Читать книгу Niezwykłe życie skóry - Monty Lyman - Страница 7

Prolog

Оглавление

Chociaż we Włoszech letnie upały są nie do zniesienia, a wykładane drewnem pomieszczenia stają się gorące niczym sauna, to jednak dla każdego lekarza z antykwarycznym zamiłowaniem teatr anatomiczny (Theatrum Anatomicum) w Bolonii przypomina raj. Przebywając w najstarszym uniwersytecie świata, w którym czterystuletnia sala wyłożona jest snycerką z drewna świerkowego, czułem się jak krasnoludek badający wnętrze ozdobnej antycznej szkatuły na biżuterię. Pośrodku sali znajduje się imponujący marmurowy stół sekcyjny, wokół którego przez setki lat gromadzili się studenci medycyny, zasiadali w drewnianych ławach i oglądali sekcje zwłok. Ściany przyozdabiają olbrzymie, kunsztownie rzeźbione w drewnie postacie antycznych herosów medycyny. Hipokrates i Galen wpatrują się w egzaminowanych studentów uporczywym i groźnym wzrokiem, bez wątpienia często naśladowanym przez współczesnych wykładowców na wielu uniwersytetach medycznych. Jednak – pomijając te wszystkie wspaniałości – oczy zwiedzającego z pewnością skupiają się na najważniejszym miejscu w sali. Nad całym pomieszczeniem góruje fotel profesorski zwieńczony wyszukanym drewnianym baldachimem, podtrzymywanym przez niezwykłych spellati – „obdartych ze skóry”. Te dwie rzeźby, znajdujące się w centrum ołtarza owej świątyni medycyny, mają wyeksponowane mięśnie, naczynia krwionośne i kości.

Jest to typ figur nazywanych écorché (od francuskiego – oskórowany), które przedstawiają pozbawione skóry modele anatomiczne człowieka. Już od piętnastego wieku i przełomowych rysunków anatomicznych Leonarda da Vinci écorché były synonimem medycyny. Do dziś pojawiają się na okładkach wielu podręczników medycznych.


Spellati w Bolonii

Przyglądając się drewnianym écorché w gmachu Uniwersytetu Bolońskiego, łatwo zdać sobie sprawę, że skóra – pomijając fakt, że jest największym i najlepiej widocznym organem, że widzimy ją i jej dotykamy, że cały czas w niej żyjemy – stanowi element ludzkiego ciała najczęściej pomijany w medycznej profesji. Chociaż skóra waży dziewięć kilogramów i ma powierzchnię dwóch metrów kwadratowych, to aż do osiemnastego wieku nie była postrzegana jako narząd. Gdy myślimy o narządach lub o całym organizmie, rzadko kiedy przychodzi nam na myśl skóra. Niewidoczna, chociaż na widoku.

Kiedy nowo poznane osoby pytają mnie o zainteresowania naukowe i prowadzone badania, moja – nieomal przepraszająca – odpowiedź, że ciekawi mnie dermatologia, zwykle spotyka się ze zmieszaniem, współczuciem lub z mieszanką obu tych uczuć. Mój bliski przyjaciel chirurg lubi wyśmiewać się ze mnie i mawia, że „skóra jest jak ozdobny papier, w który zapakowane są prezenty”. Jednak najbardziej intryguje mnie fakt, że chociaż skóra jest na pierwszym planie, znaczy dla nas o wiele więcej niż to, co dostrzegamy.

Moja fascynacja skórą rozpoczęła się, gdy miałem osiemnaście lat, w pewne leniwe popołudnie dwa dni po Bożym Narodzeniu. Rodzina właśnie uporała się z resztkami ze świąt, a ja leżałem na kanapie i odpoczywałem po jedzeniu. Przykryłem się kocami i przeglądałem notatki. Niespiesznie przygotowywałem się do pierwszego egzaminu na medycynie, który miał się odbyć w następnym tygodniu. Czułem się nie najlepiej, swędziały mnie łokcie i twarz. Gdy przejrzałem się w lustrze, odkryłem, że policzki miałem mocno zaróżowione. W ciągu kilku następnych dni moja twarz i szyja stały się czerwone, suche i świerzbiące. Rodzina i znajomi wynajdywali różne wytłumaczenia, od stresu związanego ze zbliżającym się egzaminem poprzez domowe alergeny, kąpanie się w zbyt gorącej wodzie, zakażenia skórne po objadanie się słodyczami. Bez względu na przyczynę po osiemnastu latach cieszenia się gładką skórą nagle coś się załamało – i od tamtej pory cierpię z powodu wyprysku.

