Читать книгу Jak zdrowo i pięknie żyć, czyli ekoporadnik - Kinga Rusin - Страница 9
Co z tą ekologią?
ОглавлениеEkologia jest tematem niewdzięcznym. Niewygodnym dla wielu firm czy koncernów. Specjaliści od czarnego PR, fachowcy w sztuce manipulowania opinią społeczną robią z ekologów oszołomów, ekoterrorystów, słowem ludzi, którym znudziło się zwykłe życie i szukają sposobu, żeby je sobie uatrakcyjnić.
Al Gore, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych za czasów Billa Clintona, stworzył ogromną fundację proekologiczną Climate Reality Project. W 2006 roku na podstawie multimedialnych proekologicznych prezentacji Gore’a powstał film dokumentalny Niewygodna prawda dotyczący zgubnych skutków globalnego ocieplenia – to trzeci pod względem liczby widzów i przychodów film dokumentalny w historii, dzięki któremu wiele osób dowiedziało się o rzeczach ukrywanych do tej pory przed opinią publiczną. Działalność Gore’a przyniosła mu w 2007 roku pokojową Nagrodę Nobla. Ze swoim przesłaniem jeździł na fora ekonomiczne, gdzie wygłaszał odważne przemówienia, nierzadko uderzające w potężne korporacje. Dał ponad tysiąc wykładów na amerykańskich i zagranicznych uczelniach, opowiadając o problemach współczesnego świata, zdrowiu, czystości powietrza, jakim oddychamy, zasobach wody na Ziemi i jedzeniu. Ileż to łatek chcieli mu przypiąć! Że znudzony życiem, że sfrustrowany, przegrany polityk, który wygłasza farmazony z braku lepszego zajęcia. Mimo ostrych ataków Gore nie porzucił proekologicznej tematyki. Ocenia się, że jego działalność przyczyniła się do wprowadzenia zapisów o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, ale przede wszystkim ogromnie zwiększyła świadomość społeczną dotyczącą tej kwestii.
Godzina dla Ziemi
Jedna z akcji proekologicznych, którą gorąco wspieram, to Godzina dla Ziemi organizowana przez WWF. Ta międzynarodowa akcja zainaugurowana w 2007 roku polega na symbolicznym wyłączeniu światła i urządzeń elektrycznych na jedną godzinę w roku, zawsze w ostatnią sobotę marca.
Nawet to wydarzenie ma swoich przeciwników! Pomimo że służy zachęcaniu do wdrażania w naszym życiu ekologicznych nawyków. Hasło Godziny dla Ziemi brzmi „Spraw, aby trwała dłużej”. To akcja symboliczna, mająca zjednoczyć wszystkich, którym leży na sercu dobro naszej planety, i pokazać, że w jedności siła, że to nieprawda, iż to, co robimy jako jednostki, ma w skali globalnej niewielkie znaczenie.
Choć moim zdaniem, żeby być eko nie trzeba wyprowadzać się na Lubelszczyznę, by hodować pszczoły. Jest coś takiego jak „miejskie eko”. Mimo wszystko uwielbiam życie w mieście – piękną architekturę, bliskość kin czy teatrów. Chciałabym żyć w czystym mieście, oddychać lepszym powietrzem, mieć dostęp do zdrowej żywności. Jestem więc miejskim ekodziałaczem na miarę swoich możliwości. Dlatego chętnie współpracuję z organizacjami ekologicznymi i wspieram je. Uczestniczę w spotkaniach i kongresach.
Staram się żyć zdrowo, uczę tego moje dzieci. One – tak jak ja – kochają przyrodę. Mimo że od lat używam ekologicznych kosmetyków oraz środków czystości i do czterdziestki byłam okazem zdrowia, okazało się, że jestem alergikiem. I z wiekiem, i ze względu na zanieczyszczenie powietrza rozregulowuje się nasz układ immunologiczny, a to niekiedy skutkuje alergiami.
Gdańsk i Elbląg zaleje? Ale dzisiaj? Jutro? Nie? W 2050 roku? To nie ma o czym mówić.
