na światowym rynku, miliardom ludzi udało się przeskoczyć z poziomu 1 na 2 lub 3, a ludzie z poziomu 4 tego nie zauważyli.
Pytanie numer 4
Jaka jest obecnie średnia długość życia na świecie?
◻ A 50 lat,
◻ B 60 lat,
◻ C 70 lat.
Ukazanie przyczyn zgonów oraz cierpienia w jednej liczbie jest niemożliwe. Średnia długość życia może nam jednak wiele powiedzieć. Każda śmierć dziecka, przedwczesny zgon z powodu klęsk żywiołowych lub spowodowanych przez człowieka, każda matka umierająca podczas porodu i każdy człowiek w podeszłym wieku wiodący długie życie znajdują odzwierciedlenie w tej liczbie.
W 1800 roku, gdy w Szwecji ludzie umierali z głodu, a brytyjskie dzieci pracowały w kopalniach węgla, średnia długość życia na świecie wynosiła mniej więcej 30 lat. Tak było od początku dziejów ludzkości. Spośród wszystkich dzieci około połowa umierała jeszcze w dzieciństwie. Większość tych, która przeżywała, umierała pomiędzy pięćdziesiątym a siedemdziesiątym rokiem życia. Średnia wynosiła więc około 30 lat. Nie oznacza to, że większość ludzi dożywała jedynie tego wieku. To tylko wynik uśredniony, a przy nich zawsze musimy uważać i pamiętać o rozpiętości liczbowej.
Przeciętna długość życia na świecie wynosi obecnie 70 lat. A właściwie to jest jeszcze wyższa, bo 72 lata. Oto wyniki naszej ankiety.
To jedno z tych pytań, w przypadku których im lepiej jesteś wykształcony, tym większą niewiedzą się wykazujesz. W większości krajów, w których przeprowadzaliśmy ankietę, przedstawiciele opinii publicznej uzyskiwali wynik niewiele lepszy od szympansów. (Szczegółowe wyniki poszczególnych państw znajdują się w załączniku.) Ale wśród lepiej wykształconych słuchaczy najczęściej wybierano odpowiedź 60 lat. Byłaby ona prawidłowa, gdyby pytanie zadano w 1973 roku (był to rok, w którym 200 000 ludzi zmarło w Etiopii z powodu głodu). Jednak zadaliśmy je teraz, ponad 40 lat później. Świat poszedł z postępem. Obecnie ludzie żyją średnio 10 lat dłużej. Od zawsze walczyliśmy o przetrwanie naszych rodzin i w końcu odnosimy sukcesy na tym polu.
Gdy pokazuję ten niezwykły wykres, ludzie często pytają: „Dlaczego kilkadziesiąt lat temu doszło do nagłego spadku średniej?” i pokazują na rok 1960. Jeśli jeszcze tego nie wiesz, nadarza się dla mnie idealna okazja, aby zaatakować stereotyp o pogarszającej się sytuacji na świecie.
Na wykresie przedstawiającym średnią długość życia zanotowano spadek w 1960 roku, ponieważ wówczas w Chinach z powodu najprawdopodobniej największej klęski głodu wywołanej przez człowieka zmarło od 15 do 40 milionów ludzi – nikt nie zna dokładnej liczby.
Zbiory w Chinach w 1960 roku były mniejsze, niż zaplanowano, z powodu złej pogody oraz złego doradztwa rządowego na temat efektywniejszej uprawy ziemi. Lokalne samorządy nie chciały wykazywać złych wyników, więc skonfiskowano całą żywność i przesłano ją do rządu centralnego. Nic nie zostało. Rok później zszokowani inspektorzy opisywali akty kanibalizmu oraz zwłoki leżące wzdłuż dróg. Rząd zaprzeczał, jakoby ich centralne planowanie poniosło klęskę, a katastrofalne w skutkach wydarzenia trzymane były w tajemnicy przez rząd chiński przez 36 lat. Dopiero w 1996 roku ich opis w języku angielskim obiegł cały świat. (Zastanów się, czy w obecnych czasach jakikolwiek rząd byłby w stanie utrzymać w tajemnicy śmierć 15 milionów ludzi?)
Nawet jeśli Chiny przyznałyby się przed światem do tej tragedii, Światowy Program Żywieniowy – który obecnie przekazuje żywność do najbardziej potrzebujących miejsc – nie uratowałby tych ludzi. Powołano go bowiem do życia dopiero w 1961 roku.
