Читать книгу Tajemnice początków państwa polskiego 966 - Robert F. Barkowski - Страница 6

Od autora

Оглавление

Niniejsza książka opisuje w sposób popularnonaukowy proces utworzenia państwa polskiego, który dokonał się na przestrzeni zaledwie kilkudziesięciu lat X wieku w wyniku zachodzących kolejno po sobie etapów. Przewrót dynastyczny i ustrojowy w plemieniu Polan, umacnianie monarchii wojennej, tworzenie ośrodka centralnego chronionego potężnymi grodami, militaryzacja społeczeństwa, rozrost terytorialny państwa przez przyłączanie kolejnych ziem polskich, rozwój stosunków dyplomatycznych z sąsiadami, wprowadzenie chrześcijaństwa do Polski, umocnienie pozycji politycznej na arenie międzynarodowej – wszystkie te wydarzenia związane są z dynastią Piastów, rodzimym słowiańskim rodem wywodzącym swe korzenie z północno-wschodniej Wielkopolski. Pierwsi trzej piastowscy książęta – Siemowit, Lestek i Siemomysł – z żelazną konsekwencją realizowali poszczególne etapy zakładania państwa, byli inicjatorami, autorami i wykonawcami poszczególnych elementów. Czwarty w kolejności na książęcym tronie Mieszko I zespolił swym geniuszem dzieło przodków, budując państwo polskie. Proces organizowania państwa zakończył w 992 roku jego syn Bolesław I Chrobry, jednocząc je w obrębie wspólnej granicy i pod berłem jednego władcy. I o tym traktuje ta książka, o dokonaniach i wyczynach pierwszych Piastów, przeprowadzanych świadomie i celowo. O tym, jak zbudowali państwo zwane Polską, które już w X wieku osiągnęło swoje historyczne granice, zademonstrowało siłę polityczną, militarną i dyplomatyczną na arenie międzynarodowej i weszło na stałe do rodziny państw europejskich. Dzieło epokowe i zapierające dech w piersiach, ukazujące mądrość i nieprzeciętny zmysł polityczny twórców Polski, którzy scalili plemiona polskie w jedną polityczno-kulturalną wspólnotę narodową, na tyle silną, że przetrwała ponad tysiąc lat burz historycznych, które już niejeden inny naród obróciły w nicość.

Emocje emocjami, ale jak to wszystko opisać, kiedy do dyspozycji stoją zaledwie okruchy źródeł historycznych? Jest ich tak niewiele, że każdy historyk zajmujący się tematem zna ich treść niemal na pamięć. Co prawda, pod łopatą archeologów przemówiła ziemia, ale wyniki tych badań z trudem odpowiadają na wiele ważnych pytań dotyczących historii politycznej. A to właśnie na niej, na historii politycznej, koncentruje się ta publikacja. Na szczęście mogłem sięgnąć do olbrzymiego dorobku historiografii, do przebogatej kopalni wiedzy stworzonej (i tworzonej nadal) przez pokolenia badaczy zajmujących się odsłanianiem tajemnic związanych z początkami państwa polskiego. Nie będę tu wymieniał ich wszystkich po imieniu – aczkolwiek korci mnie to – bo lista jest długa, a i urazić kogoś łatwo przez niezamierzone niedopatrzenie. Mimo tej autorskiej wstrzemięźliwości muszę wykroczyć poza ramy sztucznego zdyscyplinowania i wymienić nazwisko profesora Gerarda Labudy (1916–2010) – który, nie będę tu ukrywał, jest dla mnie jednym z największych polskich mediewistów. Jego uczniami są pokolenia równie wybitnych polskich historyków mediewistów – oby również oni nie zaprzestali dawać przykładu młodszym pokoleniom. Publikacje prof. Labudy zainspirowały mnie już jako młodzieńca do pokochania historii Polski i wytyczały przez lata całe drogę poznania dziejów Ojczyzny we wczesnym średniowieczu. Z tym większą satysfakcją dowiedziałem się, że rok 2016, w którym zostanie wydana niniejsza skromna publikacja, ogłoszony będzie na Pomorzu Rokiem Gerarda Labudy, w setną rocznicę jego urodzin.

Wielu mediewistów i naukowców z dziedzin pokrewnych figuruje na liście wykorzystanych w tej publikacji opracowań, umieszczonej na końcu książki. Uczeni ci zasługują na naszą wdzięczność i uznanie nie tylko z uwagi na wkład w tworzenie wizji początków Polski i próby jej rekonstrukcji, ale również, a może nawet przede wszystkim za to, że w swych badaniach kierowali się poszanowaniem polskiej historii i respektowaniem wielowiekowej tradycji dziejowej – przy zachowaniu umiejętności rzeczowego i merytorycznego prowadzenia dysput.