Trwa wycinka dżungli amazońskiej. Wzmaga się pazerność firm, które się na tym błyskawicznie bogacą. Ależ przecież to nas nie dotyczy. To się dzieje na innym kontynencie! Otóż dotyczy. Efekt cieplarniany dociera też do Polski. Te tornada, te burze i to, że od kilku lat nie było prawdziwej zimy. Przecież to widzimy.
Nie zdajemy sobie sprawy, ile energii trzeba do podgrzania wody w czajniku i ile to kosztuje (tym bardziej że kwota na rachunku za prąd, jest tylko częścią ceny za produkcję energii); ile prądu zużywają urządzenia elektroniczne w trybie stand by; ile go pochłaniają pozostawione w gniazdkach ładowarki do telefonów, tabletów i komputerów. I jaki to wydatek w skali roku dla jednego gospodarstwa domowego. A dla osiedla? Miasta? Kraju?
Zmiany klimatu są prawdziwe i zachodzą tu i teraz. To jest największe zagrożenie, w obliczu którego stoi nasz gatunek. Nie możemy czekać – trzeba wspólnie działać. Musimy wspierać działających na całym świecie liderów, którzy nie chcą dogadywać się z trującymi świat korporacjami, ale działają na rzecz ludzkości, na rzecz miliardów biednych ludzi – bo głównie ich ten problem dotyczy – na rzecz dzieci naszych dzieci i ludzi, których głos zagłusza polityka chciwości.
Leonardo DiCaprio, odbierając Oscara za film Zjawa
Nie zapomnę tych słów. Jared Leto i Matt Damon, Marcin Dorociński, Maja Ostaszewska, Magda Cielecka, Bartek Topa i siostry Przybysz – to fenomenalni artyści, którzy od lat wspierają działalność WWF. Co ważne, ich zaangażowanie jest nie tylko wizerunkowe, ale także merytoryczne. Dzięki nim głos Ziemi staje się słyszalny.
Energia odnawialna
Są kraje, które mogą funkcjonować na energii odnawialnej. Niemalże udało się to w Niemczech. To w zasadzie kraj zmierzający do samowystarczalności energetycznej. Również Polska powinna obrać to sobie za cel. Ma przecież bardzo drogie paliwa kopalne – nasz węgiel jest jednym z najdroższych na świecie. Rosja jest naszym głównym dostawcą gazu, węgla i ropy, a powinno nam zależeć na tym, żeby się usamodzielnić. Mówią, że w polskim klimacie mamy za mało słońca, żeby korzystać z energii promieniowania słonecznego, a przecież w Niemczech klimat jest ten sam. To samo dotyczy elektrowni wiatrowych.
„Zmiany klimatu są prawdziwe i zachodzą tu i teraz. To jest największe zagrożenie, w obliczu którego stoi nasz gatunek. Nie możemy czekać – trzeba działać wspólnie” – powiedział.
Za działalność proekologiczną został wyróżniony przez organizację Riverkeeper Fishermen’s, a wręczenie nagrody odbyło się na uroczystym balu. Aktor był wtedy na festiwalu w Cannes, więc żeby odebrać nagrodę, przyleciał do Nowego Jorku prywatnym samolotem. Spadła na niego fala krytyki.
„Przeleciał osiem tysięcy mil, spalając ponad trzy tysiące litrów paliwa po to, by odebrać... nagrodę za walkę w sprawie ochrony środowiska” – pisali zbulwersowani. Tłumaczył się potem, że samolot nie był jego, że skorzystał tylko z czyjejś uprzejmości, że tym samolotem nie leciał sam…
Żaden samolot nie jest ekologiczny. Nie wymyślono jednak szybszego i wygodniejszego sposobu przemieszczania się po świecie. Myślę jednak, że działalność DiCaprio, a także to, że jego głos przebił się do milionów, a może i miliardów ludzi, są ważniejsze. Bilans mimo wszystko wychodzi na plus.
Takimi samymi bohaterami są dla mnie ludzie ekologii z Greenpeace’u i WWF – organizacji, z którymi współpracuję. Liczni moi znajomi z tych organizacji poświęcili niemal wszystko dla walki o ochronę środowiska. Żyją dla idei i spełniają się. Mówią, że są szczęśliwi.
