Читать книгу Świnia ryje w sieci, czyli z pamiętnika hejtera - PigOut PigOut - Страница 4
ОглавлениеWSTĘP
Drogi Czytelniku, skoro czytasz te słowa, to znak, że w moim życiu zdarzyło się coś, co jakiś czas temu uznałbym za najlepszy żart ever – napisałem książkę. Śmieszna sprawa, bo jeszcze niedawno osobiście roastowałem upadłych celebrytów, pogodynki i blogerki modowe za zalewanie księgarń książkami o „dupie Maryni”, a teraz sam to robię. Pamiętam, że rzuciłem wtedy takim zdaniem: „(...) nie da się nie zauważyć, że rozmiar, jaki przybrał ten »literacki rak«, już dawno przekroczył masę krytyczną. Ibisz, Rusin, Rozenek, Cichopek, Felicjańska, Jabłczyńska, Prokop, Minge, Piróg, Biedroń i nawet wróżbita Maciej, a to i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Wiem, że papier jest cierpliwy, ale kurwa bez przesady. Rodzi się pytanie, czy w tym kraju jest jeszcze ktoś, kto nie wydał książki kucharskiej albo poradnika mówiącego, jak żyć, być młodym, pięknym, fit, wege, eko i bogatym? Zaczynam wątpić”. Trochę ironia losu, biorąc pod uwagę, jak to się dalej potoczyło. Jednak trzeba uważać, co się mówi, bo każde wypowiedziane słowo może okrążyć Ziemię i kopnąć cię w dupę. Jestem tego najlepszym przykładem.
Zapewne zastanawiasz się teraz, kim właściwie jestem i co mnie podkusiło do popełnienia tej książki. Jerzy Pilch powiedział kiedyś: „Kobiecie trzeba umożliwić publikację, ponieważ w poczuciu krzywdzącego niespełnienia gotowa popaść w kurewstwo”. Okazuje się, że chłopcy mają podobnie. Niedawno minęły dwa lata, od kiedy pod pseudonimem PigOut zacząłem w internecie męczyć bułę sucharami i różnymi bzdurami, które podpowiadają mi głosy w głowie. Z powstaniem PigOuta było trochę jak z powstaniem Atomówek, z tym że cukier, słodkości i różne śliczności zastąpiło upojenie alkoholowe, szydera i potrzeba wypowiedzenia się. Jak każdy Polak jestem specem od piłki, skoków narciarskich, Formuły 1, filmów, żarcia, polityki, Trybunału Konstytucyjnego, medycyny, marketingu i niechybnie pęknie mi żyłka, jeśli nie podzielę się moją opinią. Tajemniczym związkiem „x” okazał się strach przed reakcją pracodawcy, kiedy zobaczy, jaki jestem naprawdę. Stąd pisanie pod pseudonimem. Pierwotnie miałem na PigOucie poruszać ważkie społecznie tematy typu ignorancja, nietolerancja oraz patrzeć na ręce politykom, ale ewidentnie coś mi nie wychodzi, bo ile razy siądę do tekstu, od słowa do słowa kończy się na darciu łacha z „Azji Express”. Sama książka natomiast jest wynikiem braku asertywności w momencie, kiedy dostałem maila od wydawnictwa Edipresse. Leciał tak: „Hej, PigOut, czytaliśmy w redakcji twój sylwestrowy pojazd z matki Stifflera i zębów Piaska. Śmieszniutki. PS Nie chciałbyś napisać książki?”. Odpisałem mniej więcej tak: „Jasne, czemu nie. Zapłaćcie mi 50 tysięcy, a za miesiąc podsyłam gotowy materiał”. Na co oni: „Hehe, PigOut, ty to chyba nigdy nie przestajesz żartować, co nie? 50 tysięcy, dobre, hehe. Zrobimy tak: Ty napiszesz, my wydamy, a jak ktoś kupi, to dostaniesz 50 groszy od sztuki. Wchodzisz?”. Miałem im odpisać, żeby się gonili, ale nie wiedzieć czemu wyszło mi coś takiego: „Jako mistrz chujowych biznesów nie mógłbym spać, gdybym przepuścił taką okazję. Wchodzę”. I tym sposobem narodziła się książka, przy której pisaniu przytyłem ponad 10 kilo i na której prawdopodobnie zarobię max 1,50 zł... i to przy założeniu, że mama i babcie faktycznie kupią ją za gotówkę, zamiast kręcić noskiem, że jako rodzinie należy im się za darmo.
O czym w niej przeczytacie? Ogólnie o tym, jak sobie nie radzę z życiem, przez co raz za razem wpadam w różne niezręczne sytuacje, ale nie zabraknie też komentarzy do głośnych wydarzeń, które działy się „na mieście” oraz fakapów, o których przeczytałem w internecie. Mam świadomość, że nie będą to doznania porównywalne z „Mistrzem i Małgorzatą”, ale zawsze mogłeś skończyć gorzej... np. kupując książkę Kingi Rusin. I pamiętajcie: książka ma charakter satyryczny, jest pełna hiperboli i w żadnym wypadku nie powinna być traktowana jako prawda objawiona.
PS Pamiętasz słynny cytat Liama Neesona z „Uprowadzonej”: „Nie wiem, kim jesteś, ale znajdę cię i zrobię kuku”? Pomyśl o nim, zanim napiszesz negatywną opinię na „Lubimy czytać”. Żart, nie przewiduję negatywnych reakcji.