Читать книгу Wyleczyć nie można ignorować. Co mówi ciało poprzez cukrzycę, onkologię i inne schorzenia - Nelli Davydova - Страница 3

Rozdział 1. Dlaczego nic się nie zmienia

Оглавление

Zanim zaczniesz leczyć kogokolwiek, zapytaj, czy jest on gotów zostawić to wszystko, co uczyniło go chorym.

Hipokrates

Na pewno budzi się w Tobie pytanie: jeśli wszystkie nasze choroby są uleczalne, a tak rzeczywiście jest, to dlaczego jeszcze nie ma Nagrody Nobla lub dlaczego nie wyleczyłaś całego świata? Nie przeżywaj, będę odpowiadać na to pytanie w przeciągu pisania tej książki.


Krótko mówiąc, aby zadowolić ciekawość i zainspirować do dalszego czytania, powiem tak: ludzie sami chcą chorować. I my sami tworzymy sobie choroby. Nam jest wygodnie chorować. Każdy robi to z zamiarem, celowo. I, oczywiście wyrzec się tej choroby nie jest całkiem wygodnie. Jeśli człowiek nie potrzebował by tej choroby, to by jej nie było.


Nie mogę pomóc uzdrowić ludzi, którzy sami wciągnęli siebie w te cierpienia i nie chcą niczego zmieniać. A także, nie mogę uzdrowić ludzi, jak i inny człowiek, nawet gdybym miała lub nie magiczne zdolności. Dlatego, że uzdrowienie leży w rękach samego chorego.


Szansa jest dla ludzi, którzy zaczynają przyznawać, że oni własnoręcznie wciągnęli siebie w tą chorobę lub stworzyli choroby u bliskich i są gotowi zmieniać siebie. Zmieniać nie świat wokół, nie zdarzenia zewnętrzne, a właśnie swoje myśli, siebie i najważniejsze, swoje nawyki szablonowe, za którymi człowiek podąża mechanicznie, nie zastanawiając się nad tym w przeciągu całego swego życia.


A także, u ludzi, którzy są gotowi wniknąć w nową informację i uwalniać swoje wszystkie przekonania, przestając mocno się ich trzymać. Przecież mieć rację, nawet jeśli ta prawda nie czyni człowieka szczęśliwym, dla wielu jest lepsza, aniżeli tej racji nie mieć.


Codziennie stykam się z pragnącymi rozwiązać wiele zagadnień, problemów. Zaczynając od chorób, a kończąc na tym, jak zacząć żyć po śmierci bliskiego człowieka lub odzyskać swoje milionowe długi, spotkać miłość lub rozwiązać jeszcze jakieś inne problemy.


Zaczynając pracować, obserwuję, że w oczach u każdego jest pełno entuzjazmu aby rozwiązać swój problem. Jednak w miarę działania, przejścia do praktyki i zrozumienia skąd to wszystko pochodzi, po co jest potrzebna ta sytuacja, co człowiek robił nie tak lub w ogóle niczego nie robił, kiedy trzeba było mu po prostu żyć, obserwuję taki obraz, że człowiek włącza opór. I wytrwale broni swojej pozycji, pragnie zostawić wszystko jak jest.


Wielu po prostu się nie chce lub boją się iść w nowe, w zmiany, nie ma ochoty działać, aby zmienić swoje życie.


A dla tego trzeba coś robić. Jednak my przywykliśmy nic nie robić. Niedziałanie – to nasza «korona». Ja nie mówię o tych działaniach, które tworzą niepotrzebny pośpiech i iluzję ruchu. Ta bieganina od jednej troski do drugiej, z jednej pracy, by zarobić lub coś udowodnić, do drugiej. Tworząc pozór tego pośpiechu, biegu, walka i gonitwa za przeżycie nawet nie są blisko skierowane do zmian.


Mam na uwadze prawdziwe zmiany, gdzie trzeba nauczyć się patrzeć inaczej na świat, na siebie i na swoje działania, świadomie rozumiejąc, że wszystko co myśleliśmy i robiliśmy wczoraj daje nam rezultat dzisiaj. I to, co myślimy i robimy dzisiaj, da nam płody rezultatów jutro.


Nie ma sensu czekać do jutrzejszego dnia na jakieś zmiany, jeśli niczego dzisiaj nie zmieniliśmy z dnia wczorajszego.


Najbardziej rozpowszechniony dowód, dlaczego niczego nie zmieniamy w życiu jest taki: nie mamy na to czasu. Musimy biec i rozwiązywać swoje problemy. Zgodzisz się, to jest bardzo dziwne, tak czy nie? Ale właśnie tak zachowuje się każdy. Ale, by rozwiązać problemy, należy na początku zrozumieć z jakiego powodu one powstają i naprawić to. Jednak w naszym myśleniu przywykliśmy nie pracować ze źródłem, wywołującym je, a walczyć już ze skutkami.


Czas jest zawsze, tylko powinniśmy uważnie wybierać, na co go tracimy.


Od razu przypomina mi się przykład: «garnuszku nie gotuj». Pamiętasz bajkę o czarodziejskim garnuszku? On sam zaczął gotować kaszę, jeśli powiedziało mu się słowa «raz, dwa, trzy, garnuszku gotuj/wari (*warit – gotować w języku rosyjskim)». I przestawał, jeśli powie mu się «więcej nie gotuj». Jeśli nie zatrzyma się garnuszka jak w bajce: kaszy tej będzie tak dużo, że trzeba będzie walczyć jakoś ze skutkami, bo zapełni ona wszystkie ulice.


