Читать книгу Farben Lehre. Bez pokory - Leszek Gnoiński - Страница 4
Wstęp
ОглавлениеTo były wakacje 2007 roku. W moim rodzinnym mieście odbywała się druga edycja nieistniejącego już dziś festiwalu Kierunek Olsztyn. Zapamiętałem ją z dwóch powodów. Pierwszego dnia dotarł tu biały szkwał – lało jak z cebra, wiatr pędził z przerażającą prędkością. Nawałnica trwała tylko kwadrans, ale to wystarczyło, by dokonała ogromnych spustoszeń. Można powiedzieć że z miejskiej plaży nad jeziorem Krzywym, gdzie miał się odbyć festiwal, „zmiotło” scenę. Miałem wrażenie, że tylko cud uratował ją przed odfrunięciem nad jezioro. Niestety zalane nagłośnienie nie nadawało się do użytku. Jednak imprezy nie chciano odwołać i organizatorzy załatwili rezerwowy sprzęt, choć gorszej jakości, co wieczorem bardzo dokuczało i zespołom, i publiczności. Drugim powodem miało być spotkanie z Wojtkiem Wojdą, którego poznałem rok wcześniej na festiwalu w Jarocinie. Byliśmy umówieni przed ich koncertem, aby pogadać. Chciałem też nakłonić lidera Farbenów, aby przyjrzał się występowi moich bardzo zdolnych kolegów z grupy Enej. Dopiąłem swego – spodobali mu się i dzięki jego wstawiennictwu wydali w Lou & Rocked Boys upragnioną pierwszą płytę.
Wojtek jest niezwykle gadatliwym człowiekiem, więc barwnie opowiadał o początkach kapeli, studiach w Warszawie, imprezowaniu w słynnym akademiku przy Kickiego, oraz o wyjazdach do Jarocina. Właśnie wtedy zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Dopuszczony w końcu do głosu zapytałem, czy, skoro był świadkiem tylu interesujących wydarzeń, nie spisze tego i nie wyda w formie wspomnień. Wojtek – pamiętam jak dziś – uśmiechnął się, a w jego oczach jakby coś się zaświeciło. Po chwili stwierdził: „Pewnie, masz rację, ale… może ty się tego podejmiesz”.
Zatkało mnie.
Tuż po koncercie postanowiłem się upewnić, że Wojtek poważnie o tym myśli. Gdy okazało się, że tak, poprosiłem o czas do namysłu. Po miesiącu zdecydowałem się – będę to robić! Od razu przyszedł mi do głowy tytuł: Bez pokory – Wojciech Wojda i Farben Lehre. Idealnie pasował do Wojtka, jego tekstów, postawy życiowej i muzyki zespołu. Teraz wiem, że ten brak pokory kształtował się u niego przez lata wyrzeczeń i walki. Dziś to dojrzały facet, ale nie pozbawiony młodzieńczej energii. Po prostu wie, czego chce i nie da sobie w kaszę dmuchać. Ta książka to opowieść o wzlotach i upadkach zarówno jego, jak i Farben Lehre. O ciężkiej pracy, o spełnianiu marzeń, umiejętności dążenia do celu czy wreszcie – o byciu zawsze wiernemu sobie i swoim ideałom.
Żmudna praca nad tą książką trwała blisko siedem lat. Dzisiaj oddajemy ją w Wasze ręce wspólnie, bo ta publikacja nigdy by nie powstała, gdyby nie osobiste zaangażowanie Wojtka, któremu bardzo dziękuję za zaufanie. Dziękuję także za przegadane godziny, konstruktywne kłótnie, cenne podpowiedzi, barwne opowieści i gościnność w Płocku. Bardzo chciałbym podziękować również Leszkowi Gnoińskiemu, redaktorowi tej książki, za to, że zgodził się na tę niełatwą i czasochłonną współpracę. Dziękuję za wszystkie rady, cierpliwość, wyrozumiałość i wspaniałą naukę, dzięki której stałem się innym człowiekiem.
Podziękowania za dobrą energię, cierpliwość i godziny wspomnień należą się też muzykom Farben Lehre: Adamowi „Mikołajowi” Mikołajewskiemu, Konradowi Wojdzie i Filipowi Grodzickiemu. Dziękuję również pozostałym rozmówcom, którzy poświecili swój cenny czas, aby opowiedzieć o kontaktach z Wojtkiem i Farbenami, a tych wywiadów przeprowadziłem – lekko licząc – ponad 200. Każdemu z osobna kłaniam się w pas.
Bardzo żałuję, że nie wszyscy, z którymi chciałem porozmawiać, zgodzili się na swój udział w publikacji. Brakuje przede wszystkim wypowiedzi dawnych członków zespołu: gitarzysty Roberta Chabowskiego i basisty Piotra Kokoszczyńskiego. Mimo wcześniejszych deklaracji, obaj unikali kontaktu, więc uznałem, że nie mają ochoty na rozmowy o zespole. Być może podobne wątpliwości kierowały Piotrem Bartusiem i kilkoma innymi osobami, które odmówiły mi wywiadów. Szkoda.
Kamil Wicik