Читать книгу Ciemna strona miłości - Rafik Schami - Страница 6

Оглавление

52. Tamam i Sarkis

Na placu wioskowym, naprzeciwko wejścia do ogrodu kościoła Świętego Giorgiosa, znajdował się wielki dom. Lucia kazała gruntownie wyremontować pierwsze piętro, wyposażyć w najnowocześniejsze sprzęty i urządzić według aktualnej mody. Czynsz był tak niski, że zapłacono go za cały rok z góry. Teraz mogła przyjeżdżać do Mali o każdej porze.

Tamam, właścicielka domu, darzyła sympatią damasceńską rodzinę już choćby dlatego, że lubiła rozmawiać z Lucią. Z mieszkańcami wioski nie zamieniała ani słowa. Miała wielki ogród warzywny i wiele winnic, a wszystko inne przywoziła na grzbiecie swego osła z sąsiedniej wioski Ajn Jusuf. Dlatego Lucia, gdy przyjeżdżała do Mali, miała z sobą dodatkową walizkę pełną najlepszego jedzenia, czekolady i konserw mięsnych. Nie można było sprawić Tamam większej radości.

Claire czytała wtedy – jak wszystkie zakochane dziewczęta – mnóstwo romansów, przede wszystkim francuskich, ale historie miłosne gospodyni domu usuwały wszystkie książki w cień.

Tamam była szczególną kobietą. Mieszkała tylko z synem Dżamilem. W wiosce uchodziła za zdziwaczałą i po kątach szeptano, że jest winna śmierci swego męża. Kochała go od dziecka. On mieszkał ze swymi rodzicami w małym domu obok wielkiego majątku jej rodziny. Ojciec Tamam był wówczas zamożnym chłopem. Dziewczyna nie była ładna, ale niektórzy starali się o jej rękę. Odmawiała, a ojciec był zadowolony, że po tym, jak owdowiał, córka zostanie przy nim i nie będzie musiał jej dzielić z żadnym innym mężczyzną. Kiedy dowiedział się o miłości do syna sąsiadów, zakazał jej kontaktu z tym młodzieńcem, który pracował w kamieniołomie i często nie starczało mu na porządne jedzenie. Tamam kochała ojca i była rozdarta między uczuciem do niego i do swego ukochanego. Całymi nocami płakała z tęsknoty za Sarkisem, który przysiągł nigdy więcej nie zbliżyć się do żadnej innej kobiety. Zaproponował jej ucieczkę, ale Tamam nie chciała wystawiać samotnego ojca na drwiny chłopów. Miała nadzieję, że jego śmierć rozwiąże problem, ale on opierał się czasowi.

Para czekała dwadzieścia lat. Kiedy ojciec Tamam zmarł, Sarkis miał czterdzieści lat, a ona zbliżała się do czterdziestki. Czekali jeszcze kolejny rok, aby Tamam mogła zdjąć czarne żałobne ubrania. Mala do tego dnia nie znała jeszcze ani jednej baśni o pełnych poświęcenia kochankach, która kończyłaby się szczęśliwie. Wszystkie historie miały zawsze tragiczny finał. Ciężko pracujący chłopi nie lubili cudownych, wzruszających historii miłosnych rodem z baśni, które rozgrywałyby się w bujnych ogrodach albo wśród powiewających jedwabnych szat, prawdopodobnie dlatego, że życie w surowych górach stałoby się przez to jeszcze bardziej nieznośne.

Tamam bała się nocy poślubnej. Sąsiadka, doświadczona położna, opowiadała jej przerażające historie o nocy poślubnej pewnej leciwej panny młodej, której błona dziewicza była twardsza niż skóra. Nierzadko mężczyźni potrzebowali pomocy położnej, aby przebiła błonę dziewiczą za pomocą wskazującego palca.

Sąsiadka rozkoszowała się lękiem panny młodej; opowiadała jej również o mężczyźnie z wioski, którego członek złamał się podczas rozdziewiczania, tak że odtąd był skrzywiony w prawo. Inny zaś pchnął ze wszystkich sił, ale jego młoda żona miała już trzydzieści pięć lat, więc jej błona odrzuciła go jak trampolina, a on spadł z łóżka na plecy i potłukł sobie potylicę. Mężczyzna ów od czasu wypadku zdziwaczał, mówił tylko po hiszpańsku i unikał kobiet.

