Читать книгу Dziewczyny od szyfrów.One pomogły wygrać II wojnę - Liza Mundy - Страница 7

Tajne listy

Оглавление

7 grudnia 1941 roku

Początkowo samoloty wyglądały jak maleńkie punkty i niewielu spośród tych, którzy je dostrzegli, potraktowało je poważnie – nawet tuż przed tym, jak zrzuciły swoje ładunki. Szeregowiec odbywający szkolenie w bazie radarowej na północnym krańcu wyspy Oahu zauważył na ekranie wielką, jasną plamę wskazującą, że w stronę Hawajów leci jakieś pięćdziesiąt samolotów; jednak gdy po konsultacji z kolegą powiadomił przełożonego, usłyszał, że mają się nie martwić. Ta plama – jak przypuszczał – oznaczała grupę lecących z Kalifornii amerykańskich bombowców, Boeingów B-17 Latających Fortec (Flying Fortress). Dowódca marynarki wojennej, wyjrzawszy przez okno ze swego biura, ujrzał pikujący samolot i doszedł do wniosku, że to nierozważny amerykański pilot.

– Zanotujcie jego numer – polecił młodszemu oficerowi. – Ma się stawić do raportu[1].

Zaraz potem zobaczył, jak z samolotu wypada ciemny kształt i ze świstem leci w dół.

W tym momencie, kilka minut przed ósmą rano, samoloty stały się wyraźnie widoczne, wszystkie naraz, przysłaniając zimowe niebo ciemną i szybko poruszającą się chmurą, na którą składało się ponad dwieście myśliwców i bombowców pilotowanych przez najlepszych japońskich pilotów. Na spodzie ich skrzydeł jarzyły się czerwienią symbole wschodzącego słońca. Patrzący na nie ludzie wreszcie zrozumieli.

Nadlatujące samoloty zbliżały się do bazy amerykańskiej marynarki wojennej w Pearl Harbor z okrętami zakotwiczonymi na błękitnych wodach Hawajów – spokojnych i niechronionych ani przez balony, ani przez sieci zaporowe. Ogółem w porcie zgromadzono prawie sto okrętów wojennych i jednostek pomocniczych, czyli niemal całą Flotę Pacyfiku Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie samoloty, ustawione gęsto na pobliskich lotniskach, wręcz skrzydło w skrzydło, stanowiły kusząco łatwy cel.

Ryczące silnikami chmary nieprzyjacielskich samolotów – godzinę po pierwszej fali nadciągnęła druga – spuszczały zarówno bomby, jak i torpedy specjalnie przystosowane do poruszania się w płytkich wodach Pearl Harbor. Jedna z bomb trafiła w pancernik USS Arizona, którego załoga stała na pokładzie, przygotowując się do porannego podniesienia bandery. Bomba przebiła pokład dziobowy, wysadzając w powietrze skład amunicji, przez co okręt błyskawicznie zamienił się w gigantyczną kulę ognia. Trafiony wieloma bombami uniósł się nad powierzchnię wody, po czym przełamał się wpół i zatonął. Okręty USS California, Oklahoma, West Virginia, Tennessee, Nevada, Maryland i Pennsylvania (flagowiec Floty Pacyfiku) również zostały dosięgnięte przez bomby i torpedy. Nurkując, odchodząc od formacji i nadlatując raz za razem, japońskie samoloty bombardowały i torpedowały nie tylko niszczyciele czy krążowniki, lecz także budynki. Trzy okręty osiadły na dnie basenu portowego, inne przewróciły się do góry dnem, a ponad dwa tysiące ludzi zostało zabitych, z czego wielu wciąż jeszcze podczas snu. Niemal połowa poległych poniosła śmierć na pokładzie Arizony, a wśród nich znalazły się dwadzieścia trzy pary braci.

Samoloty na lotniskach zostały dosłownie starte w proch.

Na lądzie gwałtownie ożyła centrala telefoniczna. Operatorzy łączyli rozmowy tak szybko, jak tylko byli w stanie. Na Wschodnim Wybrzeżu było wczesne popołudnie i wiadomość o ataku na Pearl Harbor lotem błyskawicy obiegła cały kraj, rozpowszechniana przez radio, nadzwyczajne wydania gazet oraz przez rozbieganych ludzi krzyczących na ulicach. Przerwano audycje radiowe i koncerty; niedzielny spokój prysł jak bańka mydlana. Następnego dnia Kongres wypowiedział wojnę Japonii. Trzy dni później Niemcy – sojusznik Japonii – wypowiedziały wojnę Stanom Zjednoczonym. W kolejnych tygodniach punkty rekrutacji wojskowych zostały dosłownie zalane przez tłumy mężczyzn zgłaszających się do wojska. Każdy Amerykanin był głęboko poruszony tą tragedią i raptownym przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do ogólnoświatowej wojny, toczonej na dwóch oceanach.

