Читать книгу Tajemnice początków państwa polskiego 966 - Robert F. Barkowski - Страница 7
Okres przedpaństwowy
ОглавлениеNa długo zanim zaczęło kiełkować państwo wczesnopiastowskie, ziemie przyszłej Polski były areną burzliwych wydarzeń dziejowych, falującego osadnictwa okrytych zasłoną tajemnicy ludów, przemieszczania się odmiennych grup etnicznych. Czas mijał, a kolejne społeczności i kultury nadchodziły i rozwijały się, po czym znikały, wędrowały dalej lub asymilowały się. Te niełatwe dla nauki do uchwycenia procesy zachodzące na ziemiach polskich[1] zakończyło na przełomie IX i X wieku zdarzenie o epokowym znaczeniu, które doprowadziło do utworzenia państwa polskiego. Było to dzieło przeprowadzone wolą i czynami rodzimej, słowiańskiej dynastii Piastów. Wszystko, co zaszło przedtem, nie jest wprawdzie tematem tej książki, mimo to spróbujemy choćby pobieżnie przedstawić ten okres nazwany umownie przedpaństwowym – przecież zarówno Piastowie, jak i jednoczone przez nich plemiona słowiańskie nie pojawili się niespodziewanie i znikąd, lecz wykształcili na określonym obszarze geograficznym podległym wcześniejszym, zachodzącym od stuleci oddziaływaniom.
Pominę tu świadomie problemy dotyczące organizacji i etnogenezy ludów słowiańskich, ponieważ toczące się na ten temat dyskusje nie są ostatecznie rozstrzygnięte i nadal szuka się odpowiedzi na wiele pytań, tworząc przy tym jednocześnie nowe dylematy. Skąd na ziemiach polskich wzięli się Słowianie? Kiedy przybyli ze swojej historycznej kolebki, gdzie się ona znajdowała? Kiedy rozprzestrzenili się po dalszych połaciach Europy? Szybko zrodziły się następne niejasności, oscylujące wokół koncepcji ich pochodzenia, z których na czoło wybijają się dwie nazywane „autochtoniczną” i „allochtoniczną”. Dla przypomnienia, mówiąc bardzo ogólnie, model autochtoniczny zakłada, że Słowianie przed rozejściem się zamieszkiwali już od epoki brązu[2] tereny środkowo-wschodniej Europy pomiędzy Wisłą i Odrą, niezależnie od wędrówek i napływów innych ludów przetaczających się falami przez ich obszary (np. Celtowie, Germanie). Koncepcja allochtoniczna głosi, że rdzenne ziemie Słowian znajdowały się na dalekich krańcach wschodniej Europy, gdzieś w okolicach dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Pogląd najbardziej skrajny przyjmuje, że Słowianie pojawili się w Europie dopiero w połowie pierwszego tysiąclecia n.e. wraz z napływem ludów przybyłych z azjatyckich otchłani, takich jak Hunowie i Awarowie. Oprócz tego tworzy się nadal pochodne i przeróbki wymienionych trzech założeń. Cóż oznaczałoby przyjęcie modelu autochtonicznego, według którego prakolebką Słowian byłyby ziemie pomiędzy Wisłą i Odrą? Między innymi to, że z terenów dzisiejszej Polski wychodzić miały falami duże grupy migracyjne kierujące się na zachód i południe. Niektóre, przekroczywszy Odrę pod koniec V wieku, dotarły nad środkową i dolną Łabę wraz z jej dorzeczami, w tym Hawelą i Sprewą, opanowując na północy wybrzeże Bałtyku do Zatoki Kilońskiej. Inne wkroczyły na obszary położone bardziej na południe, zajmując dorzecza Soławy, Ohrzy i Wełtawy. Jeszcze inne, przekroczywszy Karpaty, osiadły nad Morawą i Wagiem. Czytelnikom zainteresowanym tym tematem polecam śledzenie najnowszych opracowań i studiowanie wyników poszukiwań w tym kierunku – znajdą tam odpowiedź na pytanie, czy wydają się one potwierdzać teorię autochtoniczną, czy też raczej jej zaprzeczają? Należy jednocześnie dodać, że śledzenie tych dyskusji utrudnia napięty ton panujący pomiędzy wieloma dyskutantami, którzy zapomniawszy o merytorycznej stronie zagadnienia, zaplątali się w emocjonalne spory. Być może zresztą nigdy nie rozwiążemy zagadki Słowian – ich etnogenezy i wielkiego fenomenu slawizacji połowy Europy w okresie paru pokoleń.
