Читать книгу Porwania - Monika Sławecka - Страница 11

Оглавление

Pani Ka­ta­rzy­na jest atrak­cyj­ną ko­bie­tą, a jak po­ka­zu­ją dzie­je świa­ta, pięk­nym ko­bie­tom ni­g­dy nie żyło się ła­two. Mu­szą się one dwa razy bar­dziej sta­rać o to, by bra­no je na po­waż­nie. Moja bo­ha­ter­ka stoi przed naj­więk­szym wy­zwa­niem w swo­im ży­ciu: od po­nad mie­sią­ca nie ma kon­tak­tu z sy­nem po­rwa­nym przez jej by­łe­go męża Mar­ka.

Ze wzglę­du na sza­le­ją­cą pan­de­mię ko­ro­na­wi­ru­sa13 roz­pra­wa o przy­zna­nie jej praw do dziec­ka się prze­cią­ga.

13 Nowy ko­ro­na­wi­rus SARS-Cov-2 wy­wo­łu­je cho­ro­bę o na­zwie CO­VID-19. Cho­ro­ba ob­ja­wia się naj­czę­ściej go­rącz­ką, kasz­lem, dusz­no­ścia­mi, bó­la­mi mię­śni, zmę­cze­niem. Zob. https://www.gov.pl/web/zdro­wie/co-mu­sisz-wie­dziec-o-ko­ro­na­wi­ru­sie.

W trak­cie roz­mo­wy te­le­fo­nicz­nej pani Ka­ta­rzy­na opo­wie­dzia­ła o naj­trud­niej­szym wy­zwa­niu, z ja­kim przy­szło jej się zmie­rzyć. Mimo zła­ma­ne­go ser­ca nie od­pusz­cza.

Nie wi­dzia­ła swo­je­go syn­ka już od po­nad 5 ty­go­dni. Boi się, jak dłu­go jesz­cze znie­sie roz­łą­kę z dwu­let­nim Aro­nem.

Nie ma pani kon­tak­tu z sy­nem już od po­nad 5 ty­go­dni.

Na po­cząt­ku li­czy­łam każ­dą go­dzi­nę. Mi­ja­ją­cy czas za­czął mnie jed­nak przy­tła­czać psy­chicz­nie. Cała sy­tu­acja spra­wia, że mam zła­ma­ne ser­ce. W Pol­sce po­rwa­nia ro­dzi­ciel­skie nie są re­gu­lo­wa­ne przez pra­wo, dla­te­go gdzieś w świa­do­mo­ści ludz­kiej są po­wszech­nie ak­cep­to­wal­ne. Mój były mąż lu­bił to­wa­rzy­stwo in­nych ko­biet, do­pusz­czał się wo­bec mnie prze­mo­cy psy­chicz­nej i fi­zycz­nej. Kie­dy sy­tu­acja za­czę­ła się ro­bić nie­bez­piecz­na, po­sta­no­wi­łam wy­pro­wa­dzić się z syn­kiem i za­wal­czyć o jego god­ne ży­cie. Mia­łam wra­że­nie, że wła­sne­go już nie od­bu­du­ję.

Jak do­szło do po­rwa­nia Aro­na?

14 lu­te­go za­dzwo­ni­ła do mnie po­li­cja, że dziec­ko, mimo bra­ku zgo­dy na od­bie­ra­nie go ze żłob­ka przez ojca, zo­sta­ło z nie­go za­bra­ne.

Jak to moż­li­we, że mimo bra­ku pani zgo­dy w pla­ców­ce od­da­no mu dziec­ko?

Mój były mąż po­wie­dział wy­cho­waw­czy­niom, że jest oj­cem Aro­na, na­zwi­ska się zga­dza­ły, więc pa­nie mimo umo­wy na wy­łącz­ność od­bie­ra­nia dziec­ka prze­ze mnie od­da­ły mu je. Z re­la­cji pań wy­ni­ka­ło, że oj­ciec dziec­ka był nie­ugię­ty. Prze­ko­ny­wał, że sko­ro nie ma są­do­we­go za­ka­zu od­bie­ra­nia dziec­ka, ma do nie­go peł­ne pra­wo. Pa­nie, sły­sząc to, wy­stra­szy­ły się i po­zwo­li­ły, by Aron po­szedł z oj­cem.

Co na­stą­pi­ło póź­niej?

Cał­ko­wi­ta izo­la­cja od dziec­ka, brak kon­tak­tu z by­łym mę­żem i syn­kiem. Nie wiem nic. Obec­na sy­tu­acja w kra­ju tyl­ko po­głę­bia mój strach.

Jak wy­glą­da­ły spo­tka­nia ojca z sy­nem po pani wy­pro­wadz­ce z domu?