Przeświadczenie o pogarszającej się sytuacji na świecie można szybko zweryfikować, gdy porównamy teraźniejszość z przeszłością. Nie powinniśmy umniejszać tragedii spowodowanych przez susze czy głód. Jednak wiedza o klęskach, które wydarzyły się w przeszłości, powinna pomóc nam zrozumieć, że świat stał się dużo bardziej transparentny, a udzielanie pomocy na poziomie globalnym stało się dużo łatwiejsze.
Urodziłem się w Egipcie
Mój rodzinny kraj, Szwecja, znajduje się teraz na poziomie 4 i jest jednym z najbogatszych i najzdrowszych państw na świecie. (Jeśli kraj znajduje się na poziomie 4, oznacza to, że właśnie na tym poziomie żyje przeciętny obywatel, a nie wszyscy Szwedzi. Pamiętaj, średnie ukrywają rozpiętość liczbową.) Ale nie zawsze tak było.
Teraz pokażę ci mój ulubiony wykres. Jego kolorowa wersja znajduje się na wewnętrznej stronie przedniej okładki. Nazywam go „Wykresem zdrowia na świecie”. Przypomina mapę świata, na której naniesione zostały dane dotyczące wskaźników zdrowotnych i zamożności krajów. Podobnie jak w przypadku wykresu bąbelkowego w poprzednim rozdziale, każda bańka to jedno państwo, a jej rozmiar odpowiada wielkości populacji. Tym razem biedniejsze kraje znajdują się po lewej stronie, a te bogatsze po prawej; natomiast im wyższy wskaźnik zdrowotny, tym wyżej państwo znajduje się na wykresie.
Zauważ, że nie ma dwóch odrębnych grup. Świat nie jest podzielony na dwie części. Na każdym poziomie znajdują się jakieś kraje. Od tych biednych z niższym wskaźnikiem zdrowotnym w dolnym lewym rogu, po te bogate i zdrowsze w górnym prawym rogu. Tam właśnie dotarła Szwecja. Natomiast większość państw zajmuje przestrzeń pośrodku.
To, co zamierzam powiedzieć, jest naprawdę ekscytujące.
Ślady niewielkich bąbelków pokazują, jak zmieniał się wskaźnik zdrowotny i zamożności w Szwecji, począwszy od roku 1800. Cóż za wspaniały postęp! Zaznaczyłem kilka państw, które w 2017 roku znajdowały się na tym samym poziomie, co Szwecja w przełomowych momentach w swojej historii.
Rok 1948 był niezwykle ważny. Kilka lat wcześniej doszło do zakończenia drugiej wojny światowej, a Szwecja zdobyła mnóstwo medali podczas Zimowej Olimpiady. To także rok mojego urodzenia. Szwecja, w jakiej przyszedłem na świat, znajdowała się na tym samym miejscu pod względem dobrobytu i zdrowia, co dzisiejszy Egipt. To znaczy, w samym środku poziomu 3. Warunki życia w latach pięćdziesiątych XX wieku w Szwecji przypominały te panujące w Egipcie lub w innych krajach będących dzisiaj na poziomie 3. Kanały ściekowe nadal były nieogrodzone i dość często dochodziło do utonięć dzieci w pobliżu domów. Na poziomie 3 rodzice pracują ciężko z dala od dzieci, a rząd nie wprowadził jeszcze nakazu ogradzania zbiorników wodnych.
W ciągu mojego życia Szwecja poczyniła ogromny postęp. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku przeszliśmy od poziomu, na którym teraz znajduje się Egipt, na poziom obecnej Malezji. W 1975, w roku, w którym urodzili się Anna i Ola, Szwecja, podobnie jak teraz Malezja, miała przejść na poziom 4.
Cofnijmy się w czasie. W 1921 roku, gdy na świecie pojawiła się moja matka, Szwecja znajdowała się w tym samym miejscu, co dzisiejsza Zambia – czyli na poziomie 2.
