Читать книгу Szakal - L.J Shen - Страница 10

Jesse Wtedy

Оглавление

Tej nocy była pełnia.

To śmieszne, a nawet przewidywalne. Prawdziwy zasrany banał, prawda? Pełny, duży, przypominający ducha księżyc świecił triumfalnie, zalewał blaskiem noc, podczas której głębokie lśniące rany naznaczyły moje przeznaczenie, moją tożsamość, mój brzuch.

Patrzyłam na niego. Był taki spokojny i nieruchomy. Piękne rzeczy bardzo często okazują się bezużyteczne.

Nie wiś tak bezczynnie. Zadzwoń po gliny. Zadzwoń po karetkę. Uratuj mnie.

Zastanawiałam się, czy umrę. Jeśli tak, to po jakim czasie Pam zauważy moją nieobecność? Ile czasu minie, zanim Darren wmówi jej, że uciekłam, bo zawsze coś mnie dręczyło? „Była słodka”, powiedziałby, pocieszając ją pocałunkami. „Ale udręczona”. Ile czasu minie, zanim ona się z nim zgodzi? Ile czasu minie, zanim kit kat leżący na nagrobku taty stopi się w nieustępliwym słońcu?

„Jaka szkoda. To było takie dobre dziecko”, będą powtarzać ludzie. Nic tak nie zbliża do siebie jak śmierć nastolatki w miasteczku. Szczególnie w takim jak Todos Santos, dla którego tragedie istnieją tylko w gazetach i CNN. Och tak, dzięki temu będą mieli o czym gadać. Zakazana i soczysta historyjka o upadku dziewczyny, która miała wszystko.

Nagle coś do mnie dotarło, przesączyło się do mojego mózgu powoli jak woda kapiąca z kranu. Emery, Henry i Nolan nawet nie dostaną za to po łapach. Prace społeczne? Chyba w moich snach. To mnie ukarano by wycofaniem zaproszeń do country clubu i mnie rzucano by kpiące spojrzenia, to byłoby moje upokorzenie. Byłam outsiderką. Głupią śmiertelniczką, która zadała się z błękitnokrwistymi mieszkańcami Todos Santos.

Ujdzie im to na sucho. Wiem o tym. Pójdą do college’u i będą chodzić na imprezy. Ukończą studia, wyrzucą w powietrze te głupie czapki. Wezmą śluby, dorobią się dzieci, przyjadą na zjazd absolwentów i jak co roku będą jeździć na narty z przyjaciółmi. I będą żyć. Boże, oni będą żyć. Wkurzało mnie to, że ich pochodzenie i pieniądze pomogą im uniknąć sprawiedliwości. Bo niezależnie od tego, czy ktoś zeskrobie mnie dzisiaj z ulicy, czy jednak moje serce przestanie bić, i tak jestem martwa. Martwa we wszystkich miejscach, które mają znaczenie.

Przez chwilę znów byłam dawną Jesse. Próbowałam patrzeć na pozytywy – pogoda jak na luty była ładna. Niezbyt gorąco, niezbyt zimno. Ciepło nadciągające znad pustyni równoważył chłód asfaltu, na którym leżałam. Wielu ofiarom udaje się przeżyć. Mogłabym pójść na studia. Darren miał doświadczenie w wydawaniu pieniędzy, by pozbyć się problemów. Mogłabym się zmienić. Zapomnieć, że to wszystko się wydarzyło. Za pomocą hipnozy można chyba zapomnieć o czymś takim, prawda? Mogłabym poprosić o to Mayrę, psycholożkę, do której rodzice posyłali mnie, odkąd zaczęły się moje koszmary. Nauka nie zna granic. Co udowadnia fakt, że dzięki botoksowi moja matka po czterdziestce wygląda na dwadzieścia trzy lata.

Małe kamyczki wbijały mi się w nagie plecy. Różowy koronkowy stanik i majtki leżały podarte obok i chociaż moja kobiecość była odrętwiała, poczułam, że coś spływa po moim udzie. Czy to krew? Sperma? W tej chwili to już nie miało znaczenia.

Nieustannie wpatrywałam się w konstelacje zawieszone jak żyrandol wysoko na atramentowym niebie, które spoglądały kpiąco na moją żałosną śmiertelną egzystencję.

Muszę się podnieść. Zadzwonić po pomoc. Uratować się. Ale myśl, że miałabym spróbować się poruszyć i znów upaść, paraliżowała mnie bardziej niż ból. Wydawało mi się, że moje nogi zamarzły, a kości biodrowe zostały zmiażdżone.

W oddali zawyły syreny.

Mocno zacisnęłam oczy. Kiedy je zamykałam, często widywałam mojego tatę, jakby jego twarz została permanentnie wyryta pod moimi powiekami. Właśnie tam teraz żył – w moich snach, które były bardziej żywe niż kobieta, którą zostawił. W mojej historii Pam zawsze schodziła gdzieś na dalszy plan, bardziej zajęta pisaniem swojej opowieści.

Syreny się zbliżały. Stały się głośniejsze. Moje serce uciekło w okolice żołądka i skuliło się tam jak zbity szczeniak.

Jeszcze kilka minut, a całe miasto będzie plotkować na twój temat. Staniesz się przykładem dla innych.

Dawna Jesse zaczęłaby płakać. Krzyczałaby i powiedziała o wszystkim policji. Wziąwszy pod uwagę okoliczności, zachowałaby się normalnie. Dawna Jesse obiecałaby zemstę i postąpiła właściwie. Jak feministka. Nie pozwoliłaby, żeby uszło im to płazem.

Dawna Jesse coś by czuła.

Karetka zatrzymała się przy krawężniku, na tyle blisko, że poczułam bijący od opon żar, a moich nozdrzy dobiegł zapach spalonej gumy. O dziwo, gdy zrozumiałam, że wezwali pomoc, wkurzyłam się bardziej, niż gdyby zostawili mnie na śmierć – zupełnie jakby w ten sposób chcieli mi przekazać, że nawet po tym, co zrobili, byli nietykalni. Obok mnie ktoś rozłożył nosze. Wyrecytowałam w myślach ostatnie słowa, które usłyszałam, zanim zostawili mnie w tej alejce, a po moim policzku spłynęła samotna łza.

„Całe me życie zwiastowało, że Ciebie spotkam nieuchronnie”.

– I cóż to było za spotkanie, dziwko. Miłej walki o życie. – Nolan kopnął mnie wtedy w żebra.

Wytatuowałam sobie to zdanie, gdy jeszcze sądziłam, że Emery jest człowiekiem, na którego czekałam. A teraz te słowa paliły mi kark. Chciałam zedrzeć z niego skórę i rzucić ją tuż obok moich podartych ubrań.

Z wysiłkiem przesunęłam lewą rękę, by zasłonić piersi, a prawą położyłam na nagim brzuchu, by zakryć to, co w nim wydłubali, jakbym była halloweenową dynią. Zmusili mnie do patrzenia, kiedy to robili. Trzymali mnie za szczękę czystymi, gładkimi dłońmi, zginając mi szyję pod nienaturalnym kątem. To miała być kara za mój grzech.

To słowo świeciło jak neonowy billboard na mojej skórze i cały świat mógł je zobaczyć, osądzić mnie, śmiać się ze mnie. Litery krwawiły, a czerwień spływała na moją dizajnerską różową spódniczkę.

„Dziwka”.

Dawna Jesse tłumaczyłaby się, przekonywała, kłóciła.

Dawna Jesse próbowałaby wyjść z tego z twarzą.

Dawna Jesse umarła.

Szakal

Подняться наверх