Читать книгу Polska - niespełniony sojusznik Hitlera - Krzysztof Grzegorz Rak - Страница 6

Wstęp

Оглавление

Rola Polski w koncepcji polityki zagranicznej Adolfa Hitlera nie została dotąd gruntownie przebadana. Historycy zajmowali się przede wszystkim relacjami międzypaństwowymi, czyli stosunkami pomiędzy III Rzeszą i II Rzecząpospolitą. Podjęcie tej kwestii wymagało przyjęcia perspektywy badawczej nieco odmiennej od tradycyjnej nauki o historii stosunków międzynarodowych. Oznaczało bowiem skupienie się na analizie tzw. światopoglądu wodza III Rzeszy, jego koncepcji polityki zagranicznej oraz na ich praktycznej realizacji. Tak szeroko zakreślone zamierzenie badawcze nie zostało dotychczas przeprowadzone[1]. W książce tej chciałbym postawić tezę, że współpraca z Polską w latach 1930–1939 miała dla Adolfa Hitlera strategiczne znaczenie. Będę więc starał się polemizować z poglądem, że współpraca polsko-niemiecka w owym okresie miała charakter chwilowy i taktyczny. Taką opinię wyrażali zarówno historycy polscy: Henryk Batowski[2], Czesław Brzoza[3], Antoni Czubiński[4], Karol Fiedor[5], Marek Kornat[6], Marek Maciejewski[7], Bogdan Musiał[8], jak i niemieccy: Martin Broszat[9], Jochen Böhler[10], Volker Ullrich[11], brytyjscy: Ian Kershaw[12], czy francuscy: Jean-Baptiste Duroselle[13]. Przeciwnego zdania było niewielu historyków: np. Stanisław Żerko[14] czy Alan J.P. Taylor[15]. Ten stan rzeczy nie powinien budzić szczególnego zdziwienia. W historiografii zachodniej dominuje opis z perspektywy mocarstw, w którym kraje małe i średnie po prostu nie istnieją lub nie odgrywają istotnej roli w przebiegu procesu dziejowego. Stąd tylko krok do uznania polsko-niemieckiego odprężenia za wydarzenie, które miało dla obu stron znaczenie tymczasowe i taktyczne. Z kolei w historiografii polskiej popularność tej tezy związana jest z podświadomą obroną przed oskarżeniami ówczesnych polskich rządów o konszachty z nazistami i ich wodzem. W związku z tymi obawami, im dalej od Hitlera, tym lepiej, bo w przeciwnym razie znajdzie się ktoś, kto przypnie Polakom łatkę jego pomocników. Jeśli założenie o strategicznym znaczeniu Polski dla realizacji planów Hitlera w latach 30. okaże się prawdziwie, to w konsekwencji trzeba będzie dojść do wniosku, że Polska w latach 1933–1939 odgrywała istotną rolę w systemie międzynarodowym, ponieważ tak była postrzegana przez mocarstwa (i to nie tylko przez Niemcy Hitlera i Związek Sowiecki Stalina). Jakkolwiek sama nie była mocarstwem, to była państwem średnim, spełniającym funkcję geopolitycznego sworznia (geopolitical pivot)[16], czyli państwa, które nie wpływa samodzielnie na kształt porządku międzynarodowego, ale wchodząc w sojusze z mocarstwami, zmienia układ równowagi sił.

Ponieważ takie wyrażenia jak „taktyczny” czy „strategiczny” są wieloznaczne, to w celu uniknięcia nieporozumień należy bliżej określić ich zakres znaczeniowy. Zgodnie z internetowym Słownikiem Języka Polskiego PWN „strategiczny” to tyle, co „związany z długoterminowymi działaniami, mającymi doprowadzić do określonego celu”[17]. Zgodnie z tym „taktyczny” to, w przeciwieństwie do „strategicznego”, „związany z krótkotrwałą perspektywą czasową”. A zatem strategiczna współpraca to długoterminowe działania, służące realizacji istotnego celu. Politykę Hitlera wobec Polski w latach 30. należy więc określić jako strategiczną, gdy spełni dwa warunki; po pierwsze, będzie ona realizowana przez relatywnie długi czas, a po drugie, służyć będzie osiągnięciu ważnego celu. Będę starał się udowodnić, że co najmniej od końca roku 1930 do początku roku 1939 Adolf Hitler zabiegał o sojusz z Polską w celu realizacji swojego głównego celu politycznego, a mianowicie zdobycia przestrzeni życiowej na Wschodzie. Wydaje się, że Józef Piłsudski i Józef Beck traktowali stosunki z Hitlerem również jako strategiczne. Były one bowiem dla nich głównym czynnikiem polityki równowagi. Każda ze stron tej relacji chciała urzeczywistnić swoje strategiczne interesy, tyle tylko, że były to interesy, których nie dało się ze sobą pogodzić, ponieważ do ich realizacji prowadziły dwie wykluczające się metody. Zdobycie przez Niemcy Lebensraumu wiązało się z koniecznością zniszczenia układu równowagi w zachodniej części Eurazji, a zatem mogło dokonać się tylko wskutek wojny. Z kolei zachowanie przez Warszawę równowagi pomiędzy Berlinem a Moskwą możliwe było pod warunkiem zachowania terytorialnego status quo w regionie środkowoeuropejskim. Tych dwóch celów nie dało się pogodzić, dziś powiedzielibyśmy, że nie istniała wówczas polsko-niemiecka wspólnota interesów.

