Читать книгу Chciwość - Marta Guzowska - Страница 14
Posłowie
Оглавление„Czy wykopaliście jakieś złoto?” to drugie najgorsze pytanie, jakie możecie zadać archeologowi (pierwsze najgorsze brzmi: „Czy zostało jeszcze coś do odkopania?”). Każdy archeolog marzy o tym, żeby odkopać złoto. I mało który, zapytany wprost, przyzna się do tego. Zaczną opowiadać o kontekście, o danych stratygraficznych, o tym, że dzisiaj już się nie poszukuje złota, tylko informacji…
Nie wierzcie im. Każdy by chciał.
Ja sama nigdy nie odkopałam złota. Nawet małego, tyciutkiego kawałeczka. Czasami próbuję sobie wyobrazić, co to byłoby za uczucie: znaleźć prawdziwy złoty skarb. Na przykład tak jak Heinrich Schliemann w Troi. (Dzisiaj większość archeologów uważa, że tak zwany Skarb Schliemanna nie został odnaleziony w jednym miejscu, tylko że Schliemann „poskładał” go z różnych znalezisk. Ale to zupełnie inna historia). Ta książka jest po prostu naturalną konsekwencją zabawy z wyobraźnią.
Jej bohaterką jest złodziejka. Bardzo dobra złodziejka i jednocześnie świetna archeolożka, która zarabia na życie wykradaniem cennych przedmiotów z muzealnych magazynów. Wiem, co powiecie. Że skoro sama jestem archeolożką, nie powinnam pisać powieści, w której kradzież zabytków jest tak atrakcyjnym zajęciem. To niemoralne.
Próbowałam. Naprawdę próbowałam oprzeć się pokusie, wierzcie mi. Pisarka i archeolożka we mnie długo toczyły mniej więcej taki dialog:
Archeolożka: W żadnym razie nie powinnaś robić bohaterką złodziejki zabytków. To niemoralne.
Pisarka: Wiem. Ale to ciekawe.
Archeolożka: Bohaterką powinna być kobieta, która ocala zabytki przed złodziejami.
Pisarka: Wiem, ale to nudne.
I tak dalej, i tak dalej. Wygrała pisarka, a rezultat macie przed sobą. Ale to chyba dobry moment na ostrzeżenie: niech Wam nie przyjdzie do głowy kraść jakieś zabytki! Jakiekolwiek! Skądkolwiek! Archeolodzy naprawdę je badają (w książce przedstawiłam poglądy Simony, nie moje, nie mogę przecież odpowiadać za to, co siedzi w jej głowie). A poza tym w większości krajów prawo dotyczące nielegalnego wywozu zabytków jest naprawdę bardzo restrykcyjne. Nie chcecie się chyba o tym przekonać na własnej skórze, prawda? Nie kłam, brzmi druga zasada Simony. Bo najlepsze efekty daje mieszanka kłamstwa i prawdy. Ja też stosuję się do tej zasady i w Chciwości znajdziecie wymieszane fakty i zmyślenia. Złoto znalezione przez Schliemanna w Troi rzeczywiście zawędrowało, w znacznej części, przez Ateny i Berlin do Moskwy, ale nic mi o tym nie wiadomo, żeby istniała jakaś część skarbu, ciągle ukryta w Troi. Więc nie próbujcie jej szukać na własną rękę, dobrze? A diadem Heleny w Muzeum Puszkina jest oryginałem, zaręczam.
*
W pisaniu tej powieści pomogło mi kilka osób i instytucji. Była minister kultury pani profesor Małgorzata Omilanowska oraz urzędnicy ministerstwa obdarzyli mnie zaufaniem tak wielkim, że przyznali mi stypendium. Dziękuję! Mam nadzieję, że rezultat Państwa nie rozczaruje. Pan doktor Wojciech Feleszko zechciał przedyskutować ze mną różne cechy wirusów: jeśli czegoś nie zrozumiałam, to już moja wina, nie jego. Filip Modrzejewski pomógł mi przy pierwszym szkicu akcji; dziękuję, Filipie, za bezcenne uwagi (zwłaszcza typu „zabij go!”). Zbrodnicza Siostrzyczka Agnieszka Krawczyk była moją pierwszą czytelniczką i z właściwym sobie okrucieństwem pokazała mi palcem, co należy w tej książce zmienić. Dziękuję, Aga! Pragnę też podziękować pani redaktor Elżbiecie Kobusińskiej. Gorące podziękowania należą się też Ani Luboń, która zagrzewała mnie do boju (i uzmysłowiła mi, że powinnam napisać następną część przygód Simony, nad czym teraz siedzę), oraz Ewie Szwagrzyk za wszelką możliwą pomoc logistyczną. A także Piotrowi Wojnarowi za pomoc w zupełnie innej sprawie: bez niego ta powieść nie ukazałaby się, a w każdym razie nie w tym roku.
No i Tobie, Czytelniczko, Czytelniku. Gdyby nie było Ciebie, nie byłoby też tej książki. Mam nadzieję, że o tym wiesz.
Marta Guzowska