Badań nad etnogenezą Słowian nie ułatwia fakt, że nie tylko ziemie polskie, ale i całej Europy Środkowo-Wschodniej dotknięte były od początku naszej ery migracjami ludów, przeważnie germańskich, oraz dokuczliwymi najazdami koczowników z Azji. Na wyeksploatowane przez Germanów i przerzedzone ziemie Europy Środkowo-Wschodniej nadeszli, poczynając od przełomu IV i V wieku, Słowianie, którzy rozpoczęli tu szybkie osadnictwo – tak zakładają allochtoniści. Natomiast autochtoniści widzą to inaczej i są zdania, że plemiona słowiańskie umęczone germańskimi migracjami przetaczającymi się przez ich ziemie i związanymi z tym perturbacjami odetchnęły nareszcie i ugruntowały ostatecznie swoją obecność w tej części Europy. A miałyby po czym się otrząsnąć! Przytoczmy pokrótce kilka przykładów związanych z ziemiami przyszłej Polski. Na początku naszej ery na Pomorzu wylądowali po opuszczeniu Skandynawii (najprawdopodobniej z Götalandu w środkowej Szwecji) Goci, a krótko po nich u ujścia Wisły Gepidzi[3]. Z tą jedyną różnicą, że Goci rozgościli się na lewym brzegu Wisły, dochodząc z czasem aż po rzekę Noteć, Gepidzi zaś na prawym, dochodząc do rzeki Pasłęki, po wyparciu stamtąd ludności bałtyjskiej. Podobny nacisk zaznaczył się u ujścia Odry, gdzie lądowali Rugowie i Lemowiowie. Wędrówki Germanów cechowała etapowość, tzn. po czasowym pobycie w danym miejscu i wyeksploatowaniu go wyruszali ponownie w dalszą drogę, szukając następnego miejsca postoju. W ten sposób Goci, poruszając się dwiema falami wzdłuż Wisły i Bugu, dotarli najpierw na Ukrainę, by od mniej więcej 230 roku osiąść na dobre nad północnym wybrzeżem Morza Czarnego, gdzie podjęli walki z Cesarstwem Rzymskim – dostawszy się tym samym w orbitę zainteresowań dziejopisarzy. Później podzielili się na Ostrogotów i Wizygotów. Ostrogoci obsiedli tereny między Donem i Dniestrem i stworzyli pod wodzą Ermanaryka potężne imperium oparte na południu o Morze Czarne. Natomiast Wizygoci, zasiedlający początkowo tereny między Dniestrem i Dunajem, rozlali się niebawem po całej południowej i południowo-zachodniej Europie, zakładając tam swe państwa. Zaatakowali Cesarstwo Rzymskie, zajęli wiele prowincji na Półwyspie Bałkańskim i zagrozili Italii. Ostatecznie stworzyli wielkie chrześcijańskie królestwo na Półwyspie Iberyjskim[4], które upadło dopiero po 711 roku w wyniku pierwszej muzułmańskiej inwazji na Europę Zachodnią[5]. Również Gepidzi nie usiedzieli długo na polskich ziemiach i po ich opuszczeniu po 250 roku zawędrowali do Dacji, rozprawiwszy się po drodze w drugiej połowie III wieku na wysokości spływu Nysy Łużyckiej do Odry z Burgundami, przybyłymi tu również ze Skandynawii. Burgundowie po tej klęsce uciekli nad Łabę, a stamtąd dalej na zachód Europy. Natomiast część Gepidów powędrowała śladami Gotów i zasiliła ich państwo. W połowie III wieku z południowej Szwecji wtargnęli na południowe wybrzeże Bałtyku Herulowie[6], którzy, tak jak poprzednie plemiona wschodniogermańskie, wylądowali u ujścia Wisły. Zauważalna jest stała częstotliwość lądowania kolejnych desantów germańskich hord w okolicach ujścia Wisły do Bałtyku. Stamtąd ruszali po jakimś czasie na południe i południowy wschód Europy. Herulowie nie wytrzymali długo w jednym miejscu i już po iluś latach słychać o nich na wybrzeżach Morza Czarnego, a następnie na południowym zachodzie Europy. Nie wolno zapominać o Wandalach, tych samych, którzy według niektórych opinii przez dłuższy czas zamieszkiwali ziemie na wschód od Odry, a następnie po ich opuszczeniu przeszli przez całą zachodnią Europę i przez Półwysep Iberyjski wtargnęli do Afryki Północnej, zakładając tam państwo. W 455 roku zdobyli i złupili Rzym.
