Читать книгу Jak wywołano powstanie warszawskie. Tragiczne dzieje - Henryk Zamojski - Страница 8
2. Sytuacja w kraju
ОглавлениеW kraju rok 1944 przyniósł także wiele zmian, które w sposób nieodwracalny wpłynęły na ukształtowanie się nowego oblicza przyszłego państwa.
Powołanie Krajowej Rady Narodowej było wydarzeniem przełomowym w działalności organizacji prokomunistycznych w Polsce. W 1944 roku organizacje te na czele z Polską Partią Robotniczą zaczynają zdobywać coraz większy wpływ na systematycznie radykalizujące się społeczeństwo. Znaczny wzrost roli Związku Sowieckiego, w sferze politycznej i militarnej, wpłynął również na część społeczeństwa polskiego, które zaczęło uważać Armię Czerwoną za jedynego wybawcę od terroru niemieckiego.
W tego rodzaju sytuacji obydwa obozy polityczne przygotowywały się do objęcia władzy w kraju.
Obóz prokomunistyczny, wykorzystując korzystną sytuację, w swojej propagandzie skoncentrował się głównie na takich atutach, jak:
głośne nawoływanie do powszechnej walki z okupantem, co w warunkach terroru hitlerowskiego miało istotne znaczenie;
oparcie się na bardzo radykalnym, jak na owe czasy, programie, polegającym na nacjonalizacji wielkiego przemysłu, banków, transportu;
przywrócenie Polsce wszystkich ziem polskich na zachodzie i północy oraz rozwiązanie problemów granicznych na wschodzie w drodze porozumienia ze Związkiem Sowieckim.
Hasła te stawały się popularne szczególnie wśród warstw najuboższych.
W tej sytuacji przedstawiciele obozu niepodległościowego postanawiają w końcu 1943 roku przeprowadzić szeroką akcję propagandową w celu osłabienia sił prokomunistycznych, a nawet izolowania ich od społeczeństwa. W ramach tej akcji zamierzano:
szeroko propagować obietnice przebudowy ustroju i dokonania reform gospodarczych;
wzmóc antypepeerowską propagandę w celu powstrzymania przedstawicieli organizacji demokratycznych od współpracy z komunistami;
utrwalać poglądy o rychłym wybuchu wojny sowiecko-anglosaskiej;
zaktywizować walkę z okupantem.
Przewidywano, że tak szeroko zakrojona akcja musi dać pozytywne rezultaty.
Dążąc do przeciwstawienia się ośrodkom prokomunistycznym na gruncie politycznym, obóz niepodległościowy w wyniku wzajemnych konsultacji powołał 9 marca 1944 roku Radę Jedności Narodowej (RJN) jako organ przedstawicielski całego narodu.
Już 15 marca 1944 roku Rada Jedności Narodowej ogłosiła deklarację zatytułowaną O co walczy naród polski, która w teorii dotyczyła wszystkich sfer życia społeczno-politycznego kraju, jednak w praktyce większość proponowanych rozwiązań miała raczej charakter ogólnikowy.
Bardziej konkretnie mówiono jedynie o uspołecznieniu własności rolnej poprzez przejęcie przez państwo wielkich prywatnych obszarów powyżej 50 hektarów, a następnie ich parcelację i utworzenie gospodarstw chłopskich o powierzchni od 8 do 15 hektarów, które zostałyby przekazane chłopom. Przyszły Sejm miał określić zasady owej parcelacji. W odniesieniu do przemysłu zapowiadano jedynie upowszechnienie własności na drodze rozdrobnienia zakładów (warsztatów) bez określenia szczegółów.
Deklaracja spotkała się jednak z krytyką i to nie tylko kół prokomunistycznych, ale także przedstawicieli stronnictw wchodzących w skład RJN tak w kraju, jak i za granicą. Zarzucano jej przede wszystkim ogólnikowość, ponieważ nie określała przyszłych reform w sposób jednoznaczny i kompleksowy.
Przykładem może być ocena dokonana przez W. Pobóg-Malinowskiego, który pisał: „... hamowana (deklaracja) przez sprzeczność partyjnych postulatów i celów, nie wychodziła z deklamatorskiego obrębu odświętnych ogólników i efektownie brzmiących frazesów o powojennej Polsce...”[15].
Jedną z zasadniczych rozbieżności pomiędzy obydwoma obozami była sprawa walki zbrojnej z okupantem.
Lewica komunistyczna uważała za konieczne prowadzenie aktywnej walki przeciwko okupantowi niemieckiemu przy pomocy wszelkich możliwych środków, a w szczególności poprzez akcje zbrojne, sabotaż i dywersję bez względu na poniesione straty. Było to wyrazem strategii realizowanej przez Związek Sowiecki w odniesieniu do wszystkich ruchów komunistycznych w Europie, stąd zalecano jak najszersze rozwinięcie działalności partyzanckiej wszędzie tam, gdzie było to tylko możliwe.
