Читать книгу Zimowa forteca - Neal Bascomb - Страница 11

Оглавление

3

Bonzo

Dnia 2 grudnia 1941 roku Knuta Haukelida zbudziło przed świtem ujadanie psów1. W powietrzu czuć było chłód, a mróz pokrył szronem okna wychodzące na ogromną zalesioną posiadłość Stodham Park około 80 kilometrów na południowy zachód od Londynu. Haukelid szybko włożył nowy brytyjski mundur, którego wykrochmalony kołnierzyk przewyższały sztywnością jedynie jego przydziałowe wojskowe buty.

Na zewnątrz stanął w szeregu z dwudziestoma paroma innymi Norwegami, którzy zgłosili się do udziału w specjalnym szkoleniu wojskowym, by walczyć za swój kraj. Ochotnicy pochodzili z różnych sfer społecznych: byli tu biedni, bogaci i średnio zamożni, mieszkańcy dużych miast, małych miasteczek i zapadłej prowincji. Część z nich nigdy w życiu nie miała w ręku broni, inni z kolei byli strzelcami wyborowymi. Niektórzy byli chłopcami, mieli ledwie po 18 lat. Większość stanowili dwudziestolatkowie, choć było też kilku trzydziestolatków, między innymi Haukelid. Przed wojną byli studentami, rybakami, policjantami, urzędnikami bankowymi, robotnikami albo – jak Haukelid – niespokojnymi duchami szukającymi dopiero swojego miejsca w życiu.

Na pierwszy rzut oka Haukelid wyglądał przeciętnie2. Choć jego siostra bliźniaczka Sigrid była hollywoodzką gwiazdą filmową znaną jako „syrena z fiordów”3, on sam nie należał do szczególnie przystojnych mężczyzn. Miał jasne włosy, niebieskie oczy, średnią budowę ciała i lekko się garbił. Mierząc 178 centymetrów, odznaczał się wzrostem nieco wyższym niż średni. Było jednak coś w jego spojrzeniu i w twarzy, która w jednej chwili przechodziła od uśmiechu do całkowitej powagi, co nie pozwalało o nim zapomnieć.

Dla ich siwowłosego irlandzkiego sierżanta sztabowego, który na cześć amerykańskiego gwiazdora westernów nosił przydomek Tom Mix, wszyscy ci Norwegowie wyglądali tak samo: to byli ludzie, których miał nauczyć zabijania, prowadzenia akcji sabotażowych i przetrwania w każdy możliwy sposób. Oznajmił im, że obowiązuje tylko jedna zasada: „Nigdy nie dajcie wrogowi choćby cienia szansy”4. Takie podejście bardzo odpowiadało Haukelidowi. Od chłopięcych lat wszelkie zasady doprowadzały go do wściekłości5.

Oddział rekrutów rozpoczynał dzień o szóstej rano od ćwiczenia, które Mix lubił nazywać „hartowaniem stóp”, czyli od szybkiego marszu po rozległym terenie posiadłości. Kiedy mijała godzina maszerowania, stopy rekrutów częściej bywały pokryte pęcherzami niż zahartowane. Po krótkim śniadaniu następowało szkolenie z posługiwania się bronią. „To wasz przyjaciel – mówił Mix, obracając pistolet na palcu. – Jedyny przyjaciel, na jakiego możecie liczyć. Traktujcie go, jak należy, a on już się wam odwdzięczy”6. Później zabierał grupę rekrutów do lasu i uczył ich, w jaki sposób mają stać – nogi ugięte w kolanach, obie ręce na rękojeści pistoletu – oraz strzelać: dwa szybkie strzały, jeden po drugim, aby mieć pewność, że nieprzyjaciel został trafiony. Jeśli okoliczności na to pozwalały, „celujcie nisko. Kula w brzuch, a Niemiec będzie się zwijał przez dwanaście godzin z bólu, zanim umrze”7. Haukelid uczestniczył w młodości w polowaniach, ale to było coś zupełnie innego.