Wszyscy wiemy, że pieniądze szczęścia nie dają. Owszem, wiele można za nie kupić, ale znam ludzi niewyobrażalnie bogatych, a jednak nieszczęśliwych, sfrustrowanych, poharatanych; otoczonych luksusem i pseudoprzyjaciółmi.
Szczęście jest pojemnym pojęciem. Należą do niego i rozmaicie rozumiane dobre relacje międzyludzkie, i życie ze sobą w zgodzie, i to, że nie krzywdzi się innych, lecz robi dla nich coś dobrego. Przynosi je także pielęgnowanie pasji i wiary. Dążenie do celu. Szczęścia czasem więcej jest w samej drodze niż w celu. Myślę, że prosty rachunek sumienia przed snem, zapytanie siebie: „Co dobrego zrobiłem dziś dla siebie i innych?”, jest dobrym barometrem. A następnego dnia warto się zastanowić, co możemy zrobić jeszcze lepiej.
W akademiku, w którym mieszkałam, myło się najpierw naczynia w zlewie z płynem (już kilkadziesiąt lat temu ekologicznym), a płukało w drugiej komorze z czystą wodą i odkładało na suszarkę. Jest to ogromna oszczędność, ale nawet jeśli przygotowujemy sobie płyn z korzenia mydelnicy lub orzechów saponinowych, lepiej opłukać talerze pod bieżącą wodą, żeby nie najeść się chemikaliów.
Śmieci
Dawniej i dziś
Wychowywałam się w bloku za Żelazną Bramą, gdzie zamontowano zsypy na śmieci. Moim obowiązkiem, jak większości dzieci, było zanoszenie odpadów do zsypu. Oczywiście w tamtych czasach o segregacji śmieci nikt nie słyszał, ale… ekologiczny równa się ekonomiczny. W tych trudnych czasach wykorzystywało się wszystko, co się dało. Torby foliowe, tak zwane „reklamówki”, przemycane z zagranicy i sprzedawane pod domami centrum, które nabywało się, żeby przynosić w nich zakupy, wykorzystywało się wielokrotnie, a kiedy napisy całkowicie się wytarły, a uszy oberwały, służyły do wyrzucania śmieci. Nic się nie marnowało. Kubły wykładało się też starymi gazetami.
Mleko się subskrybowało, jak dzisiaj gazetę. Codziennie o piątej rano mleczarz brzękał wózkiem z butelkami i ustawiał pod drzwiami tyle butelek mleka, ile się zamawiało. Po wypiciu mleka butelki odstawiało się pod drzwi, a następnego dnia rano mleczarz wymieniał je na pełne. Butelki w mleczarni się wyparzało i napełniało ponownie, nie było bardziej ekologicznego sposobu na sprzedawanie mleka. Pewnie, dzisiejszy karton jednorazowego użytku jest bardziej higieniczny, tylko jego utylizacja bywa dość kosztowna. I płacimy za nią, bo płacimy za karton z mlekiem.
Torebki śniadaniowe, kiedy chodziłam do szkoły, były wielokrotnego użytku. Kiedy zgubiłam torebkę, a w sklepie akurat ich nie było, mama pakowała mi kanapki w gazety. Dzisiaj kupujemy torebki foliowe w rolkach, zużywamy ich tony, do tego tony folii aluminiowej, którą nierzadko wyrzucamy razem z jedzeniem.
Miłe złego początki
Kiedyś postanowiłam zrobić w Dzień Dobry TVN materiał z wysypiska śmieci. Weszła w życie – moim zdaniem – szkodliwa nowelizacja Ustawy o opakowaniach. Odtąd torebki biodegradowalne miały być rozdawane w supermarketach. Okazało się jednak, że nie degradowały się one do kompostu, tylko do miniaturowych plastikowych kuleczek, które rozwiewane przez wiatr mogły się dostać absolutnie wszędzie. Nadal zresztą mogą, bo te torebki niestety cały czas się produkuje. Pokazaliśmy proces gnilny torebki prawdziwie biodegradowalnej i takiego substytutu biodegradowalnego, rozkładającego się na miniaturowe cząstki plastikowe, które prawdopodobnie będą gdzieś leżeć przez następne trzysta czy pięćset lat. Jak długo, tego nie wiemy, ponieważ nie daliśmy rady tego zbadać. Plastik jest stosunkowo nowym materiałem, nie znamy więc jeszcze właściwości poszczególnych jego rodzajów.