W dzisiejszych czasach są to zasady na wagę złota, do głosu bowiem tu i ówdzie dochodzi niszczenie tradycji dziejowej, zaprzeczanie i relatywizowanie historii, tworzenie sensacji na podstawie wybiórczego używania źródeł lub ich nieznajomości... a to nie było książąt i dynastii, a to plemiona nie istniały, a to znowuż rodzimi Słowianie byli za głupi i trzeba im było nauczycieli z zewnątrz sprowadzać... Dla uwypuklenia, jak ważna jest historia każdego państwa w pielęgnowaniu jego ciągłości dziejowej i jaką rolę odgrywa tradycja pielęgnowania tej historii i jej przekazywanie z pokolenia na pokolenie (do tego z należnym respektem), posłużę się tutaj drobniutkim przykładem z przeszłości, którego świadectwem jest niewielka książeczka, jaką odziedziczyłem po moich przodkach. Mowa tu o książce Dzieje Polski w dwudziestu czterech obrazkach autorstwa polskiego pisarza Władysława Ludwika Anczyca (1823–1883). Jest to książka dla dzieci popularyzująca historię Polski. Proszę zauważyć, że pierwsze jej wydanie ukazało się w 1863 roku po upadku powstania styczniowego, mój egzemplarz zaś pochodzi z 1914 roku. Autor zdobył się więc na napisanie i wydanie historii Polski w sytuacji, kiedy Polski rozbitej na trzy zabory jako państwa nie było. Kiedy po ziemiach polskich hulały programy wynarodowienia, germanizacji, rusyfikacji. Obejrzawszy pierwsze linijki spisu treści, począwszy od strony 179, zobaczymy tytuły rozdziałów: „I. Polska wzrastająca. O Piaście, kołodzieju... O Mieczysławie I [Mieszko I], księciu polskim... O świętym Wojciechu... O sławnym królu Bolesławie Wielkim, czyli Chrobrym...”. Nie zapominajmy, że była to tylko książka dla dzieci, czytana im dawniej przy huczącym w kominie ogniu przez rodziców czy dziadków. A mimo to już w tej czytance zawarte są zdania typu: „Mieczysław [Mieszko I] był księciem polskim, ale nie było jeszcze takiej mocy w narodzie, aby mógł opierać się sąsiadom. O mniejszych fraszka, bo nie mieli więcej potęgi [...]”. Ta książeczka to tylko mały przykład. Ale wyobraźmy sobie teraz, gdyby tym dzieciom, jednej, dwóm czy nawet trzem generacjom, które później wywalczyły niepodległość Polski, czytano zdania inne, podobne dzisiejszym sensacyjnym natchnieniom: „Polskę stworzyli Morawianie, Germanie lub wikingowie... nie było plemion polskich... nie było słowiańskich książąt... nie budowali grodów... Piastowie to obcy... nie było polskiej historii”. Pokolenie takie, karmione kłamstwami i pozbawione tym sposobem własnej tradycji i historii chyba nie widziałoby sensu i potrzeby wywalczenia niepodległości... dalszych tego konsekwencji można się tylko domyśleć.

Początki państwa polskiego gubią się, co prawda, w pomroce dziejów, a sytuacji piszącemu nie ułatwia wspomniana znikomość źródeł. Na szczęście, jak już wspomniałem, istnieją wspaniałe opracowania wybitnych historyków, na podstawie których można się pokusić o skonstruowanie narracji historycznej – nie naukowej, ale starającej się popularyzować wiedzę o tym, jak zakładano państwo polskie. Niejednokrotnie na kartach tej publikacji będę konfrontował Czytelnika ze sprzecznymi lub niejasnymi przekazami źródłowymi, wysnuwał tam, gdzie to możliwe i dozwolone, moje własne wnioski, a najczęściej przedstawiał wyniki badań już raz ustalonych.

Przygotowując materiał zdjęciowy do książki, odwiedziłem serce polskiej państwowości, punkt wyjściowy dla formującej się w X wieku monarchii wczesnopiastowskiej, niewielki terytorialnie obszar wyznaczony prastarymi grodami piastowskimi: Giecz–Gniezno–Ostrów Lednicki–Poznań. Czyż muszę opisywać wrażenie, jakie wywarł na mnie widok wałów Giecza, w zadumie obserwowanych z pewnej odległości? Niesamowite odczucie ponad 1100 lat historii w miejscu, gdzie być może pierwsi Piastowie rozpoczęli budowę państwa, skłania do głębokich refleksji i przemyśleń. W danym momencie bogatszych od wszystkiego, co przelano na karty ksiąg. Wystarczy wpatrzyć się... i zaczyna działać czar przeszłości, silniejszy od źródeł pisanych, których jest tak mało. Przyszło mi wtedy na myśl, że dla niewielu europejskich dynastii powstałych we wczesnym średniowieczu wskazać można ich gniazdo, miejsce, z którego wyszli. Na obszarze wymienionych grodów piastowskich znajdują się wspaniałe muzea z przepięknymi wystawami i eksponatami, prowadzone przez bardzo zaangażowane zespoły ludzi, którym należy się wielkie uznanie i szacunek za ogrom pracy włożony w nieustanne odkrywanie, badanie i utrwalanie dla potomnych historii początków Polski. Przy tej okazji chciałbym złożyć serdeczne podziękowania za pozwolenie na wykorzystanie w tej publikacji zdjęć wykonanych w tychże muzeach: Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie, Rezerwat Archeologiczny Gród Piastowski w Gieczu, Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, Muzeum Archeologiczne w Poznaniu.

Warto wspomnieć, że wydanie tej publikacji pokrywa się z okrągłą rocznicą 1050-lecia chrztu Polski. Było to wydarzenie przełomowe w procesie tworzenia państwa polskiego, a także dla władców z dynastii Piastów i ich podwładnych, dla historii Polski, dla jej roli i miejsca w rodzinie narodów europejskich.

Berlin, 11.11.2015

Robert F. Barkowski

Tajemnice początków państwa polskiego 966

Подняться наверх