Читать книгу Samozwaniec, tom 2 - Jacek Komuda - Страница 11

Die 21/11 novembris
Obóz wojsk Samozwańca, późny wieczór

Оглавление

Jeszcze tego samego wieczora Ostromęcki nakazał podciągnąć artylerię do wałów Nowogrodu, ustawić kilka dział naprzeciwko miasta, a resztę na wprost Spaso-Preobrażeńskiego Monastyru obwarowanego nie tylko wałami i zasiekami, ale także kamiennym murem pamiętającym czasy Włodzimierza Wielkiego. Korzystając z odwilży, usypano szańce i działobitnie, z których spiżowe panie mogły skutecznie popieścić kulami wrogów Dymitra.

Nazwanie wysłużonych wężownic, słowiczków i jaszczurek carską artylerią zakrawało na dobry żart. Osiem działek i sześć śmigownic mogło najwyżej zabawiać Moskali pukaniną, ale nie wystraszyło bynajmniej Basmanowa ukrytego za dębowymi parkanami, wałami i częstokołami. Ostromęcki, a i sam Dymitr liczyli bardziej na zbrojną demonstrację niż zmiażdżenie Nowogrodu tak żałosnym ostrzałem. Starszy nad armatą nakazał dawać ognia nieprzerwanie przez całą noc, bijąc nie w wały, ale w miasto. Osiągnął tyle, że śmiertelnie wystraszył stado wron zasiadających na dachach cerkwi, bo zły los wytrącił mu z ręki najlepsze karty. Najcięższe działo – dwudziestoczterofuntowa Panna – ostało się samotnie w błotach pod Morawskiem.

Piechota stanęła na szańcach. Kozacy, rozdzieliwszy się na sotnie, otoczyli Nowogród, Moskale założyli obóz nieopodal stancji polskich chorągwi.

Ponieważ jazda nie była potrzebna do oblężenia, Dworycki pozwolił zjechać rotom do obozu. Nie wszystkim uśmiechało się nocowanie w błocie i bagnie; wszak towarzysze husarscy i kozaccy nie żaby – nie tylko wody nie piją, ale i w wodzie niemiło im przebywać. Do taboru ściągnęło jednak sporo okolicznego bojarstwa, dworiaństwa i posadzkich ludzi, aby bić pokłony nowemu carowi. A przy okazji napraszać się ze stancjami i gościną dla co znakomitszych rycerzy. Polacy nie dali się prosić – Dworycki wkrótce rozdzielił husarzom kwatery. I tu był pies pogrzebany, jak powiadają Moskale. Niespodziewanie do Dydyńskiego zbliżył się niestary Moskal w szubie i niedźwiedzim szłyku.

– Wasza miłość pozwoli ze mną. Jam sługa bojarzyna Iwana Izmajłowa. Ojczulek Iwan Jakowlewicz prosi was na kwaterę, aby ugościć sprzymierzeńców Jego Carskowo Wieliczestwa. Zaprasza w gościnę z pocztem i czeladzią do dworu pod miastem.

Dydyński zapomniał języka w gębie, bo nie rozumiał, dlaczego Moskal wybrał właśnie jego. Wątpliwości rozwiał Dworycki.

– Chodzą słuchy o tobie – mruknął – że jesteś zaufanym sługą cara. Izmajłow, jak każdy Moskal, chce zaskarbić sobie łaski Dymitra, bo prosił mnie, aby dać mu na stancję tego rycerza, co był z lutrem Buczyńskim pod bramą w Czernihowie. Jedź z nim, będziesz miał jak u Pana Boga za piecem.

– Oby mi poszło na zdrowie – rzekł zmęczony Dydyński. Zgodził się, bo perspektywa spędzenia nocy pod dachem była o wiele bardziej kusząca niż noclegu w zalanym wodą obozie. – Panie Świrski, panie Nieborski! Jedziecie ze mną. A, prawda – przypomniał sobie już na kulbace. – Zabierzcie Borysa i pachołków.

Samozwaniec, tom 2

Подняться наверх