Читать книгу Dynastia Miziołków - Joanna Olech - Страница 5
ОглавлениеPONIEDZIAŁEK, 7.04
KAZIMIERZA, WINCENTEGO
Po lekcjach poszliśmy z Piromanem do Fify, żeby pogapić się na Gutka. Szczury to podobno inteligentne zwierzęta, ale Gutek ma dziwne hobby – wykrada pety z popielniczek. Kiedy go zostawiamy samego w pokoju, on – hyc! – na stół i już się dobiera do pecików. Obserwujemy go w lustrze, bo łatwo go spłoszyć. Wchodzimy do pokoju… Gutek udaje głupiego. Gładzi sobie ogonek jak gdyby nigdy nic. Co on z tymi petami robi? Zjada? Zanosi je do szafki pod zlewem i tu trop się urywa.
Zauważyłem, że Fifa ma w szufladzie zdjęcie Beaty. Całkiem mu odbiło?!
WTOREK, 8.04
DIONIZEGO, JANUAREGO
Przyleciał Fifa w panice, że jego szczur, Gutek, zachorował.
Gutek zwykle wykradał z popielniczek pety, ale tym razem się naciął, bo trafił na niedopałek cygara po wujku Fify. No i cygaro Gutkowi zaszkodziło. Wlazł do srebrnej patery na regale, nie je, nie pije, wygląda marnie. Kuczmierowski, który akurat był u mnie, zaproponował, że jak już Gutek wykituje, to on mu zrobi sekcję zwłok. Fifa wściekł się i miał ochotę zrobić Kuczmierowskiemu sekcję, choćby natychmiast.
Zapakowaliśmy Gutka do futrzanej czapki i zawieźliśmy do weterynarza. Psy i koty, które czekały w poczekalni, były bardzo zainteresowane szczurem. Właściciele jakoś się od nas odsuwali. Rasiści!
Weterynarz odtruł Gutka, przepisał dietę, no i postawił warunek: Gutek musi zerwać z nałogiem – koniec z petami!
ŚRODA, 9.04
MARII, DYMITRA
Rozmiękczyłem serce mamy, pomagając przy zmywaniu, po czym po raz drugi zapytałem o rower. No i zaczęło się! Mama okropnie się zezłościła. Mamrotała pod nosem, że nie jesteśmy Rockefellerami (jakbym tego nie wiedział), że rower nie jest artykułem pierwszej potrzeby (tutaj się nie zgodzę) i że oczywiście nie pomyślałem, co będzie, jak Papiszona zredukują (fakt, nie pomyślałem, może dlatego, że nie mam pojęcia, jak się redukuje Papiszona). Kobiety są okropnie gadatliwe. Mamie bardzo dużo czasu zajęło powiedzenie mi, że nie dostanę roweru, jakby nie wystarczyło zwykłe NIE.
Przyszedł Papiszon. Przyjrzałem mu się – nie wygląda na zredukowanego, niczego mu nie brakuje!
CZWARTEK, 10.04
MICHAŁA, MAKAREGO
Dziewczyny wszystkie przerwy spędzają na murku przed szkołą, wystawiając twarze do słońca. Beacie wyszły piegi. Wygląda super!
Wiosną nawet pani Barszcz wydaje się poczciwą kobietą. Chociaż Klakson jest pewnie innego zdania. Na matmie pani Barszcz wysłała go po dziennik do pokoju nauczycielskiego. No i Klakson zboczył z dziennikiem do kibla, gdzie przeprawił swoje pałki na czwórki. Na tej intymnej czynności nakryła go woźna. Całą biologię przesiedział u dyra na mękach.
Dyro ma pełne ręce roboty – od kiedy się ociepliło, co chwila doprowadzają mu nowych wagarowiczów do przykładnego ukarania. Woźna jak pies gończy lustruje krzaki wokół szkoły i wyławia z nich szczawi z młodszych klas.
PIĄTEK, 11.04
FILIPA, LEONA
Po południu wpadła Balbina – nasza sąsiadka i „najlepsza przyjaciółka” Kaszydła. (Kaszydło ma dwa tuziny „najlepszych przyjaciółek”).
Balbina jest w zerówce i wczoraj wypadł jej mleczny ząb. Włożyła go pod poduszkę („dla Wróżki Zębuszki”), a rano pod poduszką leżał nowy pamiętnik z zezowatym krasnoludkiem na okładce. Balbina, rzecz jasna, zachwycona!
Kaszydło pozieleniało z zazdrości, a potem zaczęło szarpać i tarmosić swoje mleczne uzębienie. Oto skutki pielęgnowania zabobonów – wystarczy, że jakaś nieodpowiedzialna babcia wciśnie dziecku kit o Wróżce Zębuszce, która zamienia mleczne zęby w pamiętniki z krasnoludkiem, a już omamiona wnuczka wyrywa sobie zęby gołymi rękami!
Nie koniec na tym. Kaśka wykombinowała sobie – jeden ząb = jeden prezent. A dużo zębów = dużo prezentów. I dawaaaj dzwonić do babci Pelci, żeby pożyczyła swoją sztuczną szczękę „dla Wróżki Zębuszki”. O matko! Co za matoł! Chciałbym widzieć tę wróżkę, jak biega po kuchni i kłapie sztuczną szczęką babci Pelci!
SOBOTA, 12.04
JULIUSZA, LUBOSŁAWA
Wysłaliśmy z Klaksonem zgłoszenia do teleturnieju Wiem Wszystko. Lada dzień spodziewamy się zaproszenia na eliminacje. Rodzinie oko zbieleje, kiedy wrócę do domu wygranym samochodem.
Wypożyczyłem z biblioteki Księgę przysłów polskich. Klakson studiuje Słownik wyrazów obcych. Łazi po pokoju i powtarza: „aborygen-albinos zaadoptował agresywnego adepta alchemii… Banalny balneolog wręczył bakszysz barmanowi i odpłynął bejdewindem na Bermudy…”.
Martwię się o Klaksona. Jego mózg nie przywykł do takiego potwornego wysiłku.
NIEDZIELA, 13.04
PRZEMYSŁAWA, HERMENEGILDY
Wiosna rozleniwiła Papiszona. Wieczorami nie zamyka się w swojej norze z dodatkową robotą, tylko gra w pchełki z Potworami. Na dodatek daje się ogrywać jak dziecko.
Z powodu wiosny moi starzy dziecinnieją – w zeszłym tygodniu przyłapałem ich w kuchni, jak się całowali. A dzisiaj widziałem, jak szli po zakupy, trzymając się za ręce. Wstydu nie mają… Co do mnie, to prędzej zjem własny kapeć, niż będę spacerował po osiedlu z dziewczyną za rękę!