Читать книгу My, dzieci komunistów - Krystyna Naszkowska - Страница 8

Оглавление

Problem polskiego komunizmu i polskich komunistów budzi od dawna zainteresowanie, w ostatnich latach jednak coraz rzadsza jest wiedza o komunizmie jako ideologii, specyficznym poczuciu misji tworzenia nowego świata, które usprawiedliwiały przemoc i różne nieprawości, bo cel usprawiedliwiał środki. Takiego komunizmu od dawna nie znamy, jego wyznawcy, czynni w pierwszych dziesięcioleciach PRL, dawno temu pomarli. Często dziś spotykany w publicystyce obraz komunizmu jest zredukowany do represji i podporządkowania sowieckiej Rosji, prawie nikt już nie próbuje zrozumieć, o co komunistom chodziło, co nimi powodowało. Istnieje natomiast u niektórych publicystów i polityków chęć tropienia dzieci komunistów, zbudowana na założeniu, że to zło, ten „układ” się dziedziczy, a zarówno dawni komuniści, jak i ich dzieci są ciałem obcym w społeczeństwie polskim.

Krystyna Naszkowska postanowiła porozmawiać z dziećmi dawnych komunistów o ich rodzinach, o relacjach z rodzicami, o tym, co im przekazywali. Ale też zebrać opowieść o ich własnym życiu, pasjach, zaangażowaniach, relacji z otoczeniem. W tych rozmowach obecne jest też pytanie, czy dziedzictwo rodziców ma dla nich znaczenie, czy się do niego poczuwają, czy czują odpowiedzialność za czyny swych rodziców. Wśród rozmówców są ludzie różnych branż, zawodów, doświadczeń życiowych. Nikt nie był partyjnym działaczem, ale większość nie była politycznie neutralna, należała do inteligencji zaangażowanej w polskie sprawy, aktywnej w polskim ruchu wolnościowym, jak Aleksander Smolar, Agnieszka Holland, Włodzimierz Grudziński, Andrzej Titkow i Ernest Skalski, względnie w nauce, jak Jasińska-Kania, córka Bolesława Bieruta. Nie wszyscy rozmówcy Naszkowskiej się bliżej znają, większość ze sobą nigdy nie współpracowała, nawet w ruchu „Solidarności” działali na różnych polach, obszarach. Nie stanowią więc grupy, nie mają identycznych doświadczeń i poglądów, choć wszyscy lub prawie wszyscy w okresie walki „Solidarności” z dyktaturą partii ongiś komunistycznej byli po właściwej stronie, a wielu z nich świetnie z tego okresu pamiętamy.

Wydaje się, że jest to sytuacja częsta, jeśli nie typowa, wśród dzieci dawnych kreatorów ustroju o przedwojennych komunistycznych korzeniach. Komunistyczna wiara nie była dziedziczona, i można się zastanawiać, dlaczego tak się stało. Odpowiedzi znajdujemy na łamach tej książki. Część rozmówców Naszkowskiej wyraźnie mówi, że rodzice nie próbowali ich indoktrynować, przekazać wiary w misję, często dlatego, że sami tę wiarę tracili. Rozbieżność między mitem, w który kiedyś uwierzyli, a jego realizacją niepokoiła, budziła wątpliwości, często więc unikali dyskusji z krytycznymi wobec rzeczywistości dziećmi. Ale też trzeba zauważyć, że część rozmówców Naszkowskiej swoich rodziców mało znała, zmarli, gdy oni byli dziećmi lub podrostkami. Wtedy musieli sobie radzić z mitem rodzica, z opinią o nim. Inni mieli szansę dyskusji i szukania zrozumienia, jak Andrzej Titkow oraz Piotr Fejgin. Sytuacja Fejgina była wyjątkowo trudna, gdyż ojciec, dyrektor strasznego Departamentu X Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, oskarżony o znęcanie się nad więźniami, został w 1957 roku skazany na wieloletnie więzienie. W dalszych latach jego nazwisko powracało w różnych okolicznościach jako uosobienia zła i bezprawia. Pułkownik Fejgin nie pogodził się ze swoją winą i po wyjściu z więzienia to niepogodzenie przekazywał synowi, składając odpowiedzialność na innych, marząc o rehabilitacyjnym procesie. Piotr Fejgin, od 1968 roku na emigracji, nadal nie jest pogodzony z problemem win ojca, one mocno wpłynęły na jego życie, co ujawnia w rozmowie.

Dla wszystkich rozmówców Naszkowskiej dramatycznym doświadczeniem był Marzec ’68 i kampania antysemicka, która w nich uderzała. W jednych mocniej, w innych słabiej, ale nie pozwalała na obojętność. Wymuszała samookreślenie swojego miejsca w społeczeństwie, w relacji do współobywateli, do władzy, do ruchu studentów, wreszcie do historii rodziców. Wielu z pozycji dzieci ludzi władzy, nawet jeśli nie najwyższego szczebla, strącono na pozycję „liszeńców”, którzy nie mają szans na dobrą pracę, na nauczanie studentów, a niekiedy nawet na studiowanie, zrobienie doktoratu, a w przypadku młodych reżyserów na nakręcenie własnego filmu. Dalej ich losy potoczyły się różnie, większość znalazła oparcie w środowisku bynajmniej nie komunistycznym, ale starającym się osłonić, ułatwić, umożliwić ich egzystencję i samorealizację. Prawie nigdy jednak nie było to łatwe, ślad w papierach został, tropiciele niewłaściwych życiorysów co jakiś czas uderzają.

Mimo tych przeciwności większość rozmówców Naszkowskiej wywarła istotny i pozytywny wpływ na współczesność Polski i na jej kulturę. Aleksander Smolar, w 1973 roku współzałożyciel i redaktor ważnego pisma polskiej opozycji, wydawanego na Zachodzie „Aneksu”, a po 1989 roku prezes Fundacji Batorego, od dziesięcioleci jest jednym z najwnikliwszych analityków polskiej polityki. Agnieszka Holland współtworzyła nurt kina niepokoju moralnego, uwrażliwiającego polskiego widza na ważne problemy współczesności i przyniosła Polsce wiele nagród oraz prestiżu. Andrzej Titkow od lat uparcie, mimo ciągłych przeszkód, daje nam dokumentalne obrazy spraw i ludzi ważnych dla naszej niedawnej przeszłości. Ernest Skalski, znany dziennikarz, współtworzył w 1981 roku „Tygodnik Solidarność”, w stanie wojennym podziemne pisma, a po 1989 roku „Gazetę Wyborczą”. Włodzimierz Grudziński, uczestnik opozycji demokratycznej, współtworzył po 1989 roku Bank Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, pomagający przetrwać trudne lata małym firmom. Aleksandra Jasińska, córka Bieruta i Małgorzaty Fornalskiej, nie była aktywna politycznie, pozostała „tylko” cenionym profesorem socjologii.

Książkę Krystyny Naszkowskiej warto przeczytać także dlatego, by zrozumieć, z jak różnymi doświadczeniami i przeżywaniem przeszłości mamy do czynienia wśród nas, Polaków, wywodzących się z różnych tradycji. I próbujących budować lepszą przyszłość naszej Ojczyzny.

Andrzej Friszke

My, dzieci komunistów

Подняться наверх