Nie tylko plemiona germańskie przetaczały się przez ziemie polskie! Wandalów, Gotów i innych do ucieczki zmusił najazd Hunów rozpoczęty w 370 roku, który wzniecił ogromne niepokoje wśród osiadłych plemion, inicjując tzw. wielką wędrówkę ludów. Hunowie byli olbrzymią wieloetniczną masą rozmaitych plemion i ludów, w tym mongolskich i ugrofińskich, która przybyła do Europy z Azji Środkowej. Ich nadejście, jak i pojawianie się później następnych fal najeźdźców było efektem wielkich ruchów plemion koczowniczych zachodzących na obszarze pomiędzy chińskim Wielkim Murem a naddunajskimi obszarami na Bałkanach. Przyczyna tych ruchów leżała być może w potrzebie szukania coraz to nowych pastwisk i wynikłych z tego walk. Każda z tych grup miała dwa fronty: napastniczy, skierowany w kierunku poruszania się, czyli na zachód, oraz obronny, usytuowany wobec nadchodzących ze wschodu następnych migracji. W ten sposób na zasadzie wzajemnego popychania się koczownicy docierali falami nad Morze Czarne, Bałkany i Dunaj. Poprzednikami Hunów byli między innymi Scytowie, Sakowie i Sarmaci, którzy docierali na obszary leżące nad Morzem Czarnym i w dorzeczu Dunaju. Z chwilą nadejścia Hunów doszło do apokaliptycznego zderzenia cywilizacji. Pozakładane w tym czasie przez plemiona germańskie na południowym wschodzie Europy podobne państwom i królestwom twory polityczne nie wytrzymały uderzenia ze wschodu. Wielkie masy germańskich plemion parły w ucieczce na zachód, wywołując tym następne konflikty. Hunowie przeszli zwycięsko przez większą część Europy, tocząc przed sobą niczym walec wszystkie napotkane ludy, pokonując przy sposobności również legiony rzymskie. Parli w kierunku na zachód, niszcząc, zniewalając lub podporządkowując sobie kolejne plemiona i państwa. Można przyjąć, że niektóre z ich zagonów zahaczyły przy tym niechybnie o tereny południowej Polski. Ich szczęśliwą passę zakończyła klęska w bitwie na Polach Katalaunijskich (obecnie miasto Châlons-en-Champagne w północnej Francji) w 451 roku, a następnie śmierć ich słynnego wodza Attyli w 453 roku. Na tym jednak nie nastąpił koniec najazdów ze wschodu, po nich w drugiej połowie VI wieku z azjatyckich stepów wyroiła się następna fala ludów mongolskich, prototureckich i ugrofińskich – Awarów, naciskanych z kolei na opisanej powyżej zasadzie od wschodniej strony przez kolejnych nomadów. Awarowie grabili i łupili w swym dzikim pochodzie każde napotkane plemię, kierując się coraz dalej na zachód Europy. Pierwszy skuteczny opór stawił im dopiero merowiński król Austrazji Sigebert I w 562 roku, pokonując Awarów w zaciekłej bitwie. Zatrzymani w pochodzie osiedli na terenie dzisiejszych Węgier w Kotlinie Panońskiej i rozpoczęli podbijanie okolicznych plemion słowiańskich, pobierając od nich daniny i przymuszając do wspólnych ataków na Cesarstwo Bizantyjskie.