Wojna ta nadciągała nad Amerykę już od ponad roku. Mimo to jednak, kiedy wreszcie faktycznie nadeszła, jej totalny charakter okazał się zdumiewający i niewyobrażalny, podobnie jak wydarzenia, które ją bezpośrednio sprowokowały. Pierwszą rzeczą zupełnie nie do pomyślenia było to, że Japonia – pragnąc zadać ostateczny cios amerykańskiej flocie i zakończyć wojnę na Pacyfiku, zanim na dobre się zaczęła – zaatakowała niesprowokowana i bez ostrzeżenia. Równie niewyobrażalne było to, że amerykańscy stratedzy dali się tak podejść. Pomimo wieloletnich napięć z Japonią na tle jej agresji w Chinach i na Pacyfiku, a także zamrożenia aktywów japońskich przez prezydenta Franklina D. Roosevelta, wreszcie mimo dość powszechnej w marynarce wojennej świadomości, że gdzieś na Pacyfiku coś się szykuje, amerykańscy przywódcy nie przewidzieli nadejścia Pearl Harbor.

Atak sprowokował długotrwałą polemikę: jak to możliwe, że Stany Zjednoczone pozwoliły się zaskoczyć? W Kongresie wygłaszano mowy, wskazywano winnych, znajdowano kozły ofiarne. Teorie spiskowe rodziły się jedna po drugiej. Wiele karier legło w gruzach, wiele reputacji zostało zszarganych. Zapanował chaos, jako że machina wojenna przeżywała wstrząsy towarzyszące jej gwałtownemu rozrostowi.

Ameryka nie mogła dłużej pozostawać ślepa i głucha na zamiary wroga. Porażka na miarę Pearl Harbor nie mogła się powtórzyć. Kraj walczył w wojnie totalnej na skalę światową przeciwko nieprzyjaciołom, którzy do starcia przygotowywali się przez lata, jeśli nie dziesięciolecia. Wywiad stał się ważniejszy niż kiedykolwiek przedtem, niemniej informacje zdobywano z wielkim trudem. Po dwóch dekadach rozbrojenia i izolacji Ameryka dysponowała ekskluzywną marynarką wojenną ze zdezorganizowanym aparatem wywiadowczym, niewielką, szkieletową wręcz armią lądową; nie miała odrębnych sił powietrznych, a także – niezależnie od tego, jak trudno w to uwierzyć w erze mnogości agencji szpiegowskich o nakładających się kompetencjach – niemal nie posiadała szpiegów za granicami. Budowa sieci zamorskich agentów wymagała czasu.

W tamtej chwili – z myślą o przewidywalnej przyszłości – pilnie potrzebowano przeprowadzenia udanej operacji kryptoanalitycznej łamiącej systemy tajnej łączności nieprzyjaciela. Ameryka chciała wiedzieć o wszystkim, co gdziekolwiek na świecie powiedzieli zagraniczni dyplomaci, polityczni przywódcy, niemieccy kapitanowie okrętów podwodnych, wartownicy punktów obserwacyjnych na wyspach Pacyfiku, synoptycy, szyprowie barek przewożących ryż, lotnicy w ogniu walki, a nawet przedsiębiorstwa i banki.

Rozpoczęto rozsyłanie tajnych listów.

* * *

Niektóre z nich przygotowano już wcześniej. Na kilka miesięcy przed atakiem na Pearl Harbor w amerykańskiej marynarce wojennej uświadomiono sobie, że aby zaradzić deficytowi wywiadowczemu państwa, trzeba będzie przeprowadzić bezprecedensową akcję. To sprawiło, że już w listopadzie 1941 roku w skrzynkach pocztowych szkół i uczelni pojawiły się pewne tajemnicze listy. Pewnego jesiennego popołudnia po wykładzie wygłoszonym przez jakiegoś poetę-emigranta na temat hiszpańskiego romantyzmu Ann White – studentka uczelni Wellesley w Massachusetts – otrzymała korespondencję[2].

