Читать книгу Historia Kościoła w Chinach - Jan Konior - Страница 6
Wstęp
ОглавлениеLaik, czytający książki o Chinach i interesujący się Chinami, zdobywa wiedzę tylko cząstkową, ponieważ nie mam żadnych wątpliwości co do tego, jak trudno w pełni zrozumieć zupełnie inną mentalność homo sinicus, jeśli osobiście nie przebywało się w Chinach – mieszkając, studiując czy pracując – przynajmniej kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Oczywiście można wydawać przewodniki po Chinach czy Ziemi Świętej, nigdy nie stawiając stopy na tych terenach, jednak aby naprawdę odkryć historię i kulturę danego państwa, niezbędna jest przynajmniej czasowa czy też powtarzająca się obecność w miejscu, które staje się przedmiotem badań. W zrozumieniu Chin nie chodzi nawet o dobrą znajomość historii, chronologii, cesarzy czy opanowanie pamięciowe materiału, ale postawienie sobie najpierw pytania poszukującego: dlaczego? W tym miejscu nawet najlepsi znawcy historii Państwa Środka – zarówno Chińczycy, jak i zagraniczni uczeni, historycy, sinolodzy – zaczynają pochylać czoła, dając do zrozumienia, że na wiele pytań nie znajdują zadowalających odpowiedzi. Bywa także, że nie są w stanie dojść do konsensusu odnośnie do niektórych zdarzeń historycznych. Mieczysław Jerzy Künstler w Dziejach kultury chińskiej słusznie zauważa, że jest wiele pytań, „na które nie znamy odpowiedzi, ale tylko w niektórych przypadkach możemy mieć nadzieję, że odpowiedzi na nie być może w ogóle nie ma”1.
Dla mnie osobiście, zaraz po Objawieniu Bożym, najważniejsze jest doświadczenie poznawcze kogoś lub czegoś. Dokonując wyborów i rozwijając swoje pasje i zainteresowania, najpierw uczyłem się języka japońskiego, następnie zaś chińskiego. Pisząc książki i artykuły dotyczące m.in. duchowości, mistyki chrześcijańskiej i niechrześcijańskiej, religii, kultur, filozofii Bliskiego i Dalekiego Wschodu, postanowiłem bardziej szczegółowo zająć się chrześcijaństwem w Chinach. Tematyką tą zajmuję się już od ponad dwudziestu pięciu lat. Mam świadomość, iż pomimo starań bycia obiektywnym moja osobista ocena stanu badań jest subiektywna i być może spotkam się z zarzutem, że w moich wywodach jestem pro Ecclesia oraz że gloryfikuję rolę i znaczenie chrześcijaństwa w Chinach, w jego historii i kulturze.
Mam świadomość, iż zająłem się tematem niełatwym, z wielu względów także delikatnym, ale jakże ważnym w obszarze kultury i języka polskiego. Podjąłem się realizacji tego zadania jako osoba duchowna, znająca kulturę Chin (studiowałem i pracowałem 10 lat na Tajwanie, mając okazję kilka razy przebywać w Państwie Środka, poznając nie tylko Chiny turystycznie, ale również Kościół podziemny i patriotyczny, także Kościoły protestanckie). Bardzo mnie interesuje pozytywny wkład Kościoła katolickiego w dzieje tego państwa. Zbierając literaturę przedmiotową, oparłem się głównie na wiarygodnych źródłach, faktach historiograficznych, następnie zaś poddałem je rzeczowej analizie, uzupełniając o moje osobiste doświadczenia i własne przemyślenia.
Współcześnie, ze względu na duże zainteresowanie Chinami2, ukazuje się coraz więcej książek i artykułów związanych z tą tematyką, zwłaszcza z rozwojem gospodarczym, technicznym czy kulturalnym. Obecnie Chiny w rankingu ekonomicznym są drugą potęgą świata, plasują się między Stanami Zjednoczonymi a Japonią. Jednocześnie warty podkreślenia jest fakt, że stosunkowo niewiele miejsca w opracowaniach poświęca się chrześcijaństwu w Chinach, co stanowi pewnego rodzaju fenomen religijno-kulturowy. Chrześcijaństwo bowiem jest obecnie największą liczebnie religią świata, z niezwykłym zachowanym śladem historycznym, stanowiącym pamięć o przeszłości, którego nie sposób wymazać. W wielu krajach świata próbuje się je zepchnąć do katakumb w oczekiwaniu na śmierć. Ukryta i otwarta walka z Kościołem nie stanowi nihil novi sub sole w historii chrześcijaństwa, w którą wpisana jest krew wielu męczenników. Już pierwsze wieki chrześcijaństwa znaczone były śmiercią jego wyznawców, ale największa liczba ofiar w historii Kościoła przypada na wiek XX, zwłaszcza na skutek zbrodni popełnionych w pierwszej połowie XX w. Jedno z wiarygodnych źródeł informuje nas, że w XX w.: „[...] niewykluczone, iż katolicy stanowią ich [męczenników] większość [...] szacuje się ją na dwadzieścia siedem milionów”3. Według Kościoła męczennikami są ci, którzy oddają życie za wiarę chrześcijańską, nigdy się jej nie wyrzekając. Dlatego też nauka Soboru Watykańskiego II głosi: „[...] męczeństwo, przez które uczeń upodabnia się do Mistrza przyjmującego z własnej woli śmierć dla zbawienia świata i naśladuje Go w przelaniu krwi, uważa Kościół za dar szczególny i najwyższą próbę miłości”4.
