Читать книгу Hania Humorek - Megan McDonald - Страница 8
Wrrr!
ОглавлениеKiedy Hania Humorek weszła do klasy, zobaczyła swojego wychowawcę, pana Łopucha, który stał przy drzwiach, witając wszystkie dzieci.
– Dzień dobry, Haniu.
– Dzień dobry, panie Ropuch – odrzekła Hania i wybuchnęła śmiechem.
– Dzieci, powieście swoje plecaczki na wieszakach i schowajcie drugie śniadania do szafek – poprosił pan Łopuch.
Hania Humorek rozejrzała się po klasie.
– Czy jest tu jeżozwierz Stefan? – spytała pana Łopucha.
– Nie, ale mamy żółwia o imieniu Tadek. Lubisz żółwie?
Bardzo lubiła żółwie. Na szczęście w samą porę ugryzła się w język.
– Nie. Lubię ropuchy. – I znowu zaczęła zwijać się ze śmiechu.
– Rysiu, twoje miejsce jest przy oknie, a twoje, Haniu, w pierwszym rzędzie – poinformował pan Łopuch.
– Wiedziałam! – Hania obejrzała swoją nową ławkę w pierwszym rzędzie. Oczywiście, nie było na niej naklejki w kształcie pancernika, zjej imieniem.
No a kto siedział w rzędzie obok? Franek „Pożeracz Kleju” Perełka. Zerknął z ukosa na Hanię, po czym tak mocno wygiął kciuk, że dotknął nim nadgarstka. Hania pokazała Frankowi język, zwijając go w kształt hot doga.
– Ty też lubisz rekiny? – spytał Franek, podając jej małą, białą kopertę, na której było napisane: „Hania”.
Odkąd zatańczyli razem na zabawie w zerówce, ten chłopak nie dawał Hani spokoju. W pierwszej klasie przysłał jej pięć walentynek. W drugiej, z okazji Halloween, Święta Dziękczynienia i Gwiazdki, dostawała od niego ciastka. A teraz, w pierwszym dniu trzeciej klasy, dał jej zaproszenie na swoje urodziny. Hania sprawdziła datę – jego urodziny wypadały dopiero za trzy tygodnie! Franka Perełki nie odstraszyłby nawet prawdziwy rekin.
– Mogę zajrzeć pod pulpit twojej ławki? – spytała.
Franek przesunął się. Ani śladu kleju.
Pan Łopuch stanął przed tablicą i napisał wielkimi literami: PIZZA Z PODWÓJNYM SEREM I SZYNKĄ.
– Czy dostaniemy na drugie śniadanie pizzę z podwójnym serem? – spytała Hania.
– Pizza będzie na sprawdzianie z ortografii. – Pan Łopuch położył palec na ustach, jakby zdradził jakiś sekret. – Sami zobaczycie. – Potem dodał: – A teraz, dzieci, proszę o uwagę! Ten rok szkolny spróbujemy zacząć od czegoś zupełnie nowego. Dzięki temu wszyscy lepiej się poznamy. Chcę, żeby każde z was zrobiło wyklejankę na dowolny temat. O wszystkim. Możecie coś narysować lub wyciąć zdjęcia i nakleić je na karton. W ten sposób opowiecie o sobie całej klasie.
Wyklejanka o sobie! Ten pomysł bardzo się Hani spodobał, ale nie powiedziała tego na głos.
– To znaczy, że nie musimy rysować całej naszej rodziny? – spytała Julka Wróbel.
– Zaraz wam rozdam listę pomysłów do wykorzystania w wyklejance. Oczywiście, możecie przedstawić też swoją rodzinę. Każdy dostanie również teczkę na wszystkie materiały, jakich chciałby użyć w swojej wyklejance. Będziemy nad tym pracować w wolnych chwilach przez najbliższy miesiąc. Pod koniec września każde z was będzie mogło opowiedzieć osobie całej klasie.
Przez całą lekcję angielskiego i godzinę wychowawczą Hania myślała tylko o jednym – o sobie. Hania Humorek – gwiazda własnej wyklejanki. Może jednak w trzeciej klasie wcale nie będzie tak źle!
– No, to tyle. A teraz czas na sprawdzian z ortografii.
– Ble. Sprawdzian – mruknęła pod nosem Hania, przypominając sobie o swoim paskudnym humorku.
– Ble. Sprawdzian – powtórzył Franek Perełka.
Hania spojrzała na niego, marszcząc brwi.