Nie wolno również zapominać o Wenetach (Wenedach, Wendach, Winidach), jeszcze jednym licznym i okrytym tajemnicami ludzie zamieszkującym przed naszą erą między innymi ziemie polskie i uważanym przez znakomite grono naukowców za prasłowiański. Do dzisiaj budzą namiętne dyskusje i płomienne dysputy wśród naukowców zajmujących się ich pochodzeniem i etnogenezą. Wenetowie pozostawili swój ślad w różnych miejscach Europy, nie tylko Środkowo-Wschodniej, ale również np. w Italii i innych odległych częściach kontynentu. Z tego powodu część sporów obraca się wokół dylematu, czy pod nazwą Wenetowie występuje jeden czy też różne ludy[7]? W tym miejscu można by zostawić zagadnienie Wenetów w spokoju. Warto jednak dodać, że liczni kronikarze antyczni oraz wczesnośredniowieczni poruszali wielokrotnie temat Wenetów, nie pozostawiając najmniejszych złudzeń co do przynależności tego ludu. Chodzi tu o przekazy między innymi Pomponiusza Meli z 58 p.n.e.(przytaczającego relację Korneliusza Neposa), Ptolemeusza z około 150 n.e., Kasjodora w latach 526–533, Jordanesa i Prokopiusza z Cezarei z połowy VI wieku, Teofilakta Symokatty z lat 582–602, kiedy był nadwornym kronikarzem cesarza bizantyjskiego Maurycjusza, czy nawet Wulfstana z około 887 roku lokującego Wenetów w lewym ujściu Wisły. Z dzieł wymienionych autorów wyłaniają się kontury ludów słowiańskich. Zdaniem Jordanesa Słowianie dzielili się na Antów (siedzących nad Dniestrem i Dnieprem) i Sklawenów (osiadłych pomiędzy ujściem Dunaju i źródłami Wisły), natomiast u ujścia Wisły siedzieli Wenetowie. Słowian siedzących u ujścia Wisły i w jej dorzeczu różnie nazywano, w zależności od tego, z jakiego kręgu kulturowego nazwa ta pochodziła: Goci używali formy Vinid-arii, w wersji celtycko-łacińskiej brzmiała ona Wenet, w tradycji bizantyjskiej byli to Słowianie. Przez bardzo długi czas nazwa Wenetowie Wenden używana była w germańskim kręgu kulturowym w stosunku do wszystkich Słowian mieszkających na wschód od Łaby. Mimo tych wyraźnych aluzji i powiązań z czasem zaczęły się pojawiać opinie podchodzące coraz bardziej krytycznie do zagadnienia. Ukazało się wiele publikacji stawiających pod znakiem zapytania etniczne powiązania pomiędzy Wenetami a Słowianami. Ożywiona dyskusja na ten temat toczy się do dziś[8].