Nauka ta odnosi się również do męczenników chińskich, których Jan Paweł II 1 października5 2000 r. wyniósł na ołtarze. Byli to nasi starsi bracia i siostry w wierze, którzy wytrzymali falę prześladowań i cierpień, pozostając wierni słowom św. Piotra, pierwszego papieża Kościoła: „Ale to się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami” (1 P 2, 20–21). Paul Thigpen już na początku swojej książki Krew męczenników. Historie katolików, którzy oddali życie za wiarę, pisząc o prześladowanych w różnych krajach, wspomina również Chiny: „Za drukowanie Biblii oraz książek o treści religijnej chiński ksiądz katolicki Jiang Shurang został skazany na sześć lat więzienia. Z innych wydarzeń: po Jiang Ming Yuanie, aresztowanym biskupie pomocniczym z prowincji Hebei, zaginął wszelki słuch; w innej prowincji aresztowano dwudziestu czterech katolików, w tym księdza, dwadzieścia sióstr zakonnych, seminarzystę i dwoje świeckich; ksiądz, brutalne pobity, doznał krwotoku wewnętrznego. Kościół katolicki został w Chinach wyjęty spod prawa; chiński rząd usiłuje zastąpić go «kościołem» narodowym oderwanym od Rzymu i poddanym kontroli reżimu komunistycznego”6.
To tylko jeden z ponurych przykładów. Wielu koszmarnych opowieści z drobiazgową dokumentacją dostarczają międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka7. Nieznana jest dokładnie liczba męczenników, którzy ponieśli śmierć za wiarę. O wielu z nich nie ma do dzisiaj żadnych wiadomości. Aktualna ich liczba najprawdopodobniej przekracza 290 tys. rocznie8. Najczęściej o takich męczennikach agencje informacyjne nie podają żadnych wiadomości lub czynią to bardzo rzadko. Jedynie wiarygodne źródła międzynarodowe (kościelne) donoszą prawie każdego dnia o kolejnych ofiarach. Wielu ludzi z różnych powodów milczy na ten temat, również sami duchowni nie posiadają pełnych informacji, dlatego też rzadko zdarza się, że poruszają temat prześladowań podczas homilii. Mądrze powiedział kard. John Newman: „Nikt nie zostaje męczennikiem za poglądy, to wiara czyni męczenników”9. Prześladowani nie noszą maski pozorów, ale są zalani krwią w imię zabitego Baranka bez skazy. Głosząc słowa prawdy Tego, który sam jest Prawdą, zapłacili i nieustannie płacą najwyższą cenę utraty życia (por. Łk 11, 50n.; Hbr 11, 32n.). Oni są tymi, którzy mają żywą i nieugiętą wiarę, która do nas przemawia z mocą (por. Rdz 4, 10; Hbr 11, 4). Nic zatem dziwnego, że poświęca się im śladową uwagę.
Celem niniejszej pracy jest spojrzenie w kierunku sapiencjalnego Orientu, poszerzającego horyzonty wiedzy i pokazującego przekaz mandatum misyjnego Przedwiecznego Logosu. Książka stanowi próbę przyjrzenia się chrześcijaństwu w Chinach – od nestorianizmu aż do chwili obecnej – i zobaczenia, jaki wpływ wywarło ono na kulturę chińską i odwrotnie: czego chrześcijanie nauczyli się od kultury chińskiej. Czy chrześcijaństwo ubogaciło się mądrością chińską, zachowując swoją tożsamość? Jak Chińczycy widzą chrześcijaństwo? Na jakie napotykało trudności w dialogu z kulturą chińską?
W pracy posługiwałem się znakami chińskimi, ponieważ uznałem je za istotny element analizy, gdyż żadna transkrypcja nie oddaje w pełni znaczenia przekazu. Użyta została międzynarodowa transkrypcja fonetyczna pinyin 拼音, bez graficznego oznaczenia tonów.
Dziękuję ks. prof. Janowi Górskiemu oraz ks. prof. Romanowi Malkowi za konsultację naukową oraz dr Barbarze Stelingowskiej za pracę redakcyjną pogłębioną wnikliwymi pytaniami, poszukującymi głębszego zrozumienia zawartości tematycznej.
Żywię nadzieję, że książka przyczyni się do lepszego poznania sytuacji Kościoła w Chinach, jego przeszłości, niełatwej współczesności, z uwzględnieniem Kościoła nadziei, czyli przyszłości, która jest możliwa dzięki codziennemu wsparciu braci i sióstr z Ecclesia sanctorum i Ecclesia peccatorum. O taką łaskę módlmy się codziennie przez wstawiennictwo Matki Bożej, Królowej Chin z Sheshan.