Moja babka pochodziła z Lesotho. Gdy w roku 1891 przyszła na świat, Szwecja było się w miejscu, które obecnie zajmuje to afrykańskie państwo. Jest to kraj z najkrótszą średnią życia na Ziemi, znajduje się pomiędzy poziomem 1 i 2, czyli na granicy skrajnego ubóstwa. Moja babka przez całe dorosłe życie ręcznie prała ubrania swojej dziewięcioosobowej rodziny. Jednak z upływem kolejnych lat doświadczała cudu rozwoju, gdy zarówno ona, jak i Szwecja osiągnęły poziom 3. Pod koniec życia miała w domu kran z zimną wodą i prowizoryczną toaletę zrobioną z wiadra w piwnicy. Był to luksus w porównaniu z warunkami, w jakich żyła w dzieciństwie, nie mając dostępu do bieżącej wody. Wszyscy moi dziadkowie potrafili pisać i liczyć, ale nie byli wykształceni na tyle, aby czytać dla przyjemności. Nie mogli mi czytać książek dla dzieci ani pisać listów. Żadne z nich nie ukończyło więcej niż cztery klasy. Szwecja w czasach moich dziadków osiągnęła ten sam poziom alfabetyzacji, co Indie – także na poziomie 2 – w dzisiejszych czasach.
Moja prababcia urodziła się w 1863 roku, gdy średni dochód Szwecji znajdował się na poziomie obecnego Afganistanu (poziom 1). Oznacza to, że większość obywateli żyła wówczas w skrajnej biedzie. Prababka opowiadała swojej córce, mojej babci, jak zimne było klepisko w zimie. Jednak w obecnych czasach ludzie w Afganistanie i innych krajach na poziomie 1 żyją znacznie dłużej niż Szwedzi w 1863 roku. Wynika to z faktu, iż większość ludzi ma dostęp do podstawowych udogodnień technicznych, które znacznie poprawiają jakość ich życia. Posiadają foliowe torby do przechowywania i transportowania jedzenia, plastikowe wiadra do przynoszenia wody i mydło, które zabija zarazki. Większość ich dzieci poddano szczepieniom. Żyją średnio o 30 lat dłużej niż Szwedzi z XIX wieku na poziomie 1. Oto jak bardzo zmieniło się życie ludzi nawet na najniższym poziomie.
Twój kraj także przeszedł ogromne zmiany. Choć nie wiem, gdzie mieszkasz, jestem o tym głęboko przekonany, ponieważ w ciągu ostatnich 200 lat w każdym kraju na świecie poprawiła się średnia długość życia. Tak naprawdę niemal we wszystkich państwach doszło do postępu pod wieloma względami4.
32 zmiany na lepsze
Czy nadal uważasz, że sytuacja na świecie się pogarsza? Jeśli tak, to szykuj się na niezwykłe spotkanie z danymi. Zamierzam ci pokazać 32 zmiany na lepsze.
O każdej z nich mógłbym opowiedzieć podobną historię, jak w przypadku skrajnej biedy i średniej długości życia. W przypadku wielu z tych zjawisk mógłbym wykazać, że ich postrzeganie przez ludzi jest dużo bardziej negatywne, niż wskazują na to dane. (A tam gdzie nie mogę tego zrobić, wynika to z faktu, że nie zadaliśmy jeszcze na ten temat pytań.)
Nie uda mi się zamieścić w książce wszystkich szczegółowych objaśnień, więc przedstawię tylko wykresy. Zacznijmy od 16 negatywnych zjawisk, które są w fazie zanikania lub już zostały zupełnie wyeliminowane. A następnie spójrzmy na 16 wspaniałych zmian, które zaszły na świecie.
Ciężko jest dostrzec ten światowy postęp, wyglądając jedynie przez okno. Zmiany zachodzą za horyzontem. Możesz jednak wyostrzyć zmysły na pewne zwiastuny zbliżających się transformacji. Posłuchaj uważnie. Czy słyszysz dziecko uczące się gry na gitarze lub pianinie? To dziecko nie utonęło, zamiast tego czuje radość i wolność z tworzenia muzyki.
Celem wyższych dochodów nie jest gromadzenie większej sterty pieniędzy. Celem dłuższego życia nie jest jedynie dodatkowy czas. Najważniejszym celem jest swoboda robienia tego, na co mamy ochotę. Ja uwielbiam cyrk, granie w gry komputerowe z moimi wnukami oraz skakanie po kanałach telewizyjnych. Kultura i wolność – oto cele rozwoju. Ciężko je zmierzyć, ale liczba gitar w przeliczeniu na liczbę obywateli to dużo mówiący wskaźnik. A musisz wiedzieć, że wzrósł on znacząco. Patrząc na tak piękne statystyki, jak można mówić, że sytuacja na świecie się pogarsza?
