Читать книгу Organiczny statek kosmiczny - Jens F. Simon - Страница 5
Samotnik
ОглавлениеNad pokojem panował matowy, nabrzmiały mrok. Tylko mała lampka do czytania paliła się, dając wystarczająco dużo światła, aby Sigurd Westall mógł odcyfrować zdania w książce.
Z zapałem przewracał kartkę za kartką. Sigurd dopiero po chwili zauważył, że słońce zachodzi i szybko włączył małą lampkę na łóżku.
Zirytowany nadchodzącą ciemnością, niechętnie dał się wyciągnąć z głębin swojego powieściowego świata.
Jak zwykle leżał na starej kołdrze w swoim łóżku w pokoju młodzieżowym i czytał.
Miał na to mnóstwo czasu, w końcu był bezrobotny, i to nie od wczoraj.
"Niech chłopiec czyta. Inni cały czas przesiadują w pubach. Czy chcesz, aby on też się tam kręcił i być może zbłądził? Nie, niech czyta, to kształci" - powiedziała kiedyś matka, gdy ojciec zapytał go o bezrobocie i o to, że ciągle kręci się w domu.
To był pierwszy i jedyny raz, kiedy go o to zapytał.
Matka Sigurda zawsze była przy nim, dopóki żyła. Jego rodzice nie żyli już od roku.
Jego ojciec zmarł na atak serca, a matka poszła w jego ślady zaledwie pół roku później; jakoś straciła odwagę do życia po śmierci męża.
Sigurd został w tyle. W międzyczasie skończył też już 32 lata. Jego urodziny były już dwa miesiące temu.
Na swój wyjątkowy dzień zafundował sobie coś wyjątkowego, kupił sobie całą serię powieści.
Oszczędzał na nią od kilku miesięcy. Składała się z dwunastu tomów i opowiadała o poszukiwaczu przygód, który w odległej przyszłości przeżywał najwspanialsze przygody i wielokrotnie dokonywał bohaterskich czynów.
Jego książki znaczyły dla Sigurda wszystko.
Nadal mieszkał w starym, zniszczonym domu rodziców, a sąsiedzi znali go tylko jako samotnika i samotniczkę.
Nigdy w życiu nie miał ambicji, by coś z siebie wykrzesać. Jego jedyną rozrywką i hobby były książki.
Czytał godzinami, dniami, tygodniami. Do jego ulubionych książek należały powieści o bohaterach, którzy zawsze polowali na zło w przeszłości, teraźniejszości lub przyszłości.
Bohaterowie, z których niektórzy zostali obdarzeni supermocami i uwikłani w najbardziej niesamowite przygody.
Ich życie stanowiło dokładne przeciwieństwo jego. Kiedy Sigurd czytał, czuł się dobrze.
Rzeczywistość już go nie interesowała, bo nie potrafił się odnaleźć w realiach tego świata.
Czytając, wcielał się w role swoich bohaterów i w ten sposób przeżywał przygody, których nigdy nie mógł znaleźć w prawdziwym życiu, a które w międzyczasie coraz bardziej go kształtowały.
W tej rzeczywistości był nieudacznikiem, nikim.
Dzisiaj leżał już w swoim łóżku i czytał ponad sześć godzin.
Tuż przed końcem książki, dziwny dźwięk sprawił, że usiadł i zwrócił na to uwagę. Był to dziwny dźwięk i wydawał się dochodzić z łazienki.
Sigurd tylko przez chwilę zastanawiał się nad sprawdzeniem tego, ale nie zdecydował się na to. Najpierw musiał koniecznie skończyć czytać książkę, trzecią część Sagi o Gwiezdnej Lidze.
Przed nim jeszcze 9 tomów, a na samą myśl o nich po kręgosłupie przebiegł mu przyjemny dreszcz oczekiwania.
Szybko zapomniał o tym dziwnym dźwięku.
Jednak po jego ciele rozeszło się inne niepokojące uczucie, żołądek mu burczał.
Musiał jednak poczekać jeszcze kilka minut, mimo że od ostatniego posiłku minęło już osiem godzin. W każdym razie kilka minut więcej nie miało znaczenia.