List czekał na nią, gdy wróciła do akademika na obiad. Otworzywszy pismo, ze zdumieniem ujrzała, że zostało ono wysłane przez Helen Dodson z Wydziału Astronomii w Wellesley. Profesor Dodson zapraszała ją na prywatną rozmowę do obserwatorium. Ann, która studiowała germanistykę, miała przygnębiające odczucie, że aby ukończyć studia, będzie zmuszona zmienić kierunek studiów na astronomię. Jednak kiedy kilka dni później udała się na spotkanie do obserwatorium – niskiego, zwieńczonego kopułą budynku w środku kampusu uniwersyteckiego – przekonała się, że Helen Dodson chciała tylko zadać jej dwa pytania.

Czy Ann White lubi krzyżówki i czy jest zaręczona.

Elizabeth Colby, studentka matematyki na uczelni Wellesley, dostała takie samo niespodziewane wezwanie[3]. Podobnie jak studiujące: biologię – Nan Westcott; psychologię – Edith Uhe; italianistykę – Gloria Bosetti; iberystykę – Blanche DePuy; historię – Bea Norton; a także anglistykę – Louise Wilde (przyjaciółka Ann White). W sumie potajemne zaproszenie otrzymało ponad dwadzieścia dziewcząt, które udzieliły takich samych odpowiedzi: tak (lubią krzyżówki) oraz nie (nie mają zamiaru wkrótce wychodzić za mąż).

Anne Barus otrzymała list pod koniec ostatniego roku pobytu na uczelni Smith[4]. Studiowała historię i była przewodniczącą Klubu Stosunków Międzynarodowych, a jednocześnie została przyjęta na prestiżowy staż do Waszyngtonu. Była to niezwykła okazja dla kobiety – dla każdego – zatem z niecierpliwością wyczekiwała możliwości pracy dla rządu. Kiedy jednak wraz z grupą innych zaciekawionych i zaskoczonych dziewcząt dostała zaproszenie na tajne spotkanie w budynku nauk ścisłych uczelni, pośpiesznie odłożyła swoje plany na bok.

Podobne listy wysyłano do uczelni Bryn Mawr, Mount Holyoke, Barnard i Radcliffe od jesieni 1941 do strasznej zimy z początku 1942 roku, gdy studenci zaczynali zwijać bandaże i szyć zasłony do zaciemniania okien, uczęszczać na kursy pierwszej pomocy, uczyć się wykrywania nadlatujących samolotów, a także wysyłać paczki do Anglii. Mięso stało się rzadkością, a pokoje w akademikach były coraz chłodniejsze z powodu braku opału. Szkoły, o których była mowa, wchodziły w skład stowarzyszenia Siedmiu Sióstr (Seven Sisters) i zostały założone w XIX wieku w celu edukacji kobiet w czasach, gdy wiele wiodących uczelni – w tym Harvard, Yale, Princeton, Dartmouth – nie przyjmowało studentek[5]. Zagrożenie wojenne było szczególnie odczuwalne w szkolnych kampusach. Na zimnych wodach północnego Atlantyku wojskowi i cywilni marynarze byli narażeni na wrogie spotkanie z niemieckimi okrętami podwodnymi (U-Boot), często pływającymi w grupach zwanych wilczymi stadami oraz polującymi na konwoje, które transportowały żywność i zapasy do oblężonej Anglii. W Wellesley, dwadzieścia mil od Bostonu, światła uczelni były zgaszone, aby nie zdradzić statków w bostońskim porcie, wobec czego studentki szybko nauczyły się przemieszczać w ciemnościach z pomocą latarek.

W czasach, gdy zakładano te uczelnie, wiele osób uważało, że edukacja na wyższym szczeblu nie jest odpowiednia dla dziewcząt. W warunkach wojennych poglądy się zmieniły. Kobiety wykształcone stały się potrzebne. I to pilnie.