I tak jest i z naszym «kociołkiem» (mówię teraz o umyśle): tworzy nieskończenie taką «kaszę» problemów, które trzeba rozwikłać. I co my robimy? Moglibyśmy zrozumieć, jak je tworzymy i przestać to robić, ale po co? Przecież nie mamy czasu, my tylko ledwo zdążamy sprzątać tą kaszę. A żeby wyłączyć ten strumień – mało komu przychodzi do głowy.


Przywykliśmy do niezauważania myśli w swoim «kociołku» i nawet się nie zastanawialiśmy nad tym, aby je zmieniać, cała nasza uwaga skierowana jest na działania poprawienia tego. Jak zmienić działania, co robić inaczej? Jak efektywniej robić, działać? Jak efektywniej walczyć ze skutkami? A może i czegoś w ogóle nie robić? Ale od czego powstają te działania, zapomnieliśmy przypomnieć. Chwytasz moją myśl, rozumiesz co myślę?


Pomimo tego, że my walczymy ze skutkami, a nie z przyczynami, przywykliśmy jeszcze do tego, by obwiniać innych, przekładać na nich odpowiedzialność, jeśli coś nie wychodzi, idealnie jest wskazać na kogoś palcem, kto nie ma racji:


«Patrz, ty nie spełniłeś moich oczekiwań, nie dotrzymałeś obietnicy, okłamałeś „ty pietruszka“, nie zrobiłeś tak, jak ja chcę, zrobiłeś tak, jak ty chciałeś. Jak śmiałeś? Przyczyną moich problemów jesteś ty, ty zepsułeś mi nastrój, rozzłościłeś. Zobaczysz, zrobię zaraz takie rejwach, że ho!». W naszym życiu zazwyczaj winni są wszyscy, oprócz nas samych: rząd, pogoda, ludzie-złodzieje, zły los lub przeznaczenie.


A stąd płynie, że po co nam zmieniać coś w swoim życiu? Jeszcze bardziej powalczymy z sytuacjami, przecież to nie my jesteśmy winni wszystkiego, a oni. No i przywykliśmy do cierpienia. I rezygnować z cierpień jest także strasznie, a nuż będzie jeszcze gorzej. Jakby to teraz nie brzmiało absurdalnie, ale boimy się pozbywać się cierpień. A co my wtedy będziemy robić? Żyć pięknie i szczęśliwie? Przecież to nudne.


I okazuje się, że dajesz dokładną instrukcję: «Patrz, właśnie w twojej sytuacji trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje życie na swoje barki, przestać kogokolwiek uczyć życia, kiedy sam nie rozumiesz, jak to robić i nie żyjesz w ogóle, a tylko egzystujesz».


Często cała uwaga skupiona jest na innych, a nie na sobie. Mamy prawie na wszystko infantylną pozycję życia. Ignorowanie swojego ciała. Głuchota na swoje potrzeby i pragnienia. Żyjemy dla innych, zapominając o sobie. Oczywiście, ciało będzie umierać. Gdzie ono ma się podziać, jeśli nie bierze się je pod uwagę? Ono jest daleko za swoimi granicami.


I oto są takie banalne przyczyny, dlaczego nie jest możliwe wyleczyć ludzi. Mało kto jest gotów znaleźć czas dla siebie, ponieważ go nie ma, więc czas idzie na walkę. Mało kto jest gotów przestać cierpieć, ponieważ jest to wygodne. I tylko jednostki są gotowe uświadomić sobie, że to nie sytuacje i ludzi trzeba winić, a wziąć odpowiedzialność za siebie, że przyczyna jest w nas, tylko nasze własne decyzje prowadzą do takich obserwowanych skutków. Póki składamy odpowiedzialność w naszym świecie na innych, niemożliwe jest coś zrobić i zmienić.


I dopóki nie zażyczymy sami pomóc sobie do takiego stopnia, aby zmienić swoje spojrzenie na świat, swoje życie, swoje pragnienia i działania, przyjąć świat takim, jaki jest, będziemy chorować. A choroba tak w ogóle nie jest chorobą. To naturalny zdrowy sygnał ciała. To język ciała. Ciało z nami w taki sposób rozmawia.


Każdy organ, każdy odcinek ciała niesie swoją funkcję, odzwierciedlający nasze myślenie, który próbuje rozmawiać z nami. Jeśli zaczniemy słuchać ciała, gwarantuję: usłyszymy siebie. Nie można go zagłuszać lekami przeciwbólowymi i innymi zabijającymi środkami. Musimy usłyszeć, co ono mówi i zrobić to. I ono przestanie nam o tym mówić, czyli przestanie chorować.

Póki co nasza ludzkość nie jest gotowa zmieniać się na taką skalę, ale idziemy w tym kierunku i jakaś jej część zaczyna budzić się oraz budzić wokół wszystkich pozostałych.


I ja będę szczęśliwa, gdy obudzę nawet jednego człowieka z tysiąca tych, którzy przeczytali tą książkę. To będzie maleńkie zwycięstwo.


Podsumowanie:


– to my tworzymy swoje choroby swoim myśleniem;


– dopóki nie zechcemy wziąć odpowiedzialności na siebie za swoje życie, będziemy chorować i cierpieć;


– przyczyna jest w nas;


– szablon «nie mam czasu» nie daje możliwości wyleczenia się;


– nie musimy walczyć ze skutkami, trzeba uświadomić pierwotną przyczynę;


– czas jest zawsze, tylko powinniśmy uważnie wybierać, jak z niego korzystać;


– trzeba przełączyć uwagę z innych na siebie;


– koniecznie jest nauczyć się przyjmować świat takim, jaki on jest.

Wyleczyć nie można ignorować. Co mówi ciało poprzez cukrzycę, onkologię i inne schorzenia

Подняться наверх