Читать книгу Kamil Glik. Liczy się charakter - Michał Zichlarz - Страница 6
Pieniądze na boisko
ОглавлениеLato 2015 roku. Przerwę w rozgrywkach Kamil spędza z rodziną na Mazurach i w Jastrzębiu-Zdroju. Na początku lipca na osiedlu Przyjaźń dochodzi do niezwykłego wydarzenia. Na piaszczystym i nierównym boisku, gdzie przed laty sam uganiał się za futbolówką, pojawia się prezydent miasta Anna Hetman. Kamil jest razem z żoną i córeczką Victorią.
Prezydent mówi: „Bardzo się cieszę, że tak znany w kraju i na świecie jastrzębianin, który tutaj, na tym osiedlu, wyrósł i który na tym boisku stawiał pierwsze kroki, powraca do tego miejsca i stara się pokazać, że można coś zrobić dla swojej małej ojczyzny. Dziękuję za jego gest i inicjatywę”.
Kamil porozumiał się z Urzędem Miasta co do budowy boiska Orlik na Przyjaźni. Z własnej kieszeni postanowił wyłożyć 150 tysięcy złotych. „Kiedy tutaj grałem, to boisko wyglądało jeszcze gorzej niż teraz. Cieszę się, że we współpracy z panią prezydent i Urzędem Miasta udało się sfinalizować ten projekt. Przy dobrych wiatrach w przyszłe wakacje dzieci już będą mogły na nim grać”, mówił.
Boisko będzie usytuowane pomiędzy ulicami Kopernika i Moniuszki, a więc w miejscu, gdzie piłkarz się wychowywał. Dzięki niemu chłopcy na Przyjaźni będą mogli grać i trenować w zupełnie innych warunkach niż on i jego koledzy w latach 90. „Cieszę się, że z właścicielem terenu, czyli miastem, udało się doprowadzić projekt do realizacji. Chciałem coś zrobić, żeby pomóc. W innych częściach miasta nie brakuje boisk, a na moim osiedlu, na Przyjaźni, nie ma gdzie grać. Teraz się to zmieni”, mówi zadowolony Glik.
Porozumienie w sprawie budowy boiska Kamil z prezydent miasta podpisali w świetle kamer i fotoreporterskich fleszy. Obiekt ma powstać do listopada 2016.
„Czytałem i słyszałem o tym. Wspaniała inicjatywa. Może podjęta trochę za późno, bo wiadomo, że teraz nie ma już na osiedlu tyle dzieciaków co wcześniej, ale dla tych, które wciąż tam są, to zawsze jakaś rozrywka. Będzie przynajmniej gdzie pograć. To boisko ma powstać w miejscu między blokami, gdzie znajdował się niewielki plac do gry o wymiarach 30 na 20 metrów. My mecze osiedlowe z Szeroką, Trójką czy Zdrojem rozgrywaliśmy na trawiastym, położonym obok kopalni Jastrzębie. Grali tam zresztą w B-klasowym, nieistniejącym już klubie Społem tata i wujek Kamila”, wspomina Wiesław Śmigielski, a jego syn dodaje: „Nikt czegoś takiego tutaj nie zrobił. Zresztą jak Kamil przyjeżdża, to zawsze znajdzie czas, żeby porozmawiać, powspominać stare czasy, da jakieś zdjęcie czy podaruje koszulkę. Jest otwartą osobą. To, co osiągnął, zawdzięcza swojej pracy”.
„Któregoś dnia byłem z trójką swoich synów w kościele. Nagle chłopcy mówią mi, że z przodu stoi Kamil Glik. Patrzę, a tu wysoki blondyn. Faktycznie to on. Był akurat chrzestnym, nie wiem czyim. Dla trójki moich chłopców zobaczenie go z bliska było najważniejszym wydarzeniem w życiu. Ma tutaj status gwiazdy, jest bożyszczem”, mówi Marcin Boratyn.
Przekazanie pieniędzy na budowę boiska to nie jedyny gest Kamila wobec Jastrzębia-Zdroju. Regularnie wspiera też schronisko dla bezdomnych psów w Szerokiej, jednej z dzielnic miasta. Podczas którejś z wizyt w tym miejscu, gdzie przebywa około setki zwierząt, miałem okazję Kamilowi towarzyszyć. Było to w lipcu 2013 roku. Kamil przyjechał tam z żoną Martą, która była już w zaawansowanej ciąży. Oboje, przy okazji pobytów w rodzinnym domu, starają się odwiedzać schronisko. Wtedy przekazali karmę i koce. „Skąd taki sentyment do czworonogów? Jakoś tak samo z siebie. To nie są przecież żadne wielkie pieniądze. Z drugiej strony sami mamy pieska yorka”, tłumaczył piłkarz, przechadzając się między klatkami, w których ujadały smutne psy.