Читать книгу Małe niedole pożycia małżeńskiego - Оноре де Бальзак, Оноре де'Бальзак, Balzac - Страница 3

Część pierwsza
I. Zdradziecki sztych

Оглавление

Czy to jest duża, czy mała niedola? Nie wiem; jest duża dla twego zięcia lub synowej, jest bardzo mała dla ciebie.

– Mała! Łatwo to mówić; ale dziecko kosztuje wcale nie mało! – zawoła na to małżonek po dziesięćkroć szczęśliwy, który gotuje się właśnie do ochrzczenia swego jedenastego, zwanego ostatnim maleństwem: słówko, za pomocą którego kobiety umieją nadużywać dobrej wiary swoich rodzin.

Cóż to za niedola? Zapytasz. Otóż ta niedola, jak większość małych niedoli małżeńskich, może być dla kogoś wydarzeniem nader szczęśliwym.

Właśnie minęło cztery miesiące, jak wydałeś za mąż swoją córkę, którą nazwiemy słodkim imieniem Karoliny, aby z niej uczynić klasyczny typ wszystkich małżonek. Karolina jest, rozumie się, czarującą młodą osobą, zaś człowiek, którego znalazłeś dla niej za męża, jest:

Albo wziętym adwokatem, albo kapitanem drugiej klasy, albo pomocnikiem inżyniera, albo zastępcą sędziego, albo wreszcie młodym wice-hrabią. Ale najprawdopodobniej jest on tym ideałem, do którego wzdychają wszystkie rodziny obdarzone praktycznym rozsądkiem: jedynym synem bogatego właściciela ziemskiego! (patrz Przedmowa).

Feniksa5 tego, jakikolwiek by był jego wiek, kolor włosów i stanowisko w świecie, nazwiemy odtąd Adolfem.

Adwokat, kapitan, inżynier, sędzia, słowem zięć, Adolf i jego rodzina biorą w osobie panny Karoliny pod rozwagę:

1. Pannę Karolinę;

2. jedyną córkę twoją i twojej żony.


Tutaj zmuszeni jesteśmy żądać, jak w parlamencie, rozróżnienia:

a) twojej żony:

Twoja żona ma otrzymać spadek po swoim macierzystym wuju, starym podagryku6, którego zawija, pielęgnuje, pieści i opatula; nie licząc majątku, jaki przypadnie jej po ojcu. Karolina ubóstwiała zawsze swego wuja, wuja, który ją huśtał niegdyś na kolanach, wuja, który…. wuja, którego… słowem, wuja… po którym spadek można obliczyć na dwieście tysięcy franków.

Żona twoja jest osobą dobrze zakonserwowaną, której wiek jednakże był przedmiotem głębokich roztrząsań i długiego śledztwa ze strony patriarchów rodziny twojego zięcia. Po długich kołowaniach, obie teściowe zwierzyły sobie wreszcie swoje drobne sekrety dojrzałych kobiet.

– A droga pani, jakże?…

– Ja, Bogu dzięki, jestem już wolna od tego; a pani?

– Spodziewam się! – odparła twoja żona.

– Możesz poślubić Karolinę – rzekła matka Adolfa do twego przyszłego zięcia. – Karolina będzie jedyną spadkobierczynią swojej matki, swojego ojca i swego wuja.

b) ciebie samego:

Ciebie, który cieszysz się jeszcze posiadaniem swego macierzystego dziadka, zacnego staruszka; spadek po nim nie ulega żadnej wątpliwości, ponieważ staruszek jest zdziecinniały i tym samym niezdolny do rozporządzenia swoim majątkiem.

Ciebie, który, będąc zresztą bardzo sympatycznym człowiekiem, pędziłeś za czasów swej młodości życie dość wesołe; zresztą masz lat pięćdziesiąt dziewięć, a głowę twoją można by wziąć za kolano, wychylające się z obramienia siwej peruki.


3. Posag trzystu tysięcy franków!…

4. Jedyną siostrę Karoliny, dziewczynkę dwunastoletnią, niedołężną i chorowitą i która nie zapowiada, aby miała długo błąkać się po świecie.