Oj­ciec wi­dy­wał Aro­na, kie­dy tyl­ko miał na to ocho­tę, od­wo­ził go rów­nież, mimo że usta­le­nia czę­sto były cał­kiem inne. Chcia­łam jed­nak by syn miał ojca, nie chcia­łam by od­czu­wał nasz kon­flikt. Sy­tu­acja sta­ła się na­pię­ta w mo­men­cie, gdy za­czę­łam pra­co­wać w więk­szym wy­mia­rze go­dzin. Na­pi­sa­łam po­zew o za­bez­pie­cze­nie pie­czy i usta­le­nie kon­tak­tów ro­dzi­ciel­skich. Ze wzglę­du na strach przed taką sy­tu­acją, któ­ra wła­śnie na­stą­pi­ła, czy­li po­rwa­niem ro­dzi­ciel­skim, oj­ciec nie wi­dy­wał dziec­ka przez czte­ry ty­go­dnie. Chcia­łam, by ich spo­tka­nia były ure­gu­lo­wa­ne, a nie wy­ni­ka­ły z do­bre­go bądź złe­go sa­mo­po­czu­cia ojca, któ­ry jest nie­sta­bil­ny emo­cjo­nal­nie i ma ce­chy psy­cho­pa­tycz­ne. Jed­nak z uwa­gi na do­bro syna po­zwa­la­łam na co­dzien­ny kon­takt przez te­le­fon, wy­sy­ła­łam mu jego zdję­cia, wie­dział o jego po­stę­pach, a tak­że o in­fek­cjach itp.

Dla­cze­go tak na­praw­dę były mąż po­rwał Aro­na?

Mój były mąż chciał mnie skrzyw­dzić. Nie znam mat­ki, któ­ra nie ko­cha swo­ich dzie­ci po­nad wła­sne do­bro i ży­cie.

Czy jest oso­ba, któ­ra może mieć wpływ na by­łe­go męża? Ktoś z ro­dzi­ny, kto może prze­ko­nać ojca Aro­na, że ro­biąc ta­kie rze­czy, naj­bar­dziej krzyw­dzi dziec­ko?

Mój były mąż żyje w po­czu­ciu, że jest oso­bą wpły­wo­wą, utrzy­mu­je go mat­ka, do tego w trak­cie na­sze­go wie­lo­let­nie­go związ­ku nie przy­pro­wa­dził do na­sze­go domu ani jed­ne­go przy­ja­cie­la, co za­czę­łam ro­zu­mieć do­pie­ro z cza­sem. Po pro­stu nikt go nie lubi. Po­li­cja jest bez­rad­na wo­bec po­rwa­nia ro­dzi­ciel­skie­go, tak na­praw­dę, cze­ka się wy­łącz­nie na roz­wią­za­nie spra­wy cy­wil­nej w są­dzie. W tym cza­sie może się stać wszyst­ko. Były mąż nie od­bie­ra te­le­fo­nów, nie otwie­ra drzwi: ukry­wa się za wy­so­kim ogro­dze­niem domu, któ­ry opusz­cza tyl­ko w naj­pil­niej­szych spra­wach. Jak moż­na so­bie wy­obra­zić, w cza­sie izo­la­cji nie mam do­stę­pu do jego miej­sca za­miesz­ka­nia. Na­pi­sa­łam o swo­jej sy­tu­acji na por­ta­lach po­świę­co­nych po­śred­nic­twu pra­cy opie­ku­nek i niań. Li­czy­łam tak­że na wspar­cie in­nych ma­tek. Spo­tka­łam się wy­łącz­nie z hej­tem. Za­rów­no nia­nie, jak i inne mat­ki uwa­ża­ły, że sko­ro za­bra­no mi dziec­ko, to na pew­no je­stem złą mat­ką. Przy­znam, że nie przy­go­to­wa­łam się na ko­lej­ny tak sil­ny cios, i to jesz­cze ze stro­ny ko­biet.

Co pa­nią naj­bar­dziej boli w za­ist­nia­łej sy­tu­acji?

To, że stać mnie na wy­na­ję­cie dwóch do­brych ad­wo­ka­tów, a oni są bez­rad­ni wo­bec tej sy­tu­acji… Nie mó­wię na­wet o za­bra­niu syna do domu, ale chcia­ła­bym zo­ba­czyć, że Aron jest cały i zdro­wy, przy­tu­lić go, uło­żyć do snu.

Co się sta­ło w pań­stwa ży­ciu, że była pani zmu­szo­na opu­ścić wspól­ny dom?

Zimą ze­szłe­go roku, kie­dy za­czę­ło już być mroź­no, były mąż wsz­czął ko­lej­ną awan­tu­rę. Po­wie­dział, że mu przesz­ka­dza­my, że się z nami mę­czy i nu­dzi. Że nie może wyjść na mia­sto ani przy­pro­wa­dzić do domu ko­le­żan­ki, bo cały czas mu sie­dzi­my na gło­wie. Tej nocy spa­li­śmy w ho­te­lu, na­stęp­nie zna­la­złam bez­piecz­ny azyl dla sie­bie i syn­ka. Na dłu­gi czas mia­łam spo­kój, oj­ciec Aro­na nie chciał mieć z nim kon­tak­tu. Do­pie­ro po ja­kimś cza­sie so­bie uro­ił, że bar­dzo go ko­cha i nie może bez nie­go żyć. Do­dam, że miał już plan, bo pró­bo­wał wy­mu­sić na mnie od­da­nie pasz­por­tu syna. Czu­jąc, że może chcieć go za­brać do Du­ba­ju, gdzie miesz­ka jego cała ro­dzi­na, nie wy­da­łam mu tego pasz­por­tu. To by była dla Aro­na po­dróż w jed­ną stro­nę, ser­ce by mi pę­kło, że już ni­g­dy go nie zo­ba­czę.

