Читать книгу Czacha się buntuje - Joanna Jagiełło - Страница 3

Оглавление

Bardzo miło jest pisać w nowym pamiętniku. Tamten przez te parę miesięcy został zupełnie zdewastowany. Raz mi się wylał na niego sok, chomik nadgryzł róg, kiedy położyłam pamiętnik na jego klatce, a potem o mało co nie utopiłam go w wannie (ale nie chomika – pamiętnik!!!). Helga uważa, że nie jestem normalna, bo jaki normalny człowiek pisze pamiętnik w wannie? Ale gdzie w tym domu można mieć chociaż odrobinę prywatności?

Mama mówi, żebym pierwszy tom pamiętnika dobrze schowała, bo będzie dla potomności. Zapytałam ją, co to jest potomność. Powiedziała, że chodzi o przyszłe pokolenia, czyli o wszystkich ludzi, którzy urodzą się po mnie. Tak, już sobie wyobrażam, że będą chcieli czytać wypociny jakiejś małej dziewczynki, której nawet nie znali. Cha, cha, to naprawdę zabawne!

No, ale gdyby miała jednak znaleźć się jakaś potomność, to napiszę jeszcze coś o sobie. Bo co, jeśli potomność znajdzie tylko drugi tom? Pierwszy może ulec zniszczeniu podczas na przykład jakiejś wojennej pożogi. Wiem, używam dziwnych słów, ale tak właśnie działa na nas szkoła. Nikt nie pozostaje normalny po sześciu lekcjach.

Mam na imię Amelia, ale mówią na mnie Czacha, a przynajmniej chciałabym, żeby mówili. Nie mogą się nauczyć. Argumentują, że Amelia to takie ładne imię, a mnie się robi od niego niedobrze. Nie jestem miła i dobrze wychowana jak Amelia, lecz twarda i zbuntowana jak Czacha. Chodzę już do czwartej klasy i wszyscy uważają, że to największa zmiana w moim życiu i boją się, że sobie nie poradzę. Zapominają o tym, że ja sobie ze wszystkim radzę, bo jestem rezolutna jak mało kto. Sądzę, że nawet dorosły miałby problem z tym, żeby mieszkać w dwóch domach i musieć ogarniać te wszystkie podręczniki, stroje na wuef i zajęcia dodatkowe i dobrze pamiętać, co jest kiedy. A dlaczego mieszkam w dwóch domach? Nie, nie dlatego, że tacy jesteśmy bogaci. Po prostu mieszkam trochę u mamy, trochę u taty.

Oto kilka informacji o mnie:


Napisałam to wszystko i trochę mi się zrobiło głupio. Wczoraj Helga stwierdziła, że jestem egocentryczna i egoistyczna. Nie wiem, jaka jest różnica między tymi słowami: brzmią zdecydowanie zbyt podobnie, ale chodzi o to, iż myślę, że jestem pępkiem świata i zawsze ma być tak, jak ja chcę.

Helga miała mi za złe, że zorganizowałam urodziny w kręgielni, chociaż ona powiedziała, że w kręgle nie będzie grać, bo do tego trzeba założyć brzydkie buty. Helga oczywiście chodzi tylko w szpilkach. Uważała, że powinnam imprezę zrobić gdzie indziej, tak żeby i ona była zadowolona. Moim zdaniem nie miała racji: trudno, żebyśmy z okazji moich urodzin poszli do opery i słuchali przez trzy godziny jakiegoś wycia tylko dlatego, że ona uwielbia muzykę poważną. Kiedy będą jej urodziny, to oczywiście możemy pójść. Albo wyślemy babcię w delegację.

Jednak teraz, jak napisałam ten wstęp, to zdałam sobie sprawę, że coś w tym jest: przedstawiłam tylko siebie i nikogo innego, tak jakbym tylko ja była ważna.

Na szczęście każdy błąd można naprawić. Oto katalog osób należących do tej rodziny. Hm, „katalog” to też dziwnie zabrzmiało, zupełnie jak katalog butów albo sukienek, ale jak już raz napisałam, to tak musi zostać, to nie komputer, że można nacisnąć delete i wszystko znika, a ja bardzo nie lubię kreślić w pamiętniku.

Może się zdziwicie, że w tym katalogu Buster jest na początku, ale to dlatego, że jako mieszaniec nie ma rodowodu. Uważam, że to niesprawiedliwe. To tak, jakby na przykład syn Polki i Afrykanina nie mógł mieć legitymacji szkolnej. To się chyba nazywa dyskryminacja.









W tym katalogu zabrakło rodziców taty, bo nie bardzo pamiętam, jak wyglądają, chociaż czasami rozmawiamy przez telefon. Mieszkają w Szczecinie, dość daleko. To blisko morza, i mam nadzieję, że kiedyś mnie zaproszą, choć Helga mówi, żebym na to nie liczyła, bo goszczenie rodziny to udręka. Są jeszcze oczywiście rodzice Marty i rodzice Polka, ale jeszcze słabo ich znam, a także rodzice ojca Helgi. Tych nie znamy w ogóle, są w Niemczech, ale zawsze przysyłają Heldze paczki na święta, w których jest mnóstwo pysznych, kwadratowych czekolad.

No, jak widzicie, trochę dziwna jest ta moja rodzina. Na przykład wszyscy się w niej bez przerwy rozwodzą. Staram się tym nie martwić, nawet jeśli też się kiedyś rozwiodę. I tak się wszyscy spotykają, i dzięki temu mam więcej babć i dziadków niż normalne dziecko. No i te kwadratowe czekolady też są nie do pogardzenia.

A co do moich rodziców – nie bardzo pamiętam te czasy, kiedy mama i tata mieszkali razem, byłam bardzo mała, jak się rozstali. Mówią, że to dlatego, że mieli różne charaktery. Ja tam gołym okiem tak wiele różnic nie widzę. Widzę więcej podobieństw. Na przykład oboje bez przerwy pracują, a jak nie, to się złoszczą. Dla mnie w ogóle wszyscy starsi ludzie są w pewnym sensie do siebie podobni. Od razu widać, że pochodzą z zeszłego stulecia.

Czacha się buntuje

Подняться наверх