Instynkt pesymizmu
W dużej mierze to z powodu instynktu pesymizmu łatwiej zauważamy to, co złe, niż dobre. Wynika to z działania trzech mechanizmów: niewłaściwe przywoływanie przeszłości; selektywne przekazywanie informacji przez dziennikarzy i aktywistów; oraz poczucie, że dopóki źle się dzieje, bezdusznym byłoby twierdzenie, że jest lepiej.
Ostrzeżenie: rzeczywistość z twoich wspomnień była gorsza, niż ci się wydaje
Przez stulecia starsi ludzie idealizowali swoją młodość i utrzymywali, że „kiedyś było inaczej”. No cóż, to prawda, ale nie tak jak myślą. Wcześniej pod wieloma względami było gorzej, a nie lepiej. Ludzie jednak mają tendencję do zapominania prawdziwego obrazu przeszłości.
W Europie Zachodniej i Ameryce Północnej jedynie ci najstarsi, którzy przeżyli drugą wojnę światową lub Wielki Kryzys, na własnej skórze doświadczyli ubóstwa i głodu sprzed kilkudziesięciu lat. Nawet w Chinach i Indiach, gdzie skrajna nędza dotykała większości obywateli żyjących kilka pokoleń wcześniej, ludzie zapominają o przeszłości, mieszkając w przyzwoitych domach, nosząc czyste ubrania i jeżdżąc motorowerami.
Szwedzki pisarz i dziennikarz Lasse Berg napisał świetny reportaż o rolniczych terenach w Indiach w latach siedemdziesiątych XX wieku. Gdy powrócił tam 25 lat później, z łatwością dostrzegł, jak bardzo warunki życia uległy poprawie. Zdjęcia, które zrobił w latach siedemdziesiątych, ukazywały klepiska w chatach, ściany z gliny, półnagie dzieci oraz mieszkańców wioski, z oczu których wyzierała niska samoocena i niewielka wiedza o otaczającym ich świecie. Obrazy te kontrastowały z murowanymi budynkami z lat dziewięćdziesiątych, gdzie bawiły się dobrze ubrane dzieci, a pewni siebie i ciekawi świata mieszkańcy wioski oglądali telewizję. Gdy Lasse pokazał im zdjęcia z przeszłości, nie mogli uwierzyć, że zostały zrobione w ich okolicy. „To nie może być to samo miejsce” – mówili. „Zaszła jakaś pomyłka. Nigdy nie byliśmy aż tak biedni”. Jak większość ludzi żyli tu i teraz, skupiając się na nowych problemach, takich jak dzieci oglądające niemoralne opery mydlane, czy też brak pieniędzy na zakup motoru.
Pomimo świeżych wspomnień z jakiegoś powodu wolimy nie przypominać sobie i naszym dzieciom o nieszczęściach i okrucieństwach z przeszłości. Prawdę można odnaleźć na starożytnych cmentarzyskach, gdzie archeolodzy musieli przywyknąć do tego, że większość odkrytych przez nich szczątków należała do dzieci. Znaczna część padła ofiarą głodu lub ciężkich chorób, jednak wiele dziecięcych szkieletów nosiło znamiona przemocy. W społeczeństwach zbieracko-łowieckich wskaźnik morderstw sięgał powyżej 10%, a ofiarami były również dzieci. W dzisiejszych czasach dziecięce groby są rzadkim widokiem.
Selektywne przekazywanie informacji
Nieustannie zalewają nas potoki negatywnych informacji z całego świata: wojny, głód, klęski żywiołowe, błędy polityków, korupcja, cięcia budżetowe, choroby, masowe zwolnienia, akty terroru. Dziennikarze informujący o samolotach, które się nie rozbiły lub o dobrych zbiorach, szybko pożegnaliby się z pracą. Historie o stopniowym postępie zwykle nie trafiają na czołówki gazet, nawet jeśli dochodzi do niego na ogromną skalę i ma to wpływ na życie milionów ludzi.