Pod wpływem opisanych powyżej wydarzeń na przestrzeni wieków dochodziło w Europie do obopólnych oddziaływań rozmaitych ludów: Bizantyjczycy, Rzymianie, plemiona galijskie, germańskie, słowiańskie i koczownicze z Azji – wszyscy oni walczyli ze sobą, tworząc czasowo różne koalicje. Państwa powstawały i upadały, ludy przemieszczały się po całej Europie, powodując między innymi wymieszanie kultur i obyczajów. Nie pozostawało to bez wpływu na ziemie polskie, które były świadkiem nie tylko przemarszów przechodzących przez nie plemion, ale także i ich niespodziewanych powrotów. Często przytaczanym przykładem w literaturze są Herulowie, którzy po etapowych wędrówkach na początku VI wieku zajmowali obszary południowych Moraw i wdali się w tym czasie w wojnę z Longobardami. W wyniku tej wojny państwo Herulów pod rządami króla Rodulfa zostało przez Longobardów w 510 roku kompletnie zniszczone. Herulowie rozpadli się na wiele części, w tym jedna z nich trafiła do Gepidów, lecz nie zaznawszy tam spokoju, podzielili się ponownie, a jedna z grup zapragnęła powrócić do skandynawskiej ojczyzny. Ich przemarsz na północ, wiodący najprostszą drogą, częściowo przez ziemie polskie, opisany został przez bizantyjskiego historyka Prokopiusza z Cezarei. Po dojściu w okolice górnej Wisły przeszli zachodnią Małopolskę, dotarli do Śląska, stamtąd zaś do plemion na środkowym Połabiu, a następnie do Skandynawii. Wszędzie napotykali osiadłe plemiona słowiańskie, zajęte zagospodarowaniem zdobytych ziem[9].
Opisane powyżej turbulencje doprowadziły, poczynając od V wieku, do przełomu politycznego Słowiańszczyzny. Pod wpływem niszczycielskiego najazdu Hunów rozbite zostało państwo Gotów, których plemiona pouciekały poprzez Dunaj w głąb Bałkanów i do Italii. Jednocześnie plemiona germańskie jedno po drugim opuszczały masowo obszary na zachód od Odry i sunęły na południe i zachód Europy. Niebawem Hunowie wycofali się po śmierci Attyli na wschodnie wybrzeże Morza Czarnego. Tym samym po okresach wielkich zaburzeń osadniczych i ruchów ludnościowych sytuacja przybierała powoli coraz klarowniejszy obraz, a Słowianie zadomowili się na dobre w olbrzymiej części Europy (niezależnie od wspomnianych dyskusji o ich pochodzeniu). Otworzyły się dla nich przestrzenie dla politycznej i osadniczej penetracji. Stopniowo też wraz z postępującą stabilizacją osadnictwa rozwijała się gospodarka orna, wypierająca prymitywne rolnictwo wypaleniskowe; mówi się nawet o przełomie gospodarczym, który jednak na różnych obszarach Słowiańszczyzny zachodził w różnym czasie i przy użyciu zróżnicowanych technik (np. zastosowanie radła lub sochy). Zmiany te miały wpływ na przemiany społeczne i ustrojowe. Przy prymitywnej uprawie wypaleniskowej puszczano z dymem połacie lasów, by uzyskać kawałek ziemi pod okresową uprawę lub wypas zwierząt. Było to zajęcie wymagające nieustannej współpracy większych grup ludzi, czyli skupisk krewniaczych, zaabsorbowanych na okrągło tą ciężką pracą, która nie przynosiła żadnych nadwyżek produkcyjnych. Wraz z wprowadzeniem gospodarki hodowlano--nasiennej zmieniły się dwa ważne aspekty. Spory kawałek ziemi mógł teraz uprawiać samotny osadnik, co wpłynęło na zmiany w strukturze plemiennej. Jednocześnie uprawa za pomocą narzędzi ornych przyniosła wymierne nadwyżki produkcji w postaci np. dodatkowych 2–3 ziaren. Te zaś można było z pożytkiem dalej sprzedać, nakarmić nimi rodzinę i zwierzęta lub przeznaczyć na utrzymanie osób nieprodukcyjnych – książęta z otoczeniem, wojownicy.