Tamam czuła żelazne szpony strachu ściskające jej serce, ale miała nadzieję, że położna przesadza, aby poczuć się ważniejszą. Jednak jej noc poślubna była gorsza niż wszystkie te opowieści razem wzięte. Sarkis upił się, aby dodać sobie odwagi. Tamam, która nie znosiła alkoholu, była przerażona śmierdzącym, spoconym mężczyzną, który grubymi rękami próbował po prostu zedrzeć z niej majtki pod sukienką. Błagała go, tłumaczyła, że powinien zważać na to, iż nie jest już najmłodsza. To sprawiło, że Sarkis stał się jeszcze bardziej gwałtowny.

– Nie potrzebuję żadnej położnej! – zawołał, jakby i on słyszał o tych historiach. – Przez trzydzieści lat hartowałem i ostrzyłem swoje dłuto.

Ani słowa o miłości, żadnego delikatnego dotyku. Dotąd jego palce, chociaż pokaleczone przez pracę w kamieniołomie, były na jej skórze delikatniejsze niż płatki róży. Teraz jednak Sarkis nie miał pachnącej twarzy i nie był nieśmiałym kochankiem. Był obcym mężczyzną, który leżał na niej całym ciężarem i pozbawiał ją powietrza.

Wszedł w jej suche wnętrze. Tamam krzyknęła tak głośno, że muzycy, śpiewacy i tancerze na chwilę przerwali, potem jednak wszyscy podnieśli kielichy i świętowali. Tamam ich znienawidziła. Jedli jej chleb i świętowali jej ból.

Noc zdawała się nie mieć końca. Kobieta czuła się bliska śmierci. Płakała, a to tylko zachęcało Sarkisa do nieustannego wchodzenia w nią. Późną porą zapukała do drzwi stara ciotka i powiedziała tylko:

– Dowód honoru.

Sarkis wyrwał spod Tamam białe prześcieradło z plamą krwi, dowodem dziewictwa, i dał go starej. Znowu zaczęła się wśród gości zabawa, która trwała pod oknem sypialni aż do świtu.

Małżeństwo wytrzymało nie dłużej niż dwa miesiące. Potem Tamam zebrała wszystkie siły i wyrzuciła męża z domu. Sarkis się nie bronił. Wrócił do swego starego mieszkania i był gorzko rozczarowany tą kobietą, na którą czekał tak długo i która wciąż opowiadała mu, szlochając, o potrzebie uciech miłosnych. Zgrywała zakonnicę, i to jaką! Podczas nocy poślubnej zaczęła krzyczeć, jakby na nią napadł. A jeszcze zanim wypełnił swój obowiązek – zasnęła.

Tydzień później zażądała, żeby spał oddzielnie w małym pokoju, ponieważ rzekomo u jego boku miała koszmary, w których on ciągle ją gwałcił. Spać samemu w śmierdzącej budzie? To po co się żenić? – pytał Sarkis u fryzjera, a inni mężczyźni przytakiwali pełni współczucia i pogardy.

Sarkis nie opowiadał jednak mężczyznom, że nie znalazł drogi powrotnej do żony, ponieważ sam siebie nienawidził. Dlaczego odrzucił wszystkie te piękne chętne kobiety? Córkę sąsiada Sa’idę z miękkimi ramionami, która po śmierci rodziców wciąż przychodziła do niego, podarowała mu gałązkę bazylii i zapewniała, że taki mężczyzna jak on potrzebuje uczciwej kobiety, która zagrzeje mu łóżko i wyda na świat udane dzieci. „Spójrz na moje piersi, dotknij mego brzucha – mówiła. – Czy nie są jak stworzone dla ciebie?”. A on ich dotknął, miała mocne, krągłe piersi i uroczy pępek. W końcu odesłał ją do domu. Czy jakiś mężczyzna jest większym idiotą?

Sa’ida próbowała przez dwa lata, potem wyszła za wioskowego kowala, brudnego, nieznośnie grubiańskiego mężczyznę. A teraz? Kowal był zadbany, miał trzech synów, jednego ładniejszego od drugiego, a wszyscy trzej zostali wychowani przez matkę na dobrych chrześcijan. Cała wioska mówiła o Sa’idzie, która z psa zrobiła gospodarza.

A młoda wdowa Walida? Czy nie płakała nocami przy jego łóżku, żeby pozwolił jej przyjść do siebie? On jednak był wierny Tamam i nie okazywał Walidzie żadnej sympatii. „Ja jestem wdową i ty jesteś wdowcem. Jedyną różnicą jest to, że twoja partnerka leży nad ziemią” – powiedziała wtedy mądra Walida. „Miała wówczas rację – myślał Sarkis – Tamam jest żywym trupem”.

Pewnej nocy Sarkis zniknął ze wsi. Cztery tygodnie później bawiące się dzieci znalazły jego zwłoki w nieczynnych kamieniołomach.

(...)

Ciemna strona miłości

Подняться наверх