Co więcej, dzięki rosnącej wolności prasy oraz rozwijającej się technologii doniesienia o katastrofach słyszymy częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Gdy kilka wieków temu Europejczycy wyrżnęli w pień rdzenną ludność Ameryki, wiadomość ta nie trafiła na Stary Kontynent. Gdy w Chinach planowanie centralne doprowadziło do masowej klęski głodu na terenach rolniczych oraz śmierci milionów ludzi, nieświadoma niczego młodzież w Europie wymachiwała czerwonymi komunistycznymi flagami. Gdy w przeszłości dochodziło do niszczenia całych gatunków i ekosystemów, nikt nie zdawał sobie z tego sprawy, co więcej, nikogo to nie obchodziło. Wynika z tego, że obok innych pozytywnych zmian, mamy w dzisiejszych czasach znacznie lepszą możliwość obserwowania otaczającego nas cierpienia. Poprawa w relacjonowaniu wydarzeń sama w sobie stanowi przejaw postępu ludzkości, choć stwarza wrażenie czegoś zupełnie przeciwnego.
Jednocześnie aktywiści i lobbyści, strasząc nas przerażającymi i wyolbrzymionymi historiami oraz przepowiedniami, sprawiają, że każdy jednorazowy spadek w ogólnie pozytywnej tendencji wygląda na koniec świata. Na przykład w Stanach Zjednoczonych od 1990 roku przestępczość regularnie spada. Zanotowano wówczas nieco poniżej 14,5 miliona przestępstw. Do 2016 roku liczba ta zmalała do 9,5 miliona. Za każdym razem, gdy wydarzyło się coś okropnego lub szokującego, czyli mniej więcej co roku, ogłaszano kryzys. W rezultacie większość ludzi uważa, że odsetek przypadków naruszenia prawa rośnie.
Nic dziwnego, że mamy wrażenie nieustannego pogarszania się sytuacji na świecie. W wiadomościach bez przerwy informują nas o złych wydarzeniach. Uczucie ciągłego zagrożenia, które w nas powstaje, jest dodatkowo potęgowane przez naszą nieumiejętność przywoływania w pamięci przeszłości. Widzimy historię w różowych barwach i zapominamy, że rok, dziesięć albo pięćdziesiąt lat wcześniej miało miejsce tyle samo okropnych wydarzeń, a może nawet i więcej. Ta iluzja pogarszającego się stanu rzeczy powoduje u niektórych ogromny stres, a u innych poczucie beznadziei. Zupełnie niepotrzebnie.
Emocje, a nie myślenie
Chciałbym zwrócić także uwagę na inne zjawisko. Co tak naprawdę myślą ludzie, gdy mówią, że sytuacja na świecie się pogarsza? Moim zdaniem, oni w ogóle nie myślą. Zamiast tego do głosu dochodzą ich emocje. Jeśli nadal czujesz się nieswojo, przyznając, że życie na Ziemi uległo poprawie, chociaż pokazałem ci tak wiele pięknych danych, podejrzewam, że zdajesz sobie sprawę z istnienia ogromnego problemu. Podejrzewam, że w głębi serca czujesz, że moje zapewnienia o poprawiającej się sytuacji na świecie przypominają pocieszenia typu „wszystko będzie dobrze” albo sugerują, iż powinieneś zignorować istniejące problemy i udawać, że nie istnieją. To absurdalne, ale i stresujące.
Przyznaję. Nie wszystko jest w należytym porządku. Nadal powinniśmy zachować czujność. Dopóki dochodzi do katastrof samolotowych oraz zgonów dzieci, którym można było zapobiec; dopóki na świecie istnieją zagrożone gatunki, odpady toksyczne, osoby negujące problem zmian klimatycznych, męscy szowiniści i obłąkani dyktatorzy; dopóki dziennikarze osadzani są w więzieniach, a dziewczętom odmawia się prawa do edukacji ze względu na ich płeć; dopóki takie okropne zjawiska mają miejsce, nie możemy zaznać spokoju.
Jednak równie niedorzeczne i równie stresujące jest ignorowanie postępu, jaki się dokonał. Ludzie często nazywają mnie optymistą, ponieważ opowiadam im o ogromnych zmianach zachodzących na świecie, o których nie mieli pojęcia. Czuję wówczas złość. Określając mnie tym mianem, sprawiają, że czuję się jak naiwniak. Jestem bardzo poważnym „możliwistą”. Wymyśliłem to słowo. Oznacza ono osobę, która nie robi sobie nadziei i nie czuje strachu, nie mając ku temu podstaw; to ktoś, kto opiera się przesadnie negatywnemu spojrzeniu na świat. Jako „możliwista” dostrzegam postęp, który napełnia mnie nadzieją i pewnością, że dalsze zmiany są możliwe. To nie kwestia optymizmu. To kwestia jasnego i racjonalnego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. To kwestia posiadania obrazu świata, który jest konstruktywny i realny.