Obóz niepodległościowy prezentował z kolei pogląd o konieczności prowadzenia „walki ograniczonej”, kierując się zasadą racjonalnego wykorzystywania sił i środków poprzez wybór uderzeń w najczulsze punkty przeciwnika. Kierownictwo Armii Krajowej uważało, że w warunkach Polski nie było możliwości podejmowania akcji zbrojnych na szeroką skalę w obawie przed represjami ze strony hitlerowców, przede wszystkim wobec ludności cywilnej w rejonach, gdzie tego rodzaju operacje byłyby prowadzone. Chodziło po prostu o maksymalne zaoszczędzenie wartości biologicznej narodu. Koncepcja ta podlegała niewielkim modyfikacjom, a począwszy od jesieni 1943 roku przyjęła formę wzmożonej akcji dywersyjnej, w szczególności w strefie przesuwania się frontu niemiecko-sowieckiego. Operacji tej nadano kryptonim „Burza”.
Rząd i czynniki krajowe przewidywały również objęcie władzy w kraju drogą zbrojną; uzależniano to jednak od sprzyjającej sytuacji militarnej, jaka mogłaby powstać po wykrwawieniu się obydwu wrogów, do których zaliczano tak Niemców, jak i Związek Sowiecki.
Innym problemem różniącym obydwie strony była sprawa włączenia się do wspólnej walki z armią i partyzantką sowiecką przeciwko wojskom hitlerowskim.
Komuniści stali na stanowisku ścisłego współdziałania ze Związkiem Sowieckim we wszystkich możliwych formach. Tymczasem i Delegatura Rządu RP, i dowództwo Armii Krajowej w latach 1941–43 nie dopuszczały do żadnej współpracy. Począwszy od jesieni 1943 roku, współpracę taką zaczęto dopuszczać, ale wyłącznie z regularnymi jednostkami Armii Czerwonej. Zgodnie z rozkazem dowódcy Armii Krajowej poszczególni jej dowódcy w kontaktach z dowódcami sowieckimi winni występować w roli gospodarzy i podporządkować się im wyłącznie na czas danej operacji (szczegóły na ten temat zostały zamieszczone w rozkazie wprowadzającym w życie operację „Burza”). Pomimo tak sformułowanego rozkazu wielu dowódców Armii Krajowej podejmowało współpracę w różnym zakresie tak z regularnymi jednostkami Armii Czerwonej, jak i z oddziałami partyzanckimi. Działo się to pod wpływem presji „dołów” wojskowych bądź też wynikało z osobistych poglądów danego dowódcy.
Podobne różnice występowały w odniesieniu do powstania zbrojnego. Komuniści, realizując wytyczne Stalina, systematycznie nawoływali do wystąpień zbrojnych o charakterze lokalnych powstań we wszystkich ważniejszych rejonach, które mogły być przez Niemców bronione przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Miało to na celu udzielenie pomocy wojskom sowieckim, głównie w zdobywaniu miast, a równocześnie legitymizowanie uprawnień do objęcia władzy na danym terenie. Obóz niepodległościowy uważał, że do powstania zbrojnego o charakterze powszechnym bądź na ograniczonym terenie może dojść tylko wówczas, gdy powstaną ku temu odpowiednie warunki. Realizacja wytyczonego programu mającego tak istotne znaczenie dla przyszłości kraju nie przebiegała jednak w próżni.
Kraj począwszy od jesieni 1939 roku pozostawał pod okupacją hitlerowską. W Polsce, w porównaniu z innymi państwami Europy, okupant stosował szczególnie ostre formy represji. Niemcom zależało, aby za wszelką cenę osiągnąć spokój na terenie ziem polskich.
Teren Polski stanowił bardzo ważne ogniwo w niemieckich planach wojennych, gdyż był zapleczem frontu, gdzie decydowały się losy drugiej wojny światowej. Przechodziły przezeń wszystkie szlaki komunikacyjne, zaopatrujące cały front wschodni. Hitlerowcy skoncentrowali tu wreszcie cały szereg zakładów zbrojeniowych, co miało być zabezpieczeniem w wypadku bombardowań alianckich.
Wszystko to wymagało od okupanta zwrócenia szczególnej uwagi na te tereny, aby w maksymalnym stopniu zabezpieczyć je przed jakąkolwiek działalnością sabotażowo-dywersyjną. Dlatego przywiązywanie z ich strony tak dużej wagi do wszelkiego rodzaju działalności sabotażowej i dywersyjnej dokonywanej przez oddziały zbrojnego podziemia stawało się zrozumiałe.
