Читать книгу Ostatni snajper - Kevin Lacz - Страница 7

Оглавление

Ten pamiętnik jest zapisem moich doświadczeń jako nowego żołnierza Task Unit Bruiser w SEAL Team Three plutonu Charlie z bitwy o Ramadi. W 2006 roku zachodni Irak był pogrążony w konflikcie na tle religijnym, morale było niskie, a misji koalicji zagrażała śmiertelnie niebezpieczna rebelia. W efekcie, w celu wsparcia wysiłków zmierzających do opanowania stolicy prowincji Anbar, do walki w kluczowej batalii o Ramadi rozmieszczono SEAL Team Three. Wiele powiedziano i napisano o naszych działaniach owego lata, jednak trzeba podkreślić, że bitwa ta nie została wygrana wyłącznie przez członków SEALs i jednostki specjalne. Nie było jednego dowódcy, który powaliłby wroga na kolana. Zwycięstwo zapewnił wspólny wysiłek armii, piechoty morskiej (marines), marynarki i lotnictwa. Niniejsza historia jest odzwierciedleniem tej współpracy.

Działania, które prowadziliśmy w Ramadi wiosną, latem i jesienią 2006 roku, są zaledwie fragmentem historii. Pokój, który wywalczyliśmy dom po domu, ulica po ulicy, pomieszczenie po pomieszczeniu, dzisiaj już nie istnieje. Ci z nas, którzy tam walczyli, krwawili i stracili tam braci, mogą tylko mieć nadzieję, że lekcje wyniesione z tej bitwy mogą któregoś dnia posłużyć za wskazówki, jak siły konwencjonalne i jednostki specjalne mogą współpracować na przyszłych polach walk. Niech ten fragment historii posłuży za swego rodzaju elementarne źródło wiedzy dla tych, którzy będą patrzeć w nieodległą przeszłość i zastanawiać się, jak wyglądała walka w szczytowym momencie operacji „Iracka Wolność”. Pokoju w Ramadi już nie ma. Jednak nasza historia istnieje.

Moja decyzja o wstąpieniu do SEALs była szybka i ostateczna, zaś droga do uzyskania moich insygniów z trójzębem – długa i mozolna. Podczas swych przygotowań pochłonąłem tyle relacji z pierwszej ręki o podstawowym kursie niszczenia podwodnego, teamach SEALs i operacjach bojowych, ile się dało. Kiedy podejmowałem się tego przedsięwzięcia, miałem nadzieję, że moja historia pomoże w zainspirowaniu kolejnej generacji wojowników. Wiem, że gdzieś tam są wyjątkowi młodzi ludzie zainteresowani siłami specjalnymi i że niektórzy z nich będą z dumą nosić naszywkę z trójzębem, służyć teamom, bractwu i naszemu krajowi. Ta historia jest także dla nich.

Jedna z podstawowych zasad jednostek SEALs brzmi: „Każdego dnia musisz zasłużyć na swój trójząb”. Jako żołnierze SEALs bezustannie staramy się zasłużyć na swoją reputację jako członkowie sił specjalnych. Szczycimy się zadziornością w działaniu i umiejętnością neutralizowania agresywnego przeciwnika. Nie działamy jak roboty, ale i nie jesteśmy lemingami. Każdy żołnierz sił specjalnych jest maszyną bojową, zdolną do objęcia przywództwa na dowolnym szczeblu, dążącą do zapewnienia sukcesu misji. Jesteśmy nieustępliwi. Na stronach tej książki starałem się oddać dynamiczną osobowość ludzi, których poznałem. Wspólnie tworzyliśmy jeden zabójczy zespół zadaniowy, a pomimo to każdy pozostał sobą: wciąż byliśmy braćmi, mężami, ojcami i synami.

Mam ogromny szacunek dla ludzkiego życia. W młodym wieku postanowiłem poświęcić się karierze medycznej i pełnię funkcję asystenta lekarza. Gdy w odpowiedzi na ataki terrorystyczne postanowiłem wstąpić do marynarki wojennej, wiedziałem, że spotkam nieprzyjaciela na polu walki. Jako członek SEALs miałem za zadanie zetrzeć się z wrogiem i użyć wystarczająco dużo siły, aby go zneutralizować. Wielu ludzi nigdy nie zrozumie prostoty tej koncepcji ani gwałtowności boju. Większość z nich nie jest żołnierzami Navy SEALs. Uważam, że „foką” trzeba się urodzić, a nie zostać, i że miałem dużo szczęścia, by przyjść na świat z umiejętnością poruszania się po polu walki i wykonania roboty. Wielu moich współtowarzyszy to rozumie. Z tych względów, niezależnie od tego, jak długo będę żyć, nigdy już nie poczuję tej energii, którą dawało nam życie w plutonie, z braćmi, pośród rodziny.

