Читать книгу Pompon na wakacjach - Joanna Olech - Страница 5
ОглавлениеUcieczka z miasta
– Spakowany? – upewnił się Tata Fiś.
– Gdzie twoja torba, łosiu? – zapytała Malwina.
– Bagaż gotów? Zostało niewiele miejsca w bagażniku – przypomniała Mama Fiś.
– Dawaj walizę, za kwadrans odjeżdżamy! – zawołał Gniewek, jedną nogą już za progiem.
Tymczasem Pompon, z głową ukrytą w podróżnej torbie, upychał do niej same NAJPOTRZEBNIEJSZE rzeczy.
Co to za rzeczy?
Hmmm… Zobaczmy:
plastikowa figurka smoka (z czteropaku pepsi-coli)
papierowy świński ryjek, w którym Pompon wystąpił (z sukcesem) podczas szkolnego przedstawienia Trzy świnki
słowniczek polsko-chiński (nigdy nie wiadomo, kogo się spotka podczas spaceru po lesie)
kąpielówki z wyszytą na pupie kaczuszką
proca
paczka gumowych misiów, które – poślinione i wystrzelone z procy – świetnie przyklejają się do ściany
dwa pudełka żywej (!) karmy dla rybek
stara wełniana skarpeta w paski – przytulanka Pompona (nie zaśnie bez niej, nie ma mowy)
małe lusterko (do puszczania zajączków)
pistolecik na kapiszony
płyta z bajką O królewiczu Świrze i pryszczatej Królewnie, którą Pompon sam nagrał (z niewielką pomocą kolegów z podwórka).
Czy to wszystko?
Po chwili namysłu Pompon dorzucił do bagażu:
wuwuzelę
plakat z Harrym Potterem
szalik kibica Wisły Kraków
lep na muchy.
Gotowe!
Teraz można było zatargać torbę do samochodu i umościć się na tylnym siedzeniu, między wędkami Gniewosza a futbolówką Malwiny.
– Spakowałeś szczoteczkę do zębów i tabletki przeciwko chorobie lokomocyjnej? – zapytała Mama Fiś.
– Tak – gładko skłamał Pompon, krzyżując zielone palce.
Zapomniał, rzecz jasna. Ale nie chciało mu się gramolić z auta i wdrapywać na drugie piętro. Miesiąc bez mycia zębów jeszcze nikogo nie zabił. A tabletki – błeee – mają ohydny smak.
Rodzina Fisiów zapakowała się do samochodu i zapięła pasy.
– Weeeź ten ogon… – upomniał smoka Gniewek.
Malwina pociągnęła nosem.
– Co tu tak śmierdzi? – zapytała. A potem zwróciła się do Pompona: – No nieeee! Znowu jadłeś kulki na mole?
– Nie kulki, tylko KULKĘ. Jedną – sprostował smok. – Po naftalinie lepiej sypiam. – Pompon beknął donośnie: hellou!
– Tatoooo! Powiedz mu… – zaprotestowała Malwina.
Ale ojciec właśnie odpalił silnik i ruszył sprzed domu. Przez uchylone okno pomachał na pożegnanie żonie. Gniewek i Malwina przyłączyli się do machania, a Pompon przylepił pyszczek do szyby i posłał Mamie Fiś smoczego całusa.
Nie minęło nawet pół godziny, kiedy Pompon zbladł i zawołał słabym głosem:
– Oj… Mdli mnie! Mdliii!
Tata Fiś zatrzymał samochód z piskiem opon, a smok, przewieszony przez okno, gwałtownie opróżnił żołądek z jajecznicy, szarego mydła i kulki na mole, którą zjadł na śniadanie.
– Pierwszy dzień wymarzonych wakacji – westchnął Tata.