Nasuwają się pytania. Dlaczego pomimo to obydwa państwa zawarły porozumienie w styczniu 1934 roku? Czy sprzeczność interesów nie oznaczała, że porozumienie to było chwilowym zabiegiem taktycznym? Moim zdaniem nie, a to dlatego że zarówno Niemcy, jak i Polacy uważali, iż uda im się przekonać partnera do swoich zamiarów. Hitler wierzył, że polscy przywódcy po długich wahaniach i targach przyjmą w końcu jego ofertę udziału w krucjacie wschodniej. O niekoniunkturalnym nastawieniu Hitlera do Polski świadczy wiele innych faktów. Decyzja o odprężeniu z Warszawą związana była z rezygnacją przez Berlin z dwóch fundamentalnych zasad dotychczasowej polityki: rewizjonizmu, wspieranego przez mocarstwa zachodnie, i strategicznej współpracy z Moskwą. Była więc pełnym zwrotem strategicznym niemieckiej polityki zagranicznej, którego nie da się wytłumaczyć ani izolacją Berlina po 1933 roku[18], ani obawami przed rzekomą wojną prewencyjną. Hitler nie traktował obu tych gróźb na tyle poważnie, by szukać na nie recepty w porozumieniu z Piłsudskim. Co najważniejsze, politykę współpracy z Polską konsekwentnie kontynuował aż do początku roku 1939, mimo że miał coraz większą świadomość słabości reżimu piłsudczykowskiego po śmierci Marszałka; mimo że od końca roku 1935 mocarstwa zachodnie zaczęły go coraz silniej kusić rewizjami terytorialnym; mimo że polscy politycy cały czas z równą konsekwencją odmawiali współpracy w realizacji jego strategicznego celu. I to nie on wreszcie zakończył proces polsko-niemieckiego odprężenia, lecz Beck, zawierając sojusz z Wielką Brytanią.

Dla Piłsudskiego i Becka zbliżenie z Niemcami dawało nadzieję na utrzymanie układu równowagi w regionie środkowoeuropejskim. Było bowiem oczywiste, że jakakolwiek zmiana status quo będzie zmianą na niekorzyść Polski[19]. Dlatego najważniejszym zadaniem polskiej dyplomacji było jak najdłuższe utrzymanie istniejącego układu równowagi sił. Stąd w najogólniejszym rozumieniu polską politykę równowagi lat 30. XX wieku należałoby zdefiniować jako politykę utrzymania status quo w regionie środkowoeuropejskim[20]. Odprężenie z Niemcami otwierało strategiczną głębię polskiej dyplomacji. Nie tylko bowiem oddalało realną groźbę rewizji polskiej granicy zachodniej, ale wyznaczało nowy strategiczny kierunek współpracy. Dzięki porozumieniu z Berlinem Polska przestawała być namolnym petentem mocarstw zachodnich. Beck, co nota bene chyba nigdy nie przyszłoby na myśl Piłsudskiemu, zaczął wierzyć w drugiej połowie lat 30., że Polska jest mocarstwem, a zatem, że dysponuje wystarczającymi zasobami koniecznymi do samodzielnego zachowania równowagi w swoim regionie[21].

W polskiej historiografii istnieją trzy podstawowe monografie dotyczące stosunków polsko-niemieckich w latach 30. XX wieku. Pierwszą jest Pakt Piłsudski–Hitler Karola Laptera (1962), drugą – Stosunki polsko-niemieckie 1933–1938 Mariana Wojciechowskiego (1965), a trzecią – Stosunki polsko-niemieckie 1938–1939 Stanisława Żerki[22]. Książka Laptera opisuje okres 1933–1934 i jest typowym produktem propagandy historycznej PRL, pisanym pod tezę, że polsko-niemiecka deklaracja o niestosowaniu przemocy z 26 stycznia 1934 roku i następujące po niej odprężenie było jedną z głównych przyczyn klęski wrześniowej. Zawierając „pakt” z Niemcami, Polska nie wykorzystała jedynej możliwej i właściwej alternatywy, jaką był sojusz z ZSRR. Powołując się na metodę marksistowską, Lapter tak tłumaczył ówczesne przyczyny polsko-niemieckiego odprężenia: „W świetle faktów i dokumentów widać wyraźnie, jak nieprzypadkową była polityka wiązania półfaszystowskiego państwa polskiego z antyradzieckim i rewizjonistycznym blokiem faszystowskim; była to naturalna konsekwencja klasowych i grupowych interesów, jakie reprezentował reżim sanacji”[23]. Lapter przekonywał, że Piłsudski chciał pomaszerować na ZSRR wraz z Hitlerem, ale tylko pod warunkiem że do antysowieckiej koalicji przystąpią mocarstwa zachodnie, przede wszystkim Wielka Brytania.

Wykładni ideologicznej podporządkowana była także, jakkolwiek w znacznie mniejszym stopniu, praca Mariana Wojciechowskiego Stosunki polsko-niemieckie 1933–1938[24]. Po dziś dzień jest ona uważana za najważniejszą pracę na temat stosunków polsko-niemieckich tego okresu. I to nie tylko w Polsce, ale również w Niemczech, gdzie została przetłumaczona i wydana w roku 1971[25]. Po jej publikacji ani w Polsce, ani w Niemczech nie powstała do tej pory nowa próba ujęcia stosunków politycznych pomiędzy obydwoma państwami w latach 30. XX wieku. Podstawową zaletą tej książki była bardzo dobrze przeprowadzona kwerenda archiwalna. Wojciechowski uwzględnił najważniejsze źródła, zarówno niemieckie, jak i polskie, dotyczące stosunków polsko-niemieckich w okresie 1933–1938, a badania przeprowadził w momencie, kiedy większość z nich nie została jeszcze opublikowana. Jednak podstawową wadą jego opracowania jest próba udowodnienia na siłę tezy, że istniał nieformalny sojusz polsko-niemiecki, który był skierowany przeciwko ZSRR; tezy, która nie znalazła potwierdzenia w bazie źródłowej ustalonej nawet przez samego Wojciechowskiego, co wykażę w niniejszej pracy. Pogląd ten wspierał fundamentalny dogmat peerelowskiej historiografii, zgodnie z którym rząd sanacyjny współpracował ze zbrodniczymi faszystami, zamiast dążącymi do pokoju komunistami, co stało się bezpośrednią przyczyną klęski wrześniowej, a pośrednio – przyczyną wybuchu II wojny światowej. Ta narracja wpisywała się w propagandę historyczną ZSRR, głoszącą, że Polska ponosi współwinę za wybuch II wojny światowej. Kreml, nota bene, kontynuuje tę politykę po dziś dzień[26], ponieważ w ten sposób chce ukryć prawdziwe uwarunkowania paktu Ribbentrop–Mołotow, jak również istnienie stalinowskich planów podboju Europy na początku lat 40. XX wieku[27]. Warto zauważyć, że Lapter, a potem Wojciechowski stosowali pewną wariację argumentum ad Hitlerum, ponieważ wmawiając istnienie sojuszu polsko-niemieckiego w latach 30., uczynili Polaków współpracownikami Hitlera.