Konsekwencją następnych procesów były podziały w obrębie samej Słowiańszczyzny na trzy główne grupy: wschodnią, południową i zachodnią. Wydawałoby się, że wydzielenie odłamu południowego nastąpi już w połowie VI wieku, gdy do Panonii wtargnęły hordy Awarów wykorzystujących odejście stamtąd Longobardów do Italii. Z Awarami, nazywanymi przez Słowian wschodnich Obrami, nie było żartów, pozostali w pamięci ludów słowiańskich jako niezwykle okrutni i bezlitośni najeźdźcy. Przykładem tego może być znamienny opis u Nestora: „[...] i czynili gwałty niewiastom dulebskim [plemię wschodniosłowiańskie]: jeśli Obrzyn miał jechać, nie pozwalał wprzęgać konia, ani wołu, kazał wprzęgnąć do wozu trzy, cztery albo pięć niewiast, by wiozły Obrzyna”[10]. Swym przyjściem wbili klin pomiędzy Słowian przemieszczających się coraz dalej na południe Półwyspu Bałkańskiego a tych osiadłych na północ od Panonii. Do podziału jednak nie doszło, wręcz przeciwnie. Na przełomie 623 i 624 roku zawiązała się koalicja plemion słowiańskich, które pod wodzą frankijskiego kupca Samona stworzyły swą pierwszą potwierdzoną historycznie organizację polityczną, pokonali i zrzucili zwierzchnictwo dzikich koczowników z Azji, a przy okazji rozgromili wojska państwa Franków pod wodzą merowińskiego króla Dagoberta I w bitwie pod Wogastisburgiem w 631 roku[11]. Gdy na początku IX wieku Karol Wielki pokonał Awarów ostatecznie, likwidując ich państwo określane mianem kaganatu, Słowianie wypełnili zaistniałą lukę polityczną i zdominowali cały region po obu stronach Dunaju, mieszając się z innymi zamieszkałymi tu społecznościami. Prawdziwe jednak zamieszanie wywołali dopiero Węgrzy pod koniec IX wieku, gdy zajęli ziemie Kotliny Panońskiej zwanej następnie często Niziną Węgierską. Ich wtargnięcie i przekształcenie, począwszy od 955 roku[12] w rosnące w siłę i znaczenie państwo wczesnofeudalne pod władzą monarchów z dynastii Arpadów, spowodowało ostateczne oddzielenie Słowian osiadłych na Półwyspie Bałkańskim od ich zachodnich pobratymców. Na przełomie IX i X wieku zaczęły się również rysować istotne odrębności kulturowe i etniczne pomiędzy zachodnimi plemionami słowiańskimi a wschodnimi, zamieszkałymi w dorzeczu Dniepru i Dniestru.