Po dwóch godzinach treningu strzeleckiego kolejną godzinę spędzali na sali gimnastycznej. Robili przewroty w przód i w tył. Zeskakiwali z dużej wysokości i przetaczali się do przodu do pozycji stojącej. Okładali pięściami worki treningowe. Siłowali się ze sobą i uczyli, w jaki sposób gołymi rękami obezwładnić i rozbroić wroga. Mix, który nosił przy biodrze długi nóż, ubarwiał lekcje opowieściami o swojej walce podczas pierwszej wojny światowej oraz pracy policjanta na Dalekim Wschodzie. Pozostali instruktorzy byli podobni, jeden wspominał poprzednią wojnę: „Zabiliśmy tylu Niemców, że mieliśmy problem, bo musieliśmy wstawać, by patrzeć ponad stertami tych trupów”8.

Przerwa na kawę, a potem oddział miał ćwiczenia z łączności, przede wszystkim z posługiwania się alfabetem Morse’a. Później był obiad, a po nim dwugodzinne zajęcia z wysadzania obiektów. „Nigdy nie palcie podczas pracy z materiałami wybuchowymi”9 – mówił Mix z zapalonym papierosem w ustach, demonstrując po raz kolejny, że reguły są tylko po to, by je łamać. Wysadzali w powietrze kłody drewna i głazy10. Potem zaś z dzwonieniem w uszach ćwiczyli biegi na orientację, poruszanie się przy użyciu mapy i kompasu, uczyli się przetrwania w terenie, tropienia celów, przeprowadzania zwiadu w lesie. Od piątej po południu do ósmej wieczorem mieli czas na odpoczynek i zjedzenie kolacji, później bowiem zaczynało się nocne szkolenie, które obejmowało jeszcze więcej zajęć z bronią i ładunkami wybuchowymi oraz jeszcze więcej walki wręcz – tyle że tym razem wszystko odbywało się w kompletnych ciemnościach.

Wraz z każdą taką sesją treningową kołnierzyk munduru i buty Haukelida robiły się coraz miększe, gdy tymczasem on sam zmieniał się w coraz twardszego żołnierza11. Choć od początku był dość wysportowany, teraz stał się jeszcze sprawniejszy. Od czasu do czasu wzywał go do siebie oficer lub psychiatra, by spytać, czy trening nie jest zbyt ciężki, zbyt wyczerpujący, czy nie chce zrezygnować. To nie jest zajęcie dla każdego, mówili. Haukelidowi jednak całkowicie odpowiadało. Oddawanie dwóch strzałów jeden po drugim stało się dla niego wręcz automatycznym odruchem, a jego skuteczność na strzelnicy była coraz wyższa. Nauczył się odmierzać czas przy rzutach granatami ręcznymi („Można by dojść stąd do Londynu, zanim wybuchnie”12, strofował rekrutów Mix) i nie marnować ich. Nabrał wprawy w walce wręcz, posługiwaniu się nożem oraz zakładaniu ładunków wybuchowych: potrafił bez drżenia rąk zapalić dziesięciosekundowy lont.

Trzy tygodnie później usłyszał, że to wszystko stanowi zaledwie wstępne szkolenie. Instruktor tak ocenił go w raporcie: „To spokojny i opanowany człowiek, który powinien świetnie sobie poradzić w trudnej sytuacji. (...) Nie okazuje strachu”13. Haukelid otrzymał oceny „bardzo dobre”, jeśli chodzi o umiejętność przetrwania w terenie, posługiwanie się bronią, zakładanie ładunków wybuchowych oraz czytanie mapy. Natomiast jego umiejętności posługiwania się sygnałami oceniono po prostu jako „dobre”.

20 grudnia, 13 dni po niespodziewanym ataku Japończyków na Pearl Harbor, który wciągnął do wojny również Stany Zjednoczone, czyli kraj jego urodzenia, Haukelid wsiadł do pociągu jadącego do Szkocji, gdzie miał dostać dalsze instrukcje. Musiał dotrzymać pewnej obietnicy, którą jego matka złożyła gestapo, zanim uciekł do Wielkiej Brytanii.

W 1905 roku po zerwaniu unii personalnej ze Szwecją nowy norweski rząd starał się wprowadzić w kraju monarchię konstytucyjną. Najwyższą władzę miał sprawować demokratycznie wybrany parlament, król zaś – pełnić funkcję ceremonialnej głowy państwa. Za najlepszego kandydata do tej roli parlament uznał wywodzącego się z rodu norweskich królów duńskiego księcia Karola, który oznajmił, że przyjmie tę propozycję pod warunkiem, że Norwegowie na niego zagłosują. Zgodnie z przewidywaniami został wybrany na króla i jako Haakon VII wstąpił na tron.

