Читать книгу Saga rodu z Lipowej 17: Krzyżowcy - Marian Piotr Rawinis - Страница 6
WYPRAWA
ОглавлениеLato 1396
Od stołecznego Krakowa aż do węgierskiej Budy, gdzie w czerwcu naznaczono zgromadzenie wojsk krzyżowych, Mikołaj z Lipowej jechał w wielkim zadowoleniu, z nadzieją i oczekiwaniem w sercu. Ale na dworze króla Zygmunta Luksemburskiego szybko pozbył się złudzeń i postanowił, że powinien pozostawać na uboczu. Bo na dworze króla Zygmunta nie kończyły się uczty, wystawne przyjęcia, przechwałki i nieustające kłótnie pomiędzy dowódcami. Plany kampanii, powstające w głowach marszałków i hrabiów, były bardzo ogólne i niedokładne.
– Najpierw na odsiecz Konstantynopolowi, potem do Ziemi Świętej i Jerozolimy, żeby oswobodzić Grób Chrystusa. Za dwa lata, kiedy braknie już Saracenów, bo padną wszyscy od naszego żelaza, powrócimy w chwale do domu.
Dowódcy byli zadowoleni, ich zdaniem wszystko przebiega¬ło zgodnie z planem. Armia zachodnia wyruszyła ostatniego dnia kwietnia z Dijon w Burgundii i przez Strasburg oraz Bawarię dotarła nad Dunaj, skąd popłynęła do Budy na spotkanie z oddziałami króla Zygmunta, a potem do Wiednia.
Zbierali się powoli, dopiero w lipcu zgromadzili się wszyscy ksią¬żęta i hrabiowie ze swoimi oddziałami i wreszcie można było powo¬łać radę wojenną. A było nad czym radzić, choćby nad tym, kto ma dowodzić tak ogromnymi siłami, obliczanymi na czterdzieści i więcej tysięcy ludzi.
Dowództwo najbardziej marzyło się tym, którzy z urodzenia mienili się największymi przywódcami chrześcijaństwa. Byli to hrabia de Nevers z Burgundii, bardzo zawistny o rycerską sławę, bo jeszcze sam takowej nie zdobył, dalej pyszny konetabl Francji, hrabia d’ Eu oraz wojowniczy marszałek Jean le Meingre zwany Boucicaut, sławny na cały świat z tego, że nigdy nie pokonano go w żadnym turnieju. Wszyscy młodzi, żądni przygód i rycerskiej sławy, pełni pogardy dla nieprzyjaciela, a przekonani o wyższości zachodniego rycerstwa nad innymi wojownikami. Był wśród dowódców tak¬że stary hrabia Enguerrand de Coucy, zięć angielskiego króla i jeden z najsławniejszych rycerzy całego świata, przydany młodym dla jego doświadczenia, o ile zechcieliby z tego korzystać, na co się jednak nie zanosiło.
Rej wodził hrabia de Nevers, mały, paskudny Burgundczyk, który trzystu swoich najbliższych kompanów i towarzyszy z własnej kiesy ubrał w jasną zieleń, a dla wygody wiózł ze sobą na dwudziestu czterech wozach namioty, łoża, zasłony, poduszki, złote talerze i kubki. On był właściwym wodzem krucjaty, każdy jego krok poprzedzali heroldowie ze złotymi trąbkami, każde jego słowo zapisywali skrybowie, taszczący z sobą księgi, żeby w nich utrwalić jego bohaterskie czyny.
Król węgierski Zygmunt innym dowódcom dorównywał wprawdzie pochodzeniem i wiekiem, bo nie miał jeszcze trzydziestu lat, ale nie mógł współzawodniczyć z tymi, którzy uważali się za przywódców całego chrześcijaństwa. Zygmunt Luksemburski utracił zresztą w oczach wielkich panów także i z powodu swojej ostrożności. Inaczej niż oni nie parł bezwarunkowo naprzód, radził czekać, obserwować, analizować meldunki szpiegów. Francuscy wodzowie wzruszali ramionami na takie zachowanie i nie szczędzili kąśliwych uwag.
– Postępując w ten sposób, dalibyśmy dowód, że się obawiamy pogan – mówili dumnie. – Nie godzi się okazywać strachu wobec kogoś tak nikczemnego, bo obrazilibyśmy naszego Boga, dla sławy którego walczymy.
Mikołaj z Lipowej poważnie obawiał się, że krucjata ugrzęźnie w Wiedniu, tak długo trwały targi o przyszłą sławę i łupy. Ale wreszcie ruszyli. Poszli na południe lewym brzegiem Dunaju, pod Oszawą przeprawili się na drugą stronę i szli dalej. Wolno, szeroko, niespiesznie. Wieczory spędzano na ucztach, tańcach, pijatykach i zabawach. Grała muzyka, pląsano, bawiono się, śpiewano, swawolono z niewiastami, których całe tabuny ciągnęły za armią lądem i rzeką. Zaopatrzenie dowożono statkami po Dunaju i nie brakowało ani najlepszych win, ani zamorskich przypraw. Na razie nie napotykali nieprzyjaciół i wśród krzyżowców rosło przekonanie, że na tym polegać będzie cała wyprawa – na wesołym pochodzie przez kraj podległy sułtanowi Bajazytowi.