Читать книгу Wesele Figara - Пьер Бомарше - Страница 8
AKT PIERWSZY
SCENA PIĄTA
ОглавлениеMarcelina, Bartolo, Zuzanna
ZUZANNA
trzyma w ręku czepeczek z szeroką wstążką, na ręku suknię
Wyjść za niego! Za kogóż to? Za mego Figara?
MARCELINA
zgryźliwie
Czemuż by nie? Toć i ty nie co innego robisz!
BARTOLO
śmiejąc się
Paradny argument: tylko kobieta w złości zdobędzie się na podobny! Mówiliśmy, piękna Zuziu, o szczęściu, jakim dlań będzie posiadanie ciebie.
MARCELINA
Nie licząc pana hrabiego, o którym się nie mówi.
ZUZANNA
z dygiem
Sługa uniżona pani; ilekroć otworzysz usta, zawsze musisz powiedzieć coś gorzkiego.
MARCELINA
z dygiem
Sługa pani nawzajem; gdzież ta gorycz? Czyż nie jest sprawiedliwie, aby wspaniałomyślny pan dzielił po trosze radość, którą sprawia swym poddanym?
ZUZANNA
Radość, którą sprawia?…
MARCELINA
Tak, pani.
ZUZANNA
Szczęściem, zazdrość pani jest równie znana, jak prawa jej do Figara nikłe.
MARCELINA
Można by je uczynić trwalszymi, umacniając je na twój sposób.
ZUZANNA
Och, tym sposobem posługują się raczej osoby wytrawne.
MARCELINA
A dzieciątko do nich nie należy. Niewinna jak stary sędzia!
BARTOLO
odciągając Marcelinę
Bywaj zdrowa, piękna oblubienico naszego Figara.
MARCELINA
dygając
Tajna wspólniczko jego dostojności pana hrabiego.
ZUZANNA
dygając
Który jejmość panią niezmiernie poważa.
MARCELINA
dygając
Czy pani uczyni mi ten zaszczyt, aby spoglądać i na mnie łaskawym okiem?
ZUZANNA
dygając
Pod tym względem nie pozostaje jejmość pani nic do życzenia.
MARCELINA
dygając
Z dostojnej pani taka śliczna osóbka!
ZUZANNA
dygając
Et, wystarczy, aby jejmość wszyscy diabli brali.
MARCELINA
dygając
A zwłaszcza wielce czcigodna!
ZUZANNA
dygając
Ta cnota przystoi matronom.
MARCELINA
rozwścieczona
Matronom! Matronom!
BARTOLO
zatrzymując ją
Marcelino!
MARCELINA
Chodźmy, doktorze; nie panuję nad sobą. dygając Sługa uniżona.