5. Osobisty majątek twój, jako teścia, wynoszący dwadzieścia tysięcy franków rocznej renty, które zaokrąglą się niebawem wiadomą sukcesyjką7.

6. Majątek twojej żony, który ma również wzrosnąć o dwa spadki: po wuju i po dziadku.

Trzy sukcesje i oszczędności – 750 000 fr.

Twój majątek – 250 000 fr.

Majątek twojej żony – 250 000 fr.

Razem – 1 250 000 fr. nieulegających żadnej wątpliwości.

Oto autopsja wszystkich tych świetnych małżeństw, wiodących za sobą orszaki tańczące i najadające się, w białych rękawiczkach, ukwieconych butonierkach, bukietach kwiatu pomarańczowego, welonach, liberiach8, powozach i karetach, wędrujące z kancelarii do kościoła, z kościoła na ucztę weselną, z uczty na bal, z balu do komnaty małżeńskiej, przy dźwiękach orkiestry i wśród tradycjonalnych żarcików rzucanych przez podstarzałych dandysów9. Oto mamy szkielet kryjący się pod powłoką najgorętszych upojeń miłości.

Krewni poczuwają się do obowiązku wtrącenia swojego słówka o tym małżeństwie.

Ze strony pana młodego:

– Adolf zrobił dobry interes.

Ze strony panny młodej:

– Karolina doskonale idzie za mąż. Adolf jest jedynakiem i prędzej czy później będzie miał sześćdziesiąt tysięcy rocznej renty.

Pewnego pięknego dnia, szczęśliwy sędzia, szczęśliwy inżynier, szczęśliwy kapitan lub szczęśliwy adwokat, wreszcie szczęśliwy jedyny spadkobierca bogatego właściciela, słowem Adolf, zjawia się u ciebie na obiad w towarzystwie swojej rodziny.

Twoja córka Karolina jest niezmiernie dumna z lekkiego wypuklenia, jakie zdradza jej kibić od niejakiego czasu. Wszystkie kobiety, w okresie pierwszej brzemienności, rozwijają w tym kierunku pełną niewinności kokieterię. Podobne żołnierzowi strojącemu się do pierwszej bitwy, lubią one podkreślać swą bladość, swoje cierpienia; podnoszą się z krzesła w pewien charakterystyczny sposób i stawiają kroki z najmilszą w świecie afektacją. Same jeszcze jak kwiaty, już owoc noszą w swym łonie; toteż zawczasu przyoblekają się w sztuczną powagę przyszłego macierzyństwa. Wszystkie te kokieterie są nader zachwycające… za pierwszym razem.

Twoja żona, która została teściową Adolfa, zakuwa się w jak najszczelniejsze gorsety. To, co u jej córki budzi wesoły śmiech radości, ją doprowadza do płaczu; wówczas gdy Karolina popisuje się swoim szczęściem, ona stara się ukryć swoje jak najstaranniej. Jednakże po obiedzie przenikliwe oko współteściowej odgadło piekielną rzeczywistość.

Twoja żona jest w odmiennym stanie! Nowina wybucha wreszcie i twój najstarszy szkolny przyjaciel mówi ci ze śmiechem: „Ho, ho, cóżeś ty znowu zmalował!”…

Masz jeszcze nadzieję w konsylium lekarskim10, które ma się odbyć nazajutrz. Ty, człowiek z sercem, dochodzisz do tego, iż, rumieniąc się sam przed sobą, żywisz nadzieję puchliny wodnej11; ale lekarze potwierdzają zapowiedź ostatniego maleństwa!

Niejeden płochliwy mąż chroni się wówczas na wieś lub doprowadza do skutku od dawna zamierzoną podróż po Włoszech. Słowem, dziwne zamieszanie panuje w twoim domu; oboje, ty i twoja żona, znaleźliście się nagle w nader fałszywym położeniu.

– Jak to! Ty się nie wstydzisz, ty stary lamparcie?… – woła do ciebie spotkany na bulwarze przyjaciel.

– Pokaż to samo, jeżeli potrafisz! – odpowiadasz z wściekłością.

