Читать книгу Dynastia Miziołków - Joanna Olech - Страница 4
Dziennik Miziołka
ОглавлениеWTOREK, 1.04
GRAŻYNY, ZBIGNIEWA, PRIMA APRILIS
Przykro mi to mówić, ale zauważam u moich starych pierwsze objawy spierniczenia. Zawodzi ich poczucie humoru. Nie śmieszą ich moje kapitalne dowcipy.
Wczoraj przestawiłem wszystkie domowe zegary. Budzik nie zadzwonił i mogliśmy wreszcie pospać dłużej, jupiiii! No, ale rodzice nie znają się na żartach. O ósmej Papiszon zerwał się z łóżka na równe nogi i w pośpiechu próbował naciągnąć dżinsy na piżamę. Nic z tego – wyloty nogawek zaszyłem porządnie podwójną fastrygą. Mały Potwór krzyczał: „Pima pilis!”, ale starzy nie byli rozbawieni. Tata kicał na jednej nodze i używał brzydkich wyrazów, a Mamiszon zrobił tę swoją słynną minę, która nie wróży nic dobrego. I rzeczywiście – kiedy mama odkryła, że napełniłem cukiernicę solą – opuściło ją poczucie humoru i przylała mi ścierką.
Do szkoły dotarłem na trzecią lekcję. Pani Barszcz zignorowała prima aprilis i wpisała mi nieusprawiedliwioną nieobecność. Obawiam się, że pani Barszcz kompletnie nie ma poczucia humoru – nie śmiała się wcale, siadając na podłożonym przeze mnie serku topionym.
ŚRODA, 2.04
FRANCISZKA, URBANA
Stanowczo odmówiłem pójścia do szkoły. Wszystko przez mamę. Akurat przyszedł Kuczmierowski, żeby pożyczyć wentyl do roweru, kiedy do pokoju wkroczyła mama i nazwała mnie Miziołkiem. Powiedziała ni mniej, ni więcej, tylko: „Miziołku, nie zapomnij, że masz dzisiaj angielski…”. Kuczmierowski mało się nie udusił ze śmiechu, zaczął chrząkać, zabrał wentyl i wybiegł bez pożegnania. Jak go znam, to zwierzę rozgada kolesiom, a jutro cała szkoła będzie wołać za mną: „Miziołku, nie zapomnij, że masz dzisiaj angielski…”.
O rany, ten Mamiszon to czasem strasznie tępy. Jak mogła mi narobić takiego obciachu! Mamiszon się tłumaczy, że przez całe życie tak mnie nazywa! No dobra, ale Kuczmierowski nie musi o tym wiedzieć!
CZWARTEK, 3.04
PANKRACEGO, RYSZARDA
Starzy doprowadzili mnie do szkoły pod eskortą. Kuczmierowski nie przyszedł, bo ma anginę ropną. Niech żyje angina ropna!
PIĄTEK, 4.04
BENEDYKTA, IZYDORA
Pała z zachowania.
Fifa przyniósł dziś do szkoły swojego białego szczura.Nazywa się Gutek. Jest bardzo inteligentny (Gutek, nie Fifa). Aportuje kawałki sera i zjada je dopiero za pozwoleniem.
Na matmie, kiedy pani Barszcz pisała na tablicy, umoczyliśmy mu łapki w poduszce do stempli, nasączonej zielonym tuszem. Gutek ucieszył się, kiedy go wypuściliśmy na biurko pani Barszcz! Trzeba było widzieć jej minę, kiedy zobaczyła BIAŁEGO szczura z CZERWONYMI oczami, który gania po otwartym dzienniku, zostawiając ZIELONE ślady łapek!
SOBOTA, 5.04
IRENY, WINCENTEGO
Mamiszon już dawno nie miał żadnego ze swoich słynnych napadów rozrzutności, które zdarzają się, ilekroć tata dostaje premię. Może dlatego, że dawno nie było premii. Jeśli się w porę rozpozna ten stan u mamy, można ją naciągnąć na różne pożyteczne rzeczy – na przykład kapslownicę, krawat na gumce, sztuczną brodę albo gadającą popielniczkę.
Na co dzień mama jest straszną chytruską. Nie pozwala zjeść naraz więcej niż jeden torcik wedlowski i żałuje nam coca-coli, posługując się kłamliwym argumentem, że cola rozpuszcza zęby. Szczęśliwie czasami Mamiszon odpuszcza i wtedy idziemy na wielkie zakupy. Tata mówi wówczas, że „rozum jej odjęło”. Na razie rozum Mamiszona jest na swoim miejscu, co mi się wcale nie podoba. Zapytałem, czy dostanę nowy rower. Gdyby „milczenie było znakiem zgody”, jak mawiali starożytni Rzymianie, mógłbym już się cieszyć.
NIEDZIELA, 6.04
CELESTYNY, WILHELMA
Mama podparła drzwi do kuchni krzesłem i nie wpuszcza nikogo. Postanowiła nie kupować ciast w cukierni – piecze sama! Pierwsza próba zakończyła się klapą. Na parapecie studzi się nieforemny gniot z dziurą w środku. Mama polała go obficie lukrem i twierdzi, że to drożdżowa babka. Niemożliwe! Widywałem drożdżowe babki, wyglądały zupełnie inaczej – nie były CZARNE!
Mały Potwór wypił waniliowy aromat do ciast. Odbija mu się prostacko, ale aromatycznie.