Później pojechałam na wysypisko śmieci, na słynną podwarszawską Łubną. Myślę, że do tej pory ekipa, która ze mną pracowała, zastrzega, że jeżeli Rusin wpadnie na pomysł programu ekologicznego, to oni nie jadą. Spędziliśmy tam kilka godzin, stojąc pod wiatr, i sprawdzaliśmy, jak to wygląda. Człowiek, który nie był nigdy na wysypisku śmieci, nie wyobraża sobie jego ogromu. Właśnie dlatego niektórzy z taką nonszalancją wpychają wszystko do jednego wora i mówią, że przecież przyjedzie śmieciarka i ona i tak to wszystko wymiesza.
A wszakże, jeżeli nie podoba nam się sposób, w jaki odbierane są śmieci z naszych kontenerów, to – jako obywatele, którzy płacą podatki za czyszczenie miasta i dodatkowo za wywóz śmieci – mamy prawo to sprawdzić, zadzwonić do firmy, która podpisała umowę z naszą gminą, i dowiedzieć się, w jaki sposób ona działa.
Ja sprawdziłam, w jaki sposób są utylizowane śmieci zabierane z mojego osiedla, za co przecież płacę. Poprosiłam o podanie mi dni, kiedy przyjeżdża śmieciarka, która zabiera kontener, i czy w środku są rozdzielniki. Skoro wkładam wysiłek w segregowanie śmieci, to chcę mieć pewność, że nie idzie on na marne.
Nie zapomnę też widoku wysypiska śmieci, które w dodatku w pobliżu Warszawy znajduje się w odległości pięciu kilometrów od jedynej w okolicy miejscowości uzdrowiskowej, a jest nią Konstancin-Jeziorna. Wysypisko na Łubnej leży dosłownie kawałek dalej i kiedy od jego strony wieje wiatr, do tych przepięknych, drogich domów i ogrodów dochodzi niewyobrażalny smród. Dookoła wysypiska rośnie sosnowy lasek cały pokryty foliami, odpadkami i innymi śmieciami. Gdy zrywa się wiatr, wszystko to krąży w powietrzu.
Segregujmy śmieci
Przed wyrzuceniem plastikowego czy szklanego opakowania pozbaw je zawartości i opłucz.
Nie pakuj baterii ani elektroodpadów do ogólnego kubła. Bez problemu pozbędziesz się ich w hipermarketach i dyskontach – w większości z nich znajdują się specjalnie na nie przeznaczone pojemniki. Po duże śmieci elektroniczne na pewno ktoś przyjedzie. Po prostu wpisz w wyszukiwarce „darmowy odbiór elektroodpadów”. Mnóstwo lokalnych firm tym się zajmuje.
Zatłuszczonego czy brudnego papieru nie wrzucaj do kontenerów na makulaturę. Na nic się nie zda. Powinien trafić do śmieci ogólnych.
Zbędne ubrania zanieś do pojemnika organizacji charytatywnej. Trafią do second handu, a dochód z nich uzyskany zostanie przeznaczony na udzielenie pomocy potrzebującym. To samo możesz zrobić z niepotrzebnymi pluszowymi zabawkami.
Opakowania po sokach i mleku (tzw. kartony) powinny się znaleźć w kontenerze na tworzywa sztuczne. To ważne!
Pamiętaj, że styropian, choć jest tworzywem sztucznym, nie nadaje się do dalszego przetwarzania. Z bólem serca umieść go więc w odpadach ogólnych. Przykro mi.
Masz coś wielkogabarytowego? Szafę? Kanapę? Śmieci tego rodzaju zwykle wywozi się co kilka miesięcy, lepiej więc zrób niechcianemu przedmiotowi zdjęcie i wystaw go w Internecie za darmo (na Gumtree lub OLX). Zobaczysz, jak szybko zniknie.
Pokaz mody ze śmietnika
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.