Читать книгу Człowiek Nad Morzem - Jack Benton - Страница 7

2

Оглавление

W niedzielę Slim postanowił przejechać się na plażę Teda. Na starej mapie okolicy, kupionej w antykwariacie, miejsce to nie miało żadnej nazwy. Była to wąska zatoczka z klifami tworzącymi bryłowate cyple po każdej stronie. Okalała ona Morze Irlandzkie niczym dłonie olbrzyma. Podczas przypływu plaża była skalistym półkolem, natomiast w trakcie odpływu zmieniała się śliczne pole szaro-brązowego piasku wyłożonego przed morskimi falami.

Był piękny październikowy dzień. Na miejscu była jedynie garstka osób wyprowadzających psy na spacer oraz rodzina wdrapująca się na kamieniste zatoczki. Slim wędrował sobie wzdłuż linii brzegowej. Morze szumiało spokojnie. Tak spokojnie, że mężczyzna nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz doświadczył takiego zjawiska. Zerknął w kierunku południowego klifu, skąd zwykł obserwować Teda. Oszacował, z którego miejsca mógł ostatnio prowadzić oględziny, a jednocześnie gdzie mógł znajdować się obiekt jego śledztwa.

W tym miejscu nie było niczego, poza zwykłym piaskiem. Slim stał niemal centralnie pomiędzy kilkoma skałami po jednej stronie oraz pofalowanym piaskiem i skalnymi sadzawkami po drugiej. Mokry piach pod jego stopami kleił się do butów. Woda z kolei była szarą linią w oddali.

Już miał zbierać się do powrotu, gdy nagle krzyknął do niego mężczyzna z psem. Po piasku przebiegł terier Jack Russel, natomiast jego właściciel, łysiejący brodacz w grubej tweedowej wiatrówce, zakręcił smyczą niczym lassem.

- Ładnie tu, prawda?

- Chętnie bym popływał, gdyby było cieplej – przytaknął Slim.

Mężczyzna zatrzymał się i przechylił głowę. Zlustrował bystrymi oczami Slima z góry na dół.

- Nie jest pan stąd, prawda?

Slim wzruszył ramionami, co mogło oznaczać zarówno potwierdzenie, jak i zaprzeczenie.

- Mieszkam w Yatton. To kilka mil na wschód od Carnwell. My, wyspiarze, rzadko wypuszczamy się na wybrzeże – odparł.

- Znam Yatton. W soboty jest tam przyzwoity jarmark – brodacz zwrócił oczy ku morzu. – Jeśli będzie pan na tyle głupi, żeby wejść do wody, proszę uważać na prądy. Mogą zabić.

Powiedział to z taką pewnością, że po plecach Slima przebiegły dreszcze.

- Na pewno będę – odpowiedział. – I tak dziś jest za zimno na kąpiel.

- Tak jak codziennie – zauważył mężczyzna. – Chce pan popływać, to jedź pan do Francji. Do zobaczenia!

Pożegnawszy się, przyłożył dłoń do brwi. Slim obserwował jak brodacz oddalał się wzdłuż plaży. Pies cały czas biegał dookoła swojego właściciela i chlapał wodą z malutkich kałuż, pozostawionych przez przypływ. Mężczyzna czasem przeskakiwał przez większe z nich i nadal kręcił smyczą, jakby chciał złapać na nią czworonoga. Gdy pozostali spacerowicze zniknęli z zasięgu słuchu, Slima zaczęła ogarniać samotność. Wiatr zaczął się wzmagać, więc mężczyzna postanowił wracać do samochodu. Wyjeżdżając z parkingu na przybrzeżną drogę, zauważył coś leżącego w podszyciu zaraz przy skrzyżowaniu.

Zatrzymał auto, wysiadł i przystąpił do wyciągania przedmiotu spod krzaków. Otaczające go gałęzie jeżyny utrudniały zadanie, a ponadto zadrapały starą drewnianą powierzchnię.

Był to drogowskaz. Zgniły i wyblakły.

Na jego dolnej części widniał napis:

CRAMER COVE

Bezwzględny zakaz pływania

Niebezpieczne prądy

Slim oparł go o żywopłot, lecz chwilę później drogowskaz przewrócił się, upadając treścią do ziemi. Po chwili namysłu mężczyzna postanowił pozostawić go na miejscu i wrócił do samochodu.

Odjeżdżając krętą przybrzeżną drogą otoczoną dwoma pokaźnymi żywopłotami, wrócił myślami do słów napotkanego spacerowicza. Drogowskaz wyjaśniał, dlaczego zastał tylko kilka osób na plaży. Z drugiej strony, skoro był on powalony, informacja o prądach musiała być powszechnie znana miejscowym.

Znajomość nazwy plaży była dla niego jednak jakimkolwiek tropem.

Człowiek Nad Morzem

Подняться наверх