W polskim piśmiennictwie jedyną jednocześnie kompetentną i wolną od ideologicznych przekłamań jest wydana w 1998 roku monografia Stanisława Żerki. Jakkolwiek dotyczy ona tylko ostatnich jedenastu przedwojennych miesięcy (październik 1938–sierpień 1939), to zawiera ona bardzo ważny prawie 80-stronicowy wstęp, który jest próbą ujęcia okresu 1933–1938. Na szczególną uwagę zasługuje zawarta w nim próba reinterpretacji „polityki równowagi”, która wywołała bardzo ważną dyskusję na temat tego okresu polskiej polityki zagranicznej (patrz niżej).

Wcale nie lepiej wygląda stan badań po stronie niemieckiej. Nie powstała tam bowiem monografia podejmująca temat relacji polsko-niemieckich w okresie międzywojennym ani w pierwszych latach rządów nazistowskich. Niemieckich historyków nie zainteresował także problem stosunku wodza III Rzeszy do Polski. Najobszerniej zagadnienia te poruszyła opublikowana w 2011 roku książka Rolfa-Dietera Müllera Wróg czai się na Wschodzie. Hitlera tajne plany wojny przeciwko Związkowi Sowieckiemu w roku 1939.[28] Jest ona próbą przedstawienia strategii Hitlera wobec ZSRR, której głównym elementem jest sojusz polsko-niemiecki. I jest ona, co należy z góry powiedzieć, nieudana. Książka ta zawiera proste błędy, które nie są do pogodzenia ze znanymi nam faktami[29]. Jej największa wadą jest dowodzenie z góry przyjętego założenia i tendencyjny dobór źródeł. Müller stawia słuszną skądinąd tezę, że Hitler chciał zaatakować Związek Sowiecki i do realizacji tego celu starał się znaleźć sojusznika w Polsce. Zamiast jednak skupić się na analizie ogromnej liczby wypowiedzi Hitlera na ten temat, chciał jej dowieść, wskazując na rzekomo niejednoznaczny stosunek Warszawy do antysowieckiego sojuszu. I dlatego nie potrafił dostrzec faktu, że Polska od samego początku jednoznacznie i zdecydowanie odrzucała wszelkie niemieckie propozycje dotyczące udziału w takim aliansie.

Nie lepiej z tematem polityki Hitlera wobec Polski poradził sobie Günter Wollstein w napisanym w latach 70. XX wieku artykule Polityka narodowosocjalistycznych Niemiec wobec Polski w latach 1933–1939-45[30]. Postawił on tezę, którą przyjmuje duża część historyków, że Polska w latach 1933–1939 była młodszym partnerem Niemiec (Juniorpartnerschaft). To określenie nie wydaje się trafne, albowiem nie oddaje precyzyjnie charakteru relacji, łączącej oba państwa. Najpierw trzeba zwrócić uwagę na problem natury semantycznej. Wyrażenie „młodszy partner” ma charakter oksymoroniczny. W relacjach międzynarodowych partnerstwo zakłada bowiem równoprawność i równorzędność, gdy tymczasem słowo „młodszy” wskazuje wyraźnie, że strony nie są sobie równe. Relacja Hitlera w stosunku do Polski jest zbyt skomplikowana, aby można było ją ująć za pomocą słowa partnerstwo. Biorąc pod uwagę jego intencje, nie ulega wątpliwości, że nigdy nie traktował Polski jako równoprawnego podmiotu międzynarodowego. Nie było to zgodne z jego darwinizmem, według którego pozycję państwa określały relacje siły (potęgi). A te świadczyły wyraźnie na niekorzyść Warszawy. Hitler konsekwentnie traktował Polskę w sposób nierównorzędny. Od pierwszej, przełomowej rozmowy z posłem Wysockim w maju 1933 roku otwarcie mówił o konieczności rewizji w relacjach dwustronnych, jakkolwiek odsuniętej w czasie i za pewną rekompensatą. Piłsudski i Beck od samego początku odrzucali możliwość strategicznego układu z Hitlerem, ponieważ nie chcieli zrezygnować z pozycji partnerskiej i podmiotowej. I właśnie z uzmysłowieniem sobie tego faktu miał Wollstein ogromne trudności. Generalnie słabością jego analiz jest niezrozumienie polityki polskiej, wynikające z nieznajomości podstawowych polskich źródeł tego okresu[31]. To, nota bene, stanowi zresztą podstawowy problem dla niemieckich badaczy, ponieważ wiele kluczowych wydarzeń z tego okresu znajduje odzwierciedlenie tylko w polskich źródłach, a to znaczy, że bez nich nie można napisać historii stosunków polsko-niemieckich tego okresu. Zupełnym nieporozumieniem natomiast jest twierdzenie Wollsteina, że polityka zagraniczna Polski tego okresu „w znaczącym zakresie utorowała kierownictwu narodowosocjalistycznemu drogę do osiągnięcia pełni potęgi [przez Niemcy]”[32]. Niemiecki historyk dokonał w ten sposób epokowego odkrycia: przerzucił na Polskę odpowiedzialność za wzrost potęgi hitlerowskich Niemiec, zdejmując ją z mocarstw: Francji, Wielkiej Brytanii, ze Związku Sowieckiego i z Włoch. Jak zatem widać, nie tylko historiografia sowiecko/rosyjska próbuje obarczać Polskę winą za sukcesy Hitlera w latach 30.

