Читать книгу Wyleczyć nie można ignorować. Co mówi ciało poprzez cukrzycę, onkologię i inne schorzenia - Nelli Davydova - Страница 6
Rozdział 4. Wtórne korzyści
ОглавлениеPomimo bólu z powodu negowania części siebie i swoich uczuć, mamy jeszcze wiele wtórnych wygód, kiedy chorujemy. Na przykład, bardzo wygodnie jest zachorować z powodu zmęczenia lub z powodu niechcenia dokądś to iść lub robić coś. I dlatego siłą, z konieczności kładziemy siebie do łóżka i dajemy sobie w taki sposób odpoczynek.
My nie możemy odnosić się do siebie dobrze, w dobry sposób, na przykład wziąć wolne, by odpocząć. Boimy się lub wstydzimy się odmówić komuś i aby nie iść w uczucie wstydu lub strachu, zaczynamy chorować. Mamy bardzo logiczną wymówkę, dlaczego nie idziemy dokądś i czegoś nie robimy, wyrzucając sobie brak odpowiedzialności za swoje niedziałanie.
Tak, my nie chcemy brać odpowiedzialności za swoje życie. Musimy obwinić kogoś lub sytuacje za nasze niespełnione oczekiwania, za nasze niezdecydowanie, za naszą ofiarność i poświęcenie.
Onkologia i cukrzyca także mają wygody wtórne, jak i przeziębienie oraz wszystkie inne choroby. Wszystkie niedomagania, schorzenia powstają z powodu uraz i obwiniania innych za to, że my nie chcemy sami wziąć odpowiedzialności za siebie.
I to będzie trwać, dopóki nie zwrócimy na siebie uwagi, to wszystko będzie nami wstrząsać przez ciało lub bolesne sytuacje zewnętrzne.
Nie chcemy analizować doświadczenia, które przechodzimy, uważając je za błąd: «oj, pomyliłem się», nawet nie patrząc na to, jak wzbogaciliśmy się przez ten wybór i ile otrzymaliśmy z tego doświadczenia. I tutaj onkologia i cukrzyca sygnalizują, że my winimy siebie za błędy. W wielu sygnałach ciała leży ta przyczyna. I te choroby nie są wyjątkiem.
Kiedy pomijamy to doświadczenie, nawet nie analizując go i nie uświadamiając, ono zapuka do nas raz jeszcze. Będziemy je tworzyć do tej pory, dopóki «znowu te same grabie» nas nie uderzą po głowie tak mocno, że ból będzie na tyle nie do zniesienia, że będzie trudno go nie zauważyć.
Plus jeszcze jedna przyczyna: znajdujemy się stale w napięciu i przychodzi nam wybierać pomiędzy pragnieniem, impulsem i tym, co «trzeba» robić.
Pomiędzy «chcę» i «trzeba».
«Ja tego dokładnie nie chcę, ale trzeba, takie są zasady, obiecałem, jestem odpowiedzialny. Mam zobowiązania. A ot to, to co ja „chcę“ – nie można mi, to niestosownie, nie według zasad, a co pomyślą ludzie…»
W obu przypadkach idziemy na przekór sobie i podcinamy sobie własne gardło, stawiając siebie na ostatnim miejscu.
I przejawienie w życiu jakichś to sytuacji konfliktowych mówi o tym, że mamy w sobie konflikt wewnętrzny między swoimi pragnieniami i zobowiązaniami.
A ponieważ nasze myślenie tworzy to kino życiowe, to my sobie to pokazujemy.
My albo walczymy z okolicznościami lub przestajemy na to zwracać uwagę, opędzając się i mówiąc sobie: «No dobrze, mnie to w ogóle nie dotyczy».
Ale, to doświadczenie, które chcieliśmy sobie pokazać, będzie nas prześladować znowu i znowu. Dopóki nie uświadomimy go sobie.
Kiedy odrzuciliśmy od siebie to doświadczenie i stłumiliśmy w sobie to uczucie, nie chcemy uznać tego i rozwiązywać problemów, to to uczucie wszystko jedno będzie przejawiać się na zewnątrz już w postaci sygnału ciała. U nas lub u naszych bliskich.
To jest wszystko, od czego próbujemy się odciąć, zaczyna już przejawiać się bólami i chorobami ciała.
Tak że nam się nie uda tego stłamsić. Będzie wychodziło na zewnątrz, abyśmy zauważyli i stawili temu czoła.
Jakby wam to przekazać w bardziej delikatny sposób?
Ciało sygnalizuje nam o zatrzymaniu. O ślepej uliczce, na którą weszliśmy, ono rozmawia z nami w najbardziej bezpośredni sposób i dokładnie pokazuje, dokąd nam trzeba iść, jakie przeszkody są u nas, by dojść do naszych nieskończonych pragnień.
Ale… my nie chcemy brać odpowiedzialności za swoje życie, usprawiedliwiając siebie tym, że nic od nas nie zależy, my nawet nie chcemy słuchać i widzieć siebie.
Dlatego idziemy do lekarzy i odcinamy język swojemu ciału. Tłumimy sygnały za pomocą lekarstw. I robimy z naszego ciała coś, co nie ma wrażliwości. Aby nie widzieć, jak dosłownie krzyczymy do siebie o tym, że pora już zwrócić na siebie uwagę.
Chorób w naszych czasach nie leczą, a zagłuszają. Choroba – to jest coś dobrego, to najzdrowszy i zrozumiały sposób słyszenia siebie, to zdrowa funkcja organizmu, powołana do rozmowy z nami i dawania sygnałów o zabijających nas myślach.
Przytoczę przykład z praktyki. Niedawno pracowałam z jedną kobietą, której syn ma porażenie mózgowe, naruszona jest u niego mowa i jest on ograniczony ruchowo. Kiedy syn się urodził, zaczęły się problemy z mężem, oni w rezultacie się rozwiedli. Jej były mąż już wiele lat ożeniony jest z drugą kobietą, ale co tydzień spędza czas z synem, pomaga finansowo. Jego żona cierpliwie znosi to przez długie lata.
Analizując wygody, zobaczyliśmy, ot co: mama tego syna nie kocha, możliwe, że nawet nienawidzi byłego męża i jego żony, i to jest oczywiste. Całe życie żyje obrażona na nich i na los. I choroba syna – to sposób manipulacji byłym mężem, aby trzymać go obok siebie i mścić się na jego żonie, która cierpi z powodu jego odwiedzin w innej rodzinie, i że część pieniędzy idzie na drugą rodzinę.
A także, pracować ten człowiek nie lubi, pieniędzy po prostu ot tak brać nie może: to wstyd i choroba syna – to usprawiedliwienie, dlaczego utrzymuje ją były mąż. Pieniędzy tak jakby na syna brać nie można.
Bardzo dobre usprawiedliwienie, aby nic nie robić. A porażenie mózgowe mówi o tym, że wewnętrzne dziecko tej kobiety, jej energia, by się rozwijać, z zainteresowaniem i ciekawością poznawać ten świat, jest milcząca i nieruchoma. Nie ma ochoty cokolwiek robić.