Stąd tak wielkie nasycenie tych terenów wojskiem, żandarmerią oraz policją (w szczególności dotyczyło to terenów Generalnego Gubernatorstwa).
Niemcy, znając rozbieżności w poglądach pomiędzy obydwoma obozami politycznymi, starali się wygrywać je na swoją korzyść, niezależnie od działalności policyjnej. W związku z aktywną penetracją agenturalną, dość dobrze orientowali się w głównych zamiarach organizacji podziemnych, ich składzie osobowym i uzbrojeniu.
Wiedzieli o przygotowaniach do powstania powszechnego w kraju, o możliwości wybuchu walki w niektórych miastach, takich jak Wilno, Lwów czy Warszawa. Starali się podjąć zatem wszelkie możliwe kroki w celu udaremnienia tych zamierzeń.
Przykładem tego może być zarządzenie szefa Policji i Służby Bezpieczeństwa Generalnego Gubernatorstwa z 9 maja 1944 roku, w którym ostrzegał: „(...) bandy wszelkich odcieni czynią w Generalnym Gubernatorstwie wszelkimi możliwymi środkami najintensywniejsze przygotowania do powstania. Czy i kiedy ono nastąpi, stwierdzić na razie co do dnia nie sposób. W każdym razie musimy się na tego rodzaju ciężką sytuację przygotować. (…) Dowodem, że polscy przeciwnicy polityczni zaopatrzyli się w ostatnich latach w sposób nieoczekiwany w broń i amunicję wszelkiego rodzaju, jak również materiały wybuchowe, trucizny i bakterie, jest ogromnie skuteczna akcja w Warszawie i Krakowie. Dostawa i transport względnie dalszy rozdział tych niebezpiecznych środków walki muszą być natychmiast przerwane przy pomocy zasadniczych środków zapobiegawczych zastosowanych na całej linii”[16].
W wyniku owych zaleceń Niemcy począwszy od maja 1944 roku wzmogli czujność i zaostrzyli przygotowanie bojowe swych oddziałów.
W akcji tej szczególną uwagę zwracali przede wszystkim na Warszawę. Wydane zalecenia zobowiązały administrację niemiecką i służbę bezpieczeństwa do należytego zabezpieczenia dzielnic niemieckich we wszystkich miastach.
W związku z tym przed wszystkimi instytucjami niemieckimi, biurami i koszarami wojska oraz policji przystąpiono do budowy bunkrów betonowych, otaczając je zasiekami z drutu kolczastego.
Tak pisze na ten temat Stanisława Lewandowska: „Świadectwem następującego zagrożenia niemieckiego stanu posiadania w Warszawie były również podjęte późną jesienią (1943 roku) prace fortyfikacyjne. W październiku odgrodzono szlabanem i kozłami z drutem kolczastym nie tylko dzielnicę policyjną, lecz także poszczególne gmachy służące jako koszary, placówki policyjne czy urzędy niemieckie, zaczęto coraz częściej umacniać dobudowanymi do nich bunkrami, siatkami chroniącymi przed wrzuceniem granatu. Miasto zmieniło wygląd, przekształcając się powoli w gotowy do odparcia nagłego ataku system punktów oporu, improwizowanych twierdz najeżonych lufami broni maszynowej, groźnych i grożących, ale równocześnie świadczących o tym, że miasto to określane niegdyś jako «spokojne» przekształciło się stopniowo w rejon, w którym żaden Niemiec nie jest bezpieczny”[17].
Wraz z prowadzeniem prac fortyfikacyjnych w miastach, wzmocniono szereg garnizonów, w tym i garnizon w Warszawie. Tylko w samej Warszawie garnizon niemiecki liczył około 36 tysięcy osób, z czego 28 tysięcy stanowiły oddziały wojsk lądowych i lotnictwa, a pozostałe 8 tysięcy – jednostki SS oraz policji, nie licząc policji politycznej, służby bezpieczeństwa oraz całej uzbrojonej administracji niemieckiej.
Ponadto, w związku z przybliżaniem się frontu do granic Polski, na jego bezpośrednim zapleczu koncentrowało się coraz więcej jednostek frontowych, które mogły być w każdej chwili użyte w tym celu. Jak podaje w swoim szkicu historycznym K. Radziwończyk, na terenie Generalnego Gubernatorstwa w czerwcu 1944 roku znajdowało się aż 25 dywizji niemieckich, z czego 11 dywizji piechoty, w tym 4 węgierskie, 1 dywizja górska, 1 dywizja ochrony, 4 dywizje rezerwowe, 2 dywizje zmechanizowane, 4 dywizje pancerne oraz 1 dywizja artylerii[18].
Dowództwo wojskowe Generalnego Gubernatorstwa, wiedząc o możliwości wybuchu powstania, robiło wszystko, aby przygotować się w sposób właściwy na tego rodzaju przypadek.