Na tym tle całkiem przyzwoicie prezentuje się wydane po raz pierwszy w roku 1957 opracowanie Hansa Roosa na temat polskiej polityki zagranicznej lat 30.: Polska i Europa. Studium polskiej polityki zagranicznej w latach 1931–1939[33]. Książka ta dotyczy co prawda polityki zagranicznej Polski, ale jej duże partie poświęcono relacjom polsko-niemieckim. Jakkolwiek ze względu na czas powstania nie mogła ona wykorzystać bardzo istotnych pierwszorzędnych źródeł (przede wszystkim polskich dokumentów dyplomatycznych), to charakteryzuje ją godna uwagi znajomość polityki polskiej tego okresu, jak również wyważone sądy i wnioski na jej temat. Wskutek tego jest ona nadal ważnym punktem odniesienia dla badaczy tego tematu.

Także kwestia gdańska w latach 30. XX w. nie została do tej pory opisana w satysfakcjonujący sposób[34], a stanowiła ona główny problem w relacjach polsko-niemieckich tego czasu[35]. Jakkolwiek istnieje świadomość, że Wolne Miasto było „miernikiem” lub „barometrem” stosunków dwustronnych, to opis kolejnych polsko-niemieckich kryzysów dotyczących Gdańska nie znalazł właściwego miejsca w historiografii[36]. Dominują jednostronne opracowania pisane bądź z perspektywy samego Gdańska[37] (a więc nieuwzględniające gier mocarstwowych) lub Berlina. Brakuje dobrze udokumentowanego opracowania na temat roli i wpływu Wolnego Miasta na kształt relacji pomiędzy obydwoma krajami.

Wyżej opisany stan rzeczy powoduje, że warto było podjąć na nowo badania źródłowe tego okresu i skonfrontować je z istniejącymi opracowaniami. Hitlera stosunek do Polski w świetle tych źródeł jawi się jako nieoczywisty, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że swoją polityką po roku 1939 z pewnością zasłużył na miano osoby odpowiedzialnej za największe zniszczenia i zbrodnie w historii narodu i państwa polskiego. Ten pryzmat jest nieusuwalny w postrzeganiu jego osoby. Jednak gwoli sprawiedliwości trzeba również przyznać, że do roku 1939, jak na polityka niemieckiego, nie wyróżniał się szczególnym „polakożerstwem”, a nawet dostrzegł w Polsce ewentualnego geopolitycznego sojusznika, co prawda nie równorzędnego, bo spełniającego funkcję niemieckiego satelity, ale mimo wszystko państwo, z którym można wspólnie grać na arenie międzynarodowej. A chodziło mu o nie byle jaką grę, albowiem jej stawką było panowanie nad kontynentem europejskim, a potem być może nad całym światem.

Głównym celem moich wysiłków badawczych jest przeanalizowanie najważniejszych źródeł i na ich podstawie zrekonstruowanie planów Hitlera wobec Polski. Skupiam się na analizie bezpośrednich relacji (dokumenty dyplomatyczne, notatki z narad, konferencji, zapisy w dziennikach) oraz wypowiedziach publicznych (mowy, wywiady itd.), w których niemiecki kanclerz odnosił się bezpośrednio lub pośrednio do Polski. Duża ich część została opublikowana w różnorodnych zbiorach dokumentów. Jako uzupełnienie przedsięwziąłem kwerendę w archiwum politycznym niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Berlinie. Późniejsze relacje wspomnieniowe wykorzystywałem bardzo ostrożnie, albowiem są one najczęściej naznaczone emocjami, wynikającymi z późniejszej wiedzy o Hitlerze jako jednym z największych zbrodniarzy w całej historii ludzkości. Dlatego starałem się wziąć w fenomenologiczny nawias moją całą wiedzę dotycząca polityki Hitlera wobec Polski w latach 1939–1945. Uważam, że tego rodzaju quasi-redukcja fenomenologiczna konieczna jest, aby dotrzeć do istoty polityki wodza III Rzeszy w latach 30. Podobny zabieg proponował stosować do badań nad faszyzmem niemiecki historyk Ernst Nolte (por. niżej). W trakcie pracy nad źródłami starałem się, na tyle, na ile było to możliwe, nie korzystać z monografii dotyczących tematu, który opisywałem. Swoją wiedzę z wiedzą innych badaczy skonfrontowałem dopiero wtedy, gdy napisałem główną część pracy na podstawie źródeł. Oczywiście fakt, że polityką zagraniczną Niemiec zajmuję się prawie od 25 lat, nie był okolicznością ułatwiającą dokonanie opisanej wyżej redukcji.

Hitlerologia od dziesięcioleci jest jedną z najbardziej popularnych i dochodowych dziedzin historii (tej akademickiej, a przede wszystkim popularnej). Tym bardziej winno dziwić, że do tej pory nie powstało całościowe opracowanie zajmujące się stosunkiem wodza III Rzeszy do Polski. W swojej pracy postawiłem sobie cel ograniczony. Po pierwsze, skupiłem się na wyraźnie określonym przedziale czasowym. Po drugie, bardziej interesowała mnie realna polityka aniżeli psychologizowanie na temat stosunku Hitlera do Polaków. Jednak nie mogłem nie przeprowadzić pewnego minimum badań hitlerologicznych, które stały się wstępem do właściwych rozważań nad przebiegiem wydarzeń historycznych. Ich celem była odpowiedź na pytanie: jaką rolę w światopoglądzie Hitlera odgrywała Polska?

W rozdziale pierwszym rozważyłem jedną z najbardziej kluczowych kwestii, zajmującą od dziesięcioleci badaczy polityki narodowosocjalistycznych Niemiec, a mianowicie zagadnienie „programu politycznego” lub „światopoglądu” Hitlera. W konkluzji doszedłem do wniosku zgodnego z najnowszymi i dominującymi obecnie trendami w badaniach nad wodzem III Rzeszy, że Hitler miał koherentny światopogląd, który determinował realizację jego strategicznych celów politycznych. Na światopogląd ten składały się następujące elementy składowe: socjaldarwinizm, rasizm, antysemityzm, geopolityka (koncepcja „przestrzeni życiowej”) oraz antykomunizm.

