Читать книгу Kamil Glik. Liczy się charakter - Michał Zichlarz - Страница 3
Wstęp
ОглавлениеPierwszy raz zwróciłem uwagę na Kamila, kiedy miał 15 lat. I wcale nie chodziło o boisko, choć już wtedy z powodzeniem dawał sobie radę na murawie. Wodzisławska Szkoła Piłkarska wybierała się akurat na kilkudniowy obóz na Węgry. Oprócz meczów sparingowych przewidziany był także wyjazd na spotkanie międzynarodowe. Węgrzy i Polacy kończyli wtedy kolejne nieudane dla siebie eliminacje. Chodziło o Euro 2004. Mecz na budapeszteńskim Nepstadionie czy, już wtedy, na stadionie imienia Ferenca Puskása, był pierwszym zetknięciem Kamila z mistrzostwami Europy. Nie mógł pewnie wówczas przypuszczać, że kiedyś samemu wystąpi na tej wielkiej imprezie.
Gdy w październiku 2003 roku wchodziłem do autobusu wiozącego nas z Wodzisławia do Kecskemét, zwróciłem uwagę na zachowanie wysokiego blondyna. Siedział akurat za mną i troskliwie opiekował się swoim młodszym o sześć lat bratem. Kamil, jak mówi jego mama, od wczesnego dzieciństwa zajmował się młodszym rodzeństwem, które ubierał i zaprowadzał do przedszkola.
Na jastrzębskim osiedlu Przyjaźń przyszły kapitan Torino FC szybko musiał dorosnąć. Po części zmusiła go do tego trudna sytuacja w domu. Pomogło mu to potem w podejmowaniu ważnych życiowych decyzji, jak choćby o wyjeździe do Hiszpanii w wieku ledwie 17 lat.
Niniejsza książka to historia o tym, jak mimo wielu przeciwności, kłopotów, krytyki czy niepowodzeń można osiągnąć sukces i zrealizować swoje marzenia: zostać zawodowym piłkarzem, grać w słynnym klubie, zadebiutować w reprezentacji Polski, awansować z nią do wielkiej międzynarodowej imprezy i zostać kapitanem szanowanego zespołu.
Kamil ma niemieckie pochodzenie. Jego pradziadek Paweł Glück był sołtysem w niewielkiej wsi na Opolszczyźnie o nazwie Siedlec. I choć „Glück” po niemiecku oznacza „szczęście”, Kamil do wszystkiego doszedł dzięki ciężkiej pracy, poświęceniu i szalonej ambicji. Bez tej determinacji i wytrwałości nie znalazłby się w miejscu, w którym jest teraz – nie byłby kapitanem Torino FC i jednym z liderów reprezentacji Polski.
Ta książka opowiada także o tym, że nie ma cudownego środka, który sprawi, że jeden czy drugi młody zawodnik zostanie w przyszłości znakomitym piłkarzem. Kamil nie był ani najbardziej utalentowany, ani najbardziej błyskotliwy. Do wszystkiego doszedł mozolną, codzienną harówką. Nie załamało go roczne zawieszenie przez Śląski Związek Piłki Nożnej, dwa kolejne spadki, najpierw z Piastem, a zaraz potem z włoskim Bari, czy fala internetowego hejtu oraz ostrej, a często chamskiej krytyki futbolowych ekspertów. Robił swoje, a teraz zbiera owoce tej pracy. Euro 2016 to dobre podsumowanie tej długiej wędrówki.
W biografii Glika nie ma analizy jego poszczególnych meczów czy sezonów. Chodziło raczej o pokazanie drogi, która sprawiła, że jest teraz w tym konkretnym miejscu.
Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza to początek przygody Kamila z piłką w rodzinnym Jastrzębiu-Zdroju, a potem w Wodzisławskiej Szkole Piłkarskiej. Nie brak w niej wątków dramatycznych – jako maluch Kamil przebył sepsę i zapalenie opon mózgowych, najbliżsi drżeli o jego życie. W tej części znalazło się też kilka podrozdziałów poświęconych wyjazdowi i grze w Hiszpanii, w czwartoligowej UD Horadada, a potem w trzecim zespole Realu Madryt. Materiałowo jest najobszerniejsza.
Kolejna część poświęcona jest Włochom. Początkowo Kamil grał tam w Palermo, później w Bari, a od pięciu lat jest podporą Torino FC. Będąc na miejscu, w Turynie, mogłem się przekonać, jak bardzo jest tam szanowany i jak wielką cieszy się popularnością. Polskiego piłkarza już porównuje się do największych gwiazd Torino FC, klubu z wielką, wspaniałą, ale też tragiczną przeszłością.
Trzecia część dotyczy reprezentacji, z którą Kamil ma zagrać na mistrzostwach Europy we Francji. Nie udało mu się cztery lata temu, kiedy w ostatniej chwili pominął go Franciszek Smuda, uda się za to teraz. Niewielu wie, że Kamil mógł pójść drogą Lukasa Podolskiego czy Miroslava Klose (z którym zresztą utrzymuje dobry kontakt), gdyż jako 16-latek pojechał z kadrą Brandenburgii na kilkunastodniowe zgrupowanie. Na szczęście wszystko potoczyło się inaczej. Zresztą zawsze myślał tylko o jednej reprezentacji.
W kadrze juniorów i młodzieżowej przebijał się powoli, czy raczej, jak mówi trener Andrzej Zamilski, dosyć opornie, „bo techniką nie grzeszył”. W pierwszej reprezentacji też mozolnie budował swoją pozycję. Jeszcze niedawno był pod ostrzałem krytyki, wieszano na nim przysłowiowe psy. W eliminacjach Euro 2016 należał jednak do najlepszych. Został zresztą wyróżniony przez UEFA.
Książka oparta jest w równej mierze na wypowiedziach samego Kamila co na relacjach osób, które towarzyszyły czy towarzyszą mu w jego karierze. Większość cytatów prasowych pochodzi z mojego własnego archiwum.
Jako że znam Kamila od czasów trampkarskich, a pierwszy tekst pisałem o nim, kiedy miał 16 lat, łatwiej było mi przystąpić do pracy. Przy kwerendzie prasowej korzystałem też z innych źródeł, co każdorazowo jest zaznaczone w tekście.
Pomysł napisania książki wyszedł od przyjaciela Kamila, Damiana Seweryna, z którym obecny reprezentant Polski grał w Piaście Gliwice.
Chciałem podziękować za pomoc przy pisaniu książki mamie Kamila, pani Grażynie, a także jego babci, pani Krystynie. Zawsze skłonne były do udzielenia dodatkowych informacji. Dziękuję też Januszowi Pontusowi – to dzięki niemu mogłem towarzyszyć piłkarzom Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej w wielu miejscach. Chciałem także podziękować swoim przewodnikom po Turynie – bez pomocy Francesca Bevilacqui czy Alberta Lovisolo nie miałbym możliwości dowiedzenia się tylu ciekawych rzeczy na temat jednego z najsłynniejszych włoskich klubów, jakim jest Torino FC.
Oprócz tego kieruję podziękowania do Damiana Seweryna, pomysłodawcy tej książki, dziennikarza Marka Wawrzynowskiego – za cenne i celne rady – oraz do tych wszystkich, na których pomoc mogłem liczyć. Dziękuję też Wydawnictwu SQN z Krakowa, które wzięło na siebie trud wydania niniejszej publikacji.
Michał Zichlarz