Читать книгу Polki – władczynie Europy - Iwona Kienzler - Страница 8

Świętosława − władczyni wikingów
Świętosława – postać historyczna czy mit

Оглавление

Mieszko I, wzorem innych wczesnośredniowiecznych władców, musiał zadbać o sojuszników swojego młodego państwa, pozyskując ich w najprostszy sposób – aranżując małżeństwa swoich dzieci z włodarzami innych, najlepiej ościennych państw. Nasz książę umiał też zadbać o przychylność wikingów, przed którymi drżała cała ówczesna Europa. Wprawdzie w XI wieku naszej ery zaczęły kształtować się pierwsze skandynawskie państwa, ale wojowniczy Skandynawowie nadal stanowili poważne zagrożenie, dlatego lepiej było mieć wśród nich przyjaciół i sojuszników niż wrogów. Nic zatem dziwnego, że nasz władca wydał za jednego z nich swoją jedyną córkę – Świętosławę, młodszą siostrę przyszłego króla Bolesława, w której żyłach płynęła krew Piastów i potężnych czeskich Przemyślidów. O dziwo, pomimo że polska księżniczka zrobiła, jak się przekonamy, naprawdę zawrotną karierę i została uwieczniona w skandynawskich sagach, okazuje się, że córka Mieszka jest jedną z najbardziej tajemniczych postaci w naszej historii. Zastanawiające jest również to, że żadna ze średniowiecznych polskich kronik nie wspomina nawet o jej istnieniu, jednocześnie rozpisując się o pierwszych Piastach, z jej potężnym bratem na czele – pierwszym koronowanym władcą w historii naszego państwa. Zachowały się za to cztery niezależne od siebie wzmianki, zawarte w trzech średniowiecznych dziełach, powstałych poza granicami naszego kraju: Kronice Thietmara, Czynach biskupów Kościoła hamburskiego autorstwa Adama z Bremy oraz anonimowym utworze pt. Pochwała królowej Emmy (łac. Encomium Emmae Reginae).

O Piastównie wspominają też skandynawskie sagi, ale nie można ich traktować przecież jako wiarygodnych źródeł historycznych, gdyż zgodnie z obowiązującą wówczas modą powstawały one nie dla udokumentowania wydarzeń historycznych czy postaci ważkich dla historii kraju, ale ku uciesze gawiedzi, ludzi słuchających tych opowieści. Dlatego przerabiano je i zmieniano, wplatano mity i legendy, swobodnie mieszając je z faktami historycznymi, które przy tej okazji również dostosowywano do potrzeb i gustów kolejnych pokoleń. Z tego względu współcześni historycy muszą się nieźle namęczyć, żeby oddzielić to, co jest owocem fantazji autorów kolejnych wersji sag, od zawartych w nich historycznych faktów. Poza tym ich autorzy nie spisywali owych utworów, a po prostu je opowiadali, przekazując innym; potem w ten sam sposób przekazywano je kolejnym pokoleniom. Ostatecznie zostały one spisane, ale dopiero 200 lat po ich powstaniu, i zapewne dlatego ci, którzy uwiecznili je w formie pisemnej, ułatwili sobie zadanie, zastępując trudne do wymówienia dla Skandynawów słowiańskie imię „Świętosława” imionami „Sygryda Storråda”, „Saum-Aesa”, „Astrida” czy „Gunhilda”, gdyż właśnie tak nazywana jest występująca tam nasza Piastówna.

Prawdę mówiąc, źródła mówiące o bohaterce naszej opowieści są tak skąpe, że niektórzy historycy szczerze wątpią w istnienie Świętosławy. A przecież fakt, że nie wspominają o niej bardziej wiarygodne źródła z epoki, to nie dowód, że jej postać jest wytworem legendy! Przecież średniowieczni kronikarze, którymi byli mnisi, a więc mężczyźni z założenia stroniący od płci pięknej, nie pisali o kobietach; skupiali swoją uwagę na władcach płci męskiej. Nie znamy na przykład imion córek Chrobrego, o których wspomina jedynie Thietmar, wymieniając potomstwo polskiego króla, ale to nie znaczy, że one nie istniały. O Świętosławie nie wspomina także nasz „flagowy” dziejopis, Gall Anonim, który za to rozpisuje się na temat jej brata, Bolesława Chrobrego. Jednak warto pamiętać, że ten kronikarz w ogóle unikał pisania o kobietach, a jedyną, dla której zrobił wyjątek, była Emnilda, druga żona naszego pierwszego króla. Poza tym Gall nie miał powodu, by pisać o Piastównie, która trwale zapisała się nie tyle w historii Polski, ile w historii Skandynawii i Anglii.