W rozdziale drugim starałem się zrekonstruować wizję polityki zagranicznej, jaką Hitler zawarł w Mein Kampf i Drugiej książce (Zweites Buch). Skupiłem się przede wszystkim na pojęciu „przestrzeni życiowej”, które jest kluczowe dla myślenia politycznego wodza III Rzeszy. Hitler wierzył, że polityka zagraniczna jest rodzajem walki o byt wspólnot rasowych. Ta rasa, która jest najsilniejsza, pokona inne rasy i opanuje, niezbędne do przyszłego rozwoju, „grunt i ziemię”. Hitler nie widział możliwości zaspokojenia terytorialnych apetytów Niemców w ich najbliższym sąsiedztwie. Jego ziemią obiecaną miały być ogromne połacie należące do ZSRR. Stąd za priorytet polityki zagranicznej uznał wyprawę na Wschód w celu zapewnienia narodowi niemieckiemu przestrzeni życiowej. Hitler poszukiwał sojuszników do realizacji tego przedsięwzięcia i po dojściu do władzy zadeklarował, że chce, aby jednym z nich była Polska. Starałem się zbadać kwestię, która do tej pory nie zajmowała badaczy, a mianowicie, pytanie, kiedy w koncepcji polityki zagranicznej Hitlera Polska pojawiła się jako sojusznik Niemiec. Nieopublikowane dokumenty znajdujące się w Archiwum Akt Nowych w Warszawie i analiza genezy hitlerowskiej koncepcji polityki zagranicznej pozwoliły mi na postawienie tezy, że Hitler doszedł do wniosku, że Polska powinna być jego sojusznikiem w walce z bolszewizmem w okresie pomiędzy rokiem 1924 (wykrystalizowanie się jego ogólnej „polityki sojuszniczej” zapisanej potem w Mein Kampf) a rokiem 1930 (kontakty przedstawicieli ruchu nazistowskiego z konsulem generalnym RP Aleksandrem Ładosiem w Monachium). A to znaczy, że postrzegał on Polskę jako potencjalnego członka przyszłego aliansu antysowieckiego jeszcze przed dojściem do władzy.

Rozdziały pierwszy i drugi są rodzajem teoretycznego wstępu; próbą określenia kontekstu, w którym dopiero ujawni się całościowy sens polityki zagranicznej III Rzeszy w stosunku do Polski. Jakkolwiek Polska nie była istotnym składnikiem światopoglądu i ogólnego programu Hitlera wypracowanego w latach 20. XX wieku, to z pewnością odgrywała ważną rolę w ich urzeczywistnianiu po roku 1933. I to paradoksalnie zarówno w wersji polityki odprężenia realizowanej w latach 1933–1939, jak i polityki eksterminacji z lat 1939–1945. Można by powiedzieć, że polityka polska Hitlera wynikała z jego światopoglądu i programu w sposób logiczny, jakkolwiek nie w sposób konieczny (wtedy bowiem musiałaby stanowić ich istotę).

W rozdziale trzecim starałem się opisać politykę ostatnich gabinetów Republiki Weimarskiej w stosunku do Polski. Zwróciłem szczególną uwagę na konsekwentny rewizjonizm kolejnych niemieckich rządów, których głównym celem była zmiana terytorialnego status quo na Wschodzie. Rewizja granicy z Polską była absolutnym priorytetem, a ich polityka zagraniczna miała na celu zlikwidowanie „korytarza”, włączenie Gdańska i polskiej części Górnego Śląska do Niemiec. Aby to osiągnąć, Berlin wywierał bezpośredni nacisk na Polskę (wojna gospodarcza) oraz na mocarstwa zachodnie. Na początku lat 30. wydawało się, że Niemcy są już bardzo blisko osiągnięcia swoich rewizjonistycznych zamiarów. Mocarstwa zachodnie wysyłały bardzo wyraźne sygnały, że będą dążyć do zmian terytorialnego status quo w Europie na korzyść Niemiec. Główny sojusznik Polski, Francja, nie chciał potwierdzić bezwarunkowych gwarancji militarnych, wynikających z sojuszu zawartego zaraz po I wojnie światowej. Warszawa znalazła się więc w niezwykle trudnej sytuacji, stojąc przed wyzwaniami związanymi z narastającymi tendencjami rewizjonistycznymi nie tylko ze strony tradycyjnego wroga, ale również mocarstw zachodnich, które do tej pory traktowała jako swoich najważniejszych sojuszników.

W rozdziale czwartym przedstawiłem genezę procesu polsko-niemieckiego odprężenia, którego początkiem były dwie próby sondowania Hitlera przez Piłsudskiego. Marszałek, świadom narastających tendencji rewizjonistycznych w polityce mocarstw zachodnich, próbował zaaranżować porozumienie z nowym kanclerzem. Najpierw w kwietniu 1933 roku polecił polskiemu posłowi Alfredowi Wysockiemu, aby ten w trakcie rozmowy z Hitlerem uzyskał od niego zgodę na wydanie przez stronę niemiecką uspokajającego komunikatu w związku z napięciami wokół Gdańska. Ta pierwsza próba wypadła nader obiecująco, ponieważ Hitler w rozmowie z Wysockim 2 maja 1933 roku z własnej inicjatywy zaoferował więcej, niż oczekiwała strona polska, a mianowicie zapewnił, że stosunki pomiędzy Berlinem a Warszawą będą rozwijane ściśle w „ramach istniejących traktatów”. Druga okazja do sprawdzenia intencji Hitlera nadarzyła się po wystąpieniu Niemiec z Ligi Narodów w październiku 1933 roku. W związku z tym Piłsudski polecił Józefowi Lipskiemu, następcy Wysockiego, udać się do Hitlera i powiedzieć mu, że wyjście Niemiec z Ligi oznacza dla Polski pogorszenie jej bezpieczeństwa i w związku z tym zapytać, czy Hitler nie byłby gotów na przyznanie jakiejś rekompensaty. W trakcie rozmowy z posłem Lipskim 15 listopada 1933 roku Hitler raz jeszcze zaskoczył Polaków, ponieważ zaproponował, aby obie strony w „formie traktatowej” wykluczyły stosowanie wojny w stosunkach dwustronnych. W obu rozmowach niemiecki kanclerz wiele miejsca poświęcił zagrożeniu ze strony sowieckiej, sugerując tym samym, iż jest ono głównym motywem rodzącego się porozumienia z Polską. W efekcie 26 stycznia 1934 roku, po przeszło dwumiesięcznych negocjacjach, obie strony podpisały deklarację o nieagresji ku ogromnemu zaskoczeniu międzynarodowej opinii publicznej.

