Читать книгу Saga rodu z Lipowej 13: Śmierć wilka - Marian Piotr Rawinis - Страница 6

KROLEWSKIE ZAJĘCIA

Оглавление

Król Władysław Jagiełło stał u stóp Wzgórza Wawelskiego i z zadartą głową oglądał wyniki trudu mistrzów murarskich, pracujących nad przebudową zamku.

Niepokoje ostatnich lat wyciszały się, ale nigdy dość bezpieczeństwa, więc król wydał rozkaz podwyższenia murów obronnych, rozbudowy oraz wzmocnienia baszt i wież. Kazał także przebudować sam zamek, bo dotychczasowe pomieszczenia wydawały się za ciasne i za skromne na potrzeby rozrastającego się dworu, goszczącego stale mnóstwo ludzi z rozmaitych krajów, książąt, posłów, dostojnych uczonych, artystów. Dwór tętnił życiem, ledwo na noc uspokajał się nieco gwar, rwetes i ruch.

Jagiełło tęsknie poglądał ku Litwie, a i tam zdawało się, że najtrudniejszy okres minął i nadszedł czas pokoju, trzeba więc było zająć się sprawami królestwa. I trzeba było coś zrobić ze skarbami, jakie przed kilku laty przywiózł do Krakowa. Owe legendarne skarby to był warunek, jeden z warunków, uzyskania korony. Król był dojrzały w latach i mądry. Zamiast roztrwonić wszystko na rozrywki, przebudowywał zamek. Dla siebie, dla pani Jadwigi, dla swoich synów, których miał nadzieję jeszcze się doczekać.

Za przykładem króla poszli i inni. Dostojnicy kościelni, biskupi, kanonicy, panowie królestwa kazali na wzgórzu wyburzać stare drewniane i niewygodne domy, a budować nowe, z kamienia i cegły, przestronniejsze, wyższe, wygodne. Wzgórze stało się jednym wielkim placem budowy.

Od strony zamku nadchodził kanclerz Zaklika. Spieszył się, podbiegał, najwyraźniej miał coś ważnego do przekazania. Dojrzał króla w tłumie dworzan i skierował się wprost do niego, z daleka ukłonem prosząc o natychmiastowe posłuchanie. Jagiełło zostawił swoje otoczenie i skinął na kanclerza, aby się zbliżył.

– Mój Zaklika – powiedział, marszcząc brwi. – Po twojej minie widzę, że mnie nie uradujesz. Nie jestem zadowolony, że stale przynosisz mi liche wieści.

Kanclerz skrzywił się z powodu przygany. Jemu też było przykro, że wciąż musi przedstawiać królowi niepomyślne wiadomości.

– Zechciejcie wybaczyć, najjaśniejszy panie – sapał z wysiłku po zejściu z góry. – Zechciejcie wybaczyć, ale to pilne. Przybyli posłowie króla węgierskiego...

Jagiełło machnął ręką.

– Nie dziś – powiedział stanowczo. – Wkrótce ruszam w objazd kraju, więc może w drodze znajdę dla nich nieco czasu.

– Ale Turcy, miłościwy panie! – wołał Zaklika przejęty. – Turcy! Pokonali Bułgarów, a teraz zagrozili Węgrom. Wasz dostojny szwagier, król węgierski Zygmunt, przysłał poselstwo i...

Jagiełło niecierpliwie wzruszył ramionami.

– Chwilowo mam swoje zajęcia – odpowiedział. – Dotyczą mojego królestwa i Litwy. Jeśli znajdę wolną chwilę, posłucham, jak sobie radzą Węgrzy. Czy nie planowałeś udać się ze mną do Wielkopolski? Bardzo dobrze. Pogadamy po drodze. Także i o Węgrach.

Kanclerz uległ.

– Skoro tak sobie życzycie, miłościwy panie. Ale jest coś jeszcze...

Jagiełło westchnął ciężko.

– Mój Zaklika – powiedział z naganą. – Panowie zapewniali mnie, że jeśli uczynię cię kanclerzem, będę miał wiele spraw ułatwionych. A tymczasem nie ma dnia, żebyś nie przychodził do mnie z czymś, co sam powinieneś załatwić.

– Robię, co mogę, najjaśniejszy panie. Ale przecież gdy chodzi o księcia Janusza Mazowieckiego...

Ton króla zmienił się natychmiast.

– Co z nim?

– Pojmany przez Krzyżaków.

– Co takiego?!

– Jak słyszeliście, miłościwy panie. Właśnie przybył goniec i dlatego ośmieliłem się przerwać wasze zajęcia.

Wiadomość była tak nieoczekiwana, że król Jagiełło natychmiast zmienił swoje plany.

– Wracajmy na zamek – polecił. – A ty, Zaklika, nie trać czasu i opowiadaj, co o tym wiadomo.

– Przyjechał Rudolf z Landsbergu, dowódca załogi zamku w Złotoryi. Księcia Janusza pojmano w drodze do grodu. Wedle świadków tego haniebnego wydarzenia książę jest żywy, choć pobito ludzi, co stanęli w jego obronie. Pan Rudolf twierdzi, że nie była to samowola, ale raczej rozkaz kogoś wysoko postawionego w Zakonie, może nawet samego mistrza. Wyraźnie był rozkaz, żeby księcia brać żywcem.

Saga rodu z Lipowej 13: Śmierć wilka

Подняться наверх