W przeddzień wydarzeń poprzedzających rozpoczęcie tworzenia państwa polskiego zachodni odłam Słowiańszczyzny stanowił bezsprzecznie dominującą grupę etniczną w Europie Środkowo-Wschodniej. Przyjrzyjmy się dokładniej zajętemu przez nich obszarowi. Na południu obsadzili strefę masywów górskich – od zachodu: Rudawy, Las Czeski, Szumawa, Wyżyna Czesko-Morawska aż do Karpat Zachodnich na wysokości górnej Cisy – i oparli granicę o bieg środkowego i dolnego Dunaju. Kierując się na wschód, linia graniczna przecinała od południa górny bieg Sanu, następnie biegła wzdłuż Bugu, by w jego połowie odbić dalej na północ i po przecięciu Narwi raptem zakręcić na zachód, przecinając na granicy Prus i Mazowsza Łynę, po czym – skręcając ponownie na północ na wysokości górnej Drwęcy – dojść do Bałtyku na wysokości Mierzei Wiślanej. Granicę północną tworzyła naturalna linia brzegowa Morza Bałtyc-kiego, obejmująca, patrząc od wschodu, ujścia dwóch wielkich rzek, Wisły i Odry, i dochodząca na zachodzie do Zatoki Kilońskiej. Obszar słowiański zamykała od zachodu granica wzdłuż rzeki Łaby, biegnąca od Holsztynu na północy i dalej do jej wygięcia na wysokości nieistniejącego wtedy jeszcze Magdeburga. Stamtąd linia graniczna prowadziła dalej na południe wzdłuż rzeki Soławy aż do masywu górskiego Rudaw. W ten sposób zatoczyliśmy pełny owal, obrysowując ziemie zasiedlone przez Słowian zachodnich. Z dzisiejszego punktu widzenia są to takie państwa jak: Polska, Czechy i Słowacja. Wtedy jednak w skład Słowian zachodnich wchodzili jeszcze Słowianie połabscy, plemiona zamieszkujące obszar pomiędzy Łabą a Odrą. Dopiero poczynając od XII wieku, niszczeni systematycznie mieczem, krzyżem i ogniem, ulegli stopniowej germanizacji i zostali wchłonięci przez państwo niemieckie. Zaznaczyć także należy, że w trakcie pierwszych fal migracyjnych liczne grupy słowiańskich osadników przeniknęły po przekroczeniu Łaby również na czysto germańskie terytoria, a inne dotarły nawet w okolice Menu, nie potrafiły jednak wyemancypować się spod politycznej kontroli osiadłych tam rdzennych społeczności. W obrębie plemion zachodniosłowiańskich wyodrębniły się trzy grupy językowe: czesko-słowacka, łużycka i lechicka. Ta ostatnia nazwa przyjęta została umownie na określenie północnej grupy języków zachodniosłowiańskich i obejmowała języki połabski (wymarły) oraz polski wraz z dialektami i gwarami, jak śląski czy języki grup pomorskich (np. kaszubski).
Krajobraz naturalny składał się z dwóch zasadniczych części: wspomnianych już masywów górskich na południu i ciągnącej się w kierunku północnym aż do Bałtyku Niziny Środkowoeuropejskiej. Rzeźba tej niziny ukształtowana została w wyniku kolejnych zlodowaceń, dzięki czemu urozmaicona jest morenami (wzniesienia, wysoczyzny), położonymi wśród pradolin i równin utkanych licznymi jeziorami i mocno rozgałęzionymi sieciami rzek. Obszar niziny pokrywały nieprzebyte puszcze z przewagą drzew liściastych w zachodniej części, a bardziej na wschód z mieszaną liściasto-iglastą okrywą leśną. Zwarte bory i knieje ustępowały niekiedy miejsca krajobrazowi polnemu. Występująca tam punktowo urodzajna gleba stwarzała dogodne warunki dla rozwoju rolnictwa, a tym samym dla osadnictwa nastawionego na gospodarkę rolniczo-hodowlaną, uzupełnioną myślistwem i rybołówstwem.
Plemiona Słowiańszczyzny zachodniej różniły się dość znacznie pod względem gęstości zaludnienia (demograficznym), powierzchnią zajmowanych terytoriów i liczebnością. Szacunkowo przyjmuje się, że poszczególne plemiona na przełomie IX i X wieku liczyły od 600 do 3000 ludzi przy gęstości zaludnienia 3–4 mieszkańców na km2.
Zaznaczyć należy, że wspomniana wyżej „linia graniczna” wyróżniająca Słowiańszczyznę zachodnią od reszty świata była raczej pojęciem umownym, sygnalizującym jedynie obszar oddzielający społeczności wyraźnie odmienne etnicznie, pomiędzy którymi na tym właśnie granicznym obszarze dochodziło do wielopłaszczyznowych kontaktów zarówno pokojowej, jak i militarnej natury. W wyniku tych oddziaływań plemiona Słowiańszczyzny zachodniej znajdowały się na bardzo różnych poziomach rozwoju politycznego i społecznego.