Potem już było po wszystkim, ostatnia strona książki przeczytana.
Jaka szkoda. Sigurd rzeczywiście rozważał zerknięcie na tom 4.
W tym momencie jego żołądek naprawdę się skurczył, a przez jego ciało przeszła fala bólu.
Sigurd był szczególnie wrażliwy w okolicach żołądka. Jego matka mówiła kiedyś o nerwowym żołądku.
Często zdarzało się, że cierpiał na skurcze żołądka.
Zawsze wtedy, kiedy jeszcze żyła, od razu zaparzała mu herbatę na żołądek. Ale tym razem było to wyraźnie z braku jedzenia.
Z konieczności odłożył książkę na bok i wstał z łóżka.
Był jeszcze w swojej piżamie z wczorajszego wieczoru. Był też o wiele bardziej praktyczny.
Nie trzeba ciągle zmieniać, wystarczy umyć. Czytanie w łóżku weszło mu w nawyk już jako małemu chłopcu, co oznaczało, że było to bardziej na początku dojrzewania. Ale Sigurd już dawno o tym zapomniał. Wtedy, kiedy jego niepełnosprawność zaczęła go naprawdę martwić.
Chwiejnym krokiem opuścił swój pokój i wycofał się starymi drewnianymi schodami w kierunku kuchni.
Tęsknił za starymi rodzicami. Pamiętał, że zawsze, gdy schodził po schodach i słyszał skrzypienie drewna, matka wołała go z kuchni.
Teraz nie było tam nikogo.
Sigurd podszedł do lodówki i otworzył ją. Ziejąca pustka sprawiła, że wzdrygnął się w szoku.
W rzeczywistości zapomniał zrobić zakupy. Nie ma też problemu. W salonie stała otwarta skrzynka z piwem.
Piwo miało nawet więcej wartości odżywczych niż chleb.
Wziął butelkę i włączył ekran plazmowy. Zestaw był już nieco starszy.
Nigdy nie przywiązywał wagi do telewizora, jak nazywali go rodzice. Wolał zajmować się swoimi książkami.
Sigurd przyłożył na chwilę butelkę do policzka, żeby sprawdzić temperaturę.
Jego żołądek nie tolerował zimnych napojów. Potem wypił pół butelki jednym haustem.
Nauczył się tego w Bundeswehrze. Ponad dwanaście lat temu, pomyślał, czując, jak pocieszające ciepło rozchodzi się po jego żołądku.
Po kolejnym łyku spojrzał na datę produkcji.
To również było kilka miesięcy temu. Ale nadal nadawała się do picia.
Sigurd miał już sięgnąć po drugą butelkę piwa, kiedy z głośnym rykiem łazienki, która znajdowała się na piętrze, wpadł przez sufit do kuchni. Kurz i części mebli kuchennych wleciały przez otwarte drzwi do salonu.
Sigurd podskoczył do góry. Początkowo nie wiedział, co się stało.
Fontanna wody trysnęła z rozerwanej rury wodociągowej w łazience przez poszarpany piętrowy sufit i w jednej chwili chmura kurzu rozwiała się.
Sigurd przysunął się bliżej. Wanna rozbiła stół kuchenny.
Toaleta i prysznic zajęły blat kuchenny i zabiły maskę wyciągu oraz kuchenkę.
Woda chlapała cicho, a pierwsze strużki przedostawały się już po podłodze do salonu.
Główny kran znajdował się w piwnicy i Sigurd wiedział co robić.
Ale to było też jedyne, co mógł zrobić w tym momencie.
Nie mógł myśleć o jej naprawie, nie miał na to środków. Rodzice nie zostawili mu nic oprócz domu.
Jako bezrobotny nie miał środków na remont domu, a teraz jeszcze to.
"Mamo, tato, dlaczego mnie zostawiliście!".
Wieczorem skrzynka piwa została opróżniona i Sigurd zasnął na kanapie.
Następny ranek przyniósł nie tylko początkowo ból głowy, ale także świadomość, że wiele butelek piwa nie zmieniło nic, ale to nic, w jego sytuacji.