Jak chce prze­ko­nać sąd, by po­zwo­lił Aro­no­wi z nim miesz­kać?

W po­zwie na­pi­sał, że ma duży dom i dwa sa­mo­cho­dy, dla­te­go Aron bę­dzie miał przy nim lep­sze ży­cie. W przy­szło­ści za­pew­ni mu naj­lep­sze wy­kształ­ce­nie, na któ­re mnie ni­g­dy nie bę­dzie stać. W wy­cho­wa­niu dziec­ka naj­bar­dziej li­czą się prze­cież kon­takt i mi­łość, któ­rą mu da­je­my, ale ta­kie ar­gu­men­ty nie prze­ma­wia­ją do mo­je­go by­łe­go męża. Naj­bar­dziej prze­ra­ża­ją­ce w pol­skim pra­wie jest to, że na czas trwa­nia po­stę­po­wa­nia są­do­we­go je­stem spraw­dza­na, czy je­stem wy­star­cza­ją­co od­po­wie­dzial­na, by wy­cho­wać wła­sne dziec­ko. Mimo do­wo­dów na to, że przez dłu­gi czas zma­ga­łam się z prze­mo­cą ze stro­ny by­łe­go męża, to dzi­siaj ja je­stem we­ry­fi­ko­wa­na. Pod­czas gdy ja przyj­mu­ję ku­ra­to­rów i ze­zna­ję, mój były mąż sie­dzi spo­koj­nie w domu z po­rwa­nym dziec­kiem.

Co czu­je mat­ka, któ­ra nie wi­dzi swo­je­go dwu­let­nie­go dziec­ka przez tak dłu­gi czas?

Krót­ko mó­wiąc, je­stem u kre­su sił. To naj­trud­niej­sze wy­zwa­nie, z ja­kim przy­szło mi wal­czyć. Mu­szę zna­leźć w so­bie ogrom­ne po­kła­dy siły, a mam jej z każ­dym dniem co­raz mniej. Prze­ra­ża mnie pan­de­mia. Sądy dzia­ła­ją w wol­nym try­bie lub wca­le. Moja ge­hen­na się wy­dłu­ża. Wie pani… (płacz). Nie mam ser­ca, zo­sta­ło mi ro­ze­rwa­ne. Mu­sie­li przy­je­chać do mnie ro­dzi­ce, żeby ze mną spać, bo nie po­tra­fi­łam so­bie po­ra­dzić. A nie je­stem sła­bą oso­bą. Trud­no mó­wić o emo­cjach: na pew­no nie są ko­rzyst­ne dla zdro­wia fi­zycz­ne­go i psy­chicz­ne­go. Funk­cjo­no­wać nor­mal­nie się nie da, spać się nie da, jeść się nie da.

Jest pani pew­na, że Aro­no­wi za­pew­nio­na jest do­bra opie­ka?

Gdy­bym nie mia­ła tej świa­do­mo­ści, od­bi­ła­bym go na­wet siłą. Nie chcę jed­nak ro­bić ta­kich rze­czy, nie chcę, żeby za­pa­mię­tał tę sy­tu­ację i w przy­szło­ści miał ja­kieś trau­my. Poza tym mu­szę się sto­so­wać do prze­pi­sów i nie ła­mać pra­wa w mo­men­cie, gdy wal­czę w są­dzie o po­wrót syna do domu.

To je­dy­ne dziec­ko pani by­łe­go męża?

Tak. Aron uro­dził się, gdy mój mąż miał 45 lat. Przed­tem ni­g­dy się nim nie opie­ko­wał. Do­dam, że sam nie po­tra­fił so­bie na­wet zro­bić her­ba­ty. Nie wiem, jak on w tak szyb­kim tem­pie na­uczył się oj­co­stwa i dba­nia o syna, bo ni­g­dy wcze­śniej nie prze­ja­wiał ta­kich umie­jęt­no­ści, a co do­pie­ro chę­ci. Boli mnie to, że izo­la­cja od mamy od­bi­je się na roz­wo­ju Aro­na. Pro­za­icz­na kwe­stia, syn już sam sie­dział na noc­ni­ku, a ja­kiś czas temu znów wró­cił do cho­dze­nia w pie­lu­chach. W jego wie­ku to są waż­ne wy­da­rze­nia, któ­re trze­ba ob­ser­wo­wać, a taki re­gres ja­sno po­ka­zu­je, że w ży­ciu dziec­ka sta­ło się coś, co wpły­nę­ło na jego nie­ko­rzyść.

Czy od cza­su po­ra­wa­nia roz­ma­wia­ła pani z sy­nem? Sły­sza­ła pani cho­ciaż jego ga­wo­rze­nie?

Nie…

Coś by mo­gło się w pani za­ła­mać?

.

.

.

...(fragment)...

Całość dostępna w wersji pełnej.

Porwania

Подняться наверх