Niektórzy historycy wprawdzie wierzą, że Świętosława jest postacią historyczną, ale podważają fakt, że księżniczka była owocem związku Mieszka i jego czeskiej żony, Dobrawy. Co więcej, negują oni słowiańskie korzenie naszego pierwszego władcy, twierdząc, że tak naprawdę założyciel naszego państwa był przywódcą skandynawskiego plemienia, które napadło na Słowian, stopniowo przejmując nad nimi władzę. Tak twierdzi chociażby profesor Władysław Duczko z Akademii Humanistycznej w Pułtusku i z uniwersytetu w Uppsali, w Szwecji, który tłumaczy, że młodzi skandynawscy książęta często szukali szczęścia i swojego miejsca na ziemi poza granicami ojczystego kraju. „Zgodnie z prawem obowiązującym w ówczesnych księstwach skandynawskich dziedzicem całego majątku był najstarszy syn, młodsi musieli sami zapracować na chleb albo poszukać sobie nowych miejsc do osiedlenia się”[1] – wyjaśnia uczony. Zgodnie z tą hipotezą nasz Mieszko mógł być takim wikińskim jarlem, szukającym wraz ze swoimi ludźmi terenów, na których mogliby się osiedlić, a podczas swoich peregrynacji trafił do Wielkopolski. Tam zawarł sojusz z tubylcami lub po prostu podbił jedno z tamtejszych plemion, a potem, chcąc się zasymilować z podbitą ludnością, zmienił imię na bardziej swojsko brzmiące – Mieszko…

Inni badacze widzą w nim potomka słowiańskiego księcia i kobiety wywodzącej się ze Skandynawii. Według nich przyszły twórca naszej państwowości pierwotnie nosił skandynawskie imię Björn, oznaczające niedźwiedzia; to imię z czasem poddani jego ojca przekształcili w milszego ich uszom Mieszka. O skandynawskim rodowodzie pierwszego władcy naszego państwa może też świadczyć najstarszy znany dokument dotyczący historii Polski, w historiografii znany jako Dagome iudex, spisany za pontyfikatu papieża Jana XV, zasiadającego na stolcu Piotrowym od 985 do 996 roku. Nasz władca rzeczywiście występuje tam pod imieniem Dagome (Dago), ale przeciwnicy tej teorii zwracają uwagę na fakt, że rzeczony dokument zachował się jedynie w formie regestu, czyli streszczenia, którego dokonał francuski benedyktyn i kardynał Deusdedit dopiero dziewięćdziesiąt lat po sporządzeniu oryginału, dlatego nie można wykluczyć, że zachowany w tej formie może zawierać zarówno przekłamania, jak i błędy.

Zwolennicy hipotezy o skandynawskim pochodzeniu Mieszka I twierdzą także, że władca, zanim stanął na ślubnym kobiercu z Dobrawą, miał inną żonę, córkę króla duńskiego Haralda Blatanda, Geirę. I właśnie z tego związku miały pochodzić dwie córki – imienniczka matki, Geira, wydana za mąż za Eryka Tryggvasona, oraz Astryda, która z kolei poślubiła jarla Jomsborga Sigwalda Strudhaldsona z dynastii zelandzkiej. Nie wiadomo jednak, co stało się z Geirą, kiedy Mieszko zdecydował się przyjąć chrzest. Zapewne nie było jej już wtedy wśród żywych; w owych czasach kobiety nader często padały ofiarą choćby komplikacji okołoporodowych. Nie można też wykluczyć, że władca, podjąwszy decyzję o skoligaceniu się z potężnym rodem Przemyślidów, oddalił poprzednią żonę, co w owych czasach zdarzało się powszechnie, by nie rzec – nagminnie – i to nawet wśród książąt i królów wyznających chrześcijaństwo. Za hipotezą o małżeństwie Mieszka z Geirą, zdaniem niektórych uczonych, przemawiają dwunasto- i trzynastowieczne skandynawskie sagi, w kontekście wydarzeń z końca X stulecia wspominające o władcy Wendów lub Słowian, niejakim Burysławie lub Burisleifie, który według autorów tych utworów miał mieć trzy córki: Gunhildę, Astrid oraz Geirę. Zdaniem niektórych badaczy Burysław to nie kto inny jak właśnie nasz Mieszko I. A owo osobliwe imię, pod którym pojawia się w skandynawskich sagach, jest wynikiem dokonanego przez Skandynawów połączenia imion dwóch polskich władców: Mieszka i Bolesława. I nie jest to rozumowanie pozbawione sensu, skoro pomyłki związane z imionami średniowiecznych władców zdarzają się nawet w najpoważniejszych źródłach i opis danej postaci nierzadko łączy fakty z życia dwóch następujących po sobie władców. Na dowód wystarczy przywołać czeskiego dziejopisa Kosmasa, który Mieszkowi przypisał czyny jego syna i następcy, Bolesława, w tym na przykład zdobycie Pragi.

W 2004 roku wszystkie dotychczasowe ustalenia zakwestionował Rafał T. Prinke, którego zdaniem Świętosława nie była córką Dobrawy, lecz Ody, drugiej żony Mieszka I, w związku z tym urodziła się później, niż dotąd sądzono. Badacz uznał też informacje na temat Piastówny, podane przez Adama z Bremy, za zupełnie niewiarygodne. Odrzucił tezę o małżeństwie córki Mieszka z Erykiem Zwycięskim, stawiając inną: że przekazy Thietmara i Adama z Bremy, wbrew temu, co sądzono dotychczas, odnoszą się do dwóch różnych osób.

Przytoczone powyżej teorie czy raczej hipotezy dotyczące ewentualnego pochodzenia bohaterki naszej opowieści nie znajdują poparcia wśród historyków, a większość badaczy uważa, że Mieszko i Dobrawa doczekali się dwojga dzieci: Bolesława i Świętosławy. Powołują się przy tym na Thietmara, który pisze o s i o s t r z e znienawidzonego przez siebie polskiego władcy, a przecież gdyby Świętosława była tylko przyrodnią siostrą Chrobrego, kronikarz zapewne by o tym wspomniał.

Polki – władczynie Europy

Подняться наверх