Potwierdził to na konferencji gubernatorów dystryktów, jaka odbyła się 12 maja 1944 roku, wyższy dowódca SS i policji generał W. Koppe. Odpowiadając na liczne postulaty szeregu gubernatorów, aby częściej włączać jednostki wojskowe do działań przeciwko partyzantom, stwierdził, że w tej sytuacji dowództwo wojskowe nie może rozpraszać swych sił, ponieważ musi być odpowiednio przygotowane na wypadek powstania[19].
Jak wynika ze źródeł niemieckich, pomiędzy komendantem wojskowym Warszawy a dowódcą SS i policji był ustalony (na wypadek rozruchów) plan walki i obrony. Wydawanie rozkazów pozostawało przy wojsku. Plan przewidywał dla dwóch pierwszych stopni alarmu (I i II) prowadzenie walki przez dowódcę SS i policji siłami policyjnymi. W wypadku alarmu III stopnia (ogólne powstanie) kierownictwo przechodziło do komendanta wojskowego, a w skład jego sztabu miał wówczas wejść dowódca SS i policji. Według planu całe miasto: „... zostało podzielone na tzw. bloki obrony, określono podział sił, dowództwo i zależności dowódców, uregulowano zaopatrzenie w amunicję i żywność. Plan opierał się na następujących siłach: około 15 000 żołnierzy wojska lądowego, 13 000 sił lotniczych, 4000 Waffen SS i 4000 policji, razem było więc około 30 000 sił zbrojnych, które znajdowały się w Warszawie i okolicach”[20].
Posiadanie tak znacznych sił w Generalnym Gubernatorstwie, a w szczególności w rejonie Warszawy, gwarantowało Niemcom skuteczne przeciwstawienie się na wypadek jakichkolwiek wystąpień zbrojnych ze strony polskiego podziemia. Dodać przy tym należy, że siły niemieckie, znajdujące się tak w Warszawie, jak i w całym Gubernatorstwie, mogły zawsze liczyć na pomoc z zewnątrz, co naturalnie było problematyczne w odniesieniu do oddziałów wojskowych polskiego podziemia, ze względu na znacznie ograniczone możliwości aliantów w zakresie udzielenia bezpośredniej pomocy.
1 J.F.C. Fuller, Druga Wojna Światowa, Warszawa 1958, s. 438.
2 W. Iwanowski, Operacja Białoruska Armii Radzieckiej, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1/1969, s. 84.
3 W. Kowalski, Walka dyplomatyczna o miejsce Polski w Europie: 1939-1945, Warszawa 1970, s. 426–427.
4 W. Kowalski, Walka dyplomatyczna o miejsce Polski w Europie: 1939–1945, s. 429.
5 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny powstania warszawskiego, Warszawa 1969, s. 24.
6 W. Kowalski, Walka dyplomatyczna o miejsce Polski w Europie: 1939–1945, s. 446.
7 Armia Krajowa w dokumentach 1939–1945, t. 3, kwiecień 1943 – lipiec 1944, Wrocław 1990, s. 233.
8 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny powstania warszawskiego, s. 55.
9 S. Mikołajczyk, Le Viol de la Pologne, Paris 1949, s. 66.
10 S. Mikołajczyk, Le Viol de la Pologne, Paris 1949, s. 66.
11 W. Kowalski, Walka dyplomatyczna o miejsce Polski w Europie: 1939–1945, s. 502–503.
12 W. Kowalski, Walka dyplomatyczna o miejsce Polski w Europie: 1939–1945, s. 503.
13 W. Kowalski,Walka dyplomatyczna o miejsce Polski w Europie: 1939–1945, s. 503.
14 T. Żenczykowski, Samotny bój Warszawy, Lublin 1990, s. 30–40 (całość rozmowy zamieszczona w aneksie).
15 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski, t. 3, Londyn 1956, s. 540.
16 A. Skarżyński, Polityczne przyczyny powstania warszawskiego, s. 349 (AZHP Syg. P/16 N.13, Telegram szefa policji w sprawie przeciwdziałania ruchowi partyzanckiemu).
17 St. Lewandowska, Prasa okupowanej Warszawy, Warszawa 1992, s. 466–467.
18 K. Radziwończyk, Niemieckie siły zbrojne w Polsce, część 2, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, 4/1962, s. 43.
19 Okupacja i ruch oporu w Dzienniku Hansa Franka 1939–1945, t. 2, Warszawa 1989, s. 490–491 (w tym czasie dowódcą wojskowym w GG był generał S. Heänick).
20 Stanisław Płoski, Relacje niemieckie o powstaniu warszawskim, [w:] Najnowsze dzieje Polski. Materiały i studia z okresu II wojny światowej, t. I, Warszawa 1957, s. 200.