Hitler w ten sposób zrobił pierwszy krok na drodze uczynienia z Polski ważnego sojusznika w ramach przyszłego sojuszu antysowieckiego. Jakkolwiek nie zaproponował on Piłsudskiemu i jego wysłannikom tego rodzaju sojuszu wprost, a tylko wskazywał istnienie zagrożenia dla Polski i Niemiec ze strony ZSRR. To marszałek Piłsudski już w grudniu 1933 roku przekazał mu przez prezydenta gdańskiego Senatu Hermanna Rauschninga jednoznaczną i wyraźną odmowę udziału Polski w tym przedsięwzięciu. Zagadnienie stanowiska Piłsudskiego wobec propozycji Hitlera dotyczącej aliansu antysowieckiego nie było do tej pory do końca wyjaśnione, w dużej mierze za sprawą komunistycznej historiografii, która sugerowała istnienie porozumienia w tej sprawie. Dokumenty znajdujące się w archiwum niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych jednoznacznie rozstrzygają tę kwestię, wskazując, że Piłsudski i jego następcy od samego początku odprężenia z Niemcami jasno i wyraźnie komunikowali stronie niemieckiej, że nie wezmą udziału we wspólnej wojnie zaborczej przeciwko ZSRR. Również analiza źródeł, z których korzystali historycy komunistyczni, doprowadziła do wniosku, że ich konstatacje polegały w dużej mierze na manipulacjach.

Warto w tym miejscu podkreślić jeszcze jeden fakt. Hitler, mimo iż od samego początku otrzymał od Polaków odmowę uczestnictwa w wyprawie na Wschód, aż do kwietnia 1939 liczył na zmianę stanowiska Warszawy. A to świadczy, że ewentualny sojusz z Polską miał dla niego charakter strategiczny, a nie tymczasowy i taktyczny.

Potwierdzają tę tezę rozważania zawarte w rozdziale piątym, w którym wykazałem, że równolegle z procesem zbliżania z Warszawą Hitler ochładzał stosunki z Moskwą. Fundamentem polityki zagranicznej Republiki Weimarskiej obok wrogości wobec Polski była bliska współpraca z Rosją sowiecką, którą symbolizował zawarty w roku 1922 układ w Rapallo. Współpraca obu tych państw wynikała z odrzucenia porządku wersalskiego, który powstał po zakończeniu I wojny światowej. Berlin i Moskwę łączyła więc niezgoda na powstały status quo i dążenie do jego rewizji.

Hitler, mając na względzie swój cel strategiczny, którym było zdobycie przestrzeni życiowej na Wschodzie, w ciągu roku świadomie pogorszył stosunki z Sowietami. To było manifestacyjne odrzucenie polityki rewizjonistycznej, albowiem zmiana terytorialnego porządku w regionie środkowoeuropejskim była wspólnym celem obu mocarstw. Dla hitlerowskich planów zdobycia przestrzeni życiowej region ten nie miał jednak pierwszoplanowego znaczenia, a miały je europejskie terytoria ZSRR. Dlatego w kilka miesięcy po zawarciu polsko-niemieckiej deklaracji o nieagresji duch Rapallo przestał istnieć.

W rozdziale szóstym zająłem się próbami Hitlera mającymi na celu zachęcenie strony polskiej do zawarcia sojuszu antysowieckiego. W latach 1933–1934 Hitler i jego posłańcy do Warszawy zwracali uwagę na zagrożenie płynące ze strony Związku Sowieckiego dla obu państw i wskazywali szczególną rolę Polski jako bastionu Zachodu w przypadku ewentualnej agresji Sowietów. Hitler wyłożył wszystkie swoje karty dopiero w styczniu 1935 roku. Wtedy to wysłał do Polski premiera Prus Hermanna Göringa, który przekazał Piłsudskiemu i kierownictwu państwa polskiego jego instrukcje. Göring zaproponował Polakom udział we wspólnej wyprawie militarnej na Wschód i zaoferował im w zamian Ukrainę i dostęp do Morza Czarnego. I tym razem strona polska zdecydowanie odrzuciła tę propozycję. Zachowała się relacja własna Göringa, zapisana przez ambasadora Lipskiego, na podstawie której wiemy, że Piłsudski odpowiedział premierowi Prus, iż Polska ma tysiąc kilometrów granicy z Rosją i chce pokoju. Ten sam argument powtórzył Hitlerowi Beck na początku lipca tego roku w Berlinie, kiedy to minister spraw zagranicznych RP odwiedził Niemcy zaraz po śmierci marszałka Piłsudskiego w celu zapewnienia o kontynuacji „linii 26 stycznia”.

W rozdziale tym opisałem również, w jaki sposób hitlerowcy poradzili sobie z najtrudniejszym ideologicznym problemem, który mógłby stać na przeszkodzie zawarciu przez Niemcy sojuszu z Polakami, a mianowicie z kwestią rasowej kwalifikacji Polaków. Rzeczywisty sojusz, według Hitlera, mógł bowiem łączyć tylko te narody, które miały wspólne pochodzenie rasowe. Dokumenty na ten temat znalazłem w trakcie badań w archiwum niemieckiego MSZ. Niemieccy badacze rasy rozwiązali ten problem stosunkowo szybko i prosto. Hans Friedrich Karl Günther, jeden z głównych reprezentantów nazistowskiej ideologii rasowej, zwany „papieżem rasy”, doszedł do wniosku, że Polacy mają to samo nordyckie pochodzenie rasowe, co Niemcy. Ten pogląd zawarł w książce, która była jedną z podstawowych lektur Hitlera na temat teorii ras w trakcie pisania Mein Kampf. Wspólnota rasowa mogła być zatem podstawą przyjaźni pomiędzy obydwoma narodami.

