Читать книгу Cud myślenia i cud czucia. Terapia wszechświatem, leczenie kosmosem - Jacek Poncyliusz - Страница 4

Odchodzenie od niewiedzy. Od dzikusa… do intelektualisty, etyka, moralizatora, naukowca

Оглавление

Niewiedza. Zjawisko. Stan rzeczywistości. Na czym polega? Gdzie występuje? Np. nie wiem, co robię, ale to wykonuję. Nie rozumiem, o co chodzi i na czym to polega, lecz działam, zmieniam, tworzę. Niewiedza. Brak informacji… Co to informacja? Brak. Że nie ma obrazów we mnie? Ciągu historyjki. Opowieści. A co to „opis”? Że nie ma pamięci? A co to pamięć? Że wcześniej, że kiedyś, to już było. Ale skąd ja mam to wszystko wiedzieć? Rozumieć? A co to rozumieć? Uuuuummmmmmnnnnnn. Nic nie rozumiem. Nic nie wiem. uuuuuuuuuubbbbbbbbrrrrgggggdddd. Zupełnie jak nasz Baltazar. Dzikuś jebany. Pierdolony troglodyta. Skurwiały pojeb. Tak właśnie drastycznie nazwałoby go dzisiaj wielu z nas, ludzi. Tak bezpardonowo określilibyśmy dziś jego dziewiczość, naturalność. Jego niedefiniowalność. Jego prostotę, szczerość, uczciwość, niewinność. Obrażalibyśmy go i poniżali w naszej ocenie intelektualnych ułomności, jakimi BALTAZAR po prostu był. Zwierzę nie człowiek. Nasz przodek. My, jego potomkowie, jego następcy.

Baltazar biegał po łąkach swojego świata. Ganiały go jakieś inne „cosie”, czego Baltazar nie umiał ani nazwać, ani zrozumieć. Czym te dla nas „cosie”, a dla Baltazara „ummmmgdklntc” były? To temat do pominięcia. Baltazar był. Biegał, choć nie wiedział, że biega, skakał chociaż nie zdawał sobie sprawy z tego, że to się dla nas nazywa skakanie. Wchłaniał, wydalał, patrzył, bo miał oczy i słyszał bo miał uszy i wąchał, bo miał nos. Baltazar bał się, cieszył się. Baltazar był.

Dla nas, obserwatorów, BALTAZAR był niewiedzą, chociaż był świadomością. Dla nas on był niepamięcią pomimo tego, że był doświadczaniem swojego otoczenia na swój niepowtarzalny sposób. Dzięki temu, czym był według swojej biologii, musiał reagować automatycznie w kontakcie ze swoim najbliższym środowiskiem. Bliskość i zasięg zmysłów, np. dotyku, wyzwala bezpośrednie fakty zjawisk określane prze nas słowem i nazwą „reakcja”, poczucie, odczucie, czucie. Kontakt.

Nie było nazw. Nie było słów. Nie było abstrakcji obrazów w głowie Baltazara. Abstrakcje może i były, ale było to coś, co pojawiało się i stawało się zaraz inne. Tak „oooooo” zwyczajnie i po prostu albo to „ooooooo” trwało i trwało. Wiatr. Słońce. Deszcz. Noc. Głód. Ból. Kamień. Piach. Ziemia. Woda. Nie było dnia i nocy, chociaż dzień i noc były… co dzień i co noc. Były obrazy, zapachy, smaki, dotyk, dźwięki. Jako co? Bycie? Tak, jako bycie. Istnienie. Jam jest, który jest. Powierzchnia świata, jako jedyna objawiona rzeczywistość była prawami życia i śmierci. Dla nas woda w rzece jest zimna i mokra. Dla małpoluda jest rzeka bez słowa rzeka i bez myśli rzeka. To samo z wodą i jej zimnem i jej mokrością. Małpolud zna czyste zjawiska. My dokładamy do tego opisywanie naszym językiem i wolą sposobu naszego opisywania. Nasz świat, my sami, jesteśmy podwójni. Małpolud jest swoim światem i jest czystym umysłem chwili takiej, jaka w nim powstaje i trwa oraz znika.

Pojawia się, rozwija, ucieka.

Cud myślenia i cud czucia. Terapia wszechświatem, leczenie kosmosem

Подняться наверх