Gdy ludzie błędnie uważają, że nic się nie zmienia na lepsze, mogą dojść do wniosku, że wszystkie nasze starania spełzły na niczym, a w rezultacie stracić wiarę w działania, które tak naprawdę są skuteczne. Spotykam wielu ludzi, którzy przyznają, że porzucili wiarę w ludzkość. Inni sięgają do radykalizmu, popierając drastyczne środki, które przynoszą odwrotne rezultaty, gdy tymczasem metody do tej pory stosowane działają bardzo dobrze.
Weźmy za przykład edukację dziewcząt. Posłanie dziewcząt do szkoły okazało się jednym z najlepszych pomysłów na świecie. Gdy kobiety są wykształcone, w społeczeństwie dzieją się wspaniałe rzeczy. Dochodzi do zróżnicowania siły roboczej, podejmowane są trafniejsze decyzje i rozwiązywanych jest więcej problemów. Wyedukowane matki zwykle decydują się na mniejszą liczbę potomstwa, a w rodzinach tych wskaźnik przeżycia dzieci jest wyższy. Poza tym poświęca się więcej energii i czasu na edukację każdego dziecka. Oto błędne koło zmiany.
Biedni rodzice, których nie stać na to, aby posłać wszystkie swoje dzieci do szkoły, często faworyzują chłopców. Jednak od roku 1970 doszło do ogromnego postępu. Bez względu na wyznanie, krąg kulturowy czy kontynent, obecnie znaczna większość rodziców może pozwolić sobie na wysłanie wszystkich swoich dzieci do szkoły: chłopców oraz dziewcząt. Doszło do tego, że dziewczęta dogoniły chłopców – 90% dziewcząt uczęszcza do szkół podstawowych, natomiast w przypadku chłopców liczba ta wynosi 92%. Nie ma prawie żadnej różnicy.
Nadal pojawia się problem dyskryminacji kobiet pod względem edukacji w krajach na poziomie 1, zwłaszcza gdy chodzi o szkolnictwo wyższe i średnie, ale to nie powód, aby zaprzeczać postępowi, który się dokonał. Nie widzę problemu w świętowaniu z okazji pojawienia się dobrych zmian i kontynuowaniu walki o lepsze jutro. Jestem „możliwistą”. A postęp, jakiego dokonaliśmy, świadczy o tym, że posłanie wszystkich dziewcząt i chłopców do szkół jest możliwe, więc musimy ciężko pracować, aby to osiągnąć. Samo się nie zrobi. A jeśli stracimy nadzieję z powodu głupich stereotypów, może w ogóle do tego nie dojść. Utrata nadziei jest prawdopodobnie najgorszą konsekwencją instynktu pesymizmu oraz wynikającej z niego ignorancji.
Jak kontrolować instynkt pesymizmu
Jak możemy pomóc naszym umysłom uwierzyć, że sytuacja się poprawia, gdy wszystko wokół krzyczy coś przeciwnego?
Złe i lepsze
Rozwiązaniem nie jest równoważenie wszystkich negatywnych wiadomości pozytywnymi. Ryzykujemy wówczas, że zbłądzimy w przeciwnym kierunku i zaczniemy oszukiwać samych siebie, koncentrując się jedynie na dodających otuchę historiach. Przypominałoby to równoważenie zbyt dużej ilości cukru zbyt dużą ilością soli. Może i takie rozwiązanie byłoby bardziej ekscytujące, ale ze szkodą dla naszego zdrowia.
Jeśli chodzi o mnie, to najlepszym rozwiązaniem jest pamiętanie o dwóch kwestiach.
Gdy słyszymy, jak ktoś mówi, że jest coraz lepiej, mamy wrażenie, że chce powiedzieć: „nie martw się”, „odpręż się” czy nawet „spójrz w drugą stronę”. Lecz gdy ja opowiadam o postępie, mam coś innego na myśli. Na pewno nie zachęcam do ignorowania poważnych problemów istniejących na świecie. Twierdzę, że rzeczy mogą być zarówno w złym, jak i lepszym stanie.