– Wyjmijcie kartki i napiszcie pięć słów, które potraficie ułożyć z liter zawartych w haśle: PIZZA Z PODWÓJNYM SEREM I SZYNKĄ.
„Fajny sprawdzian, prawda?” – taki liścik Hania dostała od Franka.
„Nie” – odpisała na swojej dłoni, którą machnęła mu przed nosem.
Wyjęła nowiutkie opakowanie kredek potworków ze złymi minkami. Na opakowaniu było napisane: „Kredki potworki na paskudne humorki. Widzieliście kiedyś kredkę, która wygląda, jakby wstała z łóżka lewą nogą?”.
Doskonale. Nowe kredki potworki ułatwiły jej myślenie. W napisie na tablicy Hania znalazła słowa: NIE, MISA, MÓJ, SZYNY i POD, ale napisała: (1) NIE, (2) NIE, (3) NIE, (4) NIE i (5) NIE.
– Kto chciałby przeczytać pięć słów, które ułożył z liter zawartych w haśle? – spytał pan Łopuch.
Hania błyskawicznie podniosła rękę.
– Słuchamy, Haniu.
– NIE, NIE, NIE, NIE, NIE! – przeczytała Hania.
– To tylko jedno słowo. Brakuje jeszcze czterech. Podejdź tu i napisz je na tablicy.
Hania Humorek nie napisała MISA, MÓJ, SZYNY i POD, tylko MĄKA i PIWO.
– Czy może być MĘKA? – zawołał Rysiek.
– W haśle nie ma „Ę” – zauważył Franek Perełka.
Hania dopisała PIES.
– Jeszcze jedno słowo – powiedział pan Łopuch.
Hania dopisała PIJE.
– Czy potrafiłabyś ułożyć zdanie z tych słów? – spytał pan Łopuch.
– Pies pije piwo z mąką.
Cała klasa wybuchnęła śmiechem. Franek śmiał się tak bardzo, że aż się zachłysnął.
– Czyżbyś miała dziś paskudny humorek? – spytał nauczyciel.
– Wrrr – powiedziała Hania.
– To fatalnie, bo właśnie zamierzałem spytać, kto chciałby zejść do sekretariatu po pizzę. To niespodzianka dla was na rozpoczęcie roku szkolnego.
– Pizza? Pizza! Naprawdę? – W klasie zawrzało jak w ulu.
Hania Humorek miała wielką ochotę pójść po pizzę. Bardzo chciała otworzyć pudełko i wziąć sobie ten trójnogi plastikowy stoliczek, dzięki któremu pizza nie przykleja się do tektury.
– Tak więc, kto chciałby pójść po pizzę? – spytał pan Łopuch.
– Ja! – wrzasnęła Hania.
– Ja! Ja! Ja! Ja! Ja!
Wszyscy naraz zaczęli się przekrzykiwać i wymachiwać rękami jak wiatraki.
Tylko Rysiek spokojnie, nie mówiąc ani słowa, podniósł rękę.
– Rysiu, chciałbyś pójść po pizzę?
– Pewnie! – wykrzyknął Rysiek.
– Ale szczęściarz! – prychnęła Hania.
Gdy Rysiek wrócił z pizzą, cała klasa ucichła. Wszyscy zaczęli przeżuwać malutkie trójkąciki pizzy z serem, słuchając pana Łopucha, który czytał na głos opowiadanie o psie zajadającym się pizzą z kiełbasą pepperoni.
Kiedy skończył, Hania spytała:
– Proszę pana, czy mogę obejrzeć stoliczek od pizzy?
– Rzeczywiście trochę przypomina malutki stoliczek. Nigdy wcześniej tego nie zauważyłem.
– Zbieram je – wyjaśniła Hania Humorek, chociaż tak naprawdę wcale ich nie zbierała, przynajmniej do tej pory.
Na razie jej kolekcje składały się z dwudziestu siedmiu martwych ciem, garści starych strupków, dziesięciu fajnych wykałaczek do zębów, kilkuset ozdobnych plastrów (najbardziej zależało jej na opakowaniach), pudełka pełnego części ciała (lalek!), w tym trzech głów Barbie, oraz czterech nieużywanych gumek w kształcie piłek do baseballa.
– Wiesz co? – powiedział pan Łopuch. – Dam ci go, jeśli jutro przyjdziesz do szkoły w doskonałym humorku. Zgoda?
– Tak, proszę pana – zgodziła się Hania. – Tak, tak, tak, tak, TAK!