Nasza skóra, piękna i tajemnicza, budzi emocje, przemyślenia i pytania. Jest niczym terra incognita; im dokładniej ją badamy, tym bardziej okazuje się fascynująca. Jest szwajcarskim scyzorykiem wśród narządów – pełni wiele funkcji, których nie mają inne organy, od zapewnienia przeżycia po społeczną komunikację. Stanowi nie tylko warstwę ochronną przed zagrożeniami świata zewnętrznego, ale – ze względu na znajdujące się w niej miliony zakończeń nerwowych – jest także mostem łączącym nas z własnym ciałem. Otacza nas nie tylko w znaczeniu fizycznym, lecz również w ogromnym stopniu wpływa na nasze samopoczucie psychiczne i kontakty z innymi ludźmi. Jest czymś więcej niż tylko wspaniałym materiałem; jest oknem, przez które patrzymy i poznajemy świat oraz siebie samych. Uczy zachwytu nad skomplikowaną budową ciała i cudami nauki. Uczy szacunku wobec milionów drobnoustrojów, które towarzyszą nam przez całe życie. Uczy rozsądnie, bez popadania w skrajności, podchodzić do tego, co jemy i pijemy, oraz respektu – ale nie lęku – wobec słońca. Starzenie się skóry przypomina nam, że jesteśmy śmiertelni. Zadziwiająco wyrafinowany zmysł dotyku nakłania do ponownego zastanowienia się nad rolą kontaktów fizycznych w naszym coraz bardziej wyizolowanym i skomputeryzowanym społeczeństwie.

Skóra w ujęciu psychologicznym jest najlepszym dowodem na to, jak ciało i umysł, zdrowie fizyczne i zdrowie psychiczne są ze sobą nierozerwalnie powiązane. Ubrania, makijaż, tatuaże, słowa nienawiści związane z kolorem skóry, ocena innych ludzi na podstawie jej wyglądu, oznak chorób czy brudu wskazują na to, że skóra jest narządem, który odgrywa największą rolę w życiu społecznym człowieka. To coś o wiele więcej niż „po prostu skóra” – wpływa również na naszą wiarę, język i sposób myślenia.

Niezwykłe życie skóry nie jest podręcznikiem, jak krok po kroku uzyskać piękną i zdrową skórę. Wprawdzie znajdziecie tu opisy, jak dbać o naszą zewnętrzną powłokę, jednak ta książka jest czymś więcej. To rodzaj przewodnika po naszej skórze i zaadresowanego do niej emocjonalnego listu.

Traktując skórę jako pryzmat, przez który spogląda się na innych ludzi, odbędziemy wędrówkę w czasie – od starożytnej historii po przyszłość nauki – i w przestrzeni – od Papui-Nowej Gwinei i misternie wytatuowanych czcicieli krokodyli po współczesne śródziemnomorskie plaże pełne „czcicieli słońca”, którzy poprzez opaleniznę zmieniają wygląd swojej skóry.

Niniejsza książka zaczyna się od zgłębiania tematu skóry w jej aspekcie fizycznym. Oddzielając fakty od mitów, poświęca uwagę takim zagadnieniom jak wpływ diety na naszą skórę, przyczyny starzenia się skóry oraz ilość słońca, jaką jest ona w stanie znieść bez uszczerbku. Te pytania prowadzą do intrygujących związków między skórą a umysłem, od granicy między bólem a przyjemnością związaną z dotykiem do oddziaływania stresu na skórę. Skóra i umysł są bliskimi przyjaciółmi, żaden inny narząd nie jest tak obciążony psychologicznie.

To, jak inni postrzegają naszą skórę – lub jak naszym zdaniem ją postrzegają – może wpływać na nasze zdrowie psychiczne. Skóra jest w pewnym sensie książką, a blizny, zmarszczki i tatuaże to opowieść o nas, którą inni mogą odczytać. Skóra stanowi także ekran, na którym wyświetlają się wewnętrzne emocje, czy to poprzez subtelne zmiany w mimice lub pojawienie się rumieńców, czy to poprzez niechciane ujawnienie naszego stanu fizycznego bądź psychicznego.

Ostatnim punktem wspólnej podróży jest przyjrzenie się naszej zewnętrznej powłoce w kontekście społecznym. Skóra nas łączy: ludzie są jedynymi organizmami, które na różne sposoby znakują skórę, aby komunikować się z innymi.

*

Ale skóra także nas dzieli: jej kolor i „szpecące” choroby stawały się przyczyną podziałów społecznych i zmiany biegu historii ludzkości. Wywierała nawet wpływ na filozofię, religię i język, a efekty tego wpływu dalece wykraczały poza jej aspekt fizyczny.

Mam nadzieję, że niniejsza książka – niezależnie od tego, czy sięgasz po nią z ciekawości, czy z chęci uzyskania praktycznych porad – spełni twoje oczekiwania, ale także pomoże patrzeć na siebie i innych z szerszej perspektywy.

Moja życiowa podróż rozpoczęła się od oglądania skóry – pacjenta bądź w laboratorium – a z czasem sprawiła, że zacząłem patrzeć na świat w odmienny sposób. Skóra jest niezbędna do przeżycia i codziennego funkcjonowania, ale także ujawnia dużo informacji o tym, jakimi jesteśmy ludźmi. Drewniane écorché w Bolonii są od razu rozpoznawalne jako figury przedstawiające ludzkie ciała, ale pozbawione skóry straciły człowieczeństwo. Żeby zrozumieć samego siebie, trzeba zrozumieć swoją skórę.

Niezwykłe życie skóry

Подняться наверх