Spójrzmy na świat jak na wcześniaka leżącego w inkubatorze. Stan noworodka jest krytyczny. Oddychanie, tętno oraz inne istotne parametry są nieustannie monitorowane, tak aby natychmiast dostrzec jakiekolwiek zmiany. Po tygodniu dziecko ma się znacznie lepiej. Wszystkie parametry się poprawiły. Jednak musi pozostać w inkubatorze, ponieważ stan nadal jest krytyczny. Czy ma sens twierdzenie, że stan dziecka się poprawia? Oczywiście. Czy prawdziwe jest stwierdzenie, że znajduje się ono w złym stanie? Oczywiście. Czy utrzymywanie, że „sytuacja się poprawia” sugeruje, że wszystko jest w najlepszym porządku, a my możemy się odprężyć i porzucić zmartwienia? W żadnym wypadku. Czy powinniśmy wybierać pomiędzy złą sytuacją a poprawą? Na pewno nie. Oba te stany mogą istnieć jednocześnie. Jest źle, ale i lepiej. Jest lepiej, ale i źle.
Tak właśnie powinniśmy postrzegać obecny stan świata.
Spodziewaj się złych wiadomości
Kolejnym sposobem na kontrolowanie instynktu pesymizmu jest nieustanne oczekiwanie złych wiadomości.
Pamiętaj, że media i aktywiści wykorzystują dramatyczne historie, aby przyciągnąć naszą uwagę. Pamiętaj, że złe wiadomości mają więcej dramatyzmu niż opowieści o charakterze neutralnym lub pozytywnym. Pamiętaj, jak łatwo jest stworzyć historię o kryzysie na podstawie chwilowego spadku na wykresie, gdy wyciągnie się go z kontekstu długoterminowego postępu. Pamiętaj, że żyjemy w transparentnym, globalnie powiązanym świecie, w którym informowanie o czyimś cierpieniu jest łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej.
Gdy docierają do nas straszne doniesienia, spróbujmy się uspokoić, zadając sobie pytania: Czy gdyby zaszła równie pozytywna zmiana, usłyszelibyśmy o niej? Nawet gdyby doszło do setek takich zmian, czy usłyszelibyśmy o tym? Czy kiedykolwiek dochodzą do nas informacje o dzieciach, które nie utonęły? Czy dostrzegam spadek liczby utonięć dzieci albo zgonów z powodu gruźlicy, gdy spoglądam przez okno, słucham wiadomości lub czytam materiały promocyjne organizacji charytatywnych? Pamiętaj, że zmiany na lepsze mogą zachodzić częściej, niż nam się wydaje, ale informacje o nich trudniej do nas docierają. To ty musisz do nich dotrzeć. (Gdy przyjrzysz się statystykom, zobaczysz, że pozytywne transformacje są wszechobecne.)
Jeśli weźmiesz sobie do serca moje rady, twoje dzieci i ty będziecie mogli oglądać wiadomości bez codziennego poczucia beznadziei.
Nie cenzorujmy historii
Tworząc przekoloryzowaną wersję historii, pozbawiamy siebie oraz nasze dzieci prawdy. Wspomnienia o przerażającej przeszłości mogą napawać lękiem, ale stanowią wspaniałe źródło informacji. Pozwalają nam docenić to, co udało się osiągnąć i wzbudzają w nas poczucie nadziei, że przyszłe pokolenia, podobnie jak te z przeszłości, pokonają problemy i kontynuować będą długoterminowe tendencje prowadzące do pokoju, dobrobytu i rozwiązywania światowych problemów.
Chciałbym podziękować… społeczeństwu
Gdy 65 lat temu z trudem łapałem oddech zanurzony w rowie pełnym uryny na szwedzkich przedmieściach zamieszkanych przez robotników, nie spodziewałem się, że pierwszy z rodziny pójdę na studia. Nie podejrzewałem też, że zostanę profesorem zdrowia publicznego, będę podróżował do Davos i przekonywał światowej klasy ekspertów, że wiedzą mniej o sytuacji na świecie niż szympansy.