Studentki zostały wezwane na tajne spotkania, w czasie których dowiedziały się, że amerykańska marynarka wojenna zachęca je, aby zajęły się dziedziną zwaną kryptoanalizą, przy czym nazwy tej – jak im wkrótce wyjaśniono – nie wolno im nigdy wymawiać poza tajnymi spotkaniami. Zaproponowano im szkolenie w zakresie łamania kodów, a po pomyślnie zakończonym kursie i zakończeniu studiów – wyjazd do Waszyngtonu i pracę w marynarce wojennej w charakterze personelu cywilnego. Zobowiązane do zachowania tajemnicy miały nigdy nikomu nie zdradzać, czym naprawdę się zajmują: ani najbliższym przyjaciołom, ani rodzicom, rodzinie czy współlokatorkom. Na temat swojego szkolenia nie wolno im było pisnąć choćby jednego słowa uniwersyteckiej prasie czy nawet bratu lub narzeczonemu w wojsku. W razie gdyby ktoś bardzo się dopytywał, miały mówić, że studiują komunikację: rozsyłanie zwykłych listów marynarki wojennej[6].

W czasie pierwszych spotkań kobiety, które wybrano, otrzymały koperty z krótkim wprowadzeniem w tajemnice historii kodów i szyfrów, łącznie z ponumerowanymi zestawami problemów do rozwiązania i paskami papieru, na których znajdowały się litery alfabetu[7]. Każdego tygodnia miały rozwiązać zadania i przekazać wyniki. Mogły sobie wzajemnie pomagać, pracując w grupach dwu- i trzyosobowych. Każdego tygodnia wybrani przez marynarkę profesorowie, tacy jak Helen Dodson, omawiali z dziewczętami przygotowany materiał. Odpowiedzi odsyłano do Waszyngtonu, gdzie były oceniane. Spotkania te miały charakter swego rodzaju nadzorowanych kursów korespondencyjnych. Bardzo ważne było szybkie tempo prac i często zdarzało się, że profesorowie nieznacznie wyprzedzali studentki w przyswajaniu sobie nowego materiału.

Młode kobiety odrabiały więc swoje nowe, dziwne prace domowe. Uczyły się, które litery w języku angielskim występują najczęściej, które zazwyczaj sąsiadują ze sobą w parach (s i t), które w trójkach (-est, -ing i -ive), a które w czwórkach (na przykład -tion). Poznawały takie terminy, jak: „wzory przestawieniowe”, „alfabet szyfrowy” czy „polialfabetyczny szyfr podstawieniowy”. Ćwiczyły biegłość w tablicy szyfru Vigenère’a, metodzie zastępowania liter wywodzącej się jeszcze z czasów renesansu. Uczyły się o szyfrach Playfaira i Wheatstone’a. Przeciągały wąskie paski papieru przez szczeliny wycięte w kartonie. W poprzek swoich pokojów rozwieszały na sznurach narzuty, aby ich współlokatorki, które nie zostały zaproszone na tajne kursy, nie widziały, czym się zajmują. Ukrywały swoje zadania domowe pod podkładkami do pisania[8]. I poza cotygodniowymi spotkaniami nie używały sformułowania „łamanie szyfrów”, nawet w rozmowach z uczestniczkami tego samego kursu.

Zaproszenia na kursy wyszły poza północny wschód. Goucher, czteroletnia żeńska uczelnia w Baltimore w stanie Maryland, znana była z doskonałej jakości wydziałów nauk ścisłych. Przypadkowo pani dziekan szkoły, Dorothy Stimson, ceniona jako autorytet w zakresie wiedzy o Koperniku, była kuzynką ministra wojny Henry’ego Stimsona. Po Pearl Harbor minister wojny poprosił po cichu panią dziekan o kilka najlepszych dziewcząt z najstarszych roczników. Do prowadzenia tajnego kursu w Goucher wyznaczona została pani profesor języka angielskiego Ola Winslow, laureatka nagrody Pulitzera za biografię amerykańskiego teologa Jonathana Edwardsa[9]. Kurs odbywał się raz w tygodniu, w zamykanym na klucz pomieszczeniu na najwyższym piętrze Goucher Hall, w obecności oficera marynarki wojennej.

Goucher wybudowano w sercu miasta Baltimore. W odległości 32 mil, w Annapolis, znajdowała się akademia marynarki wojennej i „dziewczęta z Goucher”, jak je nazywano, często jeździły tam na randki i tańce.