Rozdział siódmy poświęciłem najpoważniejszemu kryzysowi, jaki wydarzył się w okresie polsko-niemieckiego odprężenia. Miał on miejsce w Gdańsku w maju 1935 roku, a jego przyczyną było zdewaluowanie guldena przez Senat Wolnego Miasta. W efekcie doszło do kilkumiesięcznej ekonomicznej zimnej wojny pomiędzy władzami RP i Gdańska. Wojciechowski konfliktowi wywołanemu dewaluacją gdańskiego guldena poświęcił tylko kilka zdań i obszerny przypis[38], a był to niewątpliwie największy kryzys w stosunkach dwustronnych w latach 1933–1939[39]. Podobnie marginalnie zagadnienie to potraktowały obie, niewątpliwie wartościowe, monografie szczegółowe dotyczące historii Wolnego Miasta autorstwa Stanisława Mikosa[40]. Jest to niezrozumiałe, gdyż w rozwiązywaniu owych kryzysów Hitler brał aktywny i pierwszoplanowy udział, a źródła to dokumentujące od dawna są dostępne (najważniejsze z nich są już opublikowane)[41]. Ich analiza wskazuje, że dla Hitlera niemieckość Gdańska i kwestia „korytarza” wyznaczały nieprzekraczalne granice porozumienia z Polakami. W tej ostatniej sprawie Hitler gotów był iść jednak na daleko idące ustępstwa, ponieważ w 1933 roku sugerował, że Polska w przyszłości po zwrocie „korytarza” otrzyma w rekompensacie dostęp do Bałtyku na wschód od Prus Wschodnich, a w roku 1935 zrezygnował z tego postulatu na rzecz koncepcji „korytarza przez korytarz”. Jednak w sprawie Gdańska nie był gotowy na żadne kompromisy i wyraźnie sugerował, że w przyszłości miasto to powróci do Rzeszy, przy jednoczesnym poszanowaniu interesów polskich.

W rozdziale ósmym skupiłem się na dwóch latach: 1936 i 1937. W okresie tym Hitler nadal był zdecydowany kontynuować politykę porozumienia, ale on i niemieckie elity polityczne nie odnosiły się już z dotychczasowym entuzjazmem do Polski. Nie tylko dlatego że Warszawa odmawiała udziału w aliansie antysowieckim, ale również dlatego że Niemcy coraz wyraźniej dostrzegali słabości wewnętrzne ewentualnego sojusznika. Hitler zawiesił na razie realizację swojej orientacji wschodniej, ponieważ wciągała go gra z mocarstwami zachodnimi, które deklarowały coraz większą ochotę do współpracy i kusiły go powrotem do polityki rewizjonistycznej. Mocarstwa próbowały go zanęcić otwarciem kwestii statusu prawnomiędzynarodowego Wolnego Miasta. Sprawa ta pojawiła się na agendzie polityki europejskiej po incydencie z krążownikiem „Leipzig”, poprzez który Niemcy chciały postawić pod znakiem zapytania zwierzchnictwo Ligi Narodów nad Gdańskiem. Hitlerowi udało się nadwyrężyć prestiż Ligi także dzięki niejednoznacznej polityce ministra Józefa Becka, który przez jakiś czas rozważał ewentualną likwidację kurateli Ligi Narodów nad Gdańskiem i zamianę jej na rodzaj polsko-niemieckiego kondominium.

Na początku roku 1937 pojawił się kolejny problem, ponieważ kończył się termin obowiązywania polsko-niemieckiej konwencji genewskiej, regulującej kwestie mniejszościowe na Górnym Śląsku. Berlin nalegał na zawarcie nowej umowy, a Polska godziła się tylko na podpisanie niewiążącej prawnie deklaracji. W trakcie negocjacji Beck doszedł do wniosku, że w zamian za deklarację mniejszościową Hitler winien wydać deklarację w sprawie zachowania status quo w Gdańsku. Tym razem jego postulat nie został zrealizowany, co było wyraźną oznaką słabnięcia pozycji Polski w stosunku do Niemiec. Co gorsza, Berlin w październiku 1937 roku po raz pierwszy wystąpił wobec Polski z żądaniem powrotu Gdańska do Niemiec.

W rozdziale dziewiątym zająłem się materią stosunków niemiecko-brytyjskich. W koncepcji Hitlera zarysowanej w Mein Kampf Wielka Brytania i Włochy miały być głównymi geopolitycznymi sojusznikami Niemiec. Rozwój sytuacji międzynarodowej sprawił jednak, że Hitler musiał wybierać pomiędzy nimi. Niezgoda Londynu na naruszenie status quo przez Rzym (konflikt w Abisynii) i Berlin (plany krucjaty wschodniej) była rozstrzygająca dla realizacji zamierzeń Hitlera. Musiał on zrewidować swoją koncepcję i przyjąć do wiadomości, że w walce o przestrzeń życiową zwiąże się z Włochami i Japończykami przeciwko Brytyjczykom i Francuzom. W tej nowej konstelacji stosunki polsko-niemieckie nabierają dla Hitlera coraz większego znaczenia. Fiasko sojuszu z Wielką Brytanią oznacza, że Hitler podejmując decyzję wyprawy na Wschód, będzie musiał się liczyć z wybuchem wojny światowej, a nie, jak do tej pory, z konfliktem lokalnym. Polska przez to staje się potencjalnie bardziej wartościowym sojusznikiem pomimo wątpliwości związanych ze słabością rządzącego nią reżimu. Dlatego w latach 1938–1939 Hitler będzie się aktywnie starał o włączenie jej w swój układ sojuszniczy.