W tym samym roku Bjørgulf Haukelid wyemigrował do Stanów Zjednoczonych14. Osiadł we Flatbush na Brooklynie, bardzo daleko od schroniska górskiego dla turystów i biegaczy narciarskich w Haukeliseter, położonego około 120 kilometrów na zachód od Rjukan, którego prowadzenie ojciec chciał mu pewnego dnia przekazać. Jednak budowa nowojorskiego metra stwarzała o wiele większe możliwości dla inżyniera budownictwa lądowego. W Ameryce Bjørgulf poślubił pochodzącą z Oslo pielęgniarkę Sigrid Gurie i 17 maja 1911 roku – a więc w dniu norweskiego święta konstytucji – urodziły im się bliźnięta: Knut i Sigrid. Dla Knuta w dzieciństwie jedyną rzeczą droższą od siostry był mały pluszowy miś, którego nieustannie przytulał. Miś miał na imię Bonzo.

W kwietniu następnego roku rodzina Haukelidów wsiadła na parowiec płynący do Norwegii. Rodzice Knuta tęsknili za ojczyzną i pragnęli wychować dzieci na Norwegów. A biorąc pod uwagę niedawny boom przemysłowy w kraju, nie mogli wybrać lepszego momentu na powrót.

Podczas podróży przez Atlantyk parowiec, którym płynęli, odebrał wezwanie o pomoc z pokładu RMS „Titanic”. Statek zmienił kurs, żeby pomóc rozbitkom, ale znajdował się zbyt daleko i przybył na miejsce katastrofy za późno.

W Oslo Bjørgulf założył świetnie prosperującą firmę inżynierską i kupił dom dla rodziny. Knut od początku był łobuzem. Jako dyslektyk – i niespokojny duch – nienawidził szkoły. Tkwienie nieruchomo przez cały dzień w twardych ławkach i słuchanie ględzenia nauczycieli było dla niego istną torturą. A ponieważ lekko się jąkał, każde wezwanie do odpowiedzi na lekcji jeszcze tylko pogarszało sprawę. Dlatego też dzień w szkole pomagało przetrwać mu płatanie figli. Pewnego razu wypuścił w klasie węża, czym zasłużył na jedno z licznych zawieszeń w swej uczniowskiej karierze. Knut wolał spędzać czas na świeżym powietrzu, ale w mieście nie było ku temu zbyt wielu okazji. Co więcej, jego matka, nie chcąc, żeby się ubrudził, kazała mu wkładać worek z otworem na głowę, kiedy bawił się na podwórku. W domu Haukelidów obowiązywało wiele zasad i zakazów. Siostra Knuta, która chciała zostać malarką i zamieszkać w Paryżu, również buntowała się przeciwko rodzicom.

Jedynym miejscem, gdzie Knut czuł się swobodnie, było schronisko Haukeliseter. W weekendy oraz podczas wakacji i ferii jeździł wśród gór i jezior Telemarku na nartach, łowił ryby, biwakował i polował wraz z dziadkiem, Knutem seniorem. Słuchał opowieści o trollach zamieszkujących i chroniących norweskie krainy, a jego wiara w te istoty przydawała jeszcze większej magii ukochanym przez niego lasom.

Wiecznie spragniony przygód Haukelid tuż przed osiemnastymi urodzinami wyruszył do Stanów Zjednoczonych. W tym samym czasie jego siostra wyjechała do Paryża. Knut zapisał się do Massachusetts State College, ale nigdy go nie ukończył. Jako wielbiciel książek Johna Steinbecka i Ernesta Hemingwaya wyruszył w podróż po Ameryce. Na Środkowym Zachodzie znalazł pracę na farmie. Lubił swoje obowiązki, podobały mu się rozległe równiny, ale sprzeciwiał się niektórym purytańskim zwyczajom. Podczas kolacji musiał czekać, aż właściciel farmy skończy wygłaszać długą modlitwę, zanim mógł zabrać się do jedzenia. Pewnego wieczoru Haukelid zaproponował, że sam zmówi modlitwę. Zaśpiewał krótką norweską piosenkę, w której nie było w ogóle mowy o Bogu, i rzucił się na kolację, jakby od tygodni nie miał niczego w ustach.