Jedną z najlepszych uczennic Goucher w 1942 roku była studentka biologii Frances Steen, wnuczka kapitana statku przewożącego zboże pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a jego ojczystą Norwegią, która w owym czasie znajdowała się pod niemiecką okupacją, gdyż jej król musiał opuścić zaatakowany kraj. Ojciec Frances prowadził magazyn zbożowy w porcie Baltimore. Jej brat, Egil Steen, ukończył akademię marynarki wojennej i – zanim Fran dostała tajny list z zaproszeniem – służył w konwojach na północnym Atlantyku. Rodzina Steenów robiła co w jej mocy, aby wspomóc wojenny wysiłek. Ich matka oszczędzała tłuszcz, zaś garnki i patelnie oddawała na przetopienie na czołgi i działa. Teraz okazało się, że Steenowie mogli zaoferować jeszcze Fran, aby zwiększyć bezpieczeństwo swojego syna[10].

Podczas gdy wojna coraz bardziej absorbowała Amerykanów, tajne listy nadal docierały do kolejnych adresatek. Nawet gdy przebrzmiał wstrząs wywołany Pearl Harbor, tajną korespondencję wysłano znowu w 1942, 1943 i 1944 roku, bowiem kryptoanaliza okazała się kluczowa dla udaremniania działań wroga i ocalenia życia alianckich żołnierzy. Na uczelni Vassar znajdującej się w mieście Poughkeepsie w stanie Nowy Jork Edith Reynolds otrzymała list zapraszający ją na spotkanie w bibliotece, które miało się odbyć w sobotę o wpół do dziesiątej rano[11]. Edith była dopiero dwudziestolatką. W szkole podstawowej przeskoczyła dwie klasy i rozpoczęła naukę w Vassar, gdy miała zaledwie szesnaście lat.

Edith przybyła na spotkanie w bibliotece i oniemiała ze zdumienia na widok wkraczającego do sali potężnego kapitana marynarki wojennej, który – jak jej się wydawało – od stóp do głów przystrojony był najwspanialszym złotym szamerunkiem.

– Ojczyzna was potrzebuje, młode damy – powiedział do Edith i kilku jej wybranych koleżanek.

W czasie gdy Edith dostała swoje zaproszenie, niemieckie okręty podwodne zaczęły już atakować statki pływające wzdłuż wybrzeża Atlantyku. W New Jersey, gdzie jej rodzina spędzała wakacje, morze wyrzucało na brzeg fragmenty wraków i od czasu do czasu słychać było grzmoty dział. Całkiem realny wydawał się japoński atak na lądowe terytorium Stanów Zjednoczonych: Alaskę, a nawet Kalifornię; spodziewano się też, że Ameryka mogłaby zostać opanowana przez faszystów.

Tymczasem amerykańska armia lądowa, która potrzebowała własnych kryptoanalityków, również przystąpiła do rekrutowania młodych,

zdolnych kobiet. Najpierw wysłała listy do kilku szkół, do których wcześniej zwróciła się marynarka wojenna, co wywołało gniewne uwagi ze strony jej dowództwa, rozzłoszczonego faktem, że armia „podbiera” im dziewczęta. Podobnie jak marynarka (US Navy), tak samo wojska lądowe (US Army) szukały kobiet wykształconych – najlepiej takich, które zdobyły doskonałe wykształcenie w zakresie języków obcych, matematyki i nauk ścisłych. W Stanach Zjednoczonych lat czterdziestych był tak naprawdę jeden zawód dostępny dla kobiety o tak wysokim poziomie edukacji: szkolna nauczycielka.

Ostatecznie więc (podczas gdy sztywni oficerowie marynarki wojennej w białych rękawiczkach obrali sobie za cel ekskluzywne żeńskie szkoły wyższe na północno-wschodnim Wybrzeżu) amerykańska armia lądowa wysłała oficerów rekrutujących do znacznie skromniejszych instytucji oświatowych – kolegiów nauczycielskich na Południu i Środkowym Zachodzie. W kolegium w Indianie w stanie Pensylwania Dorothy Ramale studiowała matematykę, mając nadzieję, że zostanie nauczycielką tego przedmiotu[12]. Dziewczyna wychowała się na pensylwańskiej wsi, w niewielkiej miejscowości o nazwie Cochran’s Mills, znanej (jeśli w ogóle była znana) jako miejsce urodzin Nellie Bly. Będąc średnią z trzech sióstr, zwykle siadywała na ganku ich domku do zabaw i marzyła o wielkim świecie. Miała ambicję odwiedzenia każdego kontynentu na ziemi. Kiedy była dzieckiem, jedyny kontakt z wielkim światem nawiązywała w takich rzadkich sytuacjach jak ta, gdy Amelia Earhart[13] przeleciała nad miejscowym cmentarzem, aby złożyć hołd pochowanemu tam swojemu krewnemu, a Dorothy, razem z innymi dziećmi z jej szkoły, machała przelatującej w górze legendarnej pilotce.