W rozdziale dziesiątym opisałem politykę appeasementu mocarstw zachodnich od końca roku 1937 do końca roku 1938. W listopadzie 1937 roku Hitler przyjął lorda Halifaksa, który zadeklarował wolę rozmowy o korzystnych dla Berlina rewizjach terytorialnych i zasugerował gotowość do rozmów na temat Anschlussu Austrii, podziału Czechosłowacji, a nawet Gdańska. Wódz III Rzeszy uznał, że warto wciągnąć do tej gry Polskę. W ten sposób dał wyraz przywiązaniu do „linii 26 stycznia” i lojalności wobec ewentualnego sojusznika, albowiem mimo namów brytyjskiego ministra nie chciał działać metodą faktów dokonanych w sprawie Gdańska. Najpierw w styczniu 1938 r. poinformował o swoich zamiarach przebywającego w Berlinie ministra Becka, a następnie w lutym przesłał kierownictwu państwa polskiego przez Göringa propozycję udziału w podziale Czechosłowacji. Jednak, wbrew intencjom Paryża i Londynu, Hitler parł do wojny już przed Monachium. Podbijając cały czas stawkę, miał nadzieję, że, co ujawnił we wrześniu 1938 roku premierowi Węgier, Czechosłowacja nie przyjmie jego żądań. Wojna z Pragą byłaby początkiem wielkiej wojny europejskiej, w której Warszawa przynajmniej w momencie jej wybuchu znalazłaby się po stronie Berlina jako państwo współdziałające w rozbiorze Czechosłowacji. Hitler liczył na to, że Polacy nie zdołają się wywikłać z dotychczasowej współpracy i w razie rozszerzenia konfliktu zbrojnego na mocarstwa zachodnie nie staną po ich stronie. Neutralność Polski w przypadku konfliktu Hitlera z Zachodem byłaby wystarczająca dla realizacji jego planów. Po jego ewentualnym zwycięstwie nad Francją Polska znalazłaby się w pułapce i musiałaby przyjąć propozycję antysowieckiego sojuszu. Po Anschlussie i konferencji monachijskiej wydawało się, że do sojuszu polsko-niemieckiego jest tak blisko jak nigdy dotąd.

Dlatego, co opisałem w rozdziale jedenastym, Hitler postanowił zwrócić się do Polski z propozycją pozamykania najważniejszych trudnych problemów w stosunkach dwustronnych i zawrzeć militarny sojusz skierowany przeciwko Sowietom. Był bowiem gotów rozpętać wojnę, aby zrealizować swój wymarzony strategiczny cel. Nie wiedział tylko, w którym kierunku najpierw się zwróci. Czy najpierw uderzy na Zachód, jak zapowiadał to już w trakcie narady w lutym 1934 roku, czy też na Wschód. Wybór w dużej mierze zależał od tego, w jaki sposób Polska ustosunkuje się do jego „wspaniałomyślnej” propozycji, którą von Ribbentrop przedstawił ambasadorowi Lipskiemu 24 października 1938 roku w Berchtesgaden. Negocjacje, w tym między innymi wizyta ministra von Ribbentropa w Warszawie w styczniu 1939 roku, nie przyniosły żadnego rezultatu, ponieważ strona polska nie chciała wyrazić zgody na kluczowe żądania Hitlera. Tymczasem minister Beck rozpoczął pertraktacje z Londynem i w ich efekcie 31 marca 1939 roku premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain publicznie poinformował o gwarancjach „w przypadku wyraźnego zagrożenia niepodległości Polski”. W odpowiedzi Hitler podpisał 11 kwietnia Fall Weiß, czyli plan ataku na Polskę. Polsko-niemieckie odprężenie dobiegło kresu.

* * *

Książka ta nie ujrzałaby światła dziennego bez życzliwości wielu osób. Mam tylko nadzieję, że pamiętam o wszystkich, albowiem napisanie jej zajęło mi przeszło dekadę.

Najpierw chciałbym podziękować profesorowi Dariuszowi Makille, bez którego nigdy nie zakończyłbym tej pracy. W pamięci mam dziesiątki godzin, w trakcie których niestrudzenie omawialiśmy problemy historii Niemiec, Polski i Europy lat 30. XX wieku. Wdzięczny jestem za trud wszystkim recenzentom kolejnych wersji tej pracy: profesorowi Grzegorzowi Kucharczykowi, profesorowi Piotrowi Madajczykowi, profesorowi Bogdanowi Musiałowi i profesorowi Stanisławowi Żerce. Jestem bardzo zobowiązany księdzu profesorowi Waldemarowi Graczykowi, dyrektorowi Instytutu Historii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie za życzliwość okazaną w trakcie przewodu doktorskiego.

Jestem również niezmiernie wdzięczny pani Dorocie Maciei i pani Jolancie Zabarnik-Nowakowskiej za wsparcie wydania tej książki.

Pragnę bardzo podziękować za pomoc moim współpracowniczkom: pani Natalii Kuziak i pani Beacie Sobczak. Pani Joannie Czudec i doktorowi Michałowi Kuziowi wdzięczny jestem za konsultacje językowe. Koledze Corneliusowi Ochmannowi dziękuję za długie dyskusje na temat stosunków polsko-niemieckich i niemiecko-sowieckich.

Dziękuję pracownikom Politycznego Archiwum Urzędu Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec (Politisches Archiv des Auswärtigen Amtes) i Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Szczególną wdzięczność winien jestem profesorowi Sławomirowi Cenckiewiczowi za pomoc w poszukiwaniach w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie. W dobrej pamięci mam czas spędzony w bibliotece Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie i Centralnej Bibliotece Wojskowej w Warszawie.

Na koniec serdecznie dziękuję tym, którzy byli ze mną na co dzień w okresie pisania tej książki, moim ukochanym, Justynie i Stanisławowi.

Polska - niespełniony sojusznik Hitlera

Подняться наверх