Читать книгу Modlitwa, której potrzebujemy - Ks. Michał Lubowicki - Страница 6

Wstęp

Оглавление

Najpierw się ucieszyłem, bo propozycja napisania książki dla kogoś, kto jeszcze w życiu żadnej książki nie napisał, to naprawdę miła niespodzianka, skutecznie – a jakże! – łechcąca próżność przyszłego „autora”. Na dodatek propozycję złożyło mi Wydawnictwo „M”, które swojego czasu wydało w pięknej serii dzieła zebrane ukochanego przeze mnie Romana Brandstaettera. Młodzieńcza lektura jego poezji, dramatów, a przede wszystkim „Kręgu biblijnego i franciszkańskiego” oraz opus magnum, czyli tetralogii „Jezus z Nazarethu” trwale naznaczyły i w dużym stopniu ukształtowały moje życie duchowe.

Potem ogarnęły mnie wątpliwości. Czy dam radę napisać coś sensownego? Czy mam wystarczająco dużo doświadczenia? Czy sam modlę się dostatecznie dobrze i wiernie? Przecież różnie z tym bywa. Czy wystarczy mi zapału i czasu? Czy pozwolą mi na to wszystkie zajęcia duszpasterskie? Wtedy przypomniałem sobie słowa Benedykta XVI wypowiedziane w archikatedrze warszawskiej: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem”. A także zdanie, które usłyszałem podczas którychś rekolekcji w seminarium: „Jeśli nie wiecie, co robić, uczcie ludzi modlitwy”. I to mnie jakoś przekonało, żeby wziąć się do pracy. Nie nazwałbym siebie „specjalistą”, ale przecież nie mam ważniejszego zadania niż pomagać innym wchodzić w relację z Panem Bogiem. Może więc książka o modlitwie będzie dobrym sposobem, aby choć w części to zadanie wypełnić?

Nie jest to na pewno „podręcznik” modlitwy, ani tym bardziej „poradnik” z cyklu „świetna sylwetka (oczywiście duchowa w tym wypadku) w dwa tygodnie”. Ostatecznie ta książka jest raczej próbą, w miarę możliwości, usystematyzowanego zapisu mojego własnego doświadczenia dorastania do modlitwy, uczenia się jej i walczenia o nią, wspartego jakoś doświadczeniem innych, mądrzejszych ode mnie. A także pięknej przygody, jaką jest towarzyszenie młodzieży, penitentom, znajomym, ludziom starszym, których odwiedzam z posługą sakramentalną i wielu innym – w ich próbach budowania relacji z Panem Bogiem. Jeśli choć jednej osobie ona posłuży, czyli zachęci do modlitwy i pomoże ją zacząć, to uznam, że spełniła swoją rolę. Pozostaje mi tylko uprzedzić, że naprawdę lepiej by było, gdybyś, Szanowny Czytelniku, zamiast czytać tę książkę, spróbował się chwilę pomodlić. Choćby i za jej autora.

Ks. Michał Lubowicki

Modlitwa, której potrzebujemy

Подняться наверх