Stojąc przed drzwiami łazienki, pogrążony w myślach, patrząc na wielką dziurę w podłodze, powoli uświadamiał sobie, że musi całkowicie zmienić swoje życie.
Jego dawny kolega ze szkoły prowadził małą knajpkę i wynajmował też pokoje.
Tutaj, na wsi, było niewielu turystów i pokoje były w większości puste, ale ceny były również bardzo umiarkowane.
Delian zapewne pomógłby mu wyjść z trudnej sytuacji i dałby mu darmowy nocleg.
Przecież kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi, jeszcze za dawnych czasów, zanim jego ułomność uczyniła z Sigurda samotnika.
Trochę podenerwowany poszedł do swojego pokoju, żeby się przebrać.
Nie raz jego wzrok zatrzymywał się na półce zamontowanej nad łóżkiem.
Wolałby od razu zabrać się do czytania.
Okładka czwartej części Sagi o Gwiezdnej Lidze wręcz mignęła mu przed oczami i tylko wyjątkowo silny wysiłek woli powstrzymał go przed zanurzeniem się w niej.
Z widocznym dyskomfortem wyszedł z domu i zamknął za sobą zwietrzałe drzwi wejściowe.
Był późny ranek. Posesja domu graniczyła bezpośrednio z główną ulicą wsi liczącej czterysta dusz.
Pub "Zum Habicht" znajdował się zaledwie dwieście metrów dalej.
Po drodze Sigurd kilkakrotnie rozglądał się z niepokojem dookoła.
Nieliczni przechodnie tego ranka nie zwrócili jednak na niego uwagi.
Po raz pierwszy od miesięcy wyszedł z domu.
Delian regularnie co tydzień zaopatrywał go w artykuły pierwszej potrzeby, przynosząc jedzenie i napoje ze swojego małego wiejskiego sklepiku, który prowadził również obok pubu. Najwyraźniej zapomniał o tym tygodniu.
Zazwyczaj Delian Melchor, bo tak brzmiało jego pełne nazwisko, był bardzo rzeczowy.
Był też dyskretny.
Sigurd z przerażeniem przypomniał sobie dzień, w którym prawie go zabił przez pomyłkę.
To było prawie całe życie temu, a dokładnie 16 lat, dwa miesiące i piętnaście dni.
W tym czasie jego ułomność wybuchła z siłą, która za jednym zamachem całkowicie zmieniła życie Sigurda.
Delian złożył mu solenną obietnicę, że nie powie o tym nikomu, i do dziś dotrzymał słowa.
Jeszcze potem drżał, gdy wspominał to zdarzenie.
Krótki spacer do pubu wystarczył, by znów myślał o tym we fragmentach.
Obaj mieli wtedy po 16 lat i podkochiwali się w tej samej dziewczynie. Najwyraźniej Anisha nie mogła lub nie chciała wybierać między nimi.
Bawiła się nimi i przyszło co miało przyjść, sytuacja zaostrzyła się, gdy przed powrotem do domu rodziców dała Delianowi przyjacielskiego buziaka w jego obecności. Sigurd poczerwieniał w tym momencie.
Był obecnie w szczycie dojrzewania i jego ciało nie tylko produkowało testosteron w większych ilościach, ale także specjalne części jego mózgu zaczynały się zmieniać.
Sigurd stał zaledwie trzy metry od Deliana, gdy jego podświadomość uderzyła.
Jego telekinetyczne pierwsze uderzenie posłało Deliana na kilka metrów w powietrze i grzmotnęło z pełną siłą w boczne drzwi samochodu.
Na lewo i prawo od jego głowy roztrzaskały się szyby samochodu, a kawałki szkła przebiły jego górne ramiona, które zwisały bezsilnie w dół ciała.
Jego nos zaczął krwawić, a krew spłynęła również po obu ramionach, gdy Delian zsunął się po boku samochodu. Gdy dotarł do ziemi, brakowało mu tchu.
Jego płuca potrzebowały pięciu sekund, aby przyjąć uderzenie i ponownie zaczerpnąć powietrza.
Potem w głowie Sigurda rozpętało się piekło.