Oczywiście wtedy nie znałem globalnych tendencji. Musiałem się ich nauczyć. Jedynym sposobem, aby poznać różne czynniki prowadzące do śmierci ludzi oraz to, jak zmieniają się one w czasie, jest rejestrowanie każdego przypadku i jego przyczyny, a następnie stworzenie zbiorczego zestawienia. To niezwykle czasochłonne. Na świecie istnieje tylko jeden taki zbiór danych – Globalne obciążenie chorobami. Gdy przeanalizowałem je wiele lat później, okazało się, że mój niemal śmiertelny wypadek nie był wyjątkiem. Dzieci poniżej piątego roku życia zamieszkujące kraje na poziomie 3 często traciły w ten sposób życie.
Wiedziałem tylko, że nie mogłem się poruszyć. Po chwili pojawiła się moja babcia i mnie uratowała. A potem szwedzkie społeczeństwo pozwoliło mi rozwijać się dalej.
W ciągu całego mojego życia Szwecja przeskoczyła z poziomu 3 na poziom 4. Wynaleziono lekarstwo przeciw gruźlicy i moja mama wyzdrowiała. Czytała mi książki, które wypożyczała z publicznej biblioteki. Za darmo. Pierwszy z rodziny skończyłem więcej niż sześć klas szkoły podstawowej, a nawet poszedłem na studia. Także darmowe. Zdobyłem dyplom lekarza. Za darmo. Oczywiście nic nie jest darmowe. Za wszystko płacą podatnicy. Gdy w wieku trzydziestu lat, jako ojciec dwójki dzieci, zachorowałem po raz pierwszy na raka, byłem leczony w ramach najlepszego na świecie systemu opieki zdrowotnej. Także za darmo. Moje życie i sukcesy zawsze zależały od innych. Dzięki mojej rodzinie, bezpłatnej edukacji oraz służbie zdrowia przeszedłem długą drogę od tamtego rowu do Światowego Forum Ekonomicznego. Sam nigdy bym tego nie dokonał.
W obecnych czasach Szwecja plasuje się na poziomie 4, co oznacza, iż jedynie troje dzieci na 1000 umiera przed osiągnięciem piątego roku życia i tylko 1% z tych zgonów spowodowany jest utonięciem. Ogrodzenia, przedszkola, kampanie dotyczące stosowania kamizelek ratunkowych, lekcje pływania, ratownicy na publicznych basenach – to wszystko kosztuje. Utonięcia dzieci to jedno z wielu przerażających zjawisk, które udało się prawie całkowicie wyeliminować wraz ze wzrostem dobrobytu. To właśnie nazywam postępem. Takie same zmiany zachodzą na całym świecie. Większość państw rozwija się w szybszym tempie, niż Szwecja kiedykolwiek była w stanie. I to w dużo szybszym.
Factfulness – otwórz oczy na fakty
Idea factfulness to… rozpoznawanie wiadomości o zabarwieniu negatywnym oraz pamiętanie, że informacje o złych wydarzeniach docierają do nas prędzej. Gdy sytuacja się poprawia, często o tym nie słyszymy. W rezultacie mamy zbyt negatywny obraz otaczającego nas świata, co z kolei wywołuje stres.
Aby kontrolować instynkt pesymizmu, powinniśmy spodziewać się złych wiadomości.
• Lepsze i złe. Spróbuj poćwiczyć rozróżnianie pomiędzy aktualnym stanem rzeczy (np. zły) a kierunkiem zmian (np. lepszy). Pamiętaj, że sytuacja może być jednocześnie zła, ale ulegająca poprawie.
• Dobre wiadomości to nie wiadomości. Dobre wiadomości prawie nigdy nie trafiają do mediów. Dlatego słyszymy niemal wyłącznie negatywne informacje. Zadaj sobie pytanie, czy równie pozytywne doniesienia dotarłyby do ciebie.
• Stopniowe postępy to nie wiadomości. Gdy tendencja podlega stopniowej zmianie na lepsze, z okresowymi spadkami, z większym prawdopodobieństwem zauważysz te spadki niż ogólny postęp.
• Większa liczba wiadomości nie przekłada się na większe cierpienie. Złe doniesienia pojawiające się z większą częstotliwością czasami wynikają z lepszej obserwacji otaczającego nas cierpienia, a nie z pogarszającego się stanu świata.
• Strzeż się wyidealizowanej przeszłości. Ludzie często idealizują swoje wcześniejsze doświadczenia, a narody historię.
4
Możesz śledzić postęp swojego kraju – lub każdego innego – korzystając z ogólnie dostępnego narzędzia, które służy nam do tworzenia naszych wykresów bąbelkowych. Odwiedź stronę www.gapminder.org/tools.