Po kilku latach za oceanem wrócił do Norwegii. Ojciec znalazł mu dobrze płatną posadę w największym banku w Oslo, ale Knut jej nie przyjął. Oświadczył, że równie dobrze może zarabiać na życie, łowiąc pstrągi. I tak też zrobił. Po kilku miesiącach pracy przy połowie pstrągów znów się przeniósł – tym razem do Berlina. Studiował tam inżynierię, uczył się niemieckiego i rozmyślał nad swoją przyszłością. W 1936 roku był świadkiem propagandowego spektaklu Hitlera podczas igrzysk olimpijskich. Pewnej nocy, zetknąwszy się z pijanym i wykrzykującym same plugastwa członkiem partii nazistowskiej, Haukelid powalił go jednym ciosem15.

W końcu wrócił do Oslo16. Jego siostra Sigrid, która poznała w Paryżu producenta filmowego Samuela Goldwyna, grała wówczas w filmach u boku Gary’ego Coopera. Haukelid uległ wreszcie pragnieniu ojca, by zaczął poważnie myśleć o karierze i życiu. Podjął pracę w jego firmie zajmującej się importem sprzętu budowlanego ze Stanów Zjednoczonych i zakochał się w młodej fizjoterapeutce o imieniu Bodil, która leczyła jego bóle pleców, których nabawił się podczas wojaży.

Na początku kwietnia 1940 roku Haukelid ukończył budowę pirsu w porcie w Narwiku i wziął kilka dni wolnego, by pojechać na ryby. Wcześniej jednak zatrzymał się u znajomych w Trondheim17. Kiedy tam przebywał, naziści zaatakowali Norwegię. Wysłuchawszy w Norweskim Instytucie Technologii wystąpienia profesora Tronstada na temat konieczności przeciwstawienia się Niemcom, Haukelid oraz kilku studentów zarekwirowali pociąg towarowy i pokonali nim prawie połowę trasy do Oslo, aż natknęli się na zamknięte tory. Porzucili więc pociąg i autobusem dotarli do najbliższego wojskowego punktu mobilizacyjnego niedaleko Lillehammer, ale jak się okazało, nie było tam żadnej broni. Na miejscu dowiedzieli się również, że naziści zdążyli już zająć Oslo. Wiadomość ta wielu towarzyszy Haukelida poruszyła do łez. Potem nadeszły wieści, że Niemcy zażądali abdykacji króla oraz dymisji rządu. Kiedy Haakon odmówił, samoloty Luftwaffe zbombardowały położoną w lasach wioskę, gdzie król się ukrywał. Haukelid, któremu zdawało się, że widział bombowce zmierzające, by zgładzić króla, poczuł, że w jego osobie wreszcie odnalazł swego przywódcę, a wraz z nim cel w życiu i na tę myśl jemu również zebrało się na płacz.

W końcu udało mu się odnaleźć pułk walczący z Niemcami. Dowodzący nim pułkownik dał Haukelidowi karabin Krag-Jørgensen oraz 30 naboi i posłał go do walki. Przez kolejne trzy miesiące Knut, choć nie miał żadnego wojskowego doświadczenia, bił się z Niemcami. Jego batalion urządził na górskiej przełęczy zasadzkę na niemiecki oddział pancerny i zniszczył go za pomocą koktajli Mołotowa i ostrzału z pojedynczego działa, ale poza tym sukcesem Norwegowie ponosili jedną porażkę za drugą.

Gdy jego pułk się poddał, Haukelid usiłował dotrzeć do walczących w dwóch dolinach biegnących między Oslo a Trondheim, lecz jego rodacy byli już w odwrocie. Przyjechał więc do stolicy i udał się do domu rodziców, przestronnego mieszkania znajdującego się pod adresem Kirkeveien 74. Ojca nie zastał, przywitała go jedynie matka. Knut wszedł do sypialni, gdzie przechowywano część jego rzeczy, i zamknął drzwi.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

Zimowa forteca

Подняться наверх