– Jak to! W dniu, w którym twoja córka!… Ależ to niemoralne! I do tego stara kobieta? To prawdziwe kalectwo!

– Ograbili nas jak w ciemnym lesie! – mówi rodzina twojego zięcia.

Jak w ciemnym lesie! Uprzejme porównanie dla teściowej. Rodzina twego zięcia pociesza się nadzieją, że to dziecko, które przecina na troje widoki majątkowe, urodzi się, jak wszystkie dzieci starców, kalekie, skrofuliczne12, wątłe. Czy w ogóle będzie zdolne do życia?

Rodzina ta oczekuje rozwiązania twojej żony z tym samym niepokojem, jaki poruszał domem Orleanów podczas ciąży księżnej de Berri: druga córka zapewniała tron młodszej linii bez uciążliwych warunków Dni Lipcowych; Henryk V zagarniał koronę. Odtąd dom Orleanów zmuszony był stawić swe losy na hazard gry: wypadki rozstrzygnęły partię na jego korzyść.

Matka i córka urodziły jedna w dziewięć dni po drugiej.

Pierwsze dziecko Karoliny jest to wątła i blada dziewczynka nierokująca nadziei życia.

Ostatnie dziecko matki jest przepysznym chłopakiem, ważącym dwanaście funtów13, który ma dwa zęby i wspaniałe włosy.

Przez szesnaście lat marzyłeś o synu. Ta niedola małżeńska jest jedyną, która napełnia cię szaloną radością. Przy tym żona twoja, odmłodzona, znajduje w tym macierzyństwie to, co można nazwać latem św. Marcina14 dla kobiet: sama karmi, ma pokarm! Cera jej nabrała świeżości, jest biała i różowa.

W czterdziestym drugim roku przybiera pozy młodej kobiety, kupuje małe pończoszki, przechadza się w towarzystwie niańki, haftuje koszulki, stroi czepeczki, poucza swoją córkę swoim własnym przykładem; jest czarująca, jest szczęśliwa. A przecież jest to niedola, mała dla ciebie, duża dla twego zięcia. Niedola ta jest dwupłciowa; dotyka ona zarówno ciebie, jak i twoją żonę. Z drugiej strony jednak w podobnych wypadkach ojcostwo twoje napełnia cię tym większą dumą, iż jest zupełnie niewątpliwe; tak, mój drogi panie!

5

feniks – mit. ptak, symbol Słońca i odradzania się życia. [przypis edytorski]

6

podagra (med.) – stan chorobowy stawów palucha stopy; podagryk: osoba cierpiąca na podagrę. [przypis edytorski]

7

sukcesja – następstwo prawne, w wyniku którego zbywca przenosi swoje prawa na nabywcę np. spadek, spuścizna; tu forma zdr.: sukcesyjka; [przypis edytorski]

8

liberia (daw.) – uniform służby, początkowo królewskiej lub magnackiej. [przypis edytorski]

9

dandys – mężczyzna przesadnie zwracający uwagę na strój i formy towarzyskie. [przypis edytorski]

10

konsylium lekarskie (z łac. consilium) – narada lekarzy przeprowadzana np. w celu rozpoznania choroby i ustalenia sposobu leczenia. [przypis edytorski]

11

puchlina wodna (med.) – historyczne sformułowanie medyczne odnoszące się do gromadzenia nadmiernej ilości płynu w tkankach. [przypis edytorski]

12

skrofuloza (med.) – przewlekła gruźlica szyjnych węzłów chłonnych; tu forma przym.: skrofuliczny. [przypis edytorski]

13

funt – jednostka wagi, równa zwykle w krajach anglosaskich ok. 0,45 kg; tu: raczej stosowany we Francji livre usuelle, równy 0,5 kg. [przypis edytorski]

14

lato św. Marcina – wg. włoskiej tradycji 11 listopada to dodatkowy jeden dzień lata otrzymywany od Boga w zamian za połowę płaszcza ofiarowanego ubogiemu; tu: przedłużona młodość, uroda kobiety. [przypis edytorski]

Małe niedole pożycia małżeńskiego

Подняться наверх