Podczas mojej kariery w teamach byłem świadkiem aktów odwagi i heroizmu moich towarzyszy, z których wielu już nie żyje. Ta książka to hołd ich pamięci oraz całej formacji SEALs. Moją jedyną nadzieją pozostaje, że spełni ona oczekiwania braci, których podziwiam i szanuję – to oni pomogli mi w staniu się tym, kim dziś jestem.

Decyzja o napisaniu tej książki była trudna. Kilku innych członków SEALs pytało, dlaczego się na to zdecydowałem. Niektórzy by tego nie zrobili. Szanuję milczenie pozostałych żołnierzy sił specjalnych. Uważam jednak, że patrzę z innej perspektywy niż zawodowy żołnierz SEALs po dwudziestu latach stażu w teamach. W porównaniu z tym moje osiem lat w marynarce wojennej wydaje się stosunkowo krótkie. Wstąpiłem do wojska w odpowiedzi na zamachy z 11 września 2001 roku, poświęciłem służbie swój czas i doświadczenie, a potem ruszyłem dalej. To jedna z rzeczy, których dokonałem w życiu, ale nie jedyna. Wielu chłopaków, z którymi byłem w teamie, zaciągnęło się jeszcze przed wojną. Ja dołączyłem z powodu wojny. Tak wygląda moja historia.

Będąc w Ramadi, zapisywałem swoje doświadczenia w dzienniku. Liczyłem, że notatki się zachowają, aby pozostało mi coś namacalnego, coś, do czego można się odwołać, gdy w pewnym wieku pamięć zacznie mnie zawodzić. Kiedy w 2006 roku, jako młody płetwonurek, spisywałem wszystko w skąpym świetle, nie doceniałem wartości tych notatek. Okazały się niezwykle użyteczne przy pisaniu tych wspomnień. W kwestii dialogów, gdy pamięć zawodziła, starałem się jak najlepiej oddać ducha wypowiedzi. Niestety prawie dziesięć lat później po prostu nie jestem w stanie dokładnie pamiętać słów, jakie między sobą wymienialiśmy. Wydarzenia przedstawiałem, dokładnie tak jak je zapamiętałem, i zgodnie ze wspomnieniami innych, którzy byli tam ze mną i z którymi konsultowałem się w czasie pisania.

Co istotne, przy przygotowywaniu tych wspomnień nie zostały użyte żadne tajne informacje. Na różnych etapach korzystałem z pomocy kilku moich najbliższych przyjaciół, do których zwracałem się z pytaniami o szczegóły i prośbami o wyjaśnienie. Dziękuję im za pomoc. Rękopis został przedłożony i zaakceptowany w procesie przeglądu bezpieczeństwa Pentagonuw porozumieniu z Departamentem Obrony i Dowództwem Operacji Specjalnych Marynarki Wojennej. Ponadto skontaktowano się z członkami plutonu, jak również z pozostałym personelem marynarki, który pojawia się w pamiętniku. Znakomita większość była pomocna i chciała zostać wymieniona w książce – są wymienieni z imienia lub przezwiska. Dziękuję im bardzo za ich nieustające wsparcie. W celu ochrony tożsamości niektórych członków służb niekiedy używam pseudonimów.

Mój czas spędzony w teamach ukształtował mnie takim, jaki jestem dzisiaj. Nie zamieniłbym moich przeżyć na służbie (pozytywnych ani negatywnych) na żadne inne. Wierzę, że w życiu nie da się uciec od przełomowych doświadczeń, ale trzeba zawsze iść do przodu. Oddziały SEALs pomogły mi w odkryciu własnego potencjału, i to w momentach, w których najmniej się tego spodziewałem. Po zakończeniu służby wyniesioną wiedzę wykorzystałem do uzyskanialicencjatu z nauk politycznych na Uniwersytecie Connecticut, a następnie ukończyłem studia medycznena Uniwersytecie Wake Forest, gdzie uzyskałem dyplom asystenta lekarza. Obecnie jestem partneremw firmie Lifestyle & Performance Medicine Powered by Regenesis, w której pomagam ludziom zadbać o zdrowie oraz wydobyć ich potencjał pod kontroląlekarza.

Moje doświadczenia wojskowe umożliwiły mi danie czegoś w zamian tym, z którymi służyłem. Zainspirowany przez moją żonę Lindsey, wspólnie z nią uruchomiłem program Hunting for Healing, którego celem jest praca z niepełnosprawnymi weteranami i ich małżonkami: wspólna aktywność na świeżym powietrzu, wyjazdy na ryby i polowania. Wierzę, że silniejsze osobowości tworzą mocniejsze kolektywy. Wiem, że nie zawdzięczającym wszystkiego wyłącznie samemu sobie. Ukształtowali mnie przede wszystkim ludzie, wśród których miałem szczęście się znaleźć. Nie zatrzymuję się na Ramadi, teamach SEALs czy też moich odczuciach – staram się, by to, co przeżyłem, pomagało w pewnym stopniu kształtować moje otoczenie, i za wszystkie doświadczenia jestem dozgonnie wdzięczny.

Ostatni snajper

Подняться наверх