W czasie wielkiego kryzysu ojciec Dorothy utrzymywał rodzinę z uprawy ziemi i z tego, co zarobił, opiekując się miejscowym cmentarzem. Ludzie czasem pytali go, czy nie żałuje, że nie ma syna do pomocy, ale on zawsze odpowiadał, że jego trzy dziewczynki są tak samo dobre jak chłopcy. Dorothy pomagała mu grabić siano i wykonywała inne obowiązki, niekiedy wchodząc do świeżo wykopanych grobów, aby podać mu narzędzie, które upuścił. W szkole często zdarzało się, że była jedyną dziewczyną uczestniczącą w zajęciach z trygonometrii. W owych czasach nie zachęcano kobiet do nauki matematyki, a w niektórych częściach kraju w ogóle nie było nauczycielek tego przedmiotu, jedynie sami mężczyźni. Dorothy wiedziała zatem o swoich niewielkich szansach w tym zakresie, ale matematyka była jej pasją.

W czasie ostatniego roku studiów, późnym wieczorem pewnego lutowego dnia Dorothy była świadkiem, jak jej koledzy wsiedli do autokaru i zostali odwiezieni do Pittsburgha, by zacząć służbę wojskową. Przyglądała się temu przez łzy. Potem kampus wydawał się jej opuszczony i straszny. Kiedy dziekan studentek zaprosiła ją na rozmowę, od razu przystała na tę propozycję.

Ale nawet to nie wystarczyło. Armia wciąż potrzebowała coraz to większej liczby deszyfrantek. Zaczęła więc szukać poza kampusami uniwersyteckimi, zwracając się do nauczycielek zainteresowanych zupełnie nową ścieżką kariery zawodowej. Znalezienie takich kobiet nie sprawiało problemu. Zarobki nauczycielskie jak zawsze były niskie, a klasy często przepełnione. Wojsko wysyłało przystojnych oficerów do małych miasteczek, odległych miast i wiosek, gdzie zatrzymywali się na pocztach, w hotelach i innych miejscach publicznych[14]. Ich pojawieniu się towarzyszyły plakaty i ogłoszenia w prasie, szukające kobiet gotowych przenieść się do Waszyngtonu, aby tam wspomóc wysiłek wojenny; oferujące zatrudnienie tym, które „potrafią trzymać język za zębami”.

* * *

W taki właśnie sposób pewnej wrześniowej soboty 1943 roku młoda nauczycielka o nazwisku Dot Braden spotkała dwie osoby werbujące, które stały za stołem w holu hotelu Virginia – najlepszego w jej rodzinnym, wirginijskim mieście Lynchburg, a zarazem jednego z najwspanialszych na całym Południu[15]. Mężczyzna za stołem był oficerem armii lądowej, zaś rekrutująca kobieta nosiła ubranie cywilne. Dot miała wówczas dwadzieścia trzy lata, była ciemnowłosą, szczupłą dziewczyną, żądną przygód i świadomą swoich umiejętności. Rok wcześniej skończyła naukę w żeńskiej szkole Randolph-Macon, gdzie studiowała między innymi język francuski, łacinę i fizykę. Przez rok pracowała jako nauczycielka w publicznej szkole średniej i nigdy więcej nie chciała powtarzać tego doświadczenia. Najstarsza z czworga rodzeństwa; miała dwóch braci służących w wojsku. Musiała sama się utrzymywać i pomagać finansowo matce.

Nie wiedząc dokładnie, do czego się zgłasza (w czasie rekrutacji nie dostawało się szczegółowego opisu obowiązków), Dot wypełniła formularz podania o pracę w Departamencie Wojny. Zaledwie kilka tygodni później znalazła się w pociągu, który ze stukotem zmierzał na północ przez pola tytoniu południowej Wirginii do odległego o 180 mil Waszyngtonu. Miała przy tym lekko ściśnięty z podniecenia żołądek, bardzo małą sumę pieniędzy w portfelu i jeszcze mniejszą świadomość tego, na czym będzie polegać jej praca.

