Читать книгу Pompon na wakacjach - Joanna Olech - Страница 4
Sława
Оглавление– Ta twoja SŁAWA wychodzi mi bokiem, panie celebryto! – narzekała Mama Fiś. – Na wycieraczce śpi dziennikarz „Pinczerka”, koło śmietnika czają się paparazzi. I nawet gdy idę ze śmieciami, muszę poprawiać makijaż…
– Moja rada: nie poprawiać – mruknął Pompon znad miesięcznika „Twój Kot”. – Niech prawda objawi się w całej swojej brutalnej nagości.
– Czy ty mnie przypadkiem nie obrażasz, smoku? – Mama Fiś zastygła w pół gestu.
– Ja? W żyyyciu!
– Widziałeś? Po wiadomościach leci reklama „beretów z pomponem”. Opatrzona twoim zdjęciem!
– O, przepraszam… – zaprotestował smok. – Z beretami nie mam nic wspólnego. Mój prawnik już ich pozwał za kradzież wizerunku.
– Twój prawnik…?! Do czego to doszło?! Człowiek wpuści do domu smocze niemowlę, a chwilę później zostaje lokajem Jego Celebryckiej Wysokości Pompona, ulubieńca telewidzów i pieszczocha tłumów. – Mama Fiś bezceremonialnie odkurzyła smoka miotełką z piór.
– Aaa psiiik!!! – kichnął Pompon.
Podmuch zniósł Mamę Fiś wraz z miotełką do narożnika pokoju, w sąsiedztwo telewizora, w którym rozpoczynał się właśnie serial dokumentalny: Pompon – ostatni smok.
– Basta! – krzyknęła Mama histerycznie. – Mam dosyć tego cyrku! Jak tak dalej pójdzie, nie zaznamy prywatności do końca życia!
– Ale ja bimbam na sławę! – Smok obłudnie wzruszył zielonymi ramionami i dźwignął Mamę z podłogi. – „Pinczerek” mi wisi.
– Kłamca! Jesteś próżny jak Barbie. A odkąd zacząłeś nosić spodnie, masz więcej ciuchów od niej.
Tata Fiś, zaniepokojony krzykami, wetknął głowę do pokoju.
– Znowu kłótnie? – westchnął.
– Zazdrościcie mi popularności, ot co! – Pompon pokiwał głową pobłażliwie, co tylko rozwścieczyło Mamę.
– Jesteś niegłupim smokiem, a zachowujesz się jak jakiś cholerny celebrycki pustak. Nie pozwolę, żeby ci woda sodowa poszła uszami. – Mama Fiś prokuratorskim palcem wycelowała w telewizor i zwróciła się do męża: – Kochanie, postanowione! – oznajmiła stanowczo. – Ani chwili dłużej z tymi medialnymi sępami. Jedziecie na wakacje. Posiedzicie miesiąc u dziadków, świat zapomni o Pomponie.
– Okej, pryskamy z miasta – zgodził się smok nadspodziewanie łatwo. A szeptem wymamrotał do siebie: – Spokojna głowa, na prowincji też mam swoją publiczność.