W jego głowie wrzało bez przerwy i dopiero po kilku minutach udało mu się w jakimś stopniu uspokoić.
Delian również potrzebował trochę czasu, aby znów jasno myśleć.
Od razu było dla nich jasne, że stało się coś bardzo niepokojącego. Ich przyjaźń została wystawiona na ciężką próbę i jednogłośnie postanowili przemilczeć ten incydent.
Kiedy Anisha otworzyła drzwi do skóry, żeby sprawdzić, czy nie słychać głośnych dźwięków, już zniknęli.
Delian utykał i był podtrzymywany przez Sigurda.
W drodze do domu rodziców paranormalna moc Sigurda powaliła jeszcze dwa drzewa i wybiła kilka szyb w samochodzie, aż w końcu dotarł do domu i położył się do łóżka.
Przez prawie tydzień nie mógł się stamtąd wyrwać.
Jego rodzice zaczęli się martwić. Dobrze, że był to czas wakacji.
To było nie do pomyślenia, gdyby musiał chodzić do szkoły w tym stanie.
Sigurd stał się telekinetą. Dla niego od początku było to bardziej przekleństwo niż dar.
Od czasu afery deliańskiej zaczął poddawać swoje zdolności kontroli woli poprzez nieustanny trening autodydaktyczny i autogeniczny.
Niezamierzonym efektem ubocznym było to, że prawie udoskonalił swoją zdolność telekinezy.
Równocześnie jednak trzymał się z dala od innych ludzi i stał się samotnikiem.
Próbował nawet tłumić w sobie tęsknotę za płcią przeciwną i tym bardziej zamykał się w swoich książkach.
Delian i Anisha stali się parą. Teraz stanął przed knajpą "Zum Habicht", rozejrzał się jeszcze raz pobieżnie, a potem wszedł do kafejki.
Dwóch starszych mężczyzn siedziało bokiem przy małym, okrągłym stoliku obok jedynego okna wychodzącego na ulicę.
Poza tym pokój był pusty. Rozmawiali cicho i tylko przelotnie patrzyli na niego z niezainteresowaniem.
Sigurd podszedł do lady i zawołał Deliana.
Po prawej stronie, obok lady, znajdowała się prosto urządzona mała kuchnia.
Sigurd pamiętał, że w dzieciństwie dostawali tam od matki Deliana przekąski, zwykle frytki upchane w torbie.
Nie minęła minuta, a Anisha weszła przez kuchenne drzwi.
Najpierw się wzdrygnęła, ale potem na jej pełnych ustach pojawił się uśmiech.
"Witaj Sigurd, co za niespodzianka. Nie widzieliśmy się od dawna. Niech pomyślę, ostatni raz był na after-coffee na pogrzebie twojej matki, prawda!".
"Tak, chyba tak. Czy nie ma tam Deliana?"
"To musi być na podwórku. Właśnie dostarczają nam nowe beczki z piwem. Poczekaj, rzucę okiem" i już jej nie było.
Sigurd zawsze miał dziwne uczucie w okolicy klatki piersiowej, kiedy spotykał Aniszę.
Kiedy po kilkunastu minutach nie wróciła, usiadł przy wolnym stoliku i wziął do ręki codzienną gazetę, która zawsze leżała w kilku wersjach na małym bocznym stoliku.
Szukał czegoś konkretnego. Sekcja ta znajdowała się bardziej na dole papieru, a mianowicie oferty pracy.
W końcu zdecydował się na podjęcie stałej pracy.
Na przedostatniej stronie znalazł to, czego szukał.
Ogłoszenie zamieściła bardzo renomowana firma świadcząca usługi ochroniarskie.
Szczególną cechą tego jednostronicowego ogłoszenia było to, że najpierw można było złożyć wniosek o dopuszczenie do testu umiejętności w tzw. centrum oceny.
Mimo to Sigurd od razu rzucił się w wir pracy, gdyż ogłoszenie dokładnie pasowało do jego wyobrażeń o bohaterach książek, którymi zajmował się przez ostatnie dwadzieścia lat.
Kiedy Delian w końcu wszedł do pokoju z prezentami, postanowił wysłać podanie.