1 G.W. Prange, At Dawn We Slept, Penguin, New York 1982, s. 517.

2 A. White Kurtz, An Alumna Remembers, „Wellesley Wegweiser”, wiosna 2003, nr 10, s. 3, https://www.wellesley.edu/sites/default/files/assets/departments/german/files/weg03.pdf; A. White Kurtz, From Women at War to Foreign Affairs Scholar, „American Diplomacy”, czerwiec 2006, http://www.unc.edu/depts/diplomat/item/2006/0406/kurt/kurtz_women.html; M. Carpenter, B.P. Dowse, The Code Breakers of 1942, „Wellesley”, zima 2000, s. 26–30; oraz materiały źródłowe do tego artykułu, którymi M. Carpenter podzieliła się z autorką.

3 M. Carpenter, B.P. Dowse, The Code Breakers of 1942…

4 A. Barus Seeley, deszyfrantka marynarki wojennej, rozmowa w jej domu w Cape Cod, 12 lipca 2015.

5 C. Bauer, J. Ulrich, The Cryptologic Contributions of Dr. Donald Menzel, „Cryptologia” 2006 (30), nr 4, s. 306–339. Według materiałów archiwalnych w pierwszym roku do współdziałających uczelni należały: Barnard, Bryn Mawr, Mount Holyoke, Radcliffe, Smith, Wellesley i Goucher. Szkoła Vassar była „rozważana”, ale wówczas raczej nie współpracowała; w następnym roku dodano Vassar i Wheaton. Por.: CNSG-A History of OP-20-3-GR, 7 grudnia 1941 do 2 września 1945, RG 38, pudło 113.

6 C. Bauer, J. Ulrich, The Cryptologic Contributions of Dr. Donald Menzel…, s. 310.

7 A. White Kurtz, An Alumna Remembers…; A. White Kurtz, From Women at War to Foreign Affairs Scholar…; C. Bauer, J. Ulrich, The Cryptologic Contributions of Dr. Donald Menzel…, s. 310.

8 M. Carpenter, B. P. Dowse, The Code Breakers of 1942…

9 F.O. Musser, Ultra vs Enigma: Goucher’s Top Secret Contribution to Victory in Europe in World War II, „Goucher Quarterly” 1992 (70), nr 2, s. 4–7; J.M. Benario, Top Secret Ultra, „Classical Bulletin” 1998 (74), nr 1, s. 31–33; R.E. Lewand, Secret Keeping 101: Dr. Janice Martin Benario and the Women’s College Connection to ULTRA, „Cryptologia” 2010 (35), nr 1, s. 42–46; F.O. Musser, The History of Goucher College, 1930–1985, Johns Hopkins University Press, London 1990, s. 40, https://archive.org/details/historyofgoucher00muss.

10 I.J. Meadows Gallagher, The Secret Life of Frances Steen Suddeth Josephson, „The Key”, jesień 1996, s. 26–30; F. Josephson, wywiad przeprowadzony na potrzeby Telewizji Edukacyjnej Karoliny Południowej.

11 E. Reynolds White, deszyfrantka marynarki wojennej, rozmowa w jej domu w Williamsburgu, w stanie Wirginia, 8 lutego 2016.

12 D. Ramale, deszyfrantka marynarki wojennej i Arlington Hall, rozmowy w jej domu w Springfield, w stanie Wirginia, 29 maja i 12 lipca 2015.

13 Amerykańska pionierka lotnictwa i pisarka, która za swoje dokonania otrzymała Zaszczytny Krzyż Lotniczy (przyp. tłum.).

14 Rozmowa ze świadkiem historii: S. Kullback, NSA-OH-17-82, 26 sierpnia 1982, s. 72; A. Caracristi, deszyfrantka Arlington Hall, rozmowy w jej domu w Waszyngtonie, między listopadem 2014 a listopadem 2015.

15 D. Braden Bruce, deszyfrantka Arlington Hall, rozmowy w jej domu pod Richmond w stanie Wirginia, między czerwcem 2014 a kwietniem 2017; Teczka osobowa działu pracowników cywilnych Departamentu Wojny (201): Bruce, Dorothy B., 11 czerwca 1920 (czytaj również: Braden, Dorothy V., B-720), Krajowe Centrum Archiwów Osobowych, Archiwa Narodowe, St. Louis, MO.

Dziewczyny od szyfrów.One pomogły wygrać II wojnę

Подняться наверх