Читать книгу Robodramy w zieleniakach - Patryk Kosenda - Страница 9

Kana Mazowiecka

Оглавление

Mapowanie przekąsów to robota odpowiedzialna. A co, jeśli wojna ma na imię Bawoli Bękart i jest sąsiadem twojej babci? Za basztą przydybali mnie fałszerze dud. Czołem, czempionie! Trochę spłowiałeś! – porządne chłopaki z empatią na kapiszony. Zza mgły wytacza się witrażysko. Jest puchate i wściekłe. Stosujemy manewr „Amisza na Krupówkach” – wywalamy chuje na przysłowiowy, ordynarny vivat. Powinienem dodać, że był to mój pomysł? W końcu shoah to judeocosplay, a czarni niewiarygodnie szybko upijają się szampanem. Jeden z fałszerzy, Pan Honorek, orzekł: okej, to było lechickie! Trauma ma fakturę paciorka, woń szklanego krochmalu. Nienawidzę jebanych orłów, człowieku, ale czasem fałszuję tak jak one.

Robodramy w zieleniakach

Подняться наверх