Читать книгу 100 zasad udanego związku - Харриет Лернер - Страница 6
Wstęp
To nie powinno być aż tak skomplikowane
ОглавлениеLudzie wydają ciężko zarobione pieniądze na poszukiwanie rad u ekspertów, chociaż dobrze wiedzą, co należy robić, by małżeństwo było udane – albo chociaż stało się lepsze. Ta myśl przyszła mi do głowy niedawno, gdy słuchałam przysięgi małżeńskiej, którą młoda para składała sobie przed swoją rodziną i przyjaciółmi.
Każde z nich wypowiedziało te słowa:
Przyrzekam zawsze cię traktować z szacunkiem i uprzejmością.
Przyrzekam ci wierność, szczerość i uczciwość.
Przyrzekam uważnie cię słuchać.
Przyrzekam przepraszać cię za swoje błędy i naprawiać wszelkie krzywdy, jakie mógłbym ci wyrządzić.
Przyrzekam gotować i sprzątać dla ciebie.
Przyrzekam być twoim partnerem i przyjacielem na dobre i na złe.
Przyrzekam dać z siebie wszystko.
Przyrzekam codziennie dotrzymywać tej przysięgi.
Skąd wzięli te obietnice? Czyżby przekopali się przez setki poradników i blogów internetowych poruszających kwestie udanych związków? A może naczytali się dzieł psychologicznych i prac terapeutów rodzinnych, by poznać wyniki najnowszych badań na temat sukcesów i porażek w małżeństwie?
Oczywiście, że nie. Zajrzeli w swoje serca, przypomnieli sobie najważniejsze wartości, skorzystali ze swego życiowego doświadczenia i ze złotej zasady. Kiedy wchodzimy w wiek, w którym możemy sobie wybrać partnera życiowego, znamy już pewną liczbę małżeństw i mamy ugruntowane pojęcie o tym, co małżeństwu szkodzi, a co mu pomaga. Wiemy, że partnera należy traktować tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.
Jeśli wspomniana para codziennie będzie dotrzymywać przysięgi (z dużym marginesem na błędy), ich małżeństwo rzeczywiście okaże się udane. Co więcej eksperci mogą tu dodać?
No dobrze, to nie aż tak proste
Z najnowszych statystyk wynika, że co drugie małżeństwo się rozpada, jest więc oczywiste, że ludzie nie dotrzymują przysięgi małżeńskiej ani nie postępują rozsądnie – tak samo jak niektórzy nie odżywiają się zdrowo, chociaż wiedzą, co jest dla nich dobre. Paradoksalnie to właśnie w najdłużej trwających i najważniejszych związkach zachowujemy się najmniej dojrzale i rozważnie.
Prawdziwe życie jest chaotyczne i skomplikowane. Kiedy z kimś mieszkasz, wspólnie zarządzacie finansami, uprawiacie seks i podejmujecie niezliczone decyzje, które narzuca codzienność, coś może nie wypalić. Do tego dochodzi bagaż doświadczeń wyniesionych z domu rodzinnego przez każdego z was, nierozwiązane kwestie z przeszłości – już nie wspominając o wszelkich stresach, które gromadzą się po drodze. Pojawienie się dziecka – czy to własnego, czy adoptowanego (albo dzieci partnera z poprzedniego związku) – jeszcze bardziej gmatwa sytuację, bo dla małżeństwa nie ma nic trudniejszego niż pojawienie się lub utrata członka rodziny. Szczerze przyznaję, zdumiewa mnie fakt, że wszystkie małżeństwa nie rozpadają się po przyjściu na świat pierwszego dziecka.
Uciekaj albo walcz
Z biegiem lat coraz pokorniej podchodzę do kwestii małżeństwa. Kiedy spirala napięcia się nakręca i trwa wystarczająco długo, nawet najbardziej dojrzałe związki mogą przemienić się w dysfunkcyjne. Parafrazując powieściopisarkę Mary Karr, małżeństwo dysfunkcyjne to takie, które składa się z więcej niż jednej osoby.
Zawsze przypominam swoim czytelnikom, że nawet najlepsze związki mogą wpaść w pułapkę rosnącego dystansu, zbyt dużego napięcia i cierpienia. Naturalna jest reakcja „uciekaj albo walcz”, a małżeństwo przypomina piorunochron, który zewsząd absorbuje lęk i stres. Jeśli jeszcze tego nie zauważyłaś, to pamiętaj, że żyjemy w ustawicznym stresie.
Życie składa się z ciągu wydarzeń, więc to naturalne, że każde małżeństwo szamocze się między konfliktem („walcz”) i oddaleniem się („uciekaj”). A ponieważ we współczesnym świecie nie brakuje powodów do stresu, to nie oznacza, że kiedy już jesteś zdesperowana, nie przytrafi się kolejne nieszczęście. A to matka zachoruje, umrze ukochany pies, syn przerwie terapię odwykową albo mąż straci pracę – i to wszystko w tym samym roku. Wtedy na pierwszy ogień pójdzie bliskość w twoim związku – no, chyba że jesteś święta albo osiągnęłaś najwyższy poziom rozwoju duchowego.
Czy masz motywację, by poprawić swoje małżeństwo?
Zasady, które przedstawiam w tej książce, mogą wydawać się proste, ale trudno jest wprowadzić zmiany i utrzymać ten stan przez dłuższy czas. W małżeństwie – tak samo jak w nauce języka obcego albo codziennej gimnastyce – najważniejsza jest motywacja.
Jeśli chcesz praktykować zasady udanego małżeństwa, powinnaś:
1 Mieć dobrą wolę i szczerą chęć stworzenia lepszego związku.
2 Umieć skupić się na sobie (nie chodzi o obwinianie siebie, lecz o umiejętność obserwacji i zmiany zachowań, które sprawiają ci ból).
3 Zdecydować się na wprowadzenie poważnych zmian.
4 Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Wszystko, co wartościowe, wymaga ćwiczeń – tak samo jest z małżeństwem. Można na przykład ćwiczyć przedkładanie szczęścia nad potrzebę posiadania racji lub wygrywania w kłótni. Można ćwiczyć pogodę ducha, szczodrość i otwartość. Można ćwiczyć jednocześnie zdecydowanie i delikatność. Można ćwiczyć wprowadzanie spokojnej i serdecznej atmosfery, nawet gdy druga strona robi coś złego. Można ćwiczyć zajmowanie zdecydowanego stanowiska w ważnych sprawach – stanowiska, którego nie zmieni nawet presja partnera.
Pomoże ci znajomość pewnych zasad, które warto wziąć pod uwagę. Czasami po prostu powinniśmy odwołać się do zdrowego rozsądku. Kiedy indziej potrzebujemy wyobraźni i „niezdrowego” rozsądku, by spojrzeć na stary problem z nowej perspektywy. Przyjrzyj się więc tym sugestiom, a może zainspirują cię do wypróbowania czegoś nowego. Najlepiej zacząć od małych kroczków. Niewielkie pozytywne zmiany doprowadzają do większych i bardziej